Zesztywniałam pod wpływem jego dotyku. Tak dawno nikt nie miał odwagi do przytulenia mnie, musiałam ponownie przyzwyczaić się do tego. Po krótkiej chwili objęłam tego dużego misia tak delikatnie, jakby był z porcelany- kruchy, łatwy do uszkodzenia. Coś nowego, naprawdę nowego powstało wewnątrz mnie. Coś, czego nie czułam przy nikim innym. Realne, wręcz namacalne szczęście, którego źródłem był nikt inny, tylko Daniel. To jemu zawdzięczałam niemalże wszystko- począwszy od tej niewielkiej zmiany mojego charakteru, skończywszy na cieple otrzymanym od chłopaka. Jak mogłabym go teraz zostawić? Po tym wszystkim, co dla mnie zrobił... Przytuliłam się do niego nieco mocniej, zmniejszając dystans między nami do niezbędnego minimum, jakim były ubrania. Teraz, w tym momencie czułam, że wszelkie granice pomiędzy nami przestały istnieć, pozwalając na pełną swobodę działania. Uniosłam głowę, by móc spojrzeć na jego spokojną twarz. Wymalowane na niej zostało wyczekiwanie. Uśmiechnęłam się lekko, szczerze, szczęśliwie.
- Będę, Danny- powiedziałam tonem pewnym, a jednocześnie miękkim.- Już nigdy cię nie opuszczę, obiecuję.
<Daniel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!