- Rusz się, głupku! – krzyknęła Savey i mocno mnie popchnęła. Przez jej pyszczek przemknął wyraz bólu.
- Zmień się w człowieka. – rozkazałem, i sam to zrobiłem. Samica, nie ukrywając zaskoczenia, spełniła moje polecenie. Momentalnie delikatnie "podważyłem" jej równowagę (nie potrafię tego inaczej sformułować D:) i wziąłem ją na ręce, po czym zacząłem biec przed siebie. Z użyciem mojej mocy las wyglądał, jakby płonął. Niedźwiedzica zaryczała głośno i wróciła tam, skąd przyszła. Widząc to, usadziłem dziewczynę na kamieniu tak, aby była mniej więcej na mojej wysokości.
- Przyznaj się, coś sobie zrobiła? – zapytałem, unosząc brew.
- Ja sobie nic nie zrobiłam. – odparła, fukając na mnie.
- No oczywiście. Święty Konstanty wziął i zeżarł ci pół ręki, nie?
- Zaiste.
Westchnąłem cicho, unosząc oczy ku górze. Na mojej twarzy pojawił się jednak niemrawy uśmiech.
- Chodź, zaprowadzę cię do lekarza. Z doświadczenia wiem, że takie rany bywają groźne.
< Saveeeeyy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!