Idąc z Bel u boku, zastanawiałam się, jakie tereny pokazać jej w pierwszej kolejności. Parę już poznała podczas wycieczki do mojego domu, jednak z pewnością nie tak dobrze, jak bym chciała. Przestałam się tym jednak przejmować i zaczęłam zwracać większą uwagę na otoczenie. Słońce przebijało się przez liście wysokich drzew, tworząc barwne plamy światła na niektórych roślinach. Małe, leśne zwierzęta przyglądały się nam z nieukrywaną ciekawością, po czym czmychały w wysoką trawę, gdy tylko trochę się do nich zbliżyłyśmy. Temperatura stopniowo rosła, a powietrze stawało się coraz suchsze. Jednak do najbliższego zbiornika wodnego zostało nam paręnaście metrów.
- Zarządzam chwilową przerwę. – oznajmiłam i uśmiechnęłam się lekko do Anabel. – Jesteśmy teraz nad Jeziorem Lago. Jeśli będzie ci bardzo ciepło, wejdź do tej wody. Można powiedzieć, że nie działa na nią temperatura. Zawsze jest przyjemnie chłodna.
- Dlaczego tu nikogo nie ma? – zapytała, rozglądając się.
- Zapewne temu, bo jeszcze jest wcześnie. Większość wtedy śpi, lub poluje. Tu przychodzi się w południe, bo wtedy jest największy skwar. – wyjaśniłam.
A przynajmniej tak myślę.. - dodałam.
< Beeel? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!