- Miu... Miu! MIUUUUUUU!!! - wydarłam się, wychodząc ze swojego 'pokoju'.
- Tak...? - spytała wadera z niewinnym uśmieszkiem.
- Co znowu wybuchło?
- A, zauważyłaś? To nic wielkiego... - odpowiedziała, niepewnie spoglądając w stronę zielonej cieczy, zalewającej podłogę.
Skarciłam współlokatorkę morderczym wzrokiem. Podeszłam do dziwnego płynu. Dotknęłam go delikatnie łapą, z lekkim obrzydzeniem. Przypominało to nieco klejący śluz. Nagle 'śluz' rozbłysnął dziwnym światłem, wciągając nas do środka.
~~~~~*~~~~~
Poczułam delikatny dotyk czegoś wilgotnego, co wybudziło mnie ze snu. Otworzyłam oczy, rozglądając się dookoła. Zaraz potem wrzasnęłam, jednak szybko zamknęłam sobie usta. Przyczyną nagłego oraz głośnego dźwięku, była para wielkich oczu, wpatrujących się we mnie z uwagą. Dopiero teraz zrozumiałam, gdzie konkretnie się znajduję. Choć powinnam powiedzieć ,,znajdujemy'', gdyż obok mnie leżała wciąż jeszcze nieprzytomna Miu. Otóż siedziałam obecnie na czymś przypominającym tron. Zauważyłam także, iż para oczu należała do niewielkiego stworzonka (http://orig12.deviantart.net/c3d2/f/2015/245/1/4/magic_by_natalaa-d984vus.png), zamkniętego w czymś na kształt klatki. Na dole ujrzałam... Dzikusów? No, w każdym bądź razie, jakieś pogańskie plemię. Kiedy ujrzeli, że im się przyglądam, podnieśli okrzyk zarówno radości, jak i przerażenia. Chwilę później obudziła się również moja towarzyszka.
- Gdzieś ty nas wysłała, co?! - warknęłam ze złością.
Wadera rozglądnęła się zdezorientowana. Wódz, jak się domyśliłam, podszedł do nas, klękając przed nami. Wybełkotał coś w dziwnym języku, co o dziwo i ja i Miu zrozumiałyśmy.
- Czyli, jesteśmy tu uważane za bóstwa, tak? - powtórzyła z niedowierzaniem.
Wódz zdjął klatkę ze zwierzaczkiem, który rozpaczliwie próbował się wydostać. Wyciągnął go i położył na czymś, przypominającym ołtarz. Wyciągnął kamienny nóż, po czym zamachnął się, w celu zabicia nieszczęsnego stworzenia. Trzeba działać. Nie wiem, jak to się skończy, ale wiem, że muszę coś zrobić. Posłałam Miu spojrzenie mówiące ,,wiesz co robić!''. Natychmiast poderwałam się z krzykiem.
- NIET! Bóstwo nie pozwala! - wrzasnęłam donośnie.
- Wypuśćcie to zwierzę, albo spadnie na was kara! - dodało równie głośno drugie 'bóstwo'.
Wszyscy zadrżeli lekko, a przywódca natychmiastowo wypełnił polecenie. Stworzonko wskoczyło do nas, wtulając się nadal przerażone we mnie.
<Miu?>
Ps - przepraszam, że nie wstawiłam zdjęcia. Nie potrafię tego zrobić na telefonie.. ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!