27 cze 2016

Od Kayuna - Cd. Amiszy

- No już dobrze dobrze. Ja po prostu mam w zwyczaju kogoś przybić, a potem usiłować pocieszyć. Taka sytuacja, co zrobisz? Nic nie zrobisz – zaśmiałem się niezręcznie. Amisza wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Zacząłem ją głaskać po plecach, wywołując u wadery ciche pomrukiwanie.
- Wiesz co, musimy coś zrobić. Wali mnie to, że jest już po dziewiątej, ale znam fajną miejscówkę. Co powiesz na odrobinę zabawy? I nie, nie miej zboczonych myśli. Dawaj, idziemy na samochodziki! Od razu polepszy mi się humor, znaczy tobie – zaproponowałem, odrywając ją od siebie. Stęknęła cicho, nie będąc już w ciepełku. Spojrzała na mnie wzrokiem typu zabiję cię ale nie teraz i przeciągnęła się.
- Naprawdę po tym wszystkim chcesz iść na samochodziki? No ale, dobra. Możemy iść – uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemniłem gest, tylko, że o wiele szerzej. Miałem zaciesz jak małe dziecko! Pociągnąłem za sobą towarzyszkę, planując już, co będziemy robić. Chyba tor jest jeszcze otwarty, inaczej zniszczę kratę.
* * *
- Kayun?
- Taaak?
- Myślałam, że idziemy na samochodziki-UWAŻAJ ZAKRĘT! – pisnęła z przejęciem, jednocześnie śmiejąc się głośno. Siedziałem w ludzkiej postaci w różowym kabriolecie, a obok mnie bawiła się Amisza. Na początku niezbyt chciała to zrobić z obawy przed wbiciem się w inne autka, tylko, że one były przeznaczone do tego miejsca. Nasz kabriolecik niestety nie. Był on prawdziwy, nie zabawkowy. Bez tego dzyndzla. W końcu dała się przekonać, zauważyłem to po wesołym grymasie. Wyprzedziłem już wszystkich, w radu leciało Young Volcanoes. Do tej sytuacji, pasowało to idealnie. Bo kto normalny robi to co my, no proszę was. Kiedy ochronie się to niezbyt spodobało i zaczęli ściągać ludzi za barierki, po prostu przebiłem jedną z nich i wyjechałem na drogę. Tak, to było pod gołym niebem. A gwiazdy świeciły po prostu pięknie. Nadal z bananem na ustach, piosenką w uszach oraz wiatrem we włosach, jechaliśmy asfaltem przed siebie, zdala od miasta. Coraz to bardziej zbliżaliśmy się do morza.
- To było nudne – parsknąłem, ściszając melodię.
- Żartujesz sobie? Rozwaliłeś te bariery, napędziłeś ludziom stracha, było świetnie! Dawno się tak nie bawiłam, dziękuję ci – oznajmiła zadowolona, układając się wygodnie na fotelu.
- To jedziemy się coś napić, coś zjeść? Niedaleko stąd jest bar, możemy tam wstąpić. Albo znowu coś rozwalić

< Amisza? >
nie piszę więcej pod wpływem piosenki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!