- No cóż, taaak, jesteś łysy... – z ust chłopaka wydobył się cichy pisk – ale tylko z jednej strony! Ciesz się, radość i w ogóle! – Enoki zmierzył mnie wzrokiem od uszu do ogona. Westchnąłem głośno, zmieniając się w człowieka. No, dzisiaj obyło się bez problemu, wreszcie udało mi się przybrać taką formę jaką oczekiwałem. Uśmiechnąłem się przyjacielsko do przemienionego, a ten odwrócił szybko głowę w drugą stronę. Byłem dla niego zbyt seksowny?
- No to, w drogę, trza zdążyć po ten sok, no nie? – szybkim krokiem podszedłem do swojego towarzysza. Złapałem go za rękę i pomogłem mu stanąć na proste nogi. Enoki zakrył twarz dłońmi. Cóż, z taką buźką postąpiłbym podobnie. Ignorując jego zawodzenie oraz wycie, po prostu szedłem przed siebie, wypatrując wejścia na ulicę i witrynę sklepu. No i tej pobłyskującej żabki na szyldzie. Mężczyzna ciągnął się za mną powoli, choć nabierał już wprawy w chodzeniu na dwóch "łapach". Kiedy się potykał i upadał na mordę, od razu poprawiał mi się humor. Po jakiś piętnastu minutach doszliśmy na miejsce. Zostało jeszcze trochę czasu do zamknięcia, więc En mógł się wyrobić i pójść mi go kupić.
- Masz hajs? – zapytałem, mając nadzieję, że nie będę musiał płacić. Basior wzruszył niedbale ramionami. To chyba znaczyło nie. Jęknąłem przeciągle, uderzając łbem o ścianę.
- Dzięki wielkie – warknąłem, wchodząc do sklepu. Nie minęła chwila, a wyszedłem z powrotem z dwoma kartonikami w dłoni.
- Miałeś pieniądze? Słyszałem damskie krzyki. Pewnie twoje – parsknął z udawaną troską, siadając na oparciu ławki. Zrobiłem to samo, podając mu napój.
- Nope, zmieniłem się w wilka, dziabnąłem ją i zatrułem. Wiesz, ma się tę moc. No i wziąłem sobie je, a co. Raczej nie zamkną wilka w ciupe, nie? – rozerwałem folijkę od słomki, wbiłem ją w złotko i zacząłem pić Tymbarka. Tak, tego z Kubusiem Puchatkiem na etykiecie. A może to Hortex? Boże, nie wiem.
< Enokiii? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!