- Oj, zawsze mogę sobie zrobić ogródek. – odparłem, klepiąc Różową po głowie. - Zakopię cię tam, a później zgwałcę twoje zwłoki.
- Czyżbyś coś sugerował? – zapytała, unosząc brew.
- Noa żebyś wiedziała. Mój manekin już źle wygląda.. – mruknąłem, robiąc smutną minkę. – I nie mam kogo macać..
- A manekin ma coś do macania?
- No oczywiście! Takie duże, fajne ręce.. I głowę, czy coś tam.
- Boże, Zen, jakiś ty jest głupi.. – burknęła, robiąc facepalme'a. Odpowiedziałem jej jeszcze szerszym uśmiechem, który teraz pewnie wyglądał jak u jakiegoś psychodelicznego klauna, ale mniejsza z tym.
- Radziłbym ci się położyć pod kocem, czy czymś. Wtedy krople zaczną szybciej działać.
- Ty chcesz mnie wykorzystać, a nie, że krople bedo działać! – krzyknęła.
- Oczywiście. O niczym innym nie marzę. – odparłem, podnosząc dziewkę z ziemi i kładąc ją na kanapę. – Jakby co, to wołaj. Nie chcę, żebyś sobie coś pomyślała. - dodałem, wychodząc do kuchni.
< Morrrr? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!