- Dzieci...
Uniosłem brew. Nie zamierzałem zagłębiać się w tę sprawę. Miałem wrażenie, że tym jednym zdaniem wytłumaczyła mi wszystko. Posłałem jej niewidoczny uśmiech,po czym mocniej ścisnąłem dłoń.
- Nie obchodzą mnie przeciwności. Moon. - puściłem jej dłoń, aby unieść podbródek, co skutkowało spojrzeniem po raz kolejny w moje ślepia. - Zrozum, nic nie jest wstanie zniszczyć tej więzi, która jest między nami. Chcę abym właśnie obok Ciebie budził się każdego dnia, nie potrzebuje dzieci, aby być z Tobą w pełni szczęśliwym. Jestem bez nich. Już, teraz. - dodałem nieco ciszej.
Wszystko działo się z zawrotną szybkością. Zarazem, nie próbowaliśmy żadnych igraszek, namiętnych zachowań.- nie było to w owej sytuacji potrzebne. Chodź zazwyczaj, trudno było mi wyrażać swoje uczucia słowami, mówić o nich, tego wieczoru wychodziło mi to z łatwością. Czułem,że powinienem być szczery wobec dziewczyny, w każdym stopniu. Nie usunąć prawdy. Nie tak zachowuje się..partner? Nie powinienem, jeszcze określać swojej osoby takim mianem.. Uniosłem kąciki ust.
<Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!