21 sie 2016

Od Nyrenthii CD Reika

Usiadłam mu na brzuchu, patrząc mu się w twarz. W mojej głowie było tylko jedno..  "Czy chce to zrobić?" Położyłam się na nim i wyszeptałam:
-Chcesz tego?
Spojrzał się na mnie i odpowiedział:
-No nie wiem, nie wiem... :3
Zaczęłam się rozbierać, on też. Gdy byliśmy już w samej bieliźnie, zamieniliśmy się w ludzi. Reik rzucił mnie na łóżko i zaczą całować, po czym zaczą schodzić w dół. Gdy doszedł do piersi, nie wiedziałam co mam robić. Po krótkim czasie znudziły mu się moje cycki, więc schodził jeszcze niżej. Zaczą powoli ściągać moje majtki...  Teraz to już serio nie wiedziałam co mam robić...

<Reik?>

17 sie 2016

16 sie 2016

Od Reik'a Cd Nyrenthia

Od prawie samego początku czułem że coś planuje, ale nie wiemdziałem że chodzi jej o to... No nic. Skoro tak już się napaliła...
-Nie... Nie przeszkadza mi to.-Odpowiedziałem.
Nyr ucieszyła się słysząc moją odpowiedź. Poszedła do łazienki, przebrała się w piżamę i poszliśmy razem do jej pokoju. Położyliśmy się razem. Nyr leżała przede mną. Była tak blisko że w końcu mi stanął... Chyba to poczuła bo prawie od razu obróciła się twarzą do mnie. Wyciągnęła rękę i złapała mnie za niego.
-Już ci stanął?-Zapytała cała czerwona.

<Nyr?>

Od Karmy

Chwyciłem pistolet w jedną rękę. Przymknąłem lewe oko i wycelowałem w dziurę w drzewie. Trafiłem, a plastikowa kulka od ASG wpadła do dziupli. Przykucnąłem i położyłem plecak na ziemi. Odwróciłem go w swoją stronę i wyciągnąłem z niego bułki z mięsem. Przy okazji wyciągnąłem MP3 i słuchawki. Włączyłem na urządzeniu "Hollywood Undead - How we roll" i włożyłem bułkę mięsną do ust. Zanim piosenka się zaczęła, usłyszałem jakieś kroki.
-Jeśli chcesz podchodzić do ludzi cicho, stawaj wolniej kroki i zakładaj lżejsze buty. Plus pofarbuj włosy na ciemniejszy odcień, czerwień razi w oczy-powiedziałem do nieznajomej istoty.
-Odezwał się czerwonowłosy. Twoją czuprynę widać z kilometra-burknęła dziewczyna.
-Nie staram się być niewidzialny-odparłem, odwracając się.


<Kasumi?>

Od Amortencji cd Kimberly

- Nie obawiaj się nic ci nie zrobię. Też jestem z Watahy Niebieskiej Zorzy. - powiedziałam. - Nazywam się Amortencja. - dodałam po chwili.
- Kimberly. - odpowiedziała wadera.
- Miło mi. - odparłam. Nastała niezręczna cisza.
- Może pójdziemy zapolować? - zapytałam po chwili.
- Jasne. - odpowiedziała Kim. Jak ustaliłyśmy tak zrobiłyśmy. Wybrałyśmy się na pobliskie tereny. Wiedziałam iż tam można znaleźć najlepszą zwierzynę. Wadera wytropiła i upolowała daniela, natomiast ja sarnę. Z rozkoszą zabrałyśmy się do jedzenia. Nagle poczułam znany mi zapach. W pobliżu był dzik. Wzruszyłam ramionami. Nagle zza krzaków wyskoczył.. dzik. Chwyciłam miecz i zaatakowałam zwierze, które próbowało nas zaatakować.
< Kimberly?>

14 sie 2016

Odejście!


Hej Misiaczki, heheh. Zamykam tu swoją działalność admina, autora jak i godziwego sędzi.
<nie>
W tym także odchodzi Nenyto, tak będziecie tęsknić.
<ironia>
 A jak wrócę to opijemy to. 
<obaczy się>
Nie będę się rozpisywać bo nie w tym rzecz :D
Zawsze mogę być na chacie, horwse? :v Ale i tak pójdę w zapomnienie.
Życzę wiele weny i wytrwałości. 

13 sie 2016

Od Kimberly

Plaża. Ulubione miejsce wypoczynku wielu ludzi, wilków oraz innych stworzeń. Ja także lubiłam tam przebywać, pomimo mojej niechęci do słońca i upału. Zimna woda, jak i chłodna morska bryza sprawiałe, że zapominałam o całym świecie. Tak było i tym razem. Spędziłam na plaży cały ranek, zupełnie sama. Słyszałam, że w watasze nie ma żadnego wilka w moim wieku. Może to nawet lepiej? Zresztą nieważne. Ułożyłam się na złocistym piasku, mając nadzieję na krótką drzemkę. Słońce jednak nie pozwoliło mi w spokoju zaznać odpoczynku, gdyż już po paru minutach byłam zmuszona przenieść się do cienia. Ponownie przyjęłam dogodną pozycję, zamykając oczy. Cichy szum morza utulił mnie do snu, jednak zaledwie po paręnastu minutach odpoczynku poczułam czyjeś spojrzenie. Otworzyłam niepewnie oczy, spoglądając przed siebie. Zaledwie parę centymetrów ode mnie ujrzałam jakiegoś wilka. Gwałtownie odskoczyłam w tył, odruchowo przyjmując pozycję do obrony.

< Basior? Wadera? Ktokolwiek? >

Od Karmy CD Karasu

-Karma-przedstawiłem się, próbując opanować śmiech.
-Mówiłem, żebyś się nie śmiał!-Warknął.
-No sorki, ale to jest komiczne. Wyglądasz na kogoś, kto lata na tych skrzydełkach od lat, a tu nagle; dupa. Coś Ci nie wyszło-zaśmiałem się ponownie.
-Nie śmiej się, no!-Prawie krzyczał. Wypuściłem powietrze nosem i odparłem:
-No dobra, już. Wybierałem się najpierw na zachód, do opuszczonego miasta, ale wtedy ty tu spadłeś. Idziesz ze mną?-Zaproponowałem.
-Okay, niech będzie-odparł, a ja ruszyłem w wyznaczonym kierunku. Samiec podążył za mną. Kiedy byliśmy na miejscu, zauważyłem coś na kształt skarpy. Położyłem przednie łapy na niej, a tyłkiem usiadłem na ziemi. W ten sposób zjechałem z niej, trochę się obcierając. Karasu zrobił to samo.
Szedłem pomiędzy głazami, kiedy nagle usłyszałem ryk. Był podobny do takiego, który wydają mantykory.
-Słyszałeś to?-Zapytałem towarzysza.



<Karasu?>

Od Karasu

Udało mi się uciec. Jednak moje rany uniemożliwiały mi dalszy lot. Zobaczyłem mroczki przed oczami a po chwili tylko ciemność. Zacząłem spadać w dół. Próbowałem lecieć na ślepo w górę, jednak wiatr zakręcił mną kilka razy i kompletnie straciłem orientacię gdzie jest dół a gdzie góra. Powoli traciłem przytomność. Ostatnie co pamiętam to uderzenie w jakieś drzewo, upadek na ziemie i niewyobrażalny ból. Obudziłem się następnego ranka. Poczułem że ktoś mnie niesie na plecach.
-Ej ty postaw mnie, natychmiast! - Wydarłem się na nieznajomego
-Już, już nie denerwuj się tak. Damie nie przystoi. - Powiedział kładąc mnie na ziemi.
-Nie jestem żadną "damą" jestem stu procentowym samcem! - Poniosłem głos.
Wilk wyraźnie się zdziwił. Lecz co ja miałem powiedzieć? Właśnie jakiś obcy basior nazwa mnie "damą".
-Sorry, myślałem że jesteś waderą. A tak po za tym jak się nazywasz i co tutaj robisz? - Spytał lekko zdenerwowany.
-Karasu, a co tutaj robię? Pod wpływem ran spadłem w drzewo - Powiedziałem masując obolałą łapę.
Wilk zaczął się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?!
-Aniołek spadł z nieba- Odparł i zaczął śmiać się jeszcze bardziej.
Miałem ochotę już coś odwarknąć, lecz nie chciałem robić sobie wrogów na obcym terenie. Poczekałem aż się uspokoi i sam zadałem mu pytanie:
-A ty jak się nazywasz?

(Jakiś basior?)

11 sie 2016

Od Kimberly

Silny wiatr, ponownie targnął moją sierścią. Burzowe chmury już całkowicie zasłoniły błękitne dotąd niebo. Rozległ się potężny grzmot, a zaraz potem rozpoczęła się ulewa. Krople głucho dudniły i szeleściły w liściach drzew. Co chwilę panujące wokoło ciemności na ułamek sekundy rozjaśniały błyskawice. A co ze mną? Ja spacerowałam sobie jak gdyby nigdy nic, moknąc na deszczu. Chociaż właściwie, była to jedynie kwestia wyboru. Mogłabym wrócić do Jaskini Światła, gdzie formalnie mieszkam, jednak zbyt duży tam tłok jak dla mnie. Pełno tak członków watahy, których nawet nie znam. Zresztą, jeszcze nikogo nie znam, aczkolwiek może przydałoby się to zmienić? Z głębokich rozmyślań nad życiem wyrwał mnie nagle głośny huk. W tej samej sekundzie oślepił mnie przeraźliwie jasny błysk na niebie. Przez myśl mi przeszło, że może to już apokalipsa, więc otwarły się niebiosa, jednak już po chwili otrząsnęłam się i zaczęłam biec przed siebie, w poszukiwaniu jakiejś kryjówki. Zwykła burza zamieniła się w ogromną nawałnicę. Lało tak mocno, że nie byłam w stanie praktycznie nic zobaczyć.
- Tutaj! Szybko! - usłyszałam nagle głos, dobiegający z mojej prawej strony.
Na ślepo puściłam się pędem w stronę nawoływań. Ostatecznie wpadłam do niewielkiej jaskini, ledwo omijając jakąś skrzydlatą waderę.
- Co robiłaś na dworze w taką ulewę? - zapytała.
- Em... Uwierzysz jeśli powiem, że spacerowałam? - zaśmiałam się. - Tak, naprawdę spacerowałam, ale jakoś tak się rozpadało, a nie miałam przy sobie parasolki, więc... - wzruszyłam ramionami.
Nieznajoma zaśmiała się cicho, spoglądając na mnie. Przez chwilę nie rozumiałam o co jej chodzi, jednak widząc swoje odbicie w kałuży, która powstała na wskutek spływającej ze mnie wody, sama parsknęłam śmiechem. Otrzepałam się, doprowadzając swój wygląd do nieco normalniejszego stanu.
- A właśnie, dziękuję za pomoc - uśmiechnęłam się. - Kimberly jestem - dodałam.

< Asiria? >

10 sie 2016

Od Asirii Cd Jeff'a

Wzruszyłam ramionami i poszłam za Jeff'em. Usiedliśmy gdzieś w kącie. Mężczyzna zamówił sobie jakiś powiększony zestaw extra, bo był tak ogromny, jak jego głowa, kark i ramiona razem wzięte.
- Jeff...
- Hmm?
- Ty to zamierzasz zjeść?
- Jasne! Nie wierzysz we mnie?! - powiedział, zakrywając dłonią usta.
- Nie, nie, skąd. Tylko... Ee, nieważne- mruknęłam, nakładając keczup na zapiekankę.
- Nie rozumiem cię...- burknął Jeff. Spojrzałam na niego pytająco.- Jesteśmy w barze z kebabem, a ty jesz zapiekankę...
- Bo kupując kebaba, osiedlasz araba- odpowiedziałam, uśmiechając się lekko do niego.

< Jeff? >

Od Jeff'a CD Asirii

Usmiechnąłem się chytrze. Delikatnie również przybliżyłem głowę do tej dziewczyny, tak że nasze twarze dzieliło zaledwie parę centymetrów. Później zaś widząc przerażenie w oczach dziewczyny zaś miałem się mówiąc:
- Jeszcze zobaczymy. - Masz wiele jeszcze cech do komplementowania. Wysoki, przystojny..odważny! Niezmiernie inteligentny, elegancki, skromny. Masę. - wzruszyłem ramionami.
Dziewczyna zaczęła się śmiać, bardzo głośno śmiać. Tak, że czułem na sobie spojrzenia ludzi jedzacych mak-burgery.
- Co Cię tak śmieszy? - burknąłem.
- Najbardziej? "Niezmiernie inteligentny", a od tego
"skromny", to już wyje. - dodała nadal się śmiejąc.
Pff. Rozejrzałem się za budką od kebabów. Nie, nie będę jadł żadnych kurczaków , ani burgerów. Mógłbym pójść za nim nawet na koniec miasta! W końcu w oddali zauważyłem jakąś skromną budę, na której neonowe światełka wyświetlały napis : "Kebab world". Stuknąłem dziewczynę w ramię pokazując palcem 'restauracje'.
<Asiria?>

Od Asirii CD Jeff'a

Zaśmiałam się cicho i zakryłam dłonią usta. Jak można się tak entuzjazmować zwykłą bułką z mięsem, sosem i sałatką? Choć... Skoro ja potrafię się nacieszyć zwykłą konwalią, to Jeff może się nacieszyć zwykłym kebabem. Nadal posłusznie podążałam kawałek za nim. Wszedł do jakiegoś dużego budynku ze sklepowymi witrynami. Zapewne jakaś galeria, czy coś. Wpakowaliśmy się na ruchome schody i wjechaliśmy na trzecie piętro. Było tu od groma barów szybkiej obsługi. Począwszy od KFC, przez Mcdonald's, po Starbucks i Subway. Gdzieś tam mieścił się również bar z kebabami.
- Widzę, że często tu bywałeś- odezwałam się, patrząc się spod przymrużonych oczu na Jeff'a.
- Ano- potwierdził.
- Nie widać tego po tobie...- mruknęłam, tym razem mierząc go wzrokiem.
- Uznam to za komplement. Więc dzięki- odpowiedział, uśmiechając się do mnie szeroko.
- Tak, tak. Więcej ich ode mnie nie usłyszysz.

< Jeff? >

Od Jeff'a CD Asirii

- Lubisz kebaby? - zapytałem tak, aby zacząć rozmowę.
Hm, dawno mnie tak na marginesie nie bylo. Potrzebowałem trochę czasu, by przyzwyczaić się do swojej ludzkiej formy. Ręce jak zwykle znajdowały się w kieszeniach moich jeansów, za którymi średnio przepadałem. Wolałem luźne dresy i jakiś o rozmiar większy T-shirt. Spojrzałem na swoje nogi, na których jak zwykle tkwiły szare, Stare tenisówki, w których mógłbym zrobić mrowisko. Pora iść do sklepu. Ech, nienawidzę tłumów w galeriach i dyskutowania z kasjerkami. N I E N A W I D Z Ę.
Zazwyczaj są to baby 4/10 z ryja, a z pewnością trochę przejadły się burgerów z maka. W dodatku wredne. Brrr.
- Nawet nie pamiętam jak smakują. - powiedziała cicho.
Wreszcie otrząsnąłem się z tego koszmaru.. i skupiłem na mojej towarzyszce której ten, obiecałem pomoc.
- Więc pora Ci przypomnieć. Kebaby to danie BOGÓW! - krzyknąłem, tak że parę osób zwróciło wzrok w moją stronę. Ja tam jedynie odpowiedziałem im głupią miną.
<Asiria?£

Od Asirii CD Jeff'a

- Oczywiście, że umiem zmieniać się w człowieka- odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
- No to na co czekamy?- zapytał, po czym się przeciągnął i, na moich oczach, przetransformował się w ludzką postać. Zaniemówiłam. Jeff kogoś mi przypominał. Tylko... kogo?- Asiria, długo mam czekać?
- Nie, nie. Przepraszam- wymamrotałam i za jego przykładem zmieniłam się w kasztanowłosą kobietę. Mężczyzna ruszył przed siebie, a ja posłusznie podążyłam za nim.
- Musimy iść na wschód. Stamtąd będzie widać Adelifion (przepraszam, jeśli napisałam z błędem)- powiedział, po czym widząc moje pytające spojrzenie dodał:
- Adelifion to duża metropolia z wieloma wieżowcami. O jednym z nich mówiłaś ty. I idziemy na kebaba- mruknął, uśmiechając się szeroko.
Mhm. Znalazł się fan "Kupując kebaba osiedlasz araba", heh.

< Jeff? >

Od Jeff'a CD Asirii

Otworzyłem powolnie gały.. Wzrokiem powędrowałem w stronę emm..nie ma jej? Musiała także wyjść się przejść, bo ja długo śpię. Hyhy. Nie dziwię się jej, ja bym do siebie sam jakiejś specjalnej cierpliwości nie mam. Echee .. może powinienem wstać? Nie..mam jeszcze 5 minut. Albo..eee dobra moze jednak. Dobra. Podniosłem się z ziemi, gdy akurat do jaskini wparowała Asiria.
- Czee. - powiedziałem, przez długie ziewnięcie. Próbowałem kontaktować gdzie ja to jestem, ale w końcu na mówi odżyłem i było spoko. Ogólnie too..
- Zaplanowałam cały dzisiejszy dzień, jakby ten. Już z samego rana idziemy się zmieniać w ludy i lecimy do Adefilion. Ale wpierw z rana KEBSY. YES MADAFAKA! Głodny jestem i w ogóle. Później idziemy na ten wieżowiec, zejdziemy po szwędamy się tam trochu po mieście i pójdziemy znowu na pizze, tak na obiad. Możemy jeszcze zobaczyć jak słońce zachodzi. A na koniec dnia w sensie tak wieczorem idziemy do miasteczka pojeździć na kolejkach i takich tam. Podoba się pani? Tyle i czy jeszcze umiesz się zmieniać w człeka i w ogóle.
<Asiriaaa?>

Od Asirii CD Jeff'a

Szum deszczu powoli ukołysał mnie do snu. Nie czułam się już tak niezręcznie w obecności samca, więc mogłam się oddać w objęcia Morfeusza. Miałam nadzieję, że gdy się obudzę, to deszcz minie. I tak się stało. Obudziły mnie promienie słońca padające na mój pyszczek. Powoli wstałam, by głowa znów mnie nie rozbolała i wyjrzałam zza jaskini. Trawa była nadal wilgotna, a na niebie zostały tylko pojedyncze, białe obłoki. Zerknęłam za siebie. Samiec spał w najlepsze, a ja nie chciałam go budzić. Wyszłam więc z groty i rozejrzałam się. Byłam pośrodku jakiegoś lasu. Wszędzie były drzewa z długimi, zielonymi liśćmi. Rozpostarłam skrzydła i delikatnie nimi zamachnęłam. Krew z powrotem zaczęła do nich dopływać. Przypomniałam sobie cały wczorajszy dzień i obietnicę Jeff'a. Nauczyłam się jednak, by nie brać wszystkiego na poważnie. Po chwili usłyszałam, że ciapaty samiec przewraca się z boku na bok w jaskini. Czyli, że już nie śpi?

< Jeff? >

Od Jeff'a CD Asirii

Robiło się coraz później..a delikatny, chłodny wiatr mierzwił moje futro. Westchnąłem. Samą jaskinię mogliśmy przymknąć głazem przynajmniej by ciepło nie uciekało. Ulożyłem się wygodnie nie daleko wejścia do jamy, a łeb położyłem na przednie łapy. W sumie moglibyśmy jutro cały dzień spędzić w Adefilion, pójdziemy na kebsy. Możemy też zobaczyć do zoo i do wesołego miasteczka, nocą jest tam najfajniej. Świecące jasno jak słońce stoiska, przy których można wygrać wybraną nagrodę. To wspaniałe miejsce, zwłaszcza dla dzieciaków, pełni ich tam. Sam za dzieciaka uwielbiałem chodzić w miejsca które dostarczały mi dostatecznej adrenaliny. Zawsze odrzucałem miejsca, jak muzea, czy domy kultury. Nie potrzeba mi było wiedzieć jak wyglądają jakieś skamieliny czy coś, a dupie to mam mówiąc szczerze. Wolałbym już widzieć jak wyglądają wnętrzności szczura. Cały ten patriotyzm i w ogóle to bujda na resorach. Jeszcze tylko ostatni raz spojrzałem na krajobraz na podwórzu. Deszcz. Skrzywiłem się wolałbym widzieć raczej promienie słoneczne. Przymknąłem powieki.
<Asirii?>

Od Asirii CD Jeff'a

Odwzajemniłam delikatnie uśmiech samca. Chciałabym, aby to, co mi powiedział było prawdą. Chciałam, aby cokolwiek mi się przypomniało. Jednak... Czy to w ogóle jest możliwe? Nie mogłam zgasić jego zapału swoim pesymizmem, więc postanowiłam zamilknąć.
- Ciekawe, kiedy burza przejdzie...- powiedziałam cicho. Samiec tylko wzruszył ramionami.
- Burza tak właściwie przeszła. Teraz tylko pada- odezwał się.
- Słusznie- odpowiedziałam, kolejny raz przewracając się na plecy. Chyba tak najwygodniej mi się leżało...
- Czemu w jaskiniach muszą być kamienie...- burknął basior.
- Raczej nie mogą być wyścielone anielskim puchem, skoro są w ziemi- zaśmiałam się cicho. Jeff prychnął w odpowiedzi i również się położył.
- Fajnie by było, gdyby były wyścielone takim puchem.
Przytaknęłam mu w odpowiedzi i zamknęłam oczy. Czułam pulsujący ból w głowie, który powoli przechodził. Czy tak miałyby się kończyć wszystkie próby przypomnienia sobie czegoś...?
- Kim jesteś z zawodu?- zapytał nagle.
- Lekarzem. Wybrałam to, bo myślałam, że pomoże mi w odzyskaniu pamięci- odpowiedziałam, nadal nie otwierając oczu.

<Jeff?>

Od Jeff'a CD Asirii

Zastanowiłem się o kogo może jej chodzić. Wioskę powinienem zostawić na kiedy indziej ze względu na to, że całe wydarzenie w niej stało się PO tym jak straciła zupełnie pamięć. Delikatnie położyłem jej rękę na ramieniu.
- Odpocznij na razie. - stwierdziłem. - Póki leje nie pójdziemy sprawdzić co to za..Wiem! Kuwa wiem!
Wzrok wadery wydawał był pomieszany ze zdziwieniem i nutką radości. Ten budynek, tam.. często przychodziłem nie pamiętam czy z Mijuu, ale warto spróbować. Mamy w końcu jedynie jakieś cztery "wskazówki", w dodatku niepewne.
- Ten Twój wieżowiec, ten z widokiem podobny jest w Adefilion. Nie wiem czy tam byłaś, ja za to znam to miejsce jak własną kieszeń. Przez cały pobyt w watasze najwięcej czasu spędziłem tam. Jutro tam pójdziemy, może.. coś Ci się przypomni i w ogóle. - wyszczerzyłem się.
<Asirii? >

"Można wszystko, tylko po co..."

Autor zdjęcia: Larna 
Imię: Karasu
Pseudonim: Su
Wiek: Coś około 2 lat.
Płeć: Samiec♂
Rasa: Anioł
Charakter: Dla wilków które go nie znają może być strasznie wredny i nietowarzyski, jednak to nie jest jego oblicze. Prawdą jest że Su bywa szczery do bólu. Nie rozumie zachowań i reakcji innych wilków. Co dziwne świetnie dogaduje się z demonami i to właśnie z nimi spędza najwięcej czasu. Jest strasznie leniwy i potrafi spać do późnych godzin a balować do rana.
Stanowisko: Szpieg
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=dA7KN005zPs
Konto: 300 KR
Orientacja: Heteroseksualna, chyba... a może nie?
Zauroczenie: Brak
Partner: Brak
Jaskinia: Światła
Potomstwo: Brak
Rodzina: Nie pamiętaj jej.
Moce: Nie poznał, albo zapomniał o nich.
Umiejętności: Wdrapać się na każde drzewo, Wywalić się na prostej drodze.
Ulubiony kolor: Biały
Urodziny: Nie pamięta.
Lubi: Wodę, Lody, japońskie jedzenie, alkohol, używać w zdaniach ironii, nocne imprezy do rana, a przede wszystkim sen i chwilę kiedy nic nie musi robić
Nie lubi: Kłótni, Irytujących wilków, rozkazów
Historia: Pewnego dnia obudził się w tajemniczym zamku. Nie pamiętał on nic poza swoim imieniem i rasą. Oszołomiony całą sytuacja biegł na oślep przed siebie. Gdy wybiegał z zamku został dosyć mocno zraniony. W obawie o własne życie wzbił się w powietrze i odleciał. Jego rany zmusiły go jednak do lądowania a raczej do niekontrolowanego upadku na jedno z drzew Watahy Niebieskiej Zorzy.
Kontakt: Rory
Ciekawostki: 
  • Panicznie boi się os, pszczół i wszystkiego co oso podobne. 
  • Ma fioła na punkcie anime i mang (Do tego stopnia że zaczyna się ślinić xd) Z niewiadomych przyczyn wiele wilków myśli że jest on waderą. 
Statystyki:
  • Inteligencja: 80
  • Szybkość: 120
  • Zręczność: 100
  • Magia: 150
  • Siła: 50
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 100

Uwielbiam dni, w których moim jedynym problemem jest kawa z mlekiem, czy bez


No kto by się spodziewał... Wspomnienia ze szczenięcych lat!


XBlackIce
Imię: Ta oto wadera nosi dumne imię Kasumi.
Pseudonim: Od zawsze nazywano ją Kas, Umi, Kasu, Imu, czy też Imusak. Jednak przezwisko używane — a nawet zbyt często mylone z jej prawdziwym imieniem — najczęściej, brzmi Taravia.
Wiek: Liczy sobie dokładnie trzy lata.
Płeć: Samica ♀
Rasa: Wadera Kawy.
Charakter: Kas to wesoło nastawiona do życia wadera. No, przynajmniej taka była w dzieciństwie. Odważna i zadziorna Taravia — to naprawdę opisuje jej charakterek. Ciekawość wiecznie bierze u niej górę, nie zważa nawet na konsekwencje. Uwielbia się kłócić, nie ważne z kim. Ona po prostu czasem musi się wygadać, a parę wyzwisk jeszcze nikomu nie zaszkodziło... Znaczy chyba...
Często wali prosto z mostu, co myśli o danej osobie. Ale musi ją naprawdę nieźle wkurzyć, żeby to zrobiła. Zazwyczaj owija wszystko w bawełnę, ale zdarza jej się powiedzieć coś od razu.
Uprzedzam — nie warto zdradzać jej jakiekolwiek tajemnice. Wygada. Ale niekoniecznie do osoby. Może wygadać się do poduszki, do kwiata, do okna, czy jeszcze czegoś innego. Byleby to powiedziała. Cóż... Owszem, może jej się ta tajemnica wymsknąć, ale to naprawdę rzadkie przypadki.
To dziecięcie rozmawia samo ze sobą. No przecież potrzebuje inteligentnego rozmówcy! Czasem konwersację prowadzi na głos, a czasem w duchu. I jeśli chce coś zrobić, to pyta się pierw samej siebie, czy na pewno powinna zrobić akurat to, a nie tamto. Czy dobrze postąpiła. Czy nic złego z tego nie wyniknie.
Czarny humor to u niej podstawa.
Co tu jeszcze dodać? To chyba wszystko, więc przejdź dalej~!
Stanowisko: Zwiadowca.
Głos: Nightcore - So cold (Grr, czemu nie jesteś chłopakiem ;-; ~ Kutl)
Konto: 300 KR
Orientacja: Na pierwszy rzut oka może się wydawać, iż jest aseksualna. Ale nie. Zaskoczę was — ona też ma uczucia! Czyli nic innego, jak hetero.
Zauroczenie: Tarav... Ekchem, znaczy Kasumi od dziecka nie interesowała się płcią przeciwną. Uważała chłopaków za dzikusów lub coś w ten deseń.
Partner: Uhhuhuhuhuh... Chyba was Bóg opuścił.
Jaskinia: Sypia na drzewie, nie lubi jaskiń.
Potomstwo: Brak.
Rodzina: Rodzina... A któż nią jest? Matka? Ojciec? A skąd! To dla niej cholernie obce słowo. Niegdyś opiekowała się nią Cuttle i Raphael, aczkolwiek odeszła. Odeszła z Watahy Niebieskiej Zorzy z niewiadomych powodów, przez co zapewne już o niej zapomnieli.
Moce: Dotychczas przypomniała sobie tylko dwie moce i w pełni je opanowała. Mianowicie chodzi o, dobrze wszystkim znaną, zmiennokształtność oraz moc stworzenia chmurki kawy. W dzieciństwie znała ich więcej, ale pozapominała.
Umiejętności: Ona i umiejętności... Taa, marzenia.
Może troszkę się podszkoliła w walce, by móc bronić się przed Kayunem z dzieciństwa...
Ulubiony kolor: Taravia nie posiada ulubionego koloru. Uważa, że każdy ma swój urok osobisty.
Choć, jakby już miała tak wybierać, to kawowy...
Motto: Uwielbiam dni, w których moim jedynym problemem jest kawa z mlekiem, czy bez.
Urodziny: Nie zna dokładnej daty swojego urodzenia. Jedyne, co jej jak na razie wiadomo, to to, że przyszła na świat w październiku.
Lubi: 

  • Kawę,
  • Lamborghini,
  • Kawę,
  • Swój czarny humor,
  • Kawę,
  • Gadżety,
  • Kawę,
  • Wpatrywać się w niebo,
  • Czy wspominałam już, że kawę?

Nie lubi:

  • Chłopaków,
  • Jaskiń,
  • Sprzeciwu,
  • Jest takie słowo, którego nienawidzi, aczkolwiek nie zdradzi go, gdyż ma obawy, że będą ją tym słowem nękać. (PS. To słowo to stringi xD ~ Kutl)  

Historia: Po co zagłębiać się w przeszłość? Wystarczyłoby tylko to, że gdy odeszła z Watahy Niebieskiej Zorzy, zamieszkała w mieście. Jako mała dziewczynka mieszkała w hotelu i nie brakło jej funduszy. Ale i one musiały się kiedyś skończyć. W efekcie, nie wiedziała, co robić. Dlatego też w desperacji ponownie dołączyła do Watahy Niebieskiej Zorzy. Wstydzi się swojego tchórzostwa do teraz i nie ma zamiaru nikomu tego opowiadać.
Inne zdjęcia: X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | X | Anthro-człek | Mrymry | Człowiek namber łan | Człowiek namber tu | Człowiek namber tri (najczęściej zmienia się właśnie w tę postać) |
Kontakt: Kaja
Ciekawostki:

  • Kasumi posiada jedno oko w kolorze złotym, zaś drugie jest niebieskie,
  • Jako czerwonowłosa jest dosyć wysoka — sto osiemdziesiąt sześć centymetrów to już coś, 
  • Nie potrafi jeść pałeczkami,
  • Boi się ciemności. Nie tyle, że samej ciemności, a raczej tego, co w niej czyha. 

Statystyki:

Inteligencja: 100
Szybkość: 101
Zręczność:100 (+10 punktów za stanowisko)
Magia: 100
Siła: 100
Wytrzymałość psychofizyczna: 99

Od Karmy

Siedziałem w pizzerii, czekając, aż doczekam się swojego zamówienia. Stukałem palcami o powierzchnię stołu, przyglądając się lokalowi. Był urządzony całkiem nowocześnie. W pewnym momencie poczułem zapach watahy. Rozejrzałem się. Do lokalu wszedł jakiś czarnowłosy chłopak. Odgarnąłem zasłaniający mi trochę widok kosmyk włosów i przyjrzałem się mu. Ponieważ siedziałem sam, a w lokalu był tłok, nieznajomy podszedł do mnie i zapytał:
-Mogę się przysiąść?
W odpowiedzi kiwnąłem głową, po czym zapytałem go o imię.
-Ja? Reik-podał mi rękę.
-Jestem Karma, miło mi-ścisnąłem jego rękę, przez co chłopak odskoczył z dziwnym dźwiękiem.
-Co to miało być?-Zapytał zaskoczony.
-Nie wierzę, że dałeś się nabrać. Kawał stary, jak świat-pokazałem mu rękę. Między palcem wskazującym, a środkowym, miałem igłę, która po podaniu ręki wbiła mu się w dłoń.
-Ależ z Ciebie turbośmieszek-burknął.
-Jesteś z WNZ, no nie?-Zapytałem.
-Tak.
-Czyli tak, jak myślałem. Łatwo rozpoznać zapach watahy-stwierdziłem.
-Nie, że coś, ale to trochę dziwne gadać z czternastolatkiem, który gada o tym, jak się pachnie-zaśmiał się. Zmierzyłem go morderczym spojrzeniem.
-Mam szesnaście.
-Jeden kij-odparł, po czym wstał, podszedł do lady w czymś na kształt recepcji, złożył zamówienie i wrócił do stolika.
-Powtórz, jak masz na imię?
-Karma.
Reik próbował opanować śmiech.
-Nie śmiej się-poprosiłem zdenerwowany.

<Reik? Suprajs, madafaka. Karma atakuje xD>

9 sie 2016

Od Asirii - Cd. Jeff'a

Miejsce, które wspominam dobrze? Sama nie wiem...
- Są dwa takie miejsca... Jedno to wioska, w której się ocuciłam. Byli tam mieszkańcy, których znałam. Oni mi powiedzieli, jaka byłam z charakteru i pomogli się otrząsnąć po jakimś wypadku. Jednak nie czułam się z nimi jakoś specjalnie związana. Temu stamtąd odeszłam. Drugie miejsce, to jakiś wysoki wieżowiec z widokiem na park. Wjeżdżało się do niego windą...- wymamrotałam, marszcząc brwi. Te myśli przyprawiały mnie o ból głowy, jednak chciałam sobie przypomnieć choć część życia sprzed wypadku.
- A kojarzysz może jakąś osobę? Albo... Hmm... Odczucia?
- Do głowy przychodzi mi jedynie wysoka, białowłosa kobieta i...- przyłożyłam łapę do skroni. Widziałam jeszcze jedną osobę, ale jakby zamazaną.- I mężczyzna. Chyba blondyn. Albo z jasnymi włosami.
- Tyle?
- Jak na razie. Strasznie rozbolała mnie głowa, przepraszam- powiedziałam cicho i zamknęłam oczy. Czułam, że przez światło jeszcze bardziej nasila się ból.

< Jeff? >

Od Jeff'a Cd. Asirii

- Spokojnie ja tam bardzo dobrze znam wszystkich członków watahy, Exana nie musisz mi przedstawiać, tego królobójcy czy jak mu tam. Mogę się z Tobą przejść jak sobie chcesz. Co do pamięci, postaram się. Toż to będzie moja misja nr jeden w mym dzienniku misji na watasze. Yes BAYBE! Znajdę sobie z resztą zajęcie. Bo coś ostatnio nie wychodzi to wszystko i nie mam zupełnie co do roboty. Odkąd, sama wiesz co. - kliknąłem smętnie. Delikatnie starałem się uśmiechnąć. Asirii wydawało się widocznie że żartuje czy coś, tyle że.. Nie był to słaby żart, jak prawdziwa misja, którą zamierzałem wypełnić..nie wiem dlaczego zamierzam pomagać nowo poznanej osobie, ale raz czuje że mógłbym na tym skorzystać, a dwa.. Czuje taką wewnętrzną potrzebę czy coś takiego.
- A pamiętasz cokolwiek? Zwykły kolor, miejsce które wspominasz dobrze.
<Asiri>

Od Asirii - Cd. Jeff'a

Spojrzałam zaskoczona na samca. Jak to możliwe? Przecież... dopiero go poznałam. I czy odzyskanie pamięci jest w ogóle wykonalne?
- Dzięki za chęci- powiedziałam po chwili uśmiechając się do niego.- Choć wątpię, czy to się uda.
- Musisz w to uwierzyć- odparł, odwzajemniając uśmiech.
- Masz rację- odrzekłam, na powrót wpatrując się w ciemne chmury. Po tym obydwoje zamilkliśmy. Zastanowiłam się, czy nie wyjść z jaskini. W końcu burza oddaliła się od nas, a od deszczu tylko zmoknę. Ale... Po co miałabym się plątać po deszczu?
- Jeff?
- Tak?
- Gdy będzie ładna pogoda, pokażesz mi tereny?- zapytałam niepewnie.
- Zapraszasz mnie na randkę?- zaśmiał się.
- Jeszcze czego. Mogę Exan'a poprosić, jeśli nie chcesz. Bo Amora pewnie będzie zajęta- powiedziałam, myśląc o złotej samicy. Mimo, że spędziłam z nią tylko trochę czasu, czułam, jakby była między nami nieprzerwana więź. Z ciapatym z resztą podobnie.- Tylko Exan by coś znów ode mnie chciał...- dodałam.

< Jeff? >

Od Jeff'a Cd. Asirii

Straciła pamięć?.. Jak to możliwe w ogóle. Próbowałem słowa dziewczyny dobrać w całość? Interesuje mnie jak to jest.. zostać pozbawionym wszelkich wspólnień, czy też pamięci, uczuć do wszelakich osób. Było to dla mnie nie do pojęcia. Wadera delikatnie uniosła kąciki ust do góry.
- Wiesz współczuję Ci.. choć Miu, znaczy eee..ta dziewczyna była zupełną wiedźmą, nie chciałbym utracić wszystkich wspomnień z nią związanych. Sporo przeżyliśmy. Właściwie sporo jest mało powiedziane. Na pewno jest Ci trudno. - Westchnąłem, wpatrując się w nową znajomą. Ta jakby odwracała wzrok..ja natomiast przyległem do kamiennej ściany jamy. Mam tylko nadzieję że usunęła to zdjęcie. Zaśmiałem się dość głośno, tak że towarzyszka odwróciła łeb w moją stronę.
- Asirii.
- Hem?
- Obiecuje Ci, pomogę Ci przypomnieć sobie kim na prawdę jesteś. Odzyskasz pamięć.
<Asirii?>

Od Asirii - Cd. Jeff'a

Uniosłam lekko kąciki ust. Właśnie tymi słowami samiec zyskał część mojego zaufania. Położyłam się na plecach i zaczęłam wpatrywać się w chmury, powoli sunące gdzieś na wschód.
- A ty? Coś taka zamyślona?- zapytał.
- Jak by to ująć w odpowiednie słowa... Nie chcę, żebyś sobie pomyślał, że jestem jakaś zdesperowana.
Basior tylko cicho się zaśmiał.
- Znałem zdesperowane. A ty raczej do nich nie należysz.
- W takim razie... Zazdroszczę ci tego, że masz kogo wspominać. Że masz myśli, do których możesz wracać. I że tego nie straciłeś. Być może bezpowrotnie- powiedziałam cicho, przymykając oczy.
- Chwila... Nie rozumiem tak trochę.
- Mówiąc prosto z mostu - zazdroszczę ci tego, że nie straciłeś pamięci. A siebie znasz tylko z opowiadań ludzi, których spotkałeś po drodze- odpowiedziałam, śmiejąc się ironicznie.- Wiem, to może być dziwne, że walę tak prosto z mostu, ale wydałeś mi się godzien zaufania. A w razie czego, może znów mi się zapomni.
Czułam na sobie spojrzenie ciapatego samca. Ten jednak nie odezwał się ani słowem. Może trawił to, co powiedziałam?

< Jeff? >

Od Jeff'a Cd. Asirii

Ziewnąłem wpatrując się w nową, wydawała się być jakaś tam zagubiona. Jakby nie mogła się odnaleźć w otoczeniu, hem. Może bym jej jakoś tam pomógł, lub tam spróbował. Zauważyłem że jeszcze nie zaspała chodź próbowała.
- Tak z innej beczki coś się nieswojo czujesz widzę, przecież Ci nicuu nie zrobię cnie? Czemu bym miał zrobić Ci jakaś krzywdę? Nos to ja tylko łamie gdy taka potrzeba. Hehe. - cicho prychnąłem. - Do rzeczy jeżeli czujesz że nie zaśniesz przy mnie to ten no.. Mogę iść. Nie chce na pierwszy raz rzucać wrażenie egoisty, bo takowym nie Jestem. Czasami.
Asiria gwałtownie pokiwała przecząco głową. Wzruszyłem ramionami, zachowanie dziewczyny było dziwne.. Usiadłem przy wejściu do jamy, i wpatrywałem się w krople uderzające i glebę. Wadera zauważyła że jestem zamyślony, także zapytała:
- O czym tak myślisz?
- O ekhm.. Znajomej. Opuściła trochę czasu temu watahe, nawet nie wiem gdzie ona może się podziewać. Po niej można spodziewać się wszystkiego. - zaśmiałem się wspominając czerwonowłosą.
<Asiria?>

Od Asirii - Cd. Jeff'a

Uśmiechnęłam się niezauważalnie. Nie sądziłam, że samym spojrzeniem można aż tak wiele zdziałać. Ujęłam łapę basiora, po czym kolejny raz się cofnęłam.
- Boisz się mnie?- zapytał, po czym parsknął śmiechem. To akurat nie była prawda. Przy nim i przy Amorze czułam się... inaczej? Tak, to chyba dobre określenie.
- Nie, nie boję. Wyobraź sobie, że istnieje coś takiego jak przestrzeń osobista- fuknęłam cicho, patrząc na niego spod przymrużonych powiek.
- Oho, znalazła się panna "Kim to ja nie jestem"...- burknął samiec.
- Może rzeczywiście się znalazła?- odpowiedziałam i wstałam, wyglądając zza progu jaskini. Burza trwała w najlepsze, więc jeszcze trochę musiałam tu posiedzieć.- Zmieniając temat... Mieszkasz w tej jaskini?
- Nie.
- Mhm.
Ciekawa i jakże długa rozmowa.
- Tak swoją drogą- kolejny raz starałam się przerwać ciszę.- Jestem Asiria Misterium. Przepraszam, że jeszcze się nie przedstawiłam.
- No okej- odpowiedział i zerknął na dwór. Ze stwierdzeniem, że się z nim już nie dogadam, oddaliłam się jeszcze trochę, by móc rozprostować skrzydła. Znów mi zdrętwiały. Następnie kolejny raz je złożyłam i ułożyłam się na swoich łapach. Oczy mi się powoli zaczynały kleić, jednak czułam obecność kogoś obcego, a jednak dziwnie znajomego. I przez to właśnie nie mogłam zasnąć.

< Jeff? >

Od Asirii - Cd. Exana

Nie wiedziałam, czemu mu na tym tak zależy. Jednak, jako uparta samica, nie dałam po sobie poznać zawahania i z głową uniesioną do góry ruszyłam przed siebie. To najwyraźniej zbiło z tropu Exan'a, gdyż na chwilę się zamknął.
- No dobra, tego się nie spodziewałem...- odezwał się po chwili.
- Zdaję sobie z tego sprawę- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się z triumfem do samca. Ten ku mojemu zaskoczeniu zrobił to samo. Zmrużyłam oczy i niepewnie pacnęłam łapą powietrze przede mną. Natrafiła na niewidzialną barierę.
- Kpisz sobie ze mnie?
- Nie przeczę.
- Ciekawe, jak cienko byś śpiewał, gdybym cię zahipnotyzowała...- udałam, że niechcący wymówiłam moje myśli.
- Co? O czym ty mówisz?- zapytał kolejny raz zbity z tropu.
- Teraz ja proponuję transakcję. Ty dasz mi spokój, a ja nie rozsadzę ci bębenków ani nie zahipnotyzuję, co?

< Exanie? >

Od Jeff'a - Cd. Asirii

Dzień jak każdy tyle, że bez tej wiedźmy zwanej Miu, której się zachciało opuścić na zawsze watahę. Pff, pasowałoby aby chociaż powiedziała ze zamierza, a nie dowiedziałbym się tego od Cutt. Walić, pewnie i tak wróci, jak ją znam. A znam. Leżałem na polanie, nie było widać słońca na niebie, tylko chmury. Zbierało się na deszcz, oj zbierało, tyle ze mój debilizm nie pozwolił mi iść do jaskini, tylko siedzenie tam. A w końcu jak się spodziewacie polało, to musiałem ruszyć przed siebie. Następnie burza, wtedy musiałem już znaleźć jakąś pustą grotę, bo..zostanie ze mnie pył, czy coś. Dobra jest jama, wskoczyłem tam. Wylądowałem w niestety już zajętej jaskini. Dowiedziałem się ze jest nowa i tak dalej..
- Miło pani, więc teraz znasz już 3 osoby, gratulacje. Jeff, stary. - powiedziałem podając jej łapę, tyle ze ta zrobiła krok w tył, z obrzydzeniem na nią patrząc.
- A tak, jest brudna cnie. - mruknąłem, trzęsąc nią w lewo i prawo, by pozbyć się błota. Wtedy po raz kolejny podałem jej łapę.
<Asiriaa? >

Od Exana cd Asiria

Wadera strugała bardzo twardą, uśmiechnąłem się... zmrużyłem brwi, dziwne rzadko robię takie diabelskie miny. Ale jak to ona nie wie, skąd pochodzi ani jakiej ma rasę...no ok, nie wnikam.
-To co, opowiesz coś o sobie?-powtórzyła i dalej strzeliła tą swoją żałosną minkę pogardy
-No co tu dużo gadać, jestem po porostu zwykłym zabójcą, który ma na koncie już 4 martwe alfy...
-Królobójca?-spytała po chwili-Brawo, jestem pełna podziwu
-Uznam że, to był sarkazm... więc, jestem wilkiem iluzji, jak więc wiesz mogę...
-...możesz zmienić tą pogodę iluzją, na co czekasz?-burknęła wadera
-Mogę, ale mi się nie chce-dodałem i paskudnie się uśmiechnąłem, jakbym chciał jej wyrządzić nazłość
-No dalej, nie chce tutaj ciągle czekać-westchnęła wadera- podobno chciałeś mi pomóc, więc teraz jest moment abyś mi pomógł
-Powiedziałaś, że jej nie potrzebujesz
-No tak ale...
-Więc... posiedzimy sobie tu troszkę-rzekłem i oparłem się
Wadera naburmuszona ułożyła się na ziemi, odwróciła się i zaczęła patrzeć się w spadający deszcz.
-Może nie umiesz, a nie że ci się nie chce
O masz zaczęło się, teraz zacznie się ta dziecinne zaczepki, żeby wymusić ode mnie swoją korzyść... a ja to co, pies?!
-Umiem
-To zrób to
-Nie chcę mi się
-Bo nie umiesz-powtórzyła wadera nie odwracając się do mnie
-Na prawdę innej zaczepki wymyślić nie mogłaś?
-Nie mogłam, bo mi się nie chciało-tym razem odwróciła się i też tak jak ja paskudnie się uśmiechnęła-więc... na to wychodzi że, nie umiesz...
-A jak to zrobię, to pójdziesz ze mną na spacer, poznam cię bliżej
-Ym... nie
-No to sobie przeczekasz
Wadera już miała iść, gdy wpadła na niewidzialną ścianę, na iluzję którą wyczarowałem, przypominała właśnie odzwierciedlenie krajobrazu watahy, szaro-burych chmur i padającego deszczu
-Co jak to...
Zachichotałem pod nosem
-Wypuść mnie...
-Mówiłaś coś?-udałem że jej nie słyszę, wyłożyłem jedno ucho do góry
-Wypuść mnie...
-Nie rozumiem o co ci chodzi, w każdej chwili możesz iść-zaśmiałem się znowu
Wadera chciała iść, bez skutku, dalej wpadła w niewidzialną ścianę
-Chcesz ze mnie zrobić idiotkę!!!
-Nie, chcę tylko z tobą pójść na spacer, czy ja wiele wymagam?
-Nie pójdę...
-Bo się mnie boisz?-spytałem nagle
-Nie
-To chodź ze mną
-Nie
-Bo się boisz-powtórzyłem i znowu paskudnie się uśmiechnąłem
Wadera wzdychnęła, walnęła pięścią w niewidzialną ścianę
-Już wolę nie wiadomo ile tu siedzieć, nie pójdę z tobą nigdzie
-Jak chcesz
Usunąłem iluzję niewidzialnej ściany, ale iluzją wzmocniłem opady deszczu, i do tego padał grad
-Możesz iść-burknąłem-Nie martw się, to tylko iluzja
-Ty sobie jaja robisz-burknęła
-Nie, to tylko transakcja wiązana...więc, jak będzie?


<Asiria?> No nie daj się prosić hem?

8 sie 2016

Od Asirii Do Jeffa

Ciężkie krople padały na liście, które uginały się pod ich ciężarem. Burza trwała w najlepsze, a ja, jako zagorzały sceptyk wyładowań elektrycznych i wody spadającej z nieba, zaszyłam się w jednej z pustych grot. Chcąc nie chcąc, musiałam spędzić tu trochę czasu, a deszcz maskował mój trop - rozmywał ślady i gubił zapach. Być może to było jego jedyną zaletą. Przeturlałam się na plecy, i wypatrując sensu życia w stropie jaskini. Tak, jak mi się wydawało - nie dowiedziałam się niczego. Z cichym westchnieniem rozłożyłam skrzydła. Zaczynały powoli drętwieć, a tego uczucia wręcz nienawidziłam. Coraz głośniejsze "bożenie" wyrwało mnie z gapienia się w górę. Wstałam, jakby mnie coś oparzyło i zaczęłam wpatrywać się w stronę, z której przyszłam. Mimo wszystko chmury i mgła skutecznie mi to uniemożliwiły. Siedząc sobie tak i wsłuchując się w kroki zbliżające się do mnie, straciłam nagle równowagę i poczułam na sobie coś ciężkiego. Z trudem udało mi się wyczołgać spod mokrego cielska.
- Ekhem - usłyszałam - Ja... E... Nie chciałem, nie wiedziałem, że ktoś tu jest.
- Wydaje mi się, że gdybyś wiedział, to byś zwolnił - odpowiedziałam, patrząc w stronę, z której dochodził głos. Po chwili zobaczyłam ciapatego basiora, który gapił się na mnie jak cielę w malowane wrota.
- Jesteś tu nowa? - zapytał.
- Tak. Jak na razie znam tylko alfę i Amorę... - powiedziałam cicho i cofnęłam się pół kroku.

< Jeff? >

7 sie 2016

Od Nyrenthii - Cd. Reik'a

Staliśmy już przed moim pokojem,  jest sporo drogi do watahy,  więc zaproponowałam Reikowi:
-Zostaniesz na noc?
Reik spojrzał się na mnie, jakbym miała go zaraz zabić.
-Nie nie trzeba, dojdę spokojnie -  odpowiedział z uśmiechem
-Proszę...  Boje się spać sama... - nalegałam
-Ech... No dobra...
Cieszyłam się, bo lubię jego towarzystwo.  Otwierając drzwi dodałam:
-Ale mam jedno łóżko... A nie chce byś spał na podłodze... Będziemy spać razem, mam nadzieje, że ci to nie przeszkadza? - Powiedziałam z uśmiechem te zdania.
Reik nic nie odpowiedział, więc uznałam to za zgodę.

<Reik? >

Od Amortencji cd Asiri

- No witam, ma pani chwilkę by porozmawiać o Bogu? - zapytałam. Nie usłyszałam odpowiedzi. Asiri zaśmiała się.
- Nie. Jestem ateistą. - odparła.
- Ty niedobra! Wstydź się! - zawołałam rozbawiona. Upały nie dają mi żyć, usiadłam na ziemi.
- No to co robimy? Może pójdziemy nad morze? - zapytałam. Wadera przytaknęła. Wstałam z podłogi i ruszyłyśmy w stronę plaży. Jak przeczuwałam masa wilków już się tam zgromadziła. Weszłam do wody, która przyjemnie schłodziła moje nagrzane od słońca futro. Asiri weszła po chwili za mną do wody. Zanurkowałam powoli po czym wynurzyłam się ochlapując wilczycę.
< Asiri?>

Od Asirii CD Amortencji

Skrzywiłam się lekko, słysząc chrzęst łamanych, jelenich kości. Nienawidziłam tego dźwięku. Darowałam sobie dalsze jedzenie i bezceremonialnie wstałam, rzucając tylko krótkie "Dziękuję."
- Asirio? - dobiegło mnie pytanie - Gdzie idziesz?
- Nie wiem. Nie lubię siedzieć w miejscu - odparłam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę przeciwną do tej, z której przyszłyśmy. Samica nic nie odpowiedziała, więc uznałam, że to dla mnie zielone światło. Rozpostarłam szkarłatne skrzydła i wzbiłam się w powietrze.
Dzień był rześki. Burza znacząco go ochłodziła. Byłam zadowolona z tego faktu - nie przepadałam za wysokimi temperaturami. Dla frajdy zmieniłam się w człowieka. Czułam, jak z zawrotną prędkością spadam. Będąc już parę metrów nad ziemią, ponownie przybrałam futrzastą postać. Z uśmiechem na pyszczku wylądowałam, wzbijając w górę tuman kurzu i piasku, zza którego (o dziwo) wynurzyła się znana mi wadera.


< Amortencjo? >

6 sie 2016

You can't change the choice you've made

all you can do is not let it ruin you.
http://img13.deviantart.net/20d0/i/2016/179/d/1/closed__by_erecpurr-da7x6ph.png
erecpurr
Imię: Karma
Pseudonim: Cóż... Posiada głupie imię, które wypadałoby nieco złagodzić pseudonimem, ale takowego nie posiada. Można go jednak nazywać Akabane, jest to jego ludzkie nazwisko.
Wiek: 3 lata | Jako człowiek 16 lat
Płeć: Jak można się domyślić; samiec ♂
Rasa: Wilk Wojny || Wilk Ognia
Charakter: Karma jest znany ze swojego trudnego charakteru, oraz problematycznych zachowań. Nie ma szacunku do starszych osób i nie lubi nikomu podlegać. Potrafi dobrze manipulować ludźmi i rządzić nimi. Wydaje się być leniwy, ale jak się za coś weźmie, to będzie się mocno starał osiągnąć swój cel. Czasami bywa sadystyczny i agresywny. Oprócz tego jest bardzo inteligentny, a najlepiej radzi sobie z matematyką. Jest też silny fizycznie, co z łatwością wykorzystuje. Często rozpętuje bójki, a oprócz tego miewa destrukcyjne zachowania. Mimo swojego "zabójczego" charakteru, wobec przyjaciół jest zwykle wyluzowany, całkiem pomocny, broni ważne mu osoby. Jeśli chodzi o walkę, to preferuje dobrze rozplanowaną walkę, a nie nawalankę 1:1. A wracając do jego niewielu zalet; ma całkiem niezłe poczucie humoru i jest bardzo odważny. Jest szczery do bólu i ze wszystkim wali prosto z mostu.
Stanowisko: Zabójca
Głos: Próbka głosu Nobuhiko Okamoto
Konto: 300 KR
Orientacja: Hetero
Zauroczenie: Na chwilę obecną Karma nie jest zainteresowany płcią przeciwną
Partner: -
Jaskinia: Mroku
Potomstwo: -
Rodzina:
•Ojciec - Tsukki•
•Matka - Oyata•

Moce:
  • Zam - ta moc pozwala "zobaczyć" ślady i imiona wszystkich wilków, które przechodziły w danym miejscu przez ostatnie dwie godziny
Umiejętności:
  • Doskonale walczy sztyletem, posługuje się pistoletami
  • Świetnie manipuluje ludźmi
Ulubiony kolor: Pomarańczowy
Motto: You can't change the choice you've made, all you can do is not let it ruin you.
Urodziny: 25 grudnia || Koziorożec
Lubi: Matematykę || Gotowanie || Dango || Swoje imię || Noże || Pistolety || Parkour
Nie lubi: Egoizmu || Izolacji || Bycia pod czyimiś rozkazami
Historia: Jeśli spodziewasz się, że historia Karmy będzie tragiczna i smutna jak historia Titanica, to wiedz, że się mylisz. Jedynym problemem tego osobnika był ojciec-tyran. Często pił, nie miał w tym umiaru. To nie tak, że był złym ojcem. Nie bił Karmy, ani swojej żony, troszczył się o nich. Jednak jego problemy z alkoholem bywały uciążliwe. Wszędzie walające się butelki po piwie i wódce, ciągła woń alkoholu i ciągła nieobecność ojca w domu. Pewnej nocy Karma postanowił uciec. Jak pomyślał, tak zrobił. No i tu mniej więcej kończy się jego historia. Dziękuję, dobranoc.
Inne zdjęcia: Jako człowiek || Jako człowiek 2
Kontakt: .Kuro. || koko.kornelia@gmail.com
Ciekawostki:
  • Jego imię odnosi się do buddyjskiego słowa "karma", czyli prawo przyczyny i skutku
  • Ma alergię na pyłki (brzozy, lipy, traw, topoli i kwiatów)
Statystyki:

  • Inteligencja: 160
  • Szybkość: 100
  • Zręczność: 70
  • Magia: 30
  • Siła: 200
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 40

5 sie 2016

Od Amortencji cd Asiri

- Dobrze wiedzieć. Wygląda na to iż jeszcze będzie padać przez długi czas. Poczekaj tu ze mną do rana. - zaproponowałam. Wadera pokiwała głową i obie ułożyłyśmy się do snu. Późnym rankiem obudziłam  się wraz z Asiri.
- Dzień dobryy. - powiedziałam przeciągając ostatnią literę.
- Dobry. - odpowiedziała wilczyca. Na dworze było ciepło i słonecznie. Pogoda była wręcz idealna na spacer. Po burzy powietrze było żywsze. Wybrałam się wraz z Asiri na polowanie. W oddali wypatrzyłam okazałego jelenia, więc popędziłam czym prędzej przed siebie. Chwile potem spożywałam już wraz z osobą mi towarzyszącą posiłek.
< Asiri? >



Od Asiri cd Amortencja

Przytaknęłam jej, po czym spojrzałam za siebie. Zdążyłam idealnie przez ogromną ulewą. Deszcz siekał tak, że nie można było dojrzeć drzewa, znajdującego się dwa metry przed jaskinią.
- Jesteś tu nowa? - zapytała jasna wadera.
- Owszem - odpowiadam, po czym "potrząsam" futrem, aby pozbyć się z niego nadmiaru wody.
- Tak myślałam. Nigdy jeszcze Cię tu nie widziałam... - dodaje. Uśmiechnęłam się do niej leciutko i kolejny raz wyjrzałam na dwór.
- Nie dziwię się. Może będę już tu z tydzień... Tylko ja należę do tej grupy, która w dzień śpi, a w nocy wychodzi - odezwałam się cicho, patrząc to na wilczycę, to na stworzenie, znajdujące się obok niej.

< Amortencjo? >

4 sie 2016

Od Daniela - Cd. Moon

Cicho ziewnąłem, wpatrując się wpół przymkniętymi oczami w dziewczynę, która głowę wygodnie ułożyła na mojej klatce.
- Spokojnie panienko, ja się nigdzie nie wybieram. - cicho prychnąłem śmiechem. - Po za tym taki układ mi pasuje.. Śpij dobrze. - powiedziałem przymykając dokładnie powieki..
***
Spojrzałem na Moon dalej spokojnie drzemiącą na kanapie, tymczasem ja próbowałem wstać nie budząc jej przy tym.
- Wstawaj śpiąca królewno. - powiedziałem cicho.
W odpowiedzi usłyszałem ciche mamrotanie.. zaśmiałem się.
- Normalnie gorzej ode mnie z Tobą. - powiedziałem ze śmiechem. W końcu jakoś udało mi się zejść z kanapy, natomiast ona ciągle tam tkwiła.. Delikatnie uniosłem dziewczę do góry, wcześniej ujmując w okolicach talii.
W zamian dostałem wrogie spojrzenie skierowane w moją stronę.
- Daaaaan.. - jęknęła.
- Ktoś tu się nie wyspał? Przecież nie będziemy cały dzień leżeć w łóżku prawda?
<Moon? :')>

Od Amortencji

Padał deszcz. Był to jedyny jak na razie dzień w lecie kiedy pogoda była kiepska, ale nie dla mnie. Zapach burzy wprawiał mnie w euforię. Zadowolona usiadłam na wrotach do jaskini wsłuchując się w kojące dźwięki deszczu. Chwilę potem nadbiegł Ratchet.
- Czego potrzebujesz kanalio? Nie. Nie pójdziesz do warsztatu. Pada. - powiedziałam.
- Serio? Jakoś na Veldin to ci nie przeszkadzało. - odpowiedział lombaks. Wzruszyłam ramionami. Nie zawsze ma się to czego się chce. W oddali zauważyłam czarne zarysy postaci - wilka. Wpatrywałam się uważnie w wzgórze, istota biegła wprost do groty. Nie minęła chwila, a już mogłam ją ujrzeć w całości. Była to wadera.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Asiri. - odparła postać.
- Amora. - rzekłam. - Może zatrzymasz się na czas burzy tutaj w Jaskini Powietrza? - dodałam pospiesznie.

< Asiri?>

3 sie 2016

Od Reika - Cd. Nyrenthii

Kiedy Nyr mnie przytuliła zrobiłem się lekko czerwony i pogłaskałem ją po głowie.
-Pokażesz mi jeszcze jakieś miejsca?-Zapytała.
-Pewnie.
Poszedłem pokazałem jej północne i południowe tereny watahy. Kiedy skończyłem był już wieczór więc powiedziałem:
-Wschodnie tereny pokażę ci jutro bo robi się ciemno.
Powiedziałem po czym zacząłem iść w stronę swojego domu. Nagle Nyr złapała mnie za rękę, zrobiła się lekko czerwona i powiedziała:
-Mógłbyś mnie odprowadzić?
-Eee... Pewnie.-Odpowiedziałem uśmiechając się.
Zaczęliśmy iść w stronę Adefilion. W końcu dotarliśmy na miejsce. Staliśmy przed dużym wieżowcem.
-To ja idę.-Zacząłem iść w stronę terenu watahy.
Nyr znowu złapała mnie za rękę.
-Odprowadzisz mnie do pokoju?-Zapytała.
-Eh... No dobrze...

<Nyr?>

Od Nyrenthii - Cd. Reik'a

Odsunęłam się od niego.
-C-co ty robisz?!- Powiedziałam
Reik patrzył na mnie, nie wiedząc co powiedzieć, aż w końcu powiedział:
-Przepraszam... Po prostu pierwszy raz widze u człowieka wilcze uszy...
Podeszłam do niego, i go przytuliłam, a on pogłaskał mnie po głowie.
-Pokażesz mi jeszcze jakieś miejsca? - spojrzałam na niego i czekałam na odpowiedź.

<Reik?>

1 sie 2016

Od Moon - Cd. Daniela

Zaplotłam ręce na piersi, w teatralnym geście oburzenia. Ja rozumiem, że można mieć lenia, ale żeby od razu dziewczyna miałaby przenosić faceta? Przewróciłam oczami, gapiąc się na jęczącego Daniela. Normalnie tak, jakby zaczął mu się okres. Wiem, że miałam parę w tych chudych rączkach, ale chyba nie aż taką! Przecie on to same mięśnie i to spore, w bardzo dużej ilości. A może by tak... Ziewnęłam cicho, zasłaniając usta dłonią. W sumie kanapa nie powinna być AŻ TAK zła do spania. Poza tym mnie też dopadła niechęć do ruszania się z miejsca. Powoli, zupełnie niepewna swoich poczynań, wcisnęłam się pomiędzy krawędź, a ciemnowłosego osobnika. Głowę ułożyłam na jego klatce, jak na poduszce, lewą nogę leciutko zginając i kładąc na biodrze chłopaka.
- Moon...
- Cicho, tak mi wygodnie- mruknęłam wprost w jego koszulkę.- A jak nie chcesz, to lecisz do łóżka, Panie Śpioszku.
Delikatnie wtuliłam się w niego, nadal mając w sobie tę nutkę strachu. Teraz dostał powód do okrzyczenia mnie, odrzucenia. Za zbytnią śmiałość.

[Daniel? Hy hy...]