29 lut 2016

Od Mizuko - Cd. Zen'a

Przytaknęłam głową. Nagle zza rogu wybiegło wielu uzbrojonych mężczyzn. Chcieliśmy uciec drugą stroną, ale ta droga ucieczki również została zamknięta. Pozostało nam tylko walczyć. Stworzyłam świetlistą kulę i rzuciłam nią w przeciwników. Prawie połowa z nich upadła na ziemię.
- Łap! - krzyknął Zen i podał mi jeden ze swoich mieczy.
Po chwili wszyscy leżeli na ziemi. Nie byli martwi, a jedynie nieprzytomni. Używałam takich ataków, by nikogo za mocno nie zranić, ani nie zabić. Przybrałam postać Selene. Jak miło, że w tej postaci mam skrzydła i mogę latać. Wybiegliśmy z budynku i wróciliśmy na tereny watahy. Na powrót przybraliśmy wilcze postaci. Tak, trzeba przestrzegać kodeksu. Pokłoniłam się mu, jak jakaś służąca oddająca cześć swojemu panu.
- Dziękuję ci. Mam u Ciebie wielki dług. Nie wiem jak go spłacę... Muszę iść znaleźć tamtą zabójczynię, bo inaczej będą mnie ścigać - rzekłam.
< Zen? XD >

Od Morgiany CD Zen'a

Ty przykry człowieku. Właśnie wydałeś na siebie wyrok. Po chwili sterczenia jak debilka ścisnęłam dłoń w pięść i przywaliłam Zen'owi w brzuch. Patrzyłam szeroko otwartymi oczami w przestrzeń. Lekko się zachwiał, ale uśmiech nie schodził mu z mordy.
-Co cieszysz michę?!-Warknęłam. Zaczęłam go uderzać w ramiona, krzycząc "Baka, baka, baka, baka" i parę innych słów. W końcu zaczęły mnie boleć ręce, a Zen nadal się zacieszał. Denerwowało mnie to, ale uznałam, że w sumie to tylko uśmiech. Debilny uśmiech idioty.
-Noo, nadenerwowałaś się już?-Zaśmiał się, a ja, tracąc siły, by ponownie go uderzyć, odparłam:
-Tak, głupi psie.



<Zen?>

Od Reik'a - Cd. Say

Przytuliłem mocno Say, otarłem jej łzy i powiedziałem:
-Spokojnie, już dobrze...
Say przestała płakać.
-Już ci lepiej?-Zapytałem z troską.
-Tak...
-Chodź, zrobiłem obiad.
-Przepraszam ale na mnie już pora...
-Zamieć nadal trwa, na pewno chcesz iść? (http://therookeryinthebookery.org/wp-content/uploads/2014/10/Siberia-Snowstorm-by-Serge.jpg)
Say popatrzyła przez okno i lekko posmutniała.
-To co? Idziesz na obiad?
-Obiad? Aż tak długo spałam?
Uśmiechnąłem się i zacząłem iść w stronę kuchni a Say poszła za mną. Kiedy byliśmy już w kuchni Say usiadła na krześle i czekała na jedzenie. Wyciągnąłem dwa talerze i nałożyłem na nie jedzenie po czym położyłem je na stole. (http://wkrainiesmaku.pl/wp-content/uploads/2013/07/Pol%C4%99dwiczka-z-Bursztynem-558x372.jpg)
-Smacznego!-Powiedziałem

<Say?>

od Kazana cd Savey

Spojrzałem na Savey
-Coś ci jest?, wyglądasz jak siódme nieszczęście- odrzekłem i spojrzałem na Savey, była otępiała i wyglądała jakby ją coś strasznie bolało.
-Nic takiego, jestem w... o boże- Sav dała nurka w krzaki i zabrzmiało jakby zwymiotowała
-Savey, wszystko okey?-spytałem i pomogłem jej aby nie upadła
Savey była bardzo blada. Gdy doszliśmy do celu, Lili zanurkowała do wody, a ja zacząłem prowadzić Savey, może zimna kąpiel dobrze jej zrobi
-Mamo, nic ci nie jest?-spytała zmartwiona Lili
Savey pogłaskała ją po policzku
-Nic jej nie będzie-puściłem oczko i pocałowałem Savey w czoło

<Savey?>

Od Ifuss - Cd. Say

- Sayono, uwierz mi na słowo, czasem lepiej jest się wygadać. Będzie ci lżej na duchu, a ja będę mogła ci jakoś pomóc. Choć.. Nie chcę cię do niczego zmuszać. - dodałam po chwili. Wadera milczała. Spodziewałam się tego. - Nie pozwól, by ktoś miał nad tobą kontrolę. Spełniaj marzenia i próbuj sięgnąć gwiazd. Nieraz usłyszysz od ludzi "co najlepiej", "jak" i "gdzie". Dopóki wierzysz w siebie, nic się nie liczy. Twój światopogląd wiele razy się zmieni. Przestań widzieć świat w szarych kolorach. Wystarczy mieć nadzieję i brać z życia jak najwięcej. Iść pewnym krokiem do przodu, zapomnieć o starych ranach i pokonać strach przed tym, co nas czeka wraz z kolejnym dniem. Nie masz możliwości zmienienia przeszłości, jednak teraźniejszość i przyszłość są właśnie w twoich rękach. Każdy popełnia błędy, jednak sztuką nie jest o nich zapomnieć, a wyciągnąć odpowiednie wnioski. - na cichym odetchnięciu zakończyłam swój nader długi monolog.

< Say? :') >

Od Zen'a - Cd. Morgiany

Pokręciłem głową zaprzeczając.
- Nie dziwię się zwierzętom, że nie chcą mieć pana takiego jak ty.
- Ja za to współczuję temu kotu. Jak go zmusiłaś do tego, żeby za tobą się szwendał?
- Zmusiłam?! - zawołała zbulwersowana, choć w jej oczach dostrzegłem iskrę rozbawienia.
- Czyżby chloroform?
- Tobie mogę podać chloroform. - burknęła.
- A co, chcesz mnie zgwałcić? - zapytałem szeptem, gwałtownie się do niej zbliżając. Sięgnąłem na wysokość jej barków i lekko musnąłem dłonią włosy, aby jeszcze bardziej ją rozjuszyć. Oczywiście szeroko się przy tym uśmiechając. Samobójstwo? Być może.

< Mor? XDDD >

Od Say - Do Ravenis

Biegnę po polanie. Staram się nie myśleć, a myślę. Szybko jednak zatrzymuje się i... patrzę na waderę... jakąś nową, bo nawet jej nie widziałam tutaj. Podeszłam trochę. Zauważyłam u niej czarne paski... wydawała mi się znajoma.
- Jest tu kto? - spytała.
- T... tak... - odparłam cicho i wyszłam na jej widok. Osłupiałam. Jak ona tutaj trafiła?!
- R... Rav? - spytałam nie wierząc w to co widziałam.
- Say... Say ty tutaj jesteś! - rzuciła się na mnie i przytuliła. Poczułam ogromną radość, ale i tak się nie uśmiechnęłam... w przeciwieństwie do mojej siostry, Rav zawszę mi pomagała i wspierała. 
- Co ty tutaj robisz? Nie zostałaś tam? Przecież...
- Wiem co się stało Say. Nie powinni się tak z tobą bawić i to z ogniem... - natychmiast po jej słowach posmutniałam. 
- Nic ci nie jest? - spytała.
- Nie... - wzięłam głęboki wdech i opuściłam głowę. 
- Musiał to być dla ciebie ogromny szok... - przytuliła mnie - ale tu jestem... pomogę Ci... nikt cię już nie skrzywdzi obiecuję... 

<Rav? :)>

Od Say - Do Ifuss

Ile minęło czasu zanim tu dołączyłam? Dwa? Może trzy dni. Nie poznałam w tym czasie dużo wilków... raptem dwa... przynajmniej mam z kim gadać... Od czasu gdy miałam koszmar... stałam się bardziej zamknięta niż kiedyś... Ale to moja wina? Czy... czy to moja wina, że taki los mnie spotkał? Mój i moich rodziców? Czy to moja wina, że mam bliznę na oku? Tak! Bo istnieje!
- Sayona? - spytała jakaś wadera. Odwróciłam się i ujrzałam waderę. Piękną, uśmiechniętą... jej uśmiech tonął we mnie szczęście, ale moje wargi nawet nie ustawiły się w lekki uśmiech.
- Skąd wiesz kim jestem? - spytałam.
- Orion mi opowiedział o Tobie. Podobno masz jakiś problem - odparła.
- Nie... tylko koszmary mnie prześladują... Z resztą... kim jesteś? - spytałam.
- Jestem Ifuss. Opiekunka szczeniąt i uwielbiam pomagać takim jak ty - uśmiechnęła się szerzej jakby czekała, aż ja się uśmiechnę. Lecz nie doczekała się tego. 
- Miło mi... - odparłam i chciałam się uśmiechnąć. Poczułam jak wargi się trzęsły. Przypomniałam sobie wnet co się stało, gdy się uśmiechnęłam. Natychmiast odwróciłam wzrok. Natychmiast tak jak mgiełka przypomniałam sobie czemu się boje... czemu nie mam skrzydeł i czemu mnie chcieli spalić... Skrzydła... bez skrzydeł... strach... zdrada... wszystko to... prze ze mnie... Miałam ochotę się wygadać, ale to moje cierpienie... moja wina... moje grzechy...
- Ile tutaj jesteś? - przerwała mi wadera rozmyślanie.
- Około 3 dni... - odpowiedziałam. 
- Zadomowiłaś się? - spytała. 
- Tak... - Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie Reika... tego który mi pomógł... Ale... czemu ja robię sobie nadzieje?
- Jesteś cicha... dlaczego? - spytała.
- To moja sprawa... - odpowiedziałam nadal na nią nie patrząc. Moje oczy są jak lustro moich emocji... szybko, by odczytała, że chodzi o przeszłość.

<Ifuss? Pomóż bidnej Say>

Od Savey Cd Kazan

Popatrzyłam na Kazana i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Pewnie, że możemy !
- Idę z wami ! - krzyknęła Lily.
- O tobie nie zapomnimy - zaśmiałam się.
Waderka ruszyła przodem a ja szłam powoli obok Kazana. Prócz bólu brzucha dokuczały mi nudności ale nie okazywałam tego. Wtuliłam się w bok basiora i szłam z zamkniętymi oczami.
- Aż tak mi ufasz ? - zapytał.
- Tobie ? Bezgranicznie - zaśmiałam się i ugryzłam go w ucho.
< Kaz? >

Od Sav Cd Rose

Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam o wiele szybszym krokiem. Po drodze mijałyśmy wilki przeróżnej maści oraz różnych ras. Łapy same wyrywały się do przodu by już uciec z tego miejsca ale mamy coś w planach. Zemsta to teraz nasz cel główny. Krwawa i bezduszna ale tak już mam w naturze. Znalazłam jaskinię dla nas dwóch i zawołałam Rose.
- To co ? Jaki plan? - zapytałam.
< Rose ? Zapomniałam o tym... >

Od Elandiel - Cd. Royala

Wycofałam się lekko. Basior mnie przerażał.
- O-okej.. Może zapomnimy o tej sprawie? - powiedziałam, odsuwając się jeszcze bardziej.
- NIEEEE, JA NIE CHCĘ UMIEEERAAAĆ! - zawył i teatralnie otarł łzy.
- Umierać? Czarny.. - powiedziałam. - Czarny! - powtórzyłam głośniej, aby móc przebić się przez jego krzyki.
- C-co?
- Czy wyglądam tak, jakbym była zdolna kogoś zabić? - zapytałam, cofając się jeszcze troszkę. Niestety, wpadłam na jakiś kamień, co skończyło się pięknym upadkiem zakończonym (przez przypadek) w formie ludzkiej. Brązowe kosmyki opadły mi na twarz, razem z kwiecistym wiankiem. Uderzyłam głową o pień drzewa, które rosło tuż za mną. Wywołało to krwotok z nosa.
- Prędzej zginę przez swoją niezdarność, aniżeli zdołam kogoś zabić. - zwróciłam się do wilka z przepraszającym uśmiechem. - Choć, jeśli nadal mi nie wierzysz, mogę stąd pójść i zapomnieć o całej sprawie.

< Royal? Taka tam, propozycja xD >

Od Miu - Cd. Cuttle

- Łatwiej byłoby Miu, czyż nie? - zapytałam, spod przymrużonych powiek.
- Naleśniku, wyciągnij mnie stąd! - krzyknęła "oskarżona" bijąc dłońmi o biurko. Uśmiechnęłam się do niej promiennie i tylko przytaknęłam.
- Więc.. Powiedz na początek coś o sobie.
- Natalie Ouelette, jednakże zdecydowana większość mówi do mnie Miu. 21 lat, pracuję jako.. - tu się zawahałam. Nie mogłam przecież powiedzieć, że jestem alchemikiem, czy strażniczką! - Jako aptekarz.
- Stan cywilny?
- Panna.
- Dobrze. Więc, panno Miu, czy była pani świadkiem zaistniałej sytuacji?
- Świadkiem? No.. Nie do końca.
- W takim razie, co tam robiłaś?
- Bardziej jako sprawca bym pasowała, ale świadek to bardziej bezpiecznie jest. - mruknęłam.
- Czyli to pani strzelała do poszkodowanego? - padło pytanie.
- Ej, Cutt..
- Hmm?
- Chcesz być ścigana?
- Ciekawie to brzmi. - odparła, uśmiechając się szeroko. Odwzajemniłam (trochę psychiczny) uśmiech dziewczyny i przeskoczyłam przez balkonik, chwytając ją za dłoń.
- W stronę Słońca! - krzyknęłam i używając Ichule wyskoczyłam przez okno.

< Cutt? LEL XDD >

Od Jeff'a the Killer'a - Cd. Moon

Po chwili Eyeless złapał mnie za nogę, Nir za drugą a Reik złapał mnie za ramiona i tak zanieśli mnie za nie duży pagórek.
-O co wam chodzi?!-Zapytałem.
-Planujemy zrobić bitwę na śnieżki!-Opowiedział mi Reik. Po jego słowach Eyeless przyniósł kilkanaście śnieżek.
-Dobra, plan jest taki, ja i Nir budujemy fort a Eyeless i Jeff robią śnieżki. Jasne?
Nir i Reik zaczęli budować fort a ja i Eyeless skończyliśmy robić śnieżki. Nie mogłem się doczekać aż znowu będę sam na sam z Moon... Po kilku minutach fort był gotowy ( KLIK )
-Mają rozmach skurwysyny...-Odezwał się Eyeless.
Reik zawołał mnie i Eyeless'a do fortu, zasypaliśmy wejście i zaczęliśmy rzucać w Moon, Inter i Daniel'a. Po chwili pojawił się Slender i jego proxy, wtedy rozpoczęła się prawdziwa bitwa. Slender rozwalił mackami mur ze śniegu i wszyscy zaczęli się w siebie rzucać śnieżkami. Dzięki temu zamieszaniu udało mi się zaciągnąć Moon w jakieś ustronne miejsce.
-Jeff, o co chodzi?
-Ja... chciałbym dokończyć naszą poprzednią rozmowę...

<Moon? Odpowiesz mi?>

Od Zen'a - Cd. Mizuko

- Zen! - skarciła mnie Elandiel, zakrywając koszulką nos oraz usta.
- Przepraszam! - jęknąłem, starając się jakoś zatrzymać efekt mojej głupoty, czyli zielony dym.
- Wyjdź, może być trujący. - powiedziała stłumionym głosem.
- Nic ci się nie stanie? - zapytałem. Czemu się tak martwiłem? Bo była moją współpracownicą, a nie chciałem ze wszystkim zostawać sam.
- Nie. Jestem odporna, ale strasznie śmierdzi. A teraz poszedł won!
Posłuchałem białowłosej i szybko wycofałem się z jaskini, wręcz zanosząc się kaszlem. Nagle usłyszałem ćwierkanie ptaka i dostałem czymś lekkim w głowę.
,,Zamknęli mnie w więzieniu Entkommen. Jestem niewinna! Pomóżcie mi, proszę! 
Mizuko"
Nie myślałem zbyt wiele. Odpuściłem sobie bieg - odbiłem się wysoko w górę i, używając mocy powietrza, wykonałem coś na kształt lotu. Co było jednak powolnym spadaniem. Więzienie było oddalone od Adefilion o parę kilometrów.
Ciekawe, o co została oskarżona.. - pomyślałem i wylądowałem w lesie. Widziałem już mury budynku, otoczone jeszcze siatką z kolcami. Przeskoczyłem przez ogrodzenie i.. wylądowałem tuż przez strażnikiem.
- Intr.. - zaczął podniesionym głosem.
- Morda, bo halabardą dostaniesz! - warknąłem, chwytając go za mundur. Ten natychmiast zbladł i wrócił do pilnowania terenu. Teraz zacząłem biec wzdłuż murów budynku i przyglądać się więźniom przez metalowe kraty. Jeden z nich robił coś z łóżkiem, inny kopał w ścianę, a trzeci.. Wpatrywała się smutnym wzrokiem w niebo. Choć.. W tym momencie we mnie. Otworzyła szerzej oczy, ja zapewne też.
- Jesteś z watahy? - szepnęła i wstrzymała oddech, patrząc w punkt obok mnie. Nie zdążyłem się uchylić przed ciosem i dostałem czymś twardym w przegub. Wstrzymałem oddech, aby nie krzyknąć i lekko dotknąłem ramię strażnika. Zesztywniał i upadł na ziemię.
- Ups.. Chyba zbyt dużo woltów.. - mruknąłem, trzymając się za zsiniałą dłoń. - Mizu..?
- Mhm.

- Odsuń się od krat, nie chcę cię zranić. - zakomunikowałem, zbliżając się do okienka. Dziewczyna posłusznie wróciła wgłąb pokoju i patrzyła na moje poczynania. Zamachnąłem się nogą, tworząc przy tym mocny "strumień" powietrza, wybijając przy tym metalowe elementy. Gestem pokazałem, że Mizuki może podejść i podałem jej zdrową dłoń. Ta ją ujęła, a ja mocno pociągnąłem w swoją stronę, przy okazji lekko trzymając ją w talii, dla utrzymania równowagi.
- Jak mam do ciebie mówić? - odezwała się po chwili.
- Zen. Zen Wistalia. - odparłem, robiąc taki gest (->) - Jednak możesz mówić też Wista.

< Mizuko? Takie długaśne truszkę i bez sensu, ale huj z tym xD >


Od Kazana - Cd. Sav

-Hej coś się stało?-spytałem zmartwiony
-Nie,nic...wszystko gra-mruknęła i zaczęła się masować po brzuchu
Przyłożyłem czoło do jej czoła, przytuliłem ją.
Później pocałowałem ją.
Później w jaskini, ja i Savey wraz z Lili graliśmy w zgadywanki(pomysł Lili default smiley xd )
zawsze byłem słaby w te klocki. Lili udawała różne niestworzone rzeczy które nie wiedziałem co to było
-Nie, to jest mamut-zaśmiała się Lili
Od krótkiego czasu, zacząłem Lili traktować jak swoje, troszczyłem się o nią wraz z Savey, była słodka
-Hej, a może pójdziemy nad jezioro?-zaproponowałem

<Savey?>

Od Morgiany CD Zen'a

-A żebyś wiedział-wymruczałam. Po chwili ciszy wymamrotałam:
-A tak poza tym, to... Dzięki za pomoc z tamtym smokiem-pogłaskałam Codswortha po głowie, który wydał z siebie dziwny jęk, ale byłam już do tego przyzwyczajona.
-Spoko. A tak w ogóle... Co to za kot? Twój towarzysz?-Zapytał Zen i wskazał na Cods'a.
-Tak, to mój towarzysz. Mechaniczny kot, precyzyjnie mówiąc. Ma na imię Codsworth- Przedstawiłam go.
-A ty masz towarzysza?-Zagadnęłam.


<Zen?>

Od Zen'a - Cd. Morgiany

Zakryłem twarz biało-niebieskim szalem, idąc przez brukowane ulice Adefilion. Mimo, że uderzenie Różowej nie bolało jakoś specjalnie, zostawiło brzydki ślad na policzku. Śnieg iskrzył w promieniach zimowego słońca. Stanąłem na moście, opierając się o drewnianą barierkę, wpatrując się przy okazji w wodę.
- Śledzisz mnie?! - usłyszałem czyiś zbulwersowany krzyk.
- Mhm. Jakbym nie miał nic ciekawszego do roboty w życiu, męski bokserze. - mruknąłem, unosząc brew.
- Sam to spowodowałeś. - odparła Różowa, zakładając ręce na piersi.
- Mhm. - powtórzyłem. - Mam do ciebie nie mówić słodka, bo to cię uraża? - zapytałem, mrużąc oczy.

< Mor? >

Od Ejme Do Luke'a.

Wczesne wstawanie było dla mnie ostatnio normą ale dzisiejsza pobudka była przesadą. Od razu wstałam i ruszyłam biegiem przed siebie. Lubiłam biegać, lubiłam trenować. Taka już jest moja natura. Pobiegłam nad jezioro i tam się zatrzymałam. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam postać przemykającą w mroku. Moja natura kazała mi to sprawdzić. Ruszyłam szybkim ale cichym biegem za nieznajomą postacią. Z czasem przekonałam się, że jest z naszej watahy. Podeszłam do basiora i uśmiechnęłam się lekko.
- Witaj - powiedziałam.
<Luke?>

Od Yukine CD Mizuko

Wyszedłem z jaskini. Ufff, to stanowczo zbyt dużo towarzystwa, jak na jeden raz. W sumie, to ta dziewczyna, mimo, iż dużo starsza, wydawała się być całkiem spoko. Ciekawe, czy mam siostrę... A może brata? Czy w ogóle mam rodziców? A może było ze mną tak, jak z Yato - nie urodziłem się?
Te i inne pytania zadawałem sobie przez całą drogę na łąkę. Dzień był typowo zimowy, mimo, iż śnieg akurat wczoraj się roztopił. Wszędzie były kałuże błota. Po dziesięciu minutach przechadzki potknąłem się o korzeń, by następnie wylądować z pyskiem w błocie. Otrzepałem się, ale błoto wciąż nie schodziło. Rozejrzałem się, marszcząc brwi. Dostrzegłem niewielką sadzawkę, więc natychmiast do niej pobiegłem i wskoczyłem do wody. Była cholernie zimna, ale przynajmniej byłem czysty. Wyszedłem z wody i pobiegłem do jaskini. W środku siedział Yato, pisząc coś na kartce.
-Długo Cię nie było-wymruczał-ciągle bolał mnie kark. Wiesz coś o tym?
-Nie.-Odparłem krótko i poszedłem w głąb jaskini. Nagle usłyszałem trzask pioruna, a w tym samym momencie do jaskini wbiegła ta sama wadera, co przedtem. Zawarczałem, a Yato odpowiedział mi cichym mruknięciem. Skóra Yato na szyi, rękach i nogach była już prawie zupełnie splugawiona. Nie miałem zamiaru się tym przejmować.
-Czego?-Zawarczałem w stronę wadery.
-Przepraszam, ale nie przepadam za burzą, a do tego piorun uderzył w drzewo, które się przewróciło i zablokowało wejście do jaskini, a ta była najbliżej...-Odparła.

<Mizuko?>

Od Roy'a CD Elandiel

O nie, zaczyna się...
Podała mi łapę, o kuźwa, chcesię na mnie zamachnąć i zabić!
- AAAA! NIE! BŁAGAM!ZROBIĘ WSZYSTKO, O PANI! NIE ZABIJAJ! PROSZĘ!!! AAA!
- Co? O co Ci chodzi? - cofnęła łapę.
Jednak jej nie słyszałem przez swoje krzyki. Kłaniałem się przed nią, dawałem jakieś obietnice nie do spełnienia... BAŁEM SIĘ JEJ.
<Ela? Słabe :c >

Od Luke'a Cd. Moon

Wzruszyłem ramionami..W sumie co innego
moglibyśmy zrobić? Ostatecznie mógłbym przeleżeć calutki dzień,na słońcu..klimat jest idealny, tylko co wtedy musiałaby robić moja towarzyszka? Najpewniej,się nudzić..co mnie zbytnio nie rusza,ale właśnie gra w "prawda, czy wyzwanie",daje mi możliwość poznania jej lepiej,jej słabości..i innych ciekawych szczegółów. - Czemu nie..
Pozwól,że zacznę,i spytam Cię o dość osobiste, jak i krępujące pytanie.Jednak,myślę ze mogłaś się tego po mnie spodziewać. - Wyszczerzyłem się. - Który z panów,Ci się podoba?
<Moon,gadaj mi tu jak na spowiedzi xd >

Od Luke'a Cd. Morigany

Spojrzałem na waderę. - w tejże chwili dziewczyna,która
kierowała mu mnie swoje ostrze. - Spokojnie panienko. - prychnąłem. - Luke..lub jak wolisz Blood. - Nowy,i jak widzę
niechciany w tej watasze. - powiedziałem,patrząc niepokojąco na miecz dziewczyny. - Słuchaj,może porozmawiamy normalnie,i odłożysz ten swój nożyk..spokojnie jak będziesz grzeczna nic Ci nie zrobię.
<Morigana?>

Ravenis



Imię: Ravenis
Pseudonim: Rav, Veni, Venis
Wiek: 3 lata
Płeć: Samica
Rasa: Wilk Miłości, Wilk Neonowy, Wilk Pokusy, Wilk Wielkanocy
Charakter: Ravenis to bardzo miła i pomocna wadera, ale kiedy ktoś zacznie ją denerwować lub zrobi krzywdę jej lub jej kochanej kuzynce to będzie dla niego brutalna. Rav uwielbia zabawę i towarzystwo, a zwłaszcza towarzystwo swojej kuzynki. Rav jest też bardzo zabawną waderą. Lubi bronić i opiekować się innymi. Przeszła dużo w swoim życiu a i tak stara się uśmiechać i pomagać swojej kuzynce.
Stanowisko: Łowca
Głos: Klik
Konto: 260 KR
Orientacja: Heteroseksualna
Zauroczenie: ---
Partner: ---

Jaskinia: Jaskinia Syriusza
Potomstwo: ---
Rodzina:

Kuzynka - Sayona
Moce:
-Panowanie nad ogniem
-Zmiana w człowieka
-Super szybkość
-Leczenie lekkich ran
-Związane z rasą
-Odporny na magie
-Potrafi skakać na kilkanaście metrów wzwyż
-Potrafi wytropić każde zwierze po jego zapachu
Ulubiony kolor: Czerwony, Czarny
Motto: ---
Urodziny: Strzelec
Lubi: Swoją kuzynkę <3, kakao, lody, zabawę, spacery, towarzystwo, szczenięta, bronić innych, walczyć, lato i noc.
Nie Lubi: Chamstwa, pijaków, idiotów, dręczenia innych.
Historia: Rav była podróżniczką i nigdzie nie mogła zagrzać miejsca, ale kiedy tylko dowiedziała się że jej kuzynka jest w tej watasze to postanowiła do niej dołączyć i zostać na stałem.
Inne zdjęcia:
Jako człowiek - Klik
2 - Klik
3 - Klik
4 - Klik
Kontakt: Reik

Od Mizuko

Kolejny dzień w watasze. Eh... mówiąc kolejny, mam na myśli drugi lub trzeci. Wyszłam z jaskini i skierowałam się w stronę miasta. Gdy dotarłam na miejsce przybrałam ludzką postać. Ruszyłam przed siebie. Ludzie których mijałam byli jacyś dziwni. Patrzyli na mnie z przerażeniem, niektórzy wyjmowali komórki i gdzieś dzwonili. Zdziwiło mnie ich zachowanie. Nagle zobaczyłam, że niemalże wszędzie są rozwieszone ulotki. Podeszłam do jednej z nich. Widniał na nich napis i zdjęcie. ,,Poszukiwana! Z więzienia uciekła psychopatyczna zabójczyni. Ktokolwiek ją zobaczy, niech natychmiast zadzwoni na policję!" - przeczytałam w myślach. Spojrzałam na zdjęcie. Zatkało mnie. Ta kobieta była bardzo podobna do mnie! Miała taki sam kolor włosów i oczu, a rysy jej twarzy też po części przypominały moją twarz. W pewnym momencie podjechał do mnie policyjny radiowóz. Wybiegli z niego dwaj uzbrojeni policjanci. Nim zdążyłam się zorientować, jeden z nich uderzył mnie w głowę tak, że straciłam przytomność.
~*~
Obudziłam się w jakimś ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Cela? Więzienie? Zamknęli mnie?! Nie wierzę! I to w takim więzieniu! To więzienie dla najgorszych, z... najgorszych. Nawet moje moce nie są w stanie zniszczyć krat, czy skruszyć muru. Ale przecież ja jestem niewinna! Sama nie dam rady się stąd wydostać. Ku mojemu zdziwieniu nie zabrali mi torebki. Zajrzałam do środka. No tak. Zabrali wszystko co niebezpieczne. Scyzoryk itp. Na szczęście został mój długopis. Szybko na jakimś kawałku papieru nagryzmoliłam taką oto wiadomość:
,,Zamknęli mnie w więzieniu Entkommen. Jestem niewinna! Pomóżcie mi, proszę!
Mizuko"
Spojrzałam przez zakratowane okienko. Zagwizdałam. Po chwili na oknie usiadł niewielki ptak. Podałam mu kartkę z wiadomością.
- Zanieś to do kogoś z wataha... - poprosiłam.
Ptaszek wszystko zrozumiał i odleciał. Pozostawało mi tylko czekać i liczyć na czyjąś pomoc. Nie lubiłam sytuacji, w których nie mogłam nic zrobić i mogłam polegać tylko na innych...
<Zen? Albo jakiś inny ktoś?>

Od Lily

Rano wstałam... Mama i Kazan spali...uff...wzięłam do pyska mój kocyk i wyszłam z jaskini...zaczęłam biec. Pewnie jestem dla Savey ciężarem...zobaczyłam Subaru... Popatrzyłam na niego. Nie zauważyłam dziury i do niej wpadłam. Chyba skręciłam łapę.
-Pomocy!-krzyknęłam.
Miałam nadzieję ze ktoś mi pomoże...
<Subaru?>

28 lut 2016

Od Cutt Do Miu

- Za górami, za lasami, żyła księżniczka imieniem Cuttlinka, która miała ojca surowego i władzy rządnego. Kazał jej codziennie gary zmywać, odkurzać, prać, pracować... Aż w końcu Cuttlinka się zbuntowała i dała mu z liścia. Jednak surowy król wtrącił ją do lochu i kazał pilnować, a gdyby jej do głowy ów przyszło, by się wydo... - opowiadała Kajuna jakąś chorą bajkę w sali rozpraw.
- SPRZECIW! - wydarłam się na całą salę - To nie jest ta bajka. Spadaj, Kajuna!
- Ech, no dobra... - i wyszła.
Boże, jak można takich ludzi do sądu wpuścić? Do tego była w postaci sukkuba! Ja pierdziele... Wstydu na grosz nie ma...
Wtedy do moich uszu dopłynął dźwięk silnie uderzającego młoteczka w biurko.
- Weź tym młotkiem wal o te biurko ciszej, bo aż uszy bolą, staruchu głuchy. - mruknęłam.


Dobra, pewnie zastanawiacie się, o co chodzi z początkiem, co? Dobra, już mówię:
Siedziałam sobie spokojnie na ławce, strzelając z kuszy do jakichś robaków w parku. Ale jakimś cudem obok mnie przeszedł człowiek i dostał strzałą w nogę. Spojrzał tylko i poszedł dalej wzruszając ramionami. Potem przeszedł drugi, bardzo podobny do poprzedniego. Jednak nie dostał z kuszy ode mnie, tylko od tajemniczego gostka z krzaków. No więc udzieliłam mu pierwszej pomocy jak tylko umiałam, póki nie przyjechała karetka (No, bo jak widzisz wypadek, a nie pomożesz poszkodowanemu, to nawet możesz iść do więzienia, a ja tego nie chcę). Gdy przyjechał ambulans, szybko się odsunęłam od gościa. Tamci oskarżyli mnie, że to ja go zraniłam i tak to mniej-więcej wygląda.


- Ms... Mak... Czi... Czike... CZIKEN?! Ej, co tu jest napisane, prokuraturze?!
- Ms Mak Cziken proszony na salę...
W tym momencie zaczęłam się śmiać, a wtedy na salę weszła Miu i stanęła przy barierce.
<Miu? Wyratuj mnie, plosemmm... Nie chcę do więzienia! Znowu! XD>

Od Moon - Cd. Luke'a

Pokiwałam lekko głową, wprowadzając się w stan zamyślenia. Był demonem, dlatego Interfectorem tak wokół niego latała. Braterstwo krwi, swój swojego znajdzie. Prychnęłam cicho pod nosem na samą myśl o tym, że mogłam posądzić kuzynkę o zakochanie się w kimkolwiek. Jasne, zdarzało jej się czepić tego, czy tamtego, ale nigdy nie było to na poważnie. Ciche, prawie niesłyszalne westchnienie wydobyło się z moich ust. Musiałam się czymś zająć, a nie sterczeć jak jakiś kołek. Podeszłam do stosu plecaków i, znalazłszy swój, wyjęłam wodę w butelce. A raczej resztki cieczy. Eh... Trzeba uzupełnić zapasy. Odkręciłam korek, dumając nad tym czy pić, czy jednak sobie odpuścić.
- Właściwie to dlaczego mnie o to zapytałaś?
- Bo Inter cię zaczepiała. Ta z białymi lokami.- kolejne westchnienie- Czasem zachowuje się jak dziecko... Pogramy w prawda lub wyzwanie? Nudzi mi się...

<Luke?>

Od Savey Cd Kazana

- Nigdy bym tak nie pomyślała - odparłam cicho.
Ten uśmiechnął się lekko i opowiedział mi trochę więcej. Nie powiem nie wiedziałam, że jego historia jest trochę zakręcona. Wsłuchiwałam się w jego monolog po czym ten zadał pytanie.
- Nie uważasz, że jestem ten zły?
- Ty nie? Jesteś kochany, wspaniały i opiekuńczy - powiedziałam i wtuliłam się w jego tors.
Cieszyłam się, że go mam. On i Lily to dwie osoby dla których żyję. Po chwili poczułam, że boli mnie brzuch. Złapałam się za bolące miejsce i syknęłam cicho. Czyżbym po ostatnim była w ciąży? Muszę się dowiedzieć. Popatrzyłam na Kazana pytająco.
<Kaz?>

Od Oriona CD Neiry

Co?! Ja niby ją podglądałem?!
- Ja cię nie podglądałem! Przechodziłem akurat tamtędy i cię przez przypadek zobaczyłem! - starałem się wyjaśnić.
- Ta jasne! - krzyknęła.
- Mówię prawdę…!
Nim zdążyłem się zorientować Neira walnęła mnie z całej siły w twarz. Złapałem się za bolący policzek, na którym został czerwony odcisk łapy Neiry. Miała także pazury, więc na moim policzku pojawiły się także niewielkie rany, z których kapała krew.
- Nie zbliżaj się do mnie zboczeńcu! - wrzasnęła wadera, po czym wybiegła z jaskini.
- Neira! Stój! To niebezpieczne! - krzyknąłem za nią, ale wadera zniknęła już w ciemnościach.

Od Luke'a Cd. Moon

Dzisiaj wyznaczono,mi posadę strażnika..
Musiałem bezczynnie siedzieć,i pilnować obozu.
Pierwszy,drugi,trzeci,szósty dzień..bez żadnych postępów,a póki co nie mogę się ruszyć z owego miejsca.Na szczęście, nie tylko ja byłem na to skazany,obowiązek dzieliła ze mną wilczyca o imieniu Moon.Przynajmniej miałem towarzystwo-tyle że dziewczyna nie chciała ni jak się odezwać.Postanowiłem,także poleżeć sobie i wygrzewać..się na słońcu.Promienie przyjemnie muskały moje ciało.
Nie narażając za to głowy, na jakiś udar,przykrylem ją starą,już gazetą.Leżałem tak przez dłuższą chwilę,gdy usłyszałem słowa dziewczyny,z rozkojarzenia i zaskoczenia podskoczyłem..tak pewnie zrobiłem sobie krótką drzemkę.
- Coś mówiłaś? - zapytałem ziewając. 
- Pytałam,czy jesteś demonem. - powiedziała lekko zirytowana dziewczyna.
- Ano jestem. - odparłem,przejeżdżając dłonią po czarnej, jak smoła czuprynie.
<Moon? Troszku słabe wyszło to moje opowiadanie:') >

Od Say - Cd. Oriona

Szybko parę wilków i ja zabraliśmy Oriona do mojej jaskini, gdzie mogłam opatrzyć złamania i rany Oriona. Zrobiłam to szybko i dobrze. Nasmarowałam bandaże maścią, aby szybciej zagoiły się rany. Położyłam obok siebie nowe bandaże, różne kremy na rany i opatrunek jakby coś go jeszcze bolało. Krążyłam w kółko zastanawiając się czy z tego wyjdzie. Byłam przerażona. A jeśli go nie uratuje? A jeśli zginie? Nie wybaczę sobie tego... Niedawno zyskałam przyjaciela, który zaraz może umrzeć.. muszę mu pomóc, ale jeśli nie... przerwało mi kaszlenie Oriona.
- Orion! - podbiegłam do niego - Nic ci nie jest? Jezu co ja gadam... przecież widzę... - uspokoiłam się i popatrzyłam na niego.
- C... Co się stało? - spytał.
- Załamała się ziemia pod tobą i upadłeś z dużej wysokości... cudem przeżyłeś. Ech... może jednak powinnam Ci przy...
- Nic mi nie jest... czuję się lepiej - odparł. Uspokoiłam się i powoli zaczęłam zmieniać mu jego bandaże.

<Orion?>

Od Morgiany

Rzuciłam się na czarno-białego basiora, który przed chwilą zaatakował Codsworth'a.
-Nie waż się go dotknąć, barbarzyńco!-Krzyczałam. Mechaniczny kot próbował atakować nieznajomego, ale Cods był jak zwykle niezbyt silny, jeśli chodzi o walkę. Wbiłam pazury w kark wilka, a ten z całej siły walnął mnie w pysk, przez co potoczyłam się po ziemi, by ostatecznie wylądować przy sporej skale. Wpadłam do kałuży z błotem. Na moje nieszczęście akurat padał deszcz. Ostatecznie zmieniłam się w człowieka i mieczem zadałam wilkowi kilka ciosów. W końcu położył się na ziemi. Zdecydowałam się go oszczędzić.
-Kim jesteś?-Zapytałam.


<Luke?>

Od Neiry CD Oriona

Byłam przez całą drogę czerwona... Jak on mógł mnie podglądać?! Co za zboczeniec... Zawsze jestem łagodna ale teraz bardzo chciała bym mu dać z liścia... Do jego jaskini poszłam tylko dlatego że było mi strasznie zimno i czekałam na jakieś wyjaśnienia...
-Ja... jestem Neira...-Powiedziałam robiąc się jeszcze bardziej czerwona.
-Miło mi cię poznać. Choć, zaraz rozpalę w kominku i się zagrzejesz.
-Nie... najpierw chce wiedzieć... Dlaczego mnie podglądałeś!?


<Orion?>

Od Moon do Luke'a

   Grupa sześciu najbardziej doświadczonych zabójców została wysłana poza granice watahy. Jej cel? Wytropienie i wyeliminowanie rosnącego w siłę klanu wampirów. Nie była to robota na jeden dzień... Łatwo też nie było. Szósty dzień, brak jakichkolwiek tropów. Zmiana klimatu, teraz było gorąco, jak w rozgrzanym piekarniku. Nimitsuu stwierdziła, że nie dla niej było sterczenie i poszła poszukać czegoś do jedzenia. Interfectorem za to zajęła się czymś "kreatywnym", mianowicie wyciągnęła Red'a i Daniela nad rzekę, a ich śmiechy było słychać aż na polanie. Nowy został ze mną w obozie, żeby "pilnować". A jego pilnowanie wyglądało tak, że leżał rozłożony na kocu, z twarzą zasłoniętą przez gazetę po terminie.
- Zastanawia mnie jedno...- spróbowałam zacząć rozmowę- Czy jesteś demonem?
Co prawda lepiej siedzieć cicho, ale ciekawość wzięła górę. Zwłaszcza, że moja kuzynka przez poprzednie dni cały czas kręciła się obok biało-czarnego basiora, jakby jej się w jakikolwiek sposób spodobał. A jak wiadomo- swój swojego przyciąga, więc wolałam się upewnić co do pochodzenia jegomościa.

<Luke? Wataha w chuj daleko, leśna głusza, mega gorąco, a tu temat o rasie :')>

Nie jesteśmy stworzeni do klęski.

Hioshiru
Nie jesteśmy stworzeni do klęski. Można nas zniszczyć, ale nie można pokonać.
Imię: Miu. Choć toleruje również Hanshi, Zero oraz Clockwork. Jej prawdziwe imię zostaje ujawnione w jednym z opowiadań.
Pseudonim: Duużo się tego nazbierało.. 
  • Szynka | Wymyślała Nimitsuu.
  • Parówczak, Fruciak | Wymyślała Uraza.
  • Naleśnik, Wędzonka, Uchoraptor, Ms Mak Cziken | Wymyślała Cuttle.
  • Lenia. 
  • Amira.
Wiek: 3 lata, 5 miesięcy || Około 19 lat ludzkich, 21 licząc z czasem spędzonym jako "zmarła".
Płeć: Wadera || Dziewczyna.
Rasa: Wilczyca Wojny - 25% | Wilczyca Hadesu - 25% | Wilczyca Gwiazd - 15% | Wilczyca Fazy księżycowej - 15% | Człowiek - 20%
Charakter: Od czasu przeżycia swojej własnej śmierci, stała się tajemnicza. Jeśli jest w nowym towarzystwie, odzywa się tylko wtedy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Uważnie wszystko obserwuje i równie dokładnie nasłuchuje. Jest bardzo poważna i nie rzuca słów na wiatr. Sumienna w wykonywaniu obowiązków. Jednak, gdy ktoś pozna ją bliżej, jej osobowość zmienia się o 180°. Okazuje się, że Miu nie jest taka, jak by się mogło wydawać. Ukazują się jej pozytywne cechy. Potrafi kogoś obdarzyć dużym zaufaniem, oczekując od niego tego samego. Staje się wtedy wyluzowana i zabawna. Na porządku dziennym są przyjacielskie kuksańce, popychanie czy słownictwo, które kogoś innego mogłoby urazić. Wróćmy jednak na chwilę to początku jej charakteru. Uśmiecha się bardzo często. Chce pokazać tym gestem to, że warto cieszyć się z każdej chwili życia, gdyż jest ono niesamowicie kruche i ulotne. Zniosła dużo bólu, więc strona fizyczna jej ciała jest wręcz nie do zniszczenia. W zupełnie innym stanie jest jej psychika. Wystawiana na wiele prób przez jej rodziców, stała się równie krucha, jak wspomniane wyżej życie. Mimo wszystko, jest gotowa poświęcić się za każdego członka watahy, co z resztą już raz udowodniła.
Stanowisko: Zwiadowca | Strażnik | Zielarz | Alchemik | Samica Gamma
Głos: Hypnotic
Konto: 200 Kr | 961 Drachm.
Orientacja: Heteroseksualna, choć powoli skłania się do aseksualizmu.
Zauroczenie: Miu ma takie doświadczenie w miłości, jak ryba we wspinaniu się na drzewo, więc proszę zignorować ów punkt. || Szynka. Tylko taka rasowa~
Partner: Pluszowy miś się nie liczy, prawda?
Jaskinia: Mieszka wraz z Rose w  Grocie Anioła, którą znają tylko nieliczni.
Potomstwo: Fu.
Rodzina: O matce oraz ojcu woli nie wspominać. Jednak jest pewna osóbka, którą Miu kocha - jest nią Blair, którą traktuje jak młodszą siostrę. Kolejną jest Cuttle, jej kuzynka. Ostatnią- brat bliźniak, któremu na imię Shin.
Moce:
| Zmiennokształtność |
| Buki Koru - Przywołanie broni. Używając tej umiejętności może sprawić, że w jej ręce pojawi się Howashi, M5, shuriken, karambit, sztylet lub zwykły nóż. |
| Teishi - Unosząc dłoń zatrzymuje pocisk lecący wprost na nią. |
| Ichule - Skok na dużą wysokość / Szybki bieg / Cichy bieg. Zależy. |
| Tshintshela - Przeniesienie się do Hadesu. Trwa to jednak krótką chwilę. |
| Umoya - Rozmowa z duchami. |
| Umoya Ningen <xhosa - duch, jap. - człowiek> Zmiana w Sellene. W tej postaci ma lepszy kontakt ze Zbłąkanymi. |
| Ofile - Przywołanie zmarłych. |
| Hoshi - Przepowiadanie niedalekiej przyszłości z gwiazd. |
| Nagareboshi - Przywołanie spadającej gwiazdy. |
| Caozuo - Manipulacja rzeczywistością. Potrafi sprawić iluzje, które boleśnie będą wpływały na ciało oraz umysł przeciwnika. Ta moc kosztuje ją jednak sporo wysiłku i nigdy jej nie używa. |
| Użycie Płomienia. Przykładając prawą dłoń do serca, moc jej duszy kumuluje się, przybierając postać broni białej. Sama Miu zostaje wtedy otoczona mroczną, ciemnofioletową aurą, a jej prędkość i siła znacząco wzrastają. Jest to jednak umiejętność, z której użyciem pojawiają się na jej ciele rany. |
| Szał bitewny. |
| Używając Sihiri Karshe, na niebie pojawia się czarny pentagram ze starożytnymi, złotymi runami. Z biegiem czasu runy zastępują kopie Howashi, które celują w wielu wrogów jednocześnie. Ta umiejętność jest bardzo wyczerpująca, jednak skuteczna. |
| Zdarza się, że nie czuje bólu. Choć nie uważa tego za moc. |
Umiejętności:
  • Miu ma talent do śpiewania. Choć według niektórych wyje jak zardzewiałe drzwi.
  • Jednak niezaprzeczalnym jest to, że potrafi grać na skrzypcach, gitarze elektrycznej oraz fortepianie.
  • Zapewne, jak większość person w watasze, ma również talent do wszelakich elementów związanych z plastyką - od szkicowania, przez malowanie, po lepienie dzbanuszków w glinie.
  • O, jeszcze jedno - Han dobrze gotuje.
Ulubiony kolor: Purpurowy oraz jagodowy.
Lubi:
  • Zachody oraz wschody słońca.
  • Róże, frezje oraz konwalie.
  • Gorzką czekoladę.
  • Swój blacik i piekarnik.
  • Muzykę oraz instrumenty. Potrafi bowiem grać na skrzypcach oraz gitarze elektrycznej.
  • Książki.
  • Filmy oraz bajki.
  • Spać. Bo któż by tego nie lubił?
Nie lubi:
  • Chamstwa.
  • Cynizmu.
  • Użalania się nad sobą.
  • Infantylności. Choć sama taka jest.
Inne zdjęcia:
Historia:
Ciemność.. Pustka.. Niemożność zabrania oddechu.. Czyżbym zmarła?  
 Całkiem możliwe.  
Kolejny raz mam obudzić się w tym strasznym miejscu?  
 Nie chcę tego.
Wbrew własnej woli otworzyłam oczy. Czułam na sobie spojrzenie Boga Podziemi - samego Hadesa. 
- Wstawaj, moja droga. - powiedział głębokim basem. - Pożegnałaś się z bliskimi?
Te słowa zadziałały na mnie jak kubeł lodowatej wody. 
- Czemu miałabym się z nimi żegnać?
- Bo nigdy więcej ich nie zobaczysz.
~*TIMESKIP*~

Wbrew temu, co mówił Mhroczny, spotkałam się z Watahowymi. U nich minął zaledwie tydzień - u mnie prawie półtora roku. Któż pierwszy napatoczył się pod moje łapki? Para Alf. Słysząc, że z powodu swojego charakteru zostałam wręcz wypędzona z Podziemi, ponownie przyjęli mnie w progi Watahy Niebieskiej Zorzy, za co byłam im cholernie wdzięczna.
Info - Historia opowiada tylko o powtórnym dołączeniu do watahy, nie o przeszłości Miu.
Ciekawostki: 
  • Hanshi ma arachnofobię i brontofobię. 
  • Uwielbia bańki mydlane.
  • Ma bliznę na oku, podbrzuszu i plecach. Tę ostatnią widać jednak tylko w ludzkiej postaci.
Kontakt: Diffidentiae || hanshimiu.chan@gmail.com || miumatsumo@gmail.com
Statystyki: 

  • Inteligencja: 200
  • Szybkość: 150
  • Zręczność: 150
  • Magia: 50
  • Siła: 50
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 300

Postać posiada upomnienia w liczbie: 1

Od Say - c.d Reik

Chodzę po polanie. Z uśmiechem biegam za motylkiem. Biegam za nim jak pies za ogonem. Potykam się o kłodę i upadam zamykając oczy. Gdy je otwieram nade mną stoi moja starsza siostra.
- I co łamago? Gdybyś miała skrzydła byś się nie przewróciła ośle... - zaczęła się śmiać. Wstałam i bardziej przyglądnęłam się jej figurze. Ta zrobiła oczy jak u niewiniątka gdy przechodzili obok rodzice.
- Cześć mamo, cześć tato. Jak widzicie fajnie się bawimy z Say prawda? - posłała mi swój groźny wzrok. Przytaknęłam. Rodzice się uśmiechnęli i odeszli. Uśmiechnęłam się do niej.
- Nie uśmiechaj się! - warknęła i natychmiast przestałam. Oklapłam głowę, ale nie dałam za wygraną i znowu się uśmiechnęłam. Ta podrapała mnie przy oku. Natychmiast przestałam i pisnęłam z bólu.
- Och przepraszam... - powiedziała sarkastycznie i zaczęła mi się przyglądać - I co bezskrzydła? Pamiętaj, że to ja mam sławę nie ty! - warknęła, a wilki podeszły i popatrzyły na mnie.
- Patrzcie! To ta wadera która jako jedyna z rodziny nie ma skrzydeł! - zaczęli się śmiać.
- Idiotka!
- Jesteś adoptowana skoro nie masz skrzydeł! Rodzice Cię nie kochali!
- Jak możesz tutaj żyć? Nie jesteś taka jak my! - rozłożyli swoje skrzydła i zaczęli iść w moją stronę. Cofałam się, ale drzewo mnie zatrzymało.
- Bezskrzydła, Bezskrzydła! Nikogo nie pokochała, bo ma łyse plecki! - zaczęli co chwilę tak mówić, aż ich oczy zaczęły robić się czarne, a pod nimi zrobiła się kałuża krwi.
- Nie... Przestańcie! Ja taka nie jestem! - krzyczałam z łzami i poczułam jak zmieniam się w dwuletnią.
- Jesteś nikim!
- Twoje imię nic nie oznacza!
- Sayona tylko ci pasuje! I Dobrze wiesz co oznacza to imię! Słabeuszko! - zaczęli się śmiać i śmiać...
- Nie! NIE PRZESTAŃCIE! TO KŁAMSTWA JA TAKA NIE JESTEM! KOCHAM I CZUJE! - krzyczałam próbując uciec, ale mnie zamknęli w kółku. Czułam, jak krew obmywała moje łapy. Popatrzyłam na odbicie, a tam miałam swoją bliznę która kiedyś mi zarosła. Podrapanie po swojej siostrze na oku... dobrze, że blizna zarosła sierścią... Poaptrzyzłam na nich. Zorientowałam się, że oni też są już dorośli.
- Słabeusz! Nie należysz do nikogo! Jestem nikim! Trzeba Cię spalić! - krzyknął jeden i pojawiłam się przywiązana do kija gdzie ogień się piętrzył i piętrzył... Słyszałam śmiech mojej siostry...
- NIE! NIE NIE PROSZĘ! - krzyczałam.

*****

- NIE! - krzyknęłam na głos i obudziłam się w łzach. Wystraszona. Moje ciśnienie było strasznie podwyższone. Rozglądnęłam się wystraszona i poczułam jak moje serce mogło nie nadążać z pompowaniem krwi. Zaczęłam głęboko oddychać i moje serce się uspokoiło.
- Say! Nic Ci nie jest?! - podbiegł do mnie Reik i zobaczył mój mokry pysk od łez. Patrzyłam na niego nadal dysząc.
- Wszystko... gra... - wstałam - miałam koszmar... - zamknęłam oczy.
- Na pewno nic Ci nie jest? - spytał ponownie. Unikałam jego wzroku, aby nie widział... nie widział co czuje teraz...
- Tak... - powiedziałam i usiadłam przy ognisku. Popatrzyłam w ogień.
- Wiesz co było najgorsze w moim koszmarze? - spytałam skłócając ciszę.
- Nie...
- To, że połowa z niego była prawdziwa... - ugryzłam się w język. O mało co nie wydałam mu co mi się śniło... To prawda... Dla zabawy przywiązali mnie do płonącego stosu... dopiero czyiś rodzice mnie ocalili... blizna też jest prawdziwa... tylko co tam nie było prawdziwe to kałuża krwi i oni jako dorośli... boję się ognia też z innego powodu, ale o tym to inna historia...
- Boże... czemu moja siostra chciała mi to zrobić...? - powiedziałam cicho i w myślach na raz i się mocno rozpłakałam. Poczułam jak stare rany zostały rozdrapane. Zostało mi jedynie przeżywanie koszmarów których nie chce... Zacisnęłam oczy bardzo mocno i zaczęłam płakać na tyle, że szlochałam. Nie widziałam, ale czułam wzrok Reika...

<Reik? Taka ciekawostka dla wszystkich czemu boje się ognia i nie uśmiecham>

Nathan


Imię: Nathan  
Pseudonim: Natt
Wiek: 2,5
Płeć: Samiec♂  
Rasa: Natury 25% Gwiazd 50% Snu 25%
 Charakter: Nathan należy do tych tajemniczych osobników, które wiedzą co to krzywda, nienawidzi widoku osoby krzywdzącej drugą. Jest nie co spokojnym basiorem ale też ma swoje słabe strony. Nathan albowiem ma słabości do wader, lubi im prawić komplementy, dawać różne drobiazgi i zapraszać je na spacer czy też na kolację. Co do szczeniąt, bardzo je lubi, bo uważa je za słodkie i bardzo delikatne istoty porośnięte puchem sierści. Na bestialstwo odpowiada atakiem lub narażeniem się na niego, nienawidzi tych co krzywdzą jego przyjaciół... nie odpuści im. Nathan ma swój honor i dumę, nie ugnie się przed wyzwaniem, na wybuchy psychiczne jest uodporniony  
Stanowisko: Szaman  
Głos: Klik  
Konto: 300 KR
Orientacja: bi... żart, 100% heteroseksualista  
Zauroczenie: oj na pewno mu jakaś w oko wpadnie :b  
Partner:
Jaskinia: Jaskinia Oriona  
Potomstwo: ....
Rodzina:----
 
Moce:
*Niszczenie, przywracanie do życia- Nathan potrafi w wysokim stopniu sprawić, że roślinność i inna flora, będzie martwa, lub przywrócić do życia.

*Wróżba- Nathan w wysokim stopniu potrafi wywróżyć z gwiazd

*Sny- Nathan potrafi wbić się do czyjegoś snu

I jeszcze wiele innych:
PUSTKI. PUSTKI WIDZĘ#2  
Ulubiony kolor: czerwony  
Motto: "Lepiej być nikim i żyć, niż być kimś i mieć spieprzone życie"  
Urodziny: 05.12  
Lubi: [Wadery <3 ][białą czekoladę][dobry alkohol]  
Nie Lubi: [cwaniaków] [morderców]  
Historia: Masz dwa dni na uzupełnienie. Jest obowiązkowa.  
Inne zdjęcia: -----
Kontakt: Därkneß

Od Moon - Cd. Daniela

   Biedny Daniel... Martwiłam się o niego... W końcu był dla mnie jak taki przyszywany brat albo "tatuś". Położyłam na stoliku dwa kubki z parującą herbatą owocową. Może to utrata kochanej przez niego osoby tak zadziałała... Przysięgam, że w tamtej chwili miałam ochotę jakoś przyciągnąć tu tamtą blondynę, byleby tylko wszystko znów było ok, tak, jak przed jej zniknięciem. By Dan znów uśmiechał się i nie zamykał w swoim świecie. Westchnęłam cicho, spoglądając na chłopaka. Jeszcze jakiś czas temu wmawiałam mu, że specjalnie go zostawiła, a teraz sama chciałam, żeby wróciła. Żałosne. Ktoś szybko zastukał w drzwi, głuchy dźwięk rozniósł się po całym mieszkaniu. Podreptałam korytarzem do wejścia i nacisnęłam na klamkę. Wrota otworzyły się, a ja stanęłam twarzą w twarz z...
- Tenebris...- wyszeptałam, patrząc z niedowierzaniem na pokiereszowaną blondynkę
- Moon, oni n...- kaszlnęła, a z jej ust wyleciała stróżka krwi
Drobna dziewczyna runęła w dół, zdążyłam ją złapać w ostatnim momencie. Całą w posoce zaschniętej lub dalej lecącej, poranioną. Jakby ktoś znęcał się nad nią przez dłuższy czas.
- Daniel!- wrzasnęłam szczerze przerażona- Daniel, chodź tu!

<Dan? Dam dam daaaam...>

Od Oriona - Cd. Say

Uśmiechnąłem się sam do siebie. Postanowiłem przenocować tu. Na klifie, pod gołym niebem. Ułożyłem się wygodnie i zasnąłem. Co mi się śniło? Nie ważne...
~*~
Obudziłem się wcześnie rano. Spojrzałem w dal. Nagle ziemia pode mną zawaliła się, a ja zacząłem spadać z klifu. Po kilku sekundach uderzyłem o ziemię. Wszystko mnie bolało. Nie mogłem się ruszać.
< Say? Co teraz zrobisz? >

Od Elandiel - Cd. Royal'a

Spojrzałam na wilka spod przymrużonych powiek.
- Gdzie jest taki jeden tamten? - zapytałam, unosząc brew.
- Aa.. Taaam.. - odparł, uśmiechając się szeroko.
- Następnym razem rzucaj tak, abyś widział. - mruknęłam cicho, podając basiorowi patyk.
- Huh? Jak mocno dostałaś, że mnie nie bijesz? - palnął, patrząc na mnie zszokowany. Odpowiedziałam mu tym samym spojrzeniem.
- C-czemu miałabym cię bić? - jęknęłam. - Masochistą jesteś, czy jak?
- Eheheh.. - zaśmiał się nerwowo i potarł łapą kark. - Zmieńmy temat, proszę..
Tym razem ja się cicho zaśmiałam.
- Jestem Elandiel, i miło by było, gdybyś mnie więcej nie krzywdził patykiem. - powiedziałam, podając łapę basiorowi.

< Roy? >

Od Dantego - Cd. Idalii

  Nie mogłem jej niczego obiecać, powinna o tym wiedzieć. Byłem magiem, szamanem, a jednocześnie istotą, która musiała zarówno walczyć, jak i bronić. Bronić jej, to znajdowało się na liście moich obowiązków. Uciekłem wzrokiem od Idalii, zdradzając przy tym, jaka z mojej strony padłaby odpowiedź. Przejechałem kciukiem po lekko błyszczących runach.
 - Nic mi nie było... I tak zawsze mogę o coś się uderzyć tak, że zaboli. To to samo.
 - Po uderzeniu się nie zostają blizny.
 - Blizny, które znikną wtedy, kiedy odwołam zaklęcie.  Potem będzie tak, jakby nigdy nic się nie stało. Mogę ci to obiecać. Ranił będę się zawsze wtedy, kiedy trzeba będzie użyć Starej Magii, no i co po mocniejszych zaklęć... Krew działa o wiele mocniej i skuteczniej niż słowa, jak mawiał mój mistrz. Możesz mnie teraz uznać za potwora, nie obrażę się.- uśmiechnąłem się pod nosem

<Ido? Takie to to fe ;-; Przepraszam ;-;>

Od Reik'a CD Say

Z jej oczu można było czytać jak z otwartej księgi. Widać było że czegoś się bała. Może mnie?
-Nie ważne, nie chce o tym rozmawiać...-Odpowiedziała.
-Na zewnątrz panuje zamieć więc i tak musisz tu zostać.-Powiedziałem z uśmiechem.
W domu nagle zrobiło się zimno a Say zaczęła się trząść więc rozpaliłem w kominku.
-Choć, zagrzejesz się.-Powiedziałem po czym położyłem się przed kominkiem.
Say podeszła do mnie i położyła się obok. Okryłem ją moim skrzydłem.
-I tak nie zostanę tu długo...-Powiedziała po czym zasnęła.

<Say?>

Od Tsume Do Nir'a

Siedziałam nad jeziorem podziwiając widoki. Moje przednie łapy zanurzone były w wodzie. Przyjemny wiatr smagał moje futro. Cisza, spokój. Dokładnie tak jak lubię. Oczywiście takie chwile nie mogą trwać wiecznie, a mówiąc wiecznie mam na myśli to, że nie trwają nawet dziesięciu minut... Usłyszałam trzask gałęzi i głos jakiegoś wilka. Zaśmiałam się pod nosem. Chyba komuś się spadło z drzewa. Podniosłam się leniwie i ruszyłam w tamtą stronę spokojnym krokiem. Przed sobą zobaczyłam czarno-niebieskiego, skrzydlatego basiora. Warknęłam aby zwrócić na siebie uwagę.
-Co ty odwalasz? Wiewiórką chyba nie jesteś żeby po drzewach łazić.
-Emmm...
Przyjrzałam się mu. Nie wyglądał na nikogo kto mógłby chcieć walczyć ze mną, więc wyluzowałam trochę, ale nie mam zamiaru okazywać tego, że mogę w jakimkolwiek stopniu być "miła".
-No co? Język ci obcięli?- warknęłam już nieco łagodniej, oczekując odpowiedzi.

<Nir?>

Od Moon - Cd. JtK

Strzepałam szybko śnieg z włosów, cicho śmiejąc się pod nosem. Tamten na dworze chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że byłam u Jeffa. No cóż... będzie miał niespodziankę. Wstałam, dodatkowo udając, że chciałabym rozszarpać Eyeless'a gołymi rękami. W sumie to mu się należało, ale nie byłam zła za takie wybryki.
- Moon...
- Idziemy.- oznajmiłam z uśmiechem
Wspięłam się na parapet, chcąc skoczyć prosto w biały puch, co tym razem nie było niebezpieczne. Napadało tyle śniegu, że chyba miał z metr wysokości.
- Załóż chociaż kurtkę, co tak będziesz w koszulce...
- Pyszczek, Jeffy. Wiem co robię.
Odepchnęłam się nogami od płaskiego podłoża, szybko lądując na czworaka w miękkim puchu. Najpierw zobaczyłam pięć par butów, a zaraz potem zaryłam buzią w śniegu, albowiem "ktoś" postanowił zrobić sobie ze mnie poduszkę. Szybko podniosłam się, zrzucając z siebie Białego. Inter, Eyeless, Nir, Reik i Daniel gapili się na to przedstawienie i przysięgam, że było widać po nich to, jak próbowali powstrzymać śmiech. Westchnęłam cicho.
- Eee... ten... Hej?- wydukałam

<Jeff? Może mała "bitwa"? xD>

Od Say CD Nimitsuu

- Zaczekaj! - krzyknęłam i dołączyłam do niej i przechadzki. Przypomniałam sobie jej żywioły...
Ogień... ostatnie wspomnienie w moich oczach z dzieciństwa... ogień który okrążył cały las którym uciekałam... Gdyby nie mój żywioł wody mogłabym tam zginąć...
- Najwidoczniej musisz...
- Czuć się dziwnie? Nie da się z tym żyć - odparła.
- Jak to jest? Mieć takie moce - spytałam.
- Jak normalne tyle, że inni nie chcą z tobą rozmawiać - wzięła głęboki wdech. Pierwszy raz zobaczyłam osobę, która ma podobny przypadek co ja... nie wiem jak to się nazywa fachowo, ale poczułam w niej coś co jest podobne do mnie.
- Wiem o czym mówisz... - odparłam.
- Jak to?
- Też nikt nie chce ze mną rozmawiać... może dlatego, że jestem strachliwa i mam czarną przeszłość... - zamknęłam oczy i od razu usłyszałam śmiech mojej siostry. Ocknęłam się i popatrzyłam na zdziwioną Nimitsuu.
- Dużo tak machasz głową? - spytała.
- Nie... po prostu... - opuściłam głowę - Nie ważne... Ale jestem pewna, że w końcu ktoś Cię polubi - powiedziałam i popatrzyłam na nią. W moich oczach widać było szczerość.


<Nim?>

od Kazana cd Sav

-ah, te blizny, one bolą mnie do dnia dzisiejszego...są takie wyraźne-powiedziałem do niej z nutą najwyraźniejszego spokoju
-no co się stało, powiedz-rzekła i spojrzała mi w oczy
-nie mówiłem ci, że byłem już w poprzednim związku?
Wadera kiwnęła głową przecząco, była zainteresowana
-no więc, gdy moja była uznała że, rzekomo ją zdradzam... rzuciła się na mnie, to było w jaskini, i w walce z nią nabiłem się na stalagmit, ale ona była w gorszym stanie, wyszedłem z siebie i niechcąco machnąłem jej skrzydłem przed oczami, i uderzyła się głową o ścianę,zemdlała
Savey słuchała tego z zainteresowaniem
-nie no, nie uważaj mnie za jakiegoś damskiego boksera, to było obrona własna-od razu oświadczyłem

<Sav?>

Od Oriona CD Neiry

Zrobiłem się czerwony jak burak. Przybrałem postać człowieka. Ona… no… nie miała na sobie ubrania… zasłaniała ją teraz tylko woda. Przełknąłem ślinę.
- Em… to kiepski moment na przedstawianie się… - powiedziałem zmieszany i odwróciłem się plecami do niej. - Ubierz się, nie patrzę.
Po chwili dziewczyna była już ubrana, ale nadal mokra. Było już bardzo ciemno, a do tego zimno. Dziewczyna zaczęła drgać z zimna. Przybrałem na powrót wilczą postać. Dziewczyna zrobiła to samo. Mimo to, widać było, że nadal jest jej zimno.
- Chodźmy do mojej jaskini. Jest niedaleko - zaproponowałem.
Wadera lekko pokiwała głową. Po krótkim czasie byliśmy na miejscu.
- Jestem Orion - przedstawiłem się.
<Neira?>

Luke

Imię: Luke
Pseudonim: Różnie się do niego mówiło,przez te wszystkie wieki,najczęściej Blood i Hood.
Wiek: Nieznany..ale ma tysiące lat.
Płeć: Bez wątpienia samiec.
Rasa: Demon/Wilk Nieszczęścia
Charakter: Luke..w tym wilku królują przede wszystkim takie emocje,jak złość i nienawiść.Jest agresywny,praktycznie dla wszystkich,nawet do przyjaciół zachowuje pewien dystans... Zapewne jest nieprzewidywalnym, agresorem, który nawet w najmniej oczekiwanej sytuacji,potrafi Ci wbić nóż w plecy..powód jest taki,iż  nie potrafi zaufać nikomu w pełni,choć po części.Kieruje się swoim mottem,"Umiesz liczyć? Licz,na siebie innych twoje szczęście j*bie.
Pomiędzy demonem,a zwyczajnym wilkiem istnieje jedna zasadnicza różnica..nieprawdaż? Ta oschłość..i chęć do..uśmiercania innych, genów nie oszukasz..nigdy.Powinniśmy w zasadzie,przejść już do tych dobrych cech,prawda? Tylko w tym problem,że u niego nie ma czegoś takiego jak "dobra cecha"..Luke jest po prostu istną maszyną do zabijania,nie ma tu żadnej filozofii..Otacza go aura tajemnicy..owszem.
Sam jego wygląd już przyprawia o dreszcze,a jego imię..o żałosne okrzyki głoszące"pomocy!" Blood'a nie można nazwać osobą cichą..raczej jest wygadany,jak na demona..przede wszystkim jest to mistrz "ciętej riposty",chociaż..na początku jest raczej cichy.Mimo tych wszystkich negatywnych cech,chyba udało mi się znaleźć tą jedyną dobrą,wie co to są maniery,nie raz posłuży się,wysokim słownictwem,które zadziwi nie jednego wilka.
Stanowisko: Nie angażuje się zbytnio,w "życie" watahy, ale mimo to jest dorywczo Zabójcą
Głos: Kliku
Konto: 300 KR
Orientacja: Biseksualny,może heteroseksualny?..Czas pokażę.
Zauroczenie: On,jakby nie myśli o waderach,a  przynajmniej się stara..
Partner: Nie potrzebuje,jest 'samowystarczalny'.
Jaskinia: Mieszka gdzie popadnie,czasami pod drzewem,czasami w jakiejś lisiej norze.."żyć nie umierać",zaraz..w sumie on nie umrze jest demonem.
Potomstwo: Raczej nie,choć może..z tą panienką z Hartumu? Poczekaj zastanowię się.
Rodzina: Ach tak..duża rodzina,że  nie chcę mu się wymieniać,tych wszystkich,którzy zawinili, tych wszystkich którzy odważyli mu się sprzeciwić.

  • Ojciec Eragon 
  • Matka Sachmet
  • Wuj Abaddon 

Są to jedyni godni,członkowie jego rodziny.
Moce: 

  • Prorocze sny..
  • Jad w zębach
  • Zamiana w człowieka
  • Zmiennokształtność
  • Zamiana w jego demoniczną postać.
  • Nie działa na niego większość zaklęć
  • Potrafi zatrzymać czas
  • Zamienia w kamień spojrzeniem
  • Lekka telekineza
  • Manipuluje falami dźwięku
  • Potrafi wprowadzić w trans/hipnoza
  • Kontrola nad toksynami;szlam,osad
  • Potrafi panować nad czyimś zdrowiem;spowolnienie/przyśpieszenie procesu starzenia się
  • Panuję w małym stopniu,nad ogniem
  • Porusza się z niebywałą szybkością
  • Kontrola nad fotonami;tworzenie cienia,mroku
  • Manipulacja nastrojem
  • Potrafi rzucać niektóre uroki

Ulubiony kolor: Biel.
Motto: "Umiesz liczyć? Licz na siebie,innych twoje szczęście j*bie".
Urodziny: 14 grudzień
Lubi:
Cierpienie | Sprawiać innym ból | Bywać w świecie ludzi | Uśmiercać |Trenować umiejętności
Nie myśl,że na tym się kończy ta jego lista..nie. Po prostu w tej chwili,nie potrafi wymienić istotniejszych rzeczy.
Nie Lubi: Jemu się nie chcę wymieniać,a tobie zapewne nie chcę się tego czytać,więc na piszę tylko..
"Jest tego dużo,więcej niż możesz policzyć".
Historia: Ojciec - demon,wuj- demon,dziad- demon..
Więc on też musiał nim być..urodził się w piekle,w sumie to w podziemiach,gdzie panuje jego rasa.Ma powszechne znajomości,dlatego nie dziw się,że nie raz pójdzie "na herbatkę",do samego Hadesa.No,ale cóż wróćmy do jego historii..Tam w tej 'czarnej dziurze' się wychowywał,i dobrze wiedział do czego jest stworzony,do sprawiania innych cierpień.
I tak tam żył,parę tysięcy lat,aż mu się znudziło torturowanie tych nieszczęśników wszystkich,postanowił w końcu wyjść z zaświatów i poznać świat,prawdziwy..ten na powierzchni.Nikt tu nie miał nic do gadania,tak więc dopiął swego..Ujrzał tam,przyrodę,ludzi..zwierzęta,wilki.
Zdziwił się widokiem,gdyż nie było mu jeszcze spotkać człowieka,znaczy..miewał w swoim "królestwie",diabły,ale nie ludzi.
Zainteresował się ich kulturą,ich sposobem bycia,i jeszcze większe było jego zdziwienie,gdy zobaczył miasto,sklepy..Postanowił trochę się zadomowić w mieście..i udało mu się,nauczył się wkrótce zmieniać w istotę ludzką,także nie było trudno.Wkrótce doszły go słuchy,że jest na terenie 'Watahy Niebieskiej Zorzy",postanowił to sprawdzić,i tak też się stało,że spotkał Urazę,która go przyjęła.
Inne zdjęcia:
X | X | X | X | X | X | Człowiek
Kontakt: Edek 7

Od Neiry Do Oriona

Dziś było bardzo ciepło. Wstałam wcześnie i postanowiłam pobawić się ze szczeniętami. Potem byłam z moim bratem Nirem na spacerze. Wieczorem poszłam nad wodospad lilii wodnych. Kiedy już tam byłam zmieniłam się w człowiek, rozebrałam i wskoczyłam do wody. Woda była dość ciepła, siedziałam w niej jakieś piętnaście minut. Nagle poczułam na sobie czyiś wzrok, zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam jakiegoś basiora który przyglądał mi się zza krzaków.
-Kim jesteś?-zapytałam przerażona po czym schowałam się pod wodą tak że było mi widać tylko oczy.

<Orion?>

Od Mizuko CD Roy'a

Spojrzałam na basiora. Działał mi na nerwy. Postanowiłam jednak się opanować. Jeżeli cokolwiek widział, to.lepiej niech zachowa to dla siebie, bo inaczej nie przeżyje. Puściłam basiora. Spojrzałam na niego. Był chyba w moim wieku.
- Jestem Royal, ale możesz mi mówić Roy - przedstawił się.
- Mizuko - odparłam krótko.
<Roy?>

Od Say - Cd. Oriona

Siedzę pod wodą. Płaczę, ale nie widać moich łez przez wodę. Co ja zrobiłam... zachowałam się jak moja siostra! Obiecałam sobie, że będę inna, a teraz mogłam uzyskać przyjaciela... Wynurzyłam się na powierzchnie i zauważyłam, że jest noc. Weszłam na ląd i pobiegłam szukając go. Nie minęło dużo czasu gdy usłyszałam jego wycie. Pobiegłam w stronę wycia i stanęłam gdy się odwrócił w moją stronę z oklapniętymi uszami i szklistymi oczami. 
- Orion... przepraszam... - opuściłam bardziej głowę i zamknęłam oczy - Po prostu... Nie jestem przyzwyczajona do... pomocy... - popatrzyłam na niego, a ten lekko się uśmiechnął. W jego oczach było widać, że jest szczęśliwy, że jednak mogę zostać jej przyjaciółką i nie czuć się tak samotnie. Podeszłam i usiadłam koło niego. Użyłam iluzji gwiazd i zmieniłam gwiazdę w duszka który przytulił się w futerko Oriona. Inne wadery na ten widok, by się uśmiechnęły. Ja nadal miałam smutny wyraz twarzy. Orion się uśmiechał. Dla mnie uśmiech innego wilka jest najważniejszy.
- Próbowałaś się uśmiechnąć? - spytał.
- Uśmiechałam się półtora roku temu gdy byłam mała... odkąd opuściłam dom nigdy nie puściłam do kogokolwiek uśmiechu.
- Czemu opuściłaś rodzinne strony? - wyprostowałam się i poczułam jak do moich oczu napływały łzy. Opuściłam głowę i wzięłam głęboki wdech.
- Nie chce o tym rozmawiać... - powiedziałam bardzo spokojnym tonem głosu.
- Obwiniasz się za coś co nie zrobiłaś. Możesz mi nie mówić co się stało w twojej przeszłości, ale nie możesz się obwiniać - powiedział Orion, a ja popatrzyłam na niego.
- Dobranoc Orion... - wstałam i odeszłam powolnym krokiem w stronę jaskini.

<Orion? Proszę znalazłaś przyjaciółkę :)>

Od Mizuko Cd Yukine

Po chwili pobytu u medyczki zrobiło mi się dużo cieplej.
- Dziękuję - odezwałam się do basiora, dzięki któremu nadal żyję.
- Nie ma sprawy - mruknął.
- Jestem Mizuko - przedstawiłam się.
- Yukine - odparł krótko.
Posiedziałam jeszcze chwilę u medyczki, która sprawdziła, czy na pewno nic mi nie jest. Potem wyszłam z jaskini.
<Yukine? Długość...>

Od Roy'a CD Mizuko

- Wcale Cię nie szpieguję! To, że masz jakieś chore urojenia, to nie moja wina!  Tylko tamtędy przechodziłem, nic więcej!
- Ta, jasne!
- No tak!
Zmierzyła mnie od stopmdo głów lodowatym wzrokiem, aż mi się zimno zrobiło... Jednak jest na to rada - zamknąłem oczy. Haha! Nie widziałem już jej zimnego wzroku.
- GADAJ! Widziałeś wszystko?!
- Ja nic nie widziałem! Nie wiem kim jesteś, dziki parówiu!
Warknęła.
- Nie patrz się na mnie, jakbym Ci zgwałcił kapciem kota! - jęknąłem.
<Mizu? o: >

Od Mizuko Do Roy'a

Całą noc dręczyły mnie koszmary. Koszmary, związane z moimi wspomnieniami... obudziły mnie promienie zimowego słońca, wpadające przez wejście do jaskini. Obudziłam się cała we łzach. Jak dobrze, że mieszkam sama w jaskini. Nikt nie widział mojej chwili słabości, gdy płakałam. Otarłam łzy. Wyszłam z jaskini. Postanowiłam pójść na spacer. Szłam lasem. Cały czas miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Usłyszałam jakiś szelest. Pobiegłam w tamtą stronę. Postać wilka, widząc, że ją zauważyłam zaczęła uciekać. Nie było mi trudno jej gonić, gdyż świeciła neonowymi kolorami. W końcu dopadłam tą oto postać, która jak się okazało była basiorem.
- Czemu mnie szpiegujesz?! - wrzasnęłam wkurzona.
<Roy?>

Zakup przedmiotów!

Zoe kupuje:
  • Talizman Muonekano | 1 sztuka
  • Talizman Mbio | 1 sztuka
  • Talizman Jednego Serca | 1 sztuka
  • Amulet Shindi | 1 sztuka
  • Veritaserum | 2 sztuki

Od Mine - Do Alf

No tak lecąc sobie na lwie wraz z Bishamon straciłam równowagę i spadłam obiłam się o parę i upadłam na ziemie tuż przed łapy Uraza i Toma, spojrzałam na nich.
-Gorzej być nie może.
Pomyślałam, podniosłam się z ziemi i się otrzepałam.
-Przepraszam że przeszkodziłam.
Po czym ruszyłam w prawom stronę.
-Mine czekaj. Nic se nie zrobiłaś?
-Nie, wszystko gra.
Alfom nie spodobało się moje zachowanie ale mi się spieszyło, pobiegłem a raczej poleciałam na drugi koniec lasu. Tam spotkałam zakapturzoną postać dałam jej zwój i wróciłam z powrotem do lasu, gdy coś uderzyło mnie w głowę i straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam znajdywałam się w lochach a po drugiej stronie stał Nir z Alfami.
-No to wpadłam.
Pomyślałam.

Od Mine - Cd. Yukine

Yato spojrzał na Yukine po czym zwalił skaenie na Ayakashi.
-Ech...
Yuki spojrzał na mnie a na niego Yato.
- Spokojnie, już sobie idę.
Yuki obserwował mnie po czym odwrócił się do niego Yato i go skarcił.
podeszłam do Bishamon i gdzieś poszliśmy. Yuki wyraźnie nie chciał by Yato nas dogonił razem z Bishamon usiedliśmy na lwie i skierowaliśmy się w inną cześć lasu.

Od Nif Cd. Haego

- Dobranoc kochany - szepnęłam i pocałowałam go w policzek.
Gdy Hae zamknął oczy ja postąpiłam tak samo. Dużo myślałam, o nas, o jego ojcu. Dlaczego jego ojciec stał się niemiły kiedy wspomniałam o rodzicach? By zasnąć musiałam przestać o tym myśleć ale nie było to łatwe. Zasypiając miałam nadzieję na sen bez koszmarów i złych wspomnień, oczywiście, że tak nie było. Jedeno ze wspomnien dręczyło mnie cały czas, a wspomnienie o tym sprawiało, że chce mi się płakać. Znów byłam w tych lochach, porwana przez dwóch mężczyzn. Tylko, że nie oni dokonali najgorszego. Mroczna postać w cieniu zbliżała się do mnie coraz szybciej dobrowadzając do jednego z najgorszych doświadczeń, mianowicie do gwałtu. Twarz tej osoby widniała w mojej głowie dniami i nocami a ja nie mogłam się jej pozbyć. Twarz Reika była dla mnie koszmarem. Zbudziłam się z piskiem, nie mogąc zatrzymać łez. Popatrzyłam na Haego. Nie obudziłam go, na szczęście. Tylko, że to długo nie potrwało. Wilk wyczuł, że coś jest nie tak i już po chwili tulił mnie bardzo mocno.
- Spokojnie mała wszystko będzie dobrze - szepnął.
Wtuliłam się w niego bardziej i skupiłam na magicznym głosie. To on zawsze mnie uspokajał. Po paru minutach mój oddech się uspokoił.
- Co się stało ? - zapytał.
Znowu byłam rozdarta, nie wiedziałam czy mam mu o tym powiedzieć. Ale lepiej żeby wiedział.
- To wspomnienie...- jęknęłam.
- Jakie wspomnienie ?
- Jak...wtedy....
- Spokojnie - szepnął i pogładił mbie po grzbiecie.
- Jak wtedy zostałam porwana... To ci dwaj mężczyźni zginęli... Ale przyszedł taki inny...
Hae wtedy zrozumiał o co chodzi bo stał się bardziej nerwowy i wyczekiwał odpowiedzi.
- I on... on... no.. mnie zgwałcił - jęknęłam i wtuliłam się w niego płacząc.
<Hae? Wyznania>

Od Savey Cd Kazana

Uderzyłam delikatnie basiora w tors a trn zaśmiał się cicho.
- Ja nie wiem ? - zapytałam.
Kaz popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Położyłam łapy na jego pyszczku po czym spojrzałam mu w oczy.
- Zawsze mogę się dowiedzieć - szepnęłam tajemniczo.
Wilk zaczął wodzić oczami a ja zaśmiałam się głosno. Jednak dał się nabrać, odskoczyłam od niego i położyłam się na ziemi.
- No nie wierzę - stwierdziłam rozbawiona.
- No bardzo śmieszne - odpowiedział pokazując mi język.
Doskoczył do mnie i popatrzył w oczy. Dopiero teraz zauważyłam, że jego blizny na torsie są większe niż mi się wydawało. Szrany na pyszczku mi nie przeszkadzały tak samo jak inne ale byłam ciekawa co się stało. Usiadłam naprzeciewko niego i położyłam jedna łapę na jego podbródku a drugą zaczęłam gładzić jego pyszczek. Pocałowałam go delikatnie i popatrzyłam w oczy.
- Od czego to ? - zapytałam.
<Kaz>

Od Oriona - Cd. Say

,,To, że się do mnie uśmiechnąłeś nic nie oznacza! Nadal jesteś dla mnie obcy rozumiesz?!" - te słowa ciągle słyszałem w moim umyśle. Obcy... no tak... co ja sobie myślałem? Że uda mi się z kimś zaprzyjaźnić? To trochę śmieszne, a trochę smutne. Nie ma nawet cienia szansy, bym się z kimkolwiek zaprzyjaźnił. Jestem... inny. Nie chciałem zatruwać innym życia, ale najwidoczniej właśnie to robiłem. Ah, gdyby ona znała moją historię... uznałaby, że w życiu spotkało ją tylko szczęście. Pobiegłem na klif. Było stąd widać całą okolicę. Ale tu nikt mnie nie widział. Udaje mi się ukryć moją przeszłość, ale ona ciągle powraca do mnie jak bumerang. Nikt poza mną nie wie, co mnie w życiu spotkało. Położyłem się na brzegu klifu. Leżałem tak kilka godzin. Obserwowałem zachód słońca. Pomarańczowe słońce powoli chowało się za horyzontem. Niebo przybrało kolor różu i czerwieni. Piękny widok. Po jakimś czasie od zakończenia tego spektaklu, na nocnym, bezchmurnym niebie, pojawiły się miliardy gwiazd. Księżyc w pełni... stanąłem na brzegu klifu i zawyłem smutno. Nagle usłyszałem kroki...
< Say? Nie, to ty masz odpisać >

od Kazana cd Savey

- Cóż, czemu nie-rzekłem i puściłem do niej oczko, pocałowałem ją... i w dodatku położyłem łapę na jej brzuchu
Wyszliśmy na dwór, rzeczywiście na polanie, były szczenięta, z dorosłymi ale nigdzie nie widziałem Lili, nabrałem podejrzeń, że ów basior mógł się mścić, ale on nie zna Lili i nie wiem kim są jej rodzice i czy w ogóle ma rodzinę. Rozejrzałem się dookoła, i nagle usłyszałem pisk... waderki, LILI...jest w niebezpieczeństwie. Pobiegłem za piskiem, i okazało się że ów basior chciał się od niej dowiedzieć gdzie jesteśmy,ale skąd on wiedział o niej
- Hej,zostaw ją!-warknąłem
- Hah
Basior złapał Lili i groził że poderżnie jej gardło
- To za moją zdobycz
-Sukinsy*u-warknąłem i rzuciłem się na basiora, A Lili pobiegła do Savey
ukręciłem łapy basiora-ty parszywy gadzie, jeśli jeszcze raz zbliżysz się do niej, to nie daruję ci tego
Wróciłem do Savey, tym razem Lili odprowadziliśmy na polanę i od samego zakończenia nie spuściliśmy jej z oka
- Nie wiedziała, że jesteś taki opiekuńczy-powiedziała Savey i przytuliła się do mnie, spojrzałem na nią z ukosa, uśmiechnąłem się
- Ty wiele rzeczy o mnie nie wiesz-zaśmiałem się

<?>

27 lut 2016

Od Tsume - Cd. Say

Popatrzyłam na nią krzywo. Postanowiłam jednak dać za wygraną i kontynuować rozmowę.
-Cóż, jestem wilkiem pokusy, demonem, i wilkiem ognia- po ostatnich słowach poruszyła się niespokojnie ale po chwili udawała, że nic się nie stało.
-A tobie co?
-Nic... Nie ważne- odchrząknęła i odwróciła wzrok.
-Cóż, nie będę się wtrącać do nie swoich spraw- odwróciłam się i ruszyłam w swoją stronę.
-Następnym razem uważaj gdzie łazisz- powiedziałam nie odwracając się. Sayona przez chwilę nie ruszała się z miejsca.
-Zaczekaj!- usłyszałam za sobą.

<Say?>

Od Say - Cd. Nimitsuu

- J...Jestem Sayona - oparłam - przechodziłam tędy.
- Nie widzisz, że miejscówka już zajęta?! - warknęła, a ja lekko się cofnęłam.
- Nie krzycz... nie masz powodów - powiedziałam, a wadera popatrzyła na mnie jak na głupią.
- Ty w ogóle wiesz z kim rozmawiasz? - spytała milszym tonem.
- Nie... jestem tutaj nowa - odparłam. 
- Jestem Nimistsuu... - odparła niechętnie - czego chcesz?
- Przechodziłam tędy... 
- Akurat... 
- Mówię serio... - oklapłam uszy.
- Chodź... może spacer mi nie zaszkodzi - poszliśmy w stronę cichego miejsca. 
- Jak tu trafiłaś? - spytałam.
- Szłam sobie lasem i znalazłam watahę... tyle - odparła.
- Ja miałam inaczej... ale to dłuuuga historia o której nie chce mówić... - posmutniałam i szłyśmy w krótkiej ciszy.
- Masz jakieś szczególne umiejętności? - spytała.
- No... tak jakby... - odparłam patrząc co jakiś czas za siebie.
- Może mnie o coś spytasz? - 
- Jakie masz moce? - spytałam.

<Nimitsuu?>

Od Sav - Cd. Kazana

Patrzyłam na córkę jedzącą jelenia, gdy ta skończyła pałaszować, przyszła nasza kolej. Zatopiłam kły w sarnie i delektowałam się jej smakiem. Po chwili Lily podeszła do nas i popatrzyła na oboje.
- Mogę iść?
- Na dwór ? – zapytał Kazan.
- No tak, proszee…
- Dobrze ale powiedź mi z kim – wtrąciłam się.
- Szczeniaki mają dzisiaj spotkanie na polanie.
- No dobrze.
Szczęśliwa waderka wybiegła z jaskini a ja spojrzałam na Kazana.
- A my idziemy gdzieś ? – zapytałam.
< Kaz? >

Od Roy'a Do Elandiel

Dzień był miły,  słońce grzało... Moment... GRZAŁO?! MAMY ŚRODEK ZIMY, LUDZIE! Och, zapomniałem. Zapomniałem, że piękne lato mamy tej zimy, nieprawdaż? Prawdaż. Chwyciłem długi kijek i rzuciłem nim tak daleko, jak to tylko możliwe. Wtedy usłyszałem jak rąbnął coś (lub kogoś) w głowę. Z daleka usłyszałem tylko "AŁAAAAAAAAA!", a potem "ofiara" zaczęła wyklinać życie. Widziałem jak z oddali biegnie prosto na mnie jakąś postać, więc szybko się ulotniłem, a raczej wszedłem na drzewo, gdzie skryłem się w kolorach drzew. Chwilunia... JEST ŚRODEK ZIMY! NIE MA LIŚCI! Roy, Ty debilu, skarciłem się w myślach. Siedziałem na nagiej (ja nie mogę, jak to brzmi ;=; ) gałęzi z nadzieją, że "ofiara" mnie nie zauważy. Ale jak można nie zauważyć takich światełek, które są na moim ciele? Ech, czasem żałuję, że jestem  neonowcem.
Minuty mijały, a już po pięciu "ofiara" (która była waderą)  stała już pod drzewem, centralnie nade mną.
- No wyłaź, cwaniaczku! Dalej, pokaż się!
Co będzie jak mnie znajdzie? Zabije? Zje? Wypluje?
Od nadmiaru myśli, gałąź złamała się pode mną. Spadłem na waderę.
- Heeej... - odparłem nieśmiało. - Bo ten... Taki jeden tamten rzucił i tego, ten... Noo, wiesz... - skłamałem.
<Elandiel? xD>

Od Say - Cd. Oriona

Jego uśmiech mnie trochę zdziwił. Mimo tego, że wiedział jak bardzo jestem zamknięta i jak bardzo się boje... wręczył mi kwiat i uśmiechnął. Kto do mnie się ostatnio uśmiechał? Rodzice wiele lat temu... Popatrzyłam na niego. Może miał rację... a może nie... Nie wiedziałam co powiedzieć, więc milczałam patrząc co chwilę na niego i na kwiat.
- Nie obwiniaj się za coś na co nie masz wpływu - odparł i doszliśmy do jaskiń. Rozdzieliliśmy się. Patrzyłam na niego i na jego uśmiech który nie znikał. Położyłam się i zasnęłam.

****

Gdy się obudziłam zobaczyłam obok siebie kwiat któy mi podarował Orion. Pierwszy wilk który ze mną chciał rozmawiać... wzięłam go i pobiegłam na pagórek. Usiadłam i popatrzyłam w stronę słońca. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie ludzi. Ludzi szczęśliwych i bawiących się niczym... nie wiem... Wnet poczułam czyjąś sierść. Ku memu zdziwieniu to nie było futro... a włosy. Popatrzyłam na swoją skórę. Na ubrania... zmieniłam się w człowieka... nawet nie sądziłam, że tak potrafię. Popatrzyłam na siebie od szyi do nóg. Trochę czułam jak... to chyba była klatka piersiowa u ludzi. Widać i czułam jak jest cięższa przez... ekhm... Nie ważne. Po ocenieniu siebie w formie człowieka popatrzyłam przed siebie patrząc na słońce i morze trzymając kwiat w ręce. 
- Kim jesteś? - spytał jakiś mężczyzna. Odwróciłam się i zobaczyłam wilka... a konkretniej mojego dobrego znajomego Oriona.
- To ja - odezwałam się pokazując kwiat, a ten od razu się zorientował, że nie jestem obcym. Też się zmienił w człowieka i usiadł koło mnie.
- Nie wiedziałem, że umiesz zmieniać się w człowieka.
- Też nie wiedziałam - odparłam. 
- Już Ci lepiej?
- Nie... - posmutniałam - Mi się po prostu nie da pomóc... żal, niezgoda i poczucie winy nigdy we mnie nie zniknie... - wstałam i poprawiłam ramiączko.
- Nie udręczaj się...
- To, że się do mnie uśmiechnąłeś nic nie oznacza! Nadal jesteś dla mnie obcy rozumiesz?! - odbiegłam zmieniając się w wilka i zaczęłam biec przy morzu. Weszłam na tafle i na niej usiadłam płacząc.
- Nigdy to się nie zmieni rozumiesz...? - powiedziałam cicho i zanurkowałam pod wodę.

<Orion? Jak teraz zareagujesz? jak chcesz możesz dać komuś innemu c.d>