Spoko, trzeba znaleźć coś, dzięki czemu Enoki będzie mógł się dzisiaj pochwalić ludzką formą. Tylko nie wiem, gdzie to cholerstwo jest. Wiem, że Raphael miał takie coś, ale no, kuźwa, nie pójdę teraz do niego. Chcę go unikać przez jakiś czas, jeszcze nie wie, że taki wypierdek jak ja tutaj przebywa. Znowu. Ale chwila, nie mogę iść bez niegooo, potrzebny mi jest w razie czego.
Zawróciłem się i podążyłem szybkim krokiem w kierunku krzaczka, gdzie siedział skrzydlaty. Chyba pod moją nieobecność nie zżarł sobie swoich stripsów, co nie? Boże, Kay, czemu ty tak chcesz te skrzydełka?! Niebieski nie pasuje do twojego futra, jest taki... Passe. Dobrze to mówię? A może by tak je prze... NO ŻESZ KU*WA CO TO BYŁO
Właśnie wywróciłem się na prostej drodze. A nie, chwila, sprawcą tego jest nikt inny jak Enoki. Poruszył się leniwie, przewracając na drugi bok. Jego nie obchodzi, że rypnąłęm na swój piękny pysk!?
- Enoki, ty parszywcu! Patrz, co żeś zrobił! – warknąłem, podnosząc się z ziemi. Basior zaśmiał się cicho pod nosem, stając na proste łapy. Moje poprzednie rozmyślenia poszły w... daleko. On nadal ma wszystko na miejscu. I patrzy się na ciebie Kayun. Denerwuje cię to, ale właśnie to kazałeś mu zrobić. Tylko ten wzrok nie był normalny, miał w sobie coś z pożądania.
- Mf, chodź, spadamy stąd – syknąłem speszony.
< Enoki? :") >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!