30 lis 2015

Od Ifus - Cd. Pazzo

Odwróciłam się zaskoczona. Moim oczom ukazała się wadera z elementami z błękitnych piór.
- Ano, można. - odpowiedziałam po chwili z uśmiechem. - Tak swoją drogą, jestem Ifus.
- Pazzo. - odparła, odwzajemniając gest. Nie sądziłam, że dzień po moim przybyciu, ktokolwiek zainteresuje się moją skromną osobą. Nawet, jeśli chodziło o przedstawienie się.

< Pazzo? Wiem, że to opowiadania nie przypomina, ale ćśśś xD >

Od Miu - Cd. Rae'a

W Wieży Strażniczej jak zwykle panował spokój. W końcu z powodu doskwierającej nudy wyszłam na sam szczyt i zaczęłam podziwiać widoki. Zastrzygłam uszami, gdy zobaczyłam wilka o kolorowej, bujnej sierści. Wstałam z miejsca i stanęłam na równe nogi, dokładnie przyglądając się zwierzęciu. W końcu z tak dalekiej odległości nie mogłam stwierdzić, czy pochodzi ono z watahy czy nie. Już miałam tam schodzić, jednak moje zamiary przerwał czarny wilk, stojący tyłem do owej, kolorowej wilczycy. Nagle basior zaczął się powiększać. Natychmiast go rozpoznałam.
- Rae..? - wyszeptałam. Czym prędzej zbiegłam na sam dół, do wzgórza i pognałam do basiora, który był w postaci demona. Gdy dotarłam do miejsca, w którym stał wilk, zastałam truchło. Demon spojrzał na mnie z ukosa i głęboko warknął.
- Opanuj hormony. Wiem, że masz gody, ale żeby aż tak.. - jęknęłam, wskazując łapą na ciało wilczycy.

< Rae? :V >

Od Pazzo Do Ifus

Wyszłam na poranny spacer, oglądając wszystko, co otacza mnie wokół. Przeciągnęłam się, ziewnęłam i podreptałam dalej.
Gdy nieco zboczyłam z drogi, za drzewem usłyszałam czyjeś głosy.
- Raz dwa, raz dwa! - była to jakaś wadera, która o świcie ćwiczyła. Ło, nawet jej jeszcze nie znam, a już mi zaimponowała.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. - Można się przyłączyć? Pazzo jestem.
<If? :3>

Od Ejme - Cd. Daniela

Zmieniliśmy się w ludzi.
- A teraz idziesz ze mną - rozkazałam.
- Nigdzie nie ide !
- Nie zachwoj sie jak baba !
Złapałam go za ramię i ruszyłam w kierunku miasta. Nie miał wyboru musiał iść. Weszłam do pierwszego lepszego baru i usiadłam przy stole. Podszedł do nas barman.
- Co dla was?
Basior nic nie odpowiedział.
- Dwa piwa - powiedziałam.
Po chwili obok nas stały dwa kufle piwa. Daniel od razu się napił.
- A teraz powiedz mi wszystko, na spokojnie..
<?>

Od Neptuna - Cd. Venus

Weszliśmy do środka. Zamówiliśmy czerwone wino. Wypiliśmy je. Wtedy ogłosili konkurs na najpiękniejszy taniec wolny. Z Venus postanowiliśmy wziąć udział. Nie po to by coś wygrać, tylko po prostu. Dla zabawy. Tańczyliśmy razem. Było niesamowicie. Później były ogłaszane wyniki. Jakimś cudem okazało się, że wygraliśmy!
<Venus? Brak weny tak bardzo mnie dobija. >

Ifus! (Tym razem jako wadera xD)

Imię: Ifuss (tak, przez dwa "s", żeby nie było :v)
Pseudonim: If | Błękitna | Taiga
Wiek: Z 4 lata będą..
Płeć: Wadera.
Rasa: Wadera Wody & Powietrza. Niektórzy twierdzą, że jest w niej także trochę rasy Lodu i coś z Ognia.
Charakter: Bezwzględna altruistka. Empatyczna. Wręcz uosobienie dobroci. Pomoże każdemu, nawet, jeśli owa pomoc będzie wykraczać poza jej możliwości. Doskonale się nadaje na opiekunkę, chociażby ze względu na to, że jest bardzo troskliwa jak i wymagająca. Jest uparta, przez co bywa upierdliwa. Lojalna optymistka, która zawsze będzie się starać wyciągnąć każdego z największego gówna. Potrafi użyć ostrych słów, aby komuś uświadomić niektóre rzeczy. Bywa szczera, jednak stara się z tą szczerością nie przesadzać. Dobroduszna, jednak nie naiwna. Doskonale potrafi wyczuć czyjeś kłamstwo, choćby przez mowę ciała. Przez parę lat ludzkiego życia wychowywana była na księżniczkę, przez co nie tylko porusza się z taktem, a również potrafi okazać każdemu szacunek. Zdarza się jej być roztropną, jednak bardzo rzadko. Jest również inteligentna i odważna, co widać po jej niektórych czynach czy słowach. Cieszy się nawet z najdrobniejszych rzeczy i nie potrafi się obrażać. Jej zaletą jest także wytrwałość, którą wypracowywała przez lata. Sprawia wrażenie grzecznej i strachliwej w każdej sytuacji. Otóż, pozory mylą. W razie ewentualnej wojny okazuje się, że potrafi być agresywna i nieostrożna. Wobec wrogów jest podejrzliwa, nieufna. Jest sprawiedliwa i wyrozumiała. Potrafi wysłuchać i osądzić. 
Stanowisko: Opiekunka Szczeniąt.
Głos: Long Live The Kids - We Are The In Crowd
Konto: 300 Kr.
Orientacja: Heteroseksualna
Zauroczenie: Dopiero tu dołączyła, więc nikogo nie zna. 
Jaskinia: Basileja
Rodzina: Miała siostrzenicę. Nazywała się Aura, jednak zmarła w wieku 9 miesięcy, przez ukąszenie jadowitego węża. Miała również matkę i ojca, którzy zagubili się podczas wyprawy na Mroczny Kontynent.
Moce:
Potrafi stworzyć tornado. Zarówno powietrzne, lodowe, ogniste jak i wodne.
Może oddychać pod wodą.
Jest nieczuła zarówno na wysokie i niskie temperatury.
Jej mocą z pewnością jest zmiana wody w lód i odwrotnie.
Samozapłon.
Zamrożenie przeciwnika na krótki czas.
Potrafi sprawić, że po wejściu do wody będzie sucha.
Ciśnienie na nią nie działa.
Jest zmiennokształtna.
Potrafi latać z użyciem skrzydeł.
Może sprawić, że dowolna osoba wzniesie się w powietrze.
Reszta związana z rasą.
Ulubiony kolor: Biały i błękitny.
Motto: Chciałabym dosięgnąć gwiazd i ozdobić nimi serce.
Urodziny: 01.03
Lubi: Właściwie wszystko.
Nie lubi: Chciwości | Cynizmu | Pruderii | Arogancji | Bezczelności
Historia: Nie pamięta dokładnie chwili swoich narodzin. Wie jednak, że jej siostrzenica straciła matkę, która wyruszyła na wyprawę z rodzicami Ifus. Nikt z niej nie wrócił. Wiodła szczęśliwe życie z Aurą. Do czasu. Młoda wadera wyszła z nieodpowiedzialnym basiorem. Nie wróciła żywa. If znalazła jej zimne ciało porzucone w krzakach. Na łapie były dwie kropki, które świadczyły o ugryzieniu jadowitego węża, których w tym lesie było mnóstwo. Załamana Taiga postanowiła zmienić się w człowieka i nigdy nie wracać do swojej zwierzęcej formy, aby zapomnieć o tragicznym wydarzeniu. W wieku 7 lat ludzkich pomylono ją z księżniczką Ballbad, do której była łudząco podobna. Wychowywana była na królową, jednakże po pewnym czasie wyznała prawdę. Okoliczna szlachta była zszokowana tym, że strażnicy i wszyscy Mistrzowie nie rozpoznali w niej przybłędy. Mimo wszystko pożegnano ją godnie. Ifus wkrótce po tym opuściła nadmorski kraj i przybyła na tereny watahy. Powiedziała sobie, że skoro urodziła się jako wilk, jako wilk musi żyć. Nawet, jeśli wiąże się to z nieustannym cierpieniem związanym ze śmiercią jej siostrzenicy.
Inne zdjęcia: Z Aurą | X | | X | X | X | X | X | X | X | X
Kontakt: Diffidentiae || Lama Stefcia (fb) || miumatsumo@gmail.com || ifusxd@gmail.com

Od Rae'a CD Miu

- Miu! Do cholery! - zawyłem, widząc, iż dziewczyna gdzieś znika. Zrezygnowany, wyszedłem z jaskini by rozprostować kości. Przeszedłem się przez tereny watahy. Potem do głowy wpadła mi pewna myśl. Przecież Miu mówiła, że to zwierzę, w które się przemieniłem pochodzi z piekieł. Więc czemu by nie pójść w takiej postaci? Tylko problem, jak ponownie się zmienić w to bydle. Mam się z kimś pobić? Spróbować zginąć? A może dać Feral'owi mnie zabić? Nie nie. Muszę coś wymyślić, nie chcę stracić okazji wdarcia się do Hadesu!
- Dalej, myśl... Matko Bosa! - jęczałem, krążąc po jakiejś zaśnieżonej polanie. Wtedy też coś mnie upatrzyło. Wyczułem to. Poza tym, nie jadłem od wielu dni... Byłem głodny, bardzo głodny. Potrzebuję jakiejś duszy. Duszyczki... Obróciłem się momentalnie, kiedy poczułem dyszenie na karku. Wtedy też zaczęła się przemiana. Chęć posmakowania cudzej krwi stała się jeszcze większa, byłbym zdolny zabić każdego, kto zaspokoi mój głód. Łapy wydłużyły się, ukazując majestatyczne, ostre niczym żyletki pazury. Na skórze ponownie pojawiły się wzory oczu, co ciekawe, okazały się być ruchome, co dawało mi większe pole widzenia. Zmysły wyostrzyły się. Zaślepiony rządzą mordu rzuciłem się na niewielkiego stwora. Był to wilk o bujnej, kolorowej sierści. Najwidoczniej wadera. Czerwone oczy pokazały strach, tkwiący w jej łbie. Złapałem ją za kark, po czym stanąłem na tylnych nogach, czy też łapach. Ogon owinąłem wokół jej wąskiej talii, drżała lekko. Z wykrzywionym dziwnie łbem wymruczałem kilka słów. Wbiłem się w jej ciało, pochłaniając energię życiową samicy. Nie zdążyła nawet pisnąć, stało się to nagle. Sekundę później na ziemi leżało truchło obcej. Zostałem sam, ponownie, gapiąc się w martwą waderę. Ma wilcza podświadomość się odezwała, chciała przerwać piekło które jej wyrządziłem. Nagle, w oddali zauważyłem Wieżę Strażniczą. Kompletnie o niej zapomniałem. Wyostrzyłem zmysły, zobaczyłem na niej Miu.

< Miu? Takie sobie :v >

Od Ejme - Cd. Phill'a

Obudził mnie głos Phill'a. Spojrzałam się na basiora, obra był zamazany.
- Ejme matko święta...
- Przy moim posłaniu jest wszystko...
Ten pobiegł po kosz i po chwili podał mi go, mój wzrok wrócił do normy.
- I co teraz? - zapytał zestresowany.
- Musisz mi zrobić zastrzyk..
- Co ?!
- Weż tą strzykawkę z igłą i nabierz do niej lek przeciwbólowy...
Łapy mu drżały ale wkońcu mu się udało, długo się czaił i nie zrobił mi tego zastrzyku.
- Nie wiem jak...- powiedział.
- Igła pod skórę i wstrzyknij.
Basior tak zrobił, nawet nie drgnęłam wiem, że teraz dopiero dozna szoku. Przygotowałam igłę i nić chirurgiczną, po czym podałam Phill'owi.
- Musisz zaszyć mi te trzy rany...
- Ja ci zrobie krzywdę..
- Już większej nie da mi się zrobić... Szyj to !
Położyłam się i czekałam żeby mój ukochany zaszył mi krwawiące rany.
<?>

Od Luny CD Kay'a

Do klasy wszedł jakiś dorosły basior, szepnął coś Venus i wyszedł. 
- Jednak nie będę mogła was przypilnować w kozie, bo muszę iść na spotkanie z... takim kimś. Będziecie jednak w jednym pomieszczeniu, a przypilnuje was... - pani rozejrzała się po klasie. - Luna.
- Ja?! - krzyknęłam.
- Tak ty. Dowidzenia.
Pani wyszła z klasy. Wszyscy oprócz mnie, Kazuto i Kay'a poszli do domów. Miałam ich pilnować?! W takim razie, skoro to ja mam ich pilnować mogę trochę pobawić się w nauczyciela.
- Dobrze więc. Kay! Kazuto! Do mnie! - powiedziałam naśladując głos Venus. - Uznaję, że kara dobiegła końca. Możecie iść do domu.
Obaj podbiegli do drzwi. Zamknięte?! Ta głupia jędza zamknęła drzwi żebyśmy nie uciekli! Byłam na prawdę wkurzona. 
- Ehh, chyba musimy tu zastać, aż ona nie wróci - powiedział Kaz.
- No na pewno! - krzyknęłam i zrobiłam coś do mnie zupełnie nie podobnego! Cała moja klasa ma na mnie zły wpływ. Ale cóż... mi się podoba. Podeszłam do okna i z całej siły kopnęłam je, wybijając szybę. Wystraszyłam się. Co ja zrobiłam?!

<Kay? Kaz?>

Od Kahir'a cd. Elizabeth

Gdy dziewczyna odsunęła się, poczułem promieniujący od niej smutek. Chociaż wydawał mi się sztuczny. Chciałem już coś powiedzieć na poprzednie słowa uzdrowicielki, ale przeszkodziło mi "przedszkole".
Do jaskini wtargnęły małe puszyste szczury... Bleeehhh... wstrętne bachory. Elizabeth zajęła się jedną z małych wader, chyba w sumie jedyną.  Wtedy postanowiłem ulotnić się. Po cichutku ruszyłem w stronę wyjścia....
-Kahir, co się stało? Co Cię ugryzło? - Dopadła mnie blondynka. Chwyciła mnie za rękę, więc się zatrzymałem. Zbierałem myśli, w końcu co powiedzieć? Że nieznoszę tych słodziutkich maluszków? Nahh... mruknąłem pod nosem i zwróciłem głowę ku Beth.
-Nie chcę patrzeć na te brudne wypłosze.
-Wypłosze? Masz na myśli szczeniaki? - Zerknęła na mnie dziwnym wzrokiem. Pewnie dziwne to, że szczeniaki to nie moja bajka. Jednak to historia wymagająca czasu... a nie pere fere przy wyjściu z jaskini.
-WYPŁOSZE?!  Wypraszam sobie! - Usłyszał któryś ze szczeniaków i skrzyczał mnie. Wgryzł mi się w nogawkę. Odruchowo podniosłem nogę, a ten swoimi mlecznymi kłami rozerwał mi spodnie. Tupnąłem mocno w ziemię, wystarczająco by szczeniak się odczepił. Przelotnym wzrokiem zerknąłem na resztę, w tym Elizabeth. Zmieniłem się w skrzydlatego wilczura i odleciałem do swojej jaskini.  Westchnąłem głośno i przypomniało mi się o starym domku, który niegdyś wybudowałem. Po drodze do domku postanowiłem coś upolować. Od rana nic nie przekąsiłem...  Unosząc się nad chmurami wyczułem woń. Był to zapach od dwóch do pięciu zwierzyn które miałem ochotę schrupać. Zacząłem nurkować, tuż przed ziemią wyprostowałem skrzydła i zacząłem ganiać za grubiutką sarenką. Chwyciłem ją za szyję i wgryzłem... Czując świeżą krew wbiłem głębiej swoje kły i powaliłem ją na ziemię. Zwierze jednak nie dało się tak szybko zabić, wierzgało się. Przytrzymując ją poczułem delikatny ruch w brzuchu. Młode...? Przerażenie sarny odbijało się w jej oczach, straciłem koncentrację. Przez co oberwałem z kopyta w żebro, aż odleciałem pod drzewo. Postanowiłem się poddać. Lekko zdenerwowany szybkim ruchem upolowałem zająca.  Zjadłem go z wielką ochotą. Trzymając się za żebro, odleciałem ku staremu domkowi.... Długo nie był sprzątany... po odejściu Tenebris. 

Na następny dzień udałem się do  Frozen Island. Położyłem się na jednej z gór lodowych rozkładając skrzydła, by stykały się z lodem. Przepływał mnie dreszcz, spowodowany zimnem i powolnym zamrażaniem. Co jak co, ale dla mnie było to coś w stylu relaksu.
Nagle poczułem ciepłą łapę na swoim grzbiecie. Odruchowo złożyłem skrzydła i wstałem. Odwracając się ujrzałem Elizabeth.... Nie wzbudzałem radości, ani też smutku. Prosto, głęboko spoglądałem jej w oczy ukazując obojętność.
___________________________
Eliś? Opo o wszystkim i o niczym. Taki nieczuły :c chociaż.. oszczędził sarnę w ciąży! xD
 Będzie ci trudno dokończyć wim :3 Ale pewne jest jedno,
 kiedyś się dowiesz o urazie do szczeniaków xDDDD

Night!


Imię: Night
Pseudonim: Black
Wiek: 6 lat
Płeć: Samiec ♂
Rasa: 35% Wilk Melanżu Imprezowego
30% Wilk Haloween
35% Wilk Neonowy
Charakter: Jest on spokojny, a jeśli chodzi o jego córkę jest troskliwy i miły. Jest lojalny i przyjacielski.
Stanowisko: Łowca
Głos: Klik
Konto: 300 KR
Zauroczenie: Pazzo
Partner: Na razie brak...
Jaskinia: Jaskini Oriona
Potomstwo: Lily
Rodzina: Córka Lily
Moce: * Strzelanie neonowymi światełkami
*Zmiana w panterę
*Zmiana w człowieka
*Sprawia, że wyrasta dynia
Ulubiony kolor: Szary
Motto: Brak
Urodziny: 1 grudnia
Lubi: Uwielbia swoją córkę i bardzo lubi słodycze. Lubi łazić po jaskiniach i zbierać słodkości, nawet jak haloween było już dawno.
Nie Lubi: Nie cierpi gdy ktoś obraża i rani Lily. Nie lubi zbytnio upitych wilków.
Historia: Była noc Lily się już urodziła, ale przy porodzie jej matka zmarła. Lily miała zamknięte oczy i nie umiała jeszcze chodzić, ale watahę napadła liczniejsza grupa wilków. Night' a wezwano do wojska. Po trzech miesiąca wojna się skończyła. On poszedł szukać Lily, trafił tu i ją znalazł.
Inne zdjęcia: X
Kontakt: Aria226

Od Ryuu - Cd. Luny

- Przepraszam, że narobiłem tyle problemów.. - powiedziałem cicho do pani Rose.
- Nic się nie stało. Tylko na przyszłość bardziej uważaj. - odpowiedziała.
- Pewnie już nie chcesz przebywać w moim towarzystwie. Naraziłem twoje życie, masz do tego prawo. - tym razem zwróciłem się ze smutkiem do Luny. Nie zdziwię się, jeśli by na mnie nakrzyczała i zwyzywała od "debili" i "tępaków". Nie pozwalając jej nic powiedzieć uśmiechnąłem się do niej i odleciałem.

< Luno? >

Od Miu - Cd. Rae'a

- Choć.. - zaczęłam.
- Dokończ! - krzyknął basior.
- Równie dobrze mogłabym urządzić zwykłą wyprawę do Hadesu. Kosztowałoby mnie to wiele energii, ale nikt nie musiałby umierać. - powiedziałam i spojrzałam na Rae'a. - Tryskasz entuzjazmem..
- No wiem! To kiedy mnie tam weźmiesz?
- Musisz się przygotować. Zmarli nie czują nic. Dosłownie. Ich zmysł dotyku i węchu zanika, więc nie muszą wąchać gryzącego w gardło odoru siarki. Musiałbyś się do tego przyzwyczaić. A, jeszcze zapasy. W Hadesie nie ma normalnej wody.
- A te całe rzeki? - zapytał. Parsknęłam śmiechem.
- Podam ci jeden przykład - Acheron. Rzeka Lamentu. W niej są dusze zmarłych. Jeśli napiłbyś się z Lete, zapomniałbyś jak się oddycha. Usuwa całkowicie wszystkie wspomnienia i pamięć. W Kokytosie słychać jęki dusz, które nigdy nie zaznały spokoju. Jest jeszcze Flegeton i Styks. Pierwsza to płynny ogień. Przez drugą płynie łódź Charona. Z tych dwóch można pić, jednak wyobraź sobie mieć w przełyku coś, co smakuje jak połączenie benzyny z siarką lub połączenie wody z prochami zmarłych. Obydwie wersje tak samo piękne. A, zapomniałabym. Normalna woda w Tartarze wyparowuje, ze względu na wysoką temperaturę. - powiedziałam z szerokim uśmiechem. - Więc kiedy będziesz gotowy, to mnie znajdź.
Zakończywszy monolog wstąpiłam do najbliższego cienia. Gdy otworzyłam oczy byłam w Wieży Strażniczej.

< Raeee? >

Od Lily Do Nuty

Szłam sobie przez las. Nagle wpadłam na jakąś wadere.
-Matko! Przepraszam!-powiedziałam.
-Nic się nie stało,jestem Nuta-uśmiechnęła się.
-Ja jestem Lily-podałam jej łapę.
-Może się przejdziemy?-zapytała.
-Oki, nad wodospad szczęścia?
-Z wielką chęcią-rzekła...

<Nuta?>

Odejście!

Ifus odchodzi!
 
Ifus | 4 lata | Nauczyciel latania

Od Kalto - Cd. Miko

Przytuliłem ją mocno i polizałem w ucho, ta się zaśmiała. Chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie, nigdy się już nie skończyła. Chciałbym żeby Miko była ze mną do końca, żeby nic nas nie rozdzieliło. Podałem jej pudełeczko.
- A to dla ciebie - uśmiechnąłem się.
Wadera wzięła pakunek i pocałowała mnie w pyszczek.
< Misiuuu ? >

Od Muzy - Cd. Bad Boy'a

- Napewno - powiedziałam, po czym poszłam
- Pa! - krzyknął
~~~ 1 dzień później ~~~

Szłam sobię na polowanie, gdy nagle zobaczyłam basiora, na którego się zagapiłam. Zobaczyłam że to Bad Boy i powiedziałam :
- Hej!
- Hej Muza! - odkrzyknął - fajnie, że się spotykamy
- Tak, zależy Ci na tym? - zapytałam
<Bad? Mam dziś ZUPEŁNY brak WENY>

Od Savey - Cd. Kiby

- Co się stało? - zapytał.
- Myślisz że chodzę na treningi jak oni tam są? - powiedziałam przez śmiech.
- Hmm a dlaczego nie ?
- Wiesz ja wolę nie przeszkadzać, dobrze się dogadują. Od paru dni ćwiczę sama.
Cała prawda, nie chce przeskadzać Itami bo ma własne życie a to, że mi się czasem nie układa.. Nie chciałam jej obciążać.
- A ty jak tam ? - zapytałam.
<?>

Od Lily CD Kay'a

-Nauczę cię-powiedziałam.
Położyłam łapy na jego ramionach. Powoli stawialiśmy kroki. Nagle Kay się wyrwał.
-Wiem nie lubisz mnie-rzekłam smutna.
-Ehh, no dobra...
Basior wrócił. Objął mnie łapami w tali, a ja znów położyłam łapy na jego ramionach. Kayun wczuł się w rytm. Niechcący na niego wpadłam. Oboje leżeliśmy na ziemi.
-Przepraszam!
-Nic się nie stało-uśmiechnął się.
-Czemu się tak rzadko uśmiechasz? Masz piękny uśmiech-rzekłam...

<?>

Od Kay'a CD Luny

- Ojej, boję się! Chociaż... - mruknąłem, podpierając się łapą. Podreptałem do ławki Kazuto, przybiłem mu żółwika. Popatrzył na mnie z wielkim wrażeniem.
- Jeju, to już trzeci raz... W ciągu dwóch dni! - powiedział, ekscytując się. Wiedziałem, że potrafię zaskoczyć każdego. Uśmiechnąłem się, oznajmiając dumnie.
- Wiesz, potrafię w ciągu tygodnia nawet do dziewięciu! - Luna wpatrywała się cały czas w rozmawiających nas. W końcu odezwała się nauczycielka.
- Kazuto Kirigay'a. Jesteś w szkole, więc zasady Alfy Cię nie obowiązują. Zostaniesz również w kozie, lecz w osobnym miejscu! Z daleka od Kay'a, ma na was zły wpływ! - krzyknęła stanowczo. Prychnąłem w odpowiedzi, pokazując jej magiczny gest z naprawdę poważną miną.

< Luna? ;3 >

Od Kay'a CD Kasumi

Ta mała waderka będzie mną pomiatać!? O nie, co z tego, że mnie powaliła! W akcie desperacji złapałem kawową samicę za łapę, przez co skuliła się. Poczułem, że mogę wygrać. Z niemałym uśmieszkiem wskoczyłem na nią i przygniotłem do ziemi.
- Nie daj się, synu! - powiedziałem zniekształconym głosem. Wszystkie szczenięta popatrzyły się na mnie z ukosa, ja natomiast kontynuowałem to co robiłem. Gryzłem się jej w kark, na co ta kopnęła z całej pety w mój brzuch tylnymi łapami. Pisnęła cicho, kiedy zwiększyłem nacisk. Stowarzyszenie próbowało odczepić Kasumi ode mnie, lecz coś się im nie udało. Złość się we mnie zwiększyła, bałem się, iż mój kochany tatulek się w końcu uwolni - czekał na to od baaardzo dawna, przez co mógł stać się trochę nerwowy i nachalny. Po jakimś czasie ofiara mojej agresji wydostała się z uścisku, dysząc.
- Co Ci odwaliło!? - wrzasnęła, podtrzymywana przez Kazuto.

< SZK? Takie tam z tatą XD >

Od Kay'a CD Lily

- Głupiaś!? Ja nie umiem tańczyć wolnego! - jęknąłem, próbując się ponownie wyrwać. Lily jednak nie miała na to ochoty, po prostu złapała mnie za łapy. Ustawiła jedną na biodrze, drugą lekko ujęła. Kazała mi się kiwać w rytm muzyki. Ja nie mam na nią ochoty! Na inne też nie, ja chcę się tylko zabawić ich uczuciami!
- Lily, ja nie mogę! - syknąłem.

< Lily? :v >

Od Luny - Cd. Ryuu

- Rozumiem - uśmiechnęłam się do basiora. - Spróbujmy poszukać wyjścia.
Przeszukiwaliśmy jaskinię przez około dwie godziny. Nic nie znaleźliśmy. Byłam pewna, że umrzemy tu z pragnienia, głodu lub zimna.
- Skoro i tak już za niedługo umrzemy, chciałam ci podziękować. Za wszystko. Teraz nie ma dla nas już ratunku. Chyba że... sny! Mogę je kontrolować! Poproszę kogoś o pomoc!
Po około pół godzinie zjawiła się Rose. Odkopała nas. Wybiegliśmy z tej jaskini. To było niesamowite znów zobaczyć światło dnia.
<Ryuu?>

Od Exana - Cd. Itami

-a więc, jesteśmy razem?-spytałem i polizałem ją w policzek
Wadera pokiwała twierdząco głową, uszczęśliwiło mnie to, nawet nikt nie wiedział jakie czułem szczęście, aż mnie ciary przeszły od ogona po uszy
owinąłem ją przednimi i tylnymi łapami i wtuliłem się w nią
-kocham cię bardzo

<?>

Od Dikstry - Cd. Mori

-kochana, nie musiałaś, powiedziałabyś słowo, poszedłbym z tobą-powiedziałem troskliwym głosem i przytuliłem ją
Zachichotała i cicho podchodząc, kusząco musnęła mnie ogonem po pyszczku, chciałem się jej odwdzięczyć, wstałem... zatrzymałem ją, przytuliłem ją, mocno i z miłością
-dziękuję ci Mori
-za co, ty chcesz mi dziękować?-spytała
-za to że jesteś, chyba Bogowie mi cię zesłali, kocham cię bardzo...chciałbym ci się jakoś odwdzięczyć

<?>

Od Rose - Cd. Kody'ego

Siedzieliśmy w tej jaskini. Było bardzo zimno. Mieliśmy co prawda wodę, ale lodowatą. Ledwo dało się ją pić. Nie mieliśmy także jedzenia. Kody zaczął ponownie kopać w śniegu. Trwało to około pół godziny. Nawet małej rysy. Najwyraźniej od tej strony śnieg całkiem zamienił się w twardy lód. Kody usiadł zrezygnowany. Myślałam, że zamarznę. Było mi tak zimno,że ledwo trzymałam się na łapach. Usiadłam obok basiora.
- Kody... myślisz, że my tu umrzemy? - spytałam.
<Kody?>

Od Muzy - Cd. Księżyca

- Dzięki - powiedziałam
- Nie ma za co
- Fajny jesteś
- Wiem - odparł z uśmiechem
- To co teraz?
- Nie wiem, a Ty?
- Też nie wiem
<Księżyc? Mam TOTALNY brak WENY Xd>

Od Omegi - Cd. Red'a

Basior miał straszne oczy, był bardzo straszny.... wstanęłam i zaczęłam się cofać, poczułam za sobą że... byłem koło drzewa, basior zbliżał się, myślałam że...chce mnie zgwałcić, ale na szczęście tylko spytał
-idzmiemy na ten spacer?-spytał
Z drugiej niezły z nieg ciacho
-no pewnie, chodźmy-uśmiechnęłam się i odważyłam się. Zbliżyłam się do ogromnego basiora

<Red?>

Od Księżyca - Cd. Kamiko

Spojrzałem na waderę z uśmieszkiem.
- Jesteś wilczycą pokusy, czyż nie? To tak jak ja. Miałem ten sam zamiar, dlatego twa moc nie będzie ci dziś potrzebna. Z chęcią pójdę do twojej jaskini. Do twojego łóżka tak samo.
Wadera uśmiechnęła się, po czym pobiegliśmy do jej jaskini. Miałem szczęście. Spotkałem kogoś, kogo nie trzeba omamiać pokusą by się z nim trochę zabawić.
<Kamiko? Cd na 18+?>

Od Bad Boy'a - Cd. Muzy

Popatrzyłem na nią po czym uśmiechnąłem się
-Daleko mieszkasz ?
-Nie w sumie
-To może Cie odprowadzę ?
-Jeśli chcesz ..
-Głupie pytanie ..
Ruszyliśmy spokojnie po kilku minutach byłem wraz z nią przed
jej jaskinią .. uśmiechnąłem się łobuzersko
-Zabzyczymy sie jeszcze ?

<?>

Od Itami - Cd. Exana

Uśmiechnęłam się pocałowałam go namiętnie leżałam na jego torsie.
Byłam szczęśliwa, po nim tez było widać to samo jednak chyba nadal nie dowierzał, pocałowałam go jeszcze raz namiętnie .. czułam ze hormony buzują w powietrzu ..

<Exan>

Od Kiby - Cd. Savey

Tak jasne bo ja wysiedzę w miejscu, no pewnie już sobie posiedziałem za długo. Wstałem przeciągnąłem się po czym wyszedłem z jaskini. Rozprostowałem kości,nieco mnie łapy bolały zacząłem truchtać przez las by się troszkę rozruszać, Dogoniłem Savey i pomogłem jej z zaniesieniem zdobyczy
-Nie upilnuje Cię ..
-Sorki dużo chłopak jestem więc się nie da
-A jak się czujesz ?
-Dużo lepiej .. -uśmiechnąłem się
W jaskini zjedliśmy zdobycz .. przyszła Itami uśmiechnięta
-Jak Kiba dałeś ostatnio prawdziwy popis ..
-Już się nie nabijaj
-Jasne .. serio mówię a ty oczywiście Nie ..
-Dobra .. głodna ?
-Jadłam u Exan'a .. -mruknęła
Wzięła coś z pod poduszki
-A Ty dokąd ?
-Trening mam
-Sama ..
-Nie .. -powiedziała i wybiegła
-A Ty Savey jak trening ?

<?>

Pazzo!


 Imię: Pazzo
 Pseudonim: Paz, Paw, Niebieskooka :3
  Wiek: 3 lata
 Płeć: Samica ♀
 Rasa: Pełnokrwisty Wilk Tajemnicy.
 Charakter: Pazzo to wielka miłośniczka motyli. Obserwuje je z wielką uwagą, więc już można zauważyć jaka jest dokładna. Nie przegapia nic, dosłownie. Lubi pomagać innym; jest pomocna na ogół. Nie ma jakichś nie wiadomo jakich problemów, a jak jakiś ma, to stara się go rozwiązać z całych sił. Silna i wysportowana oraz spostrzegawcza, nie znosi błędów. Jeśli popełnisz choćby taki błąd, że nie wstawisz jednej, malutkiej kropki, lub przecinka (albo zrobisz to w złym miejscu), będzie kazała Ci to poprawiać. OD RAZU. Ma bardzo dobrze wyczulony węch i potrafi kogoś wyczuć  z około kilometra i po zapachu rozpoznać kto kto był. Marzycielka, która potrafi rozśmieszyć do łez, ona nie boi się wygłupiać publicznie. Podoba się jej to. Czasem robi z siebie głupią, ale to jej nie przeszkadza. 
 Stanowisko:  Medyczka
 Głos: My Demons
 Konto: 300 KR
 Zauroczenie: HAHAHA. Śmieszne, po prostu bardzo.
 Partner: Niettt
 Jaskinia: Lete 
 Potomstwo: Nie... 
Rodzina:  
  • Matka- Clarisse
  • Ojciec- Kristoff
 Moce: 
  • Związane z rasą;
  • Zmiennokształtność w dwie postacie;
  • Czytanie w myślach;
  • Niewidzialność;
  • Telekineza.
 Ulubiony kolor: Jasny niebieski ☻
 Motto: "Kropla Miłości znaczy więcej, niż ocean rozumu..." 
Urodziny: 
 Lubi: 
  • Uśmiech;
  • Dobrą zabawę;
  • Alkohol xD
  • Dynamit;
  • Motyle
Nie lubi: 
  • Assuvy XD;
  • Hałasu;
  • Wywyższania się;
  • Robienia z jakiejś błahostki wielkiej histerii.
 Historia:  Jeśli Ci zaufa, opowie Ci choćby kawałek tej historii, gdyż sama niewiele pamięta...
Inne zdjęcia:  Jako człowiek :3,  W innej postaci.
 Kontakt: Kaja

Od Miu - Cd. Jeff'a

- Gonizo.. Jakby ci to..
- Tak, jak to wygląda w rzeczywistości.
- Gonizo przypomina trochę krowę, jednak jest o wiele cięższe i większe. Normalni ludzie tego nie słyszą, jednak ja jestem półbogiem, a ty spędzasz ze mną dużo czasu. Ale wróćmy do opisu tego stwora.. Jego oddech jest trujący, a oczy jarzą się zielenią. Trudno z nim walczyć, chociażby ze względu na grubą skórę. - wyjaśniłam.
- Czyli nic by nie zrobił? - zapytał. Podrapałam się po karku.
- Gdyby tak było, nie musiałabym cię tu ciągnąć. - odparłam. - W ogóle to są niedokończone sprawy pomiędzy mną a Hadesem. Będę musiała się do niego wybrać w najbliższym czasie i trochę mu pogrozić.. - mruknęłam, wpatrując się w widok za oknem.

<Jeeeeff? >

Od Ryuu - Cd. Luny

- Przepraszam. - powiedziałem w końcu, przerywając ciszę.
- Za co? - zdziwiła się wadera.
- Gdyby nie to, że zachciało mi się imponować, wylądowaliśmy tu. - odrzekłem cicho, odwracając wzrok. - Jednak dobrze, że wylądowałem tu z tobą, a nie z kimś innym.
Luna spojrzała na mnie, unosząc brew. Dopiero teraz do mnie doszło to, jak to mogło zabrzmieć.
- Chodzi mi o to, że cieszę się że jesteś tu ty, a nie ktoś inny. Nie o to, że chciałem cię tu.. Ee.. - przerwałem, szukając odpowiedniego słowach. - Uwięzić. O. - sprostowałem, przepraszająco uśmiechając się do wilczycy

<Lunaa? >

Od Reda - Cd. Omegi

Uniosłem brew,naprzeciwko mnie stała wadera szczerząca się,tak
szeroko,jakby co najmniej przez tydzień się nie uśmiechała.
- Witaj panienko..- Mogę poznać twoje imię?
- Omega.
- Miło mi,Red.
Uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Może ma panienka ochotę,na spacer?
<Omego?>

Od Jeff'a - Cd. Miu

Wylądowałem w dużym centrum handlowym.
Nie miałem pojęcia co to za Gonizo,ale Miu wydała się 
tak zmartwiona,że nie trzeba być einsteinem,aby odgadnąć,że z tym facetem nie można się patyczkować.Dalej ciągła mnie,aż stanęliśmy dopiero w sklepie,a raczej restauracji McDonald.
- No wtajemniczysz mnie co to za Gonizo?!
<Miuuu?>

Od Miko - Cd. Kalto

Dech stanął mi w piersi..Teraz byłam najszczęśliwszą wadera na ziemi,wiem
mówiłam tak nie raz..Jednak to jest niesamowity moment..Chciałabym mieć kiedyś szczeniaki,czy możliwe,że będę je miała? Wtedy będę tak samo szczęśliwa. Piękne widoki..Tak romantyczna chwila..
Pocałowałam Kalto w pyszczek i odpowiedziałam :
- TAK! - po czym uścisnęłam basiora.
<Kaluś? :3>

Od Kody'ego - Cd. Rose

Rozejrzałem się po ciasnej jaskini.
Była o wiele mniejsza niż moja,nie było tu nawet miejsca,na
3 wilki.Ledwo my się mieściliśmy,w rogu było małe źródełko.
Podbiegłem do niego i napiłem się.Rose zrobiła podobnie.
Następne minuty spędziłem na obczajaniu jak się stąd wydostać.
Lecz nie zauważyłem nawet jednej szczeliny,lub czegoś podobnego..Wygląda na to,że jesteśmy tu uwięzieni.
<Rose?>

Od Rae'a C Miu

- Ej, Miu...? - zawołałem, przeciągając jej imię. Samica uniosła lekko brew. Feral trącił mnie łbem, chyba wiedział o co mi chodzi. Na mój pysk wpełzł pełen szyderczości uśmiech.
- Co? - odezwała się w końcu ze zdziwieniem. Stanąłem koło niej i objąłem ją łapą.
- Zabierzesz mnie kiedyś do Hadesu? - po chwili zdałem sobie sprawę z tego, co mówię. - Oczywiście nie chcę, żebyś umierała po raz drugi, z tego co zrozumiałem. - dodałem pospiesznie, drapiąc się po karku. Odpowiedziała mi prychnięciem oraz pięścią w twarz. Upadłem na śnieg, przez co ta zaczęła się śmiać. Bydle osłoniło mnie, wpatrując się w Miu. Zaalarmowany chrzęstem kości rozłożył te swoje skrzydełka, warcząc głośno. Zrezygnowana oraz zaskoczona dziewczyna machnęła ręką. Samiec mruknął znacząco, zszedł ze mnie i ogonem pomógł mi wstać. Otrzepałem się ze śniegu.
- Jeżeli kiedyś umrzesz, a w tym samym czasie ja, nie będę musiała. - oznajmiła.

< Miu? Fon tak bardzo ;-; >

Od Luny - Cd. Ryuu

- Mhm - mruknęłam.
Wtedy Ryuu zniżył lot, przelatując tuż przed Exeptiem. Zrobił to jednak tak szybko, że niczego nie zauważył. Gdy się rozglądną, także nas nie widział, gdyż byliśmy ukryci za drzewem. 
- Trzymaj się mocno! - krzyknął Ryuu, po czym poleciał z jakimś turbo doładowaniem przed siebie, czyli nie wiadomo gdzie. W locie odwrócił do mnie pysk. Dlatego nie zayważył niewielkiej jaskini. Wleciał do niej, i zanim zdążył wyhamować uderzył głową w ścianę. Śnieg spadł z góry, zasypując wejście. Basiorowi na szczęście nic oprócz siniaka się nie stało. Ten śnieg był bardzo twardy, więc nie dało się wykopać przejścia. Nie było innej drogi ucieczki. Byliśmy w pułapce.
<Ryuu?>

Od Kamiko CD Księżyca


- Z chęcią - odpowiedziałam zalotnie mrugając. Basior wydał mi się od razu warty uwagi. Jego postawa, wygląd, charakter... Dobra, kogo ja oszukuje... I tak wiadomo, że myślę tylko jak zaciągnąć go do łóżka. Tak więc, patrzyłam na niego gdy tak szliśmy koło jeziora i zastanawiałam się jak by go tu podejść. Nie mogąc nic wymyśleć, spytałam wprost.
- Może przejdziemy się do mnie? Mieszkam nie daleko - basior zatrzymał się i najwidoczniej rozważał tą propozycje. Zaczęłam lekko się niecierpliwić gdy po dłuższej chwili nadal nic nie odpowiedział.
- to jak? - szepnęłam mu do ucha
( Księżyc? )

Od Mori - Cd. Dikstry

-To zostaniemy w jaskini-uśmiechnęłam się.
Leżeliśmy,rozmawialiśmy.
-Hmm Dikstra może chcesz herbatę?
-Możesz mi zrobić-puścił do mnie oczko.
Zrobiłam tą herbatę i jeden kubek dałam partnerowi. Położyłam się znów obok partnera. 
-Poczekaj tu-rzekłam.
-Ok
Wybiegłam i po 15 minutach wróciłam z dwoma zającami.
<Diki?>

29 lis 2015

Od Elizabeth - Cd. Kahir'a

Ach, czyli jednak mój "szósty zmysł", a raczej obłoczek o krzykliwym kolorze, zechciał mnie po raz pierwszy zawieść? Albo z Kahir'a był po prostu sezonowy kłamca, umiarkowanie dobry w swym fachu. Tak czy siak pożądanej przeze mnie informacji na pewno bym nie zdobyła, no chyba, że uciekłabym się do bardziej wyszukanych sztuczek. Ale tak w biały dzień, nie wiedząc kto jeszcze może przybyć, nie zaczęłabym na nowo zgrywać uwodzicielskiej, kuszącej femme fatale, która jedynie wykorzysta, a potem porzuci jak niepotrzebnego śmiecia. Musnęłam delikatnie ustami policzek mężczyzny, jednocześnie uwalniając jego koszulę z uścisku zaciśniętych pięści. Ten jedynie rzucił mi pytające, a jednocześnie obojętne spojrzenie. Uśmiechnęłam się niewinnie, cofając się  o krok. Czy właśnie taki był jasnowłosy- chciał jedynie zaspokoić swoje pragnienia, będąc obojętnym na drugą stronę?
- A szkoda, wiesz?- mruknęłam cicho- Bo zazdrość o przedstawicielki płci pięknej jest słodka. 
Haki przez chwilę zdawał się być pogrążony w świecie własnych myśli, pewnie przetrawiał moje słowa. Postanowiłam nie narzucać mu się zbytnio, a nawet (w swej dobroci) oddać tak zwaną przestrzeń osobistą, jakakolwiek miałaby ona być. Jeszcze trochę zwiększyłam odległość dzielącą nas oboje, nadal oczekując na reakcję chłopaka. Kiedy ten otworzył usta, by uwolnić potok słów- przeszkodził mu wysoki głos.
- Puk, puk!- wyśpiewała jakaś wadera- Nie przeszkadzamy?
Odwróciłam się w stronę czynnika rozpraszającego, by ujrzeć personel szkółki wraz ze wszystkimi maluchami. Owe puszyste kuleczki skorzystały z chwilowej nieuwagi dorosłych i szybko wbiegły do jaskini, przy okazji zaczepiając siebie na wzajem. Wargi same przybrały grymas uśmiechu, kiedy maleństwa skojarzyły mi się z moimi własnymi. Młody najwyżej postawionej pary w watasze wypiął się na wyższą skałkę i zaczął wykrzykiwać jakieś losowe zdania, które miały świadczyć o jego dominacji. Wychowawczyni rzuciła się, by uchronić go od upadku. Ja sama miałam pognać za nią, ale jakaś urocza waderka mi w tym przeszkodziła. Ledwo utrzymałam równowagę, zatrzymując się przed maleńką istotką.
- Proszę pani...- zaczęła niepewnie
Uklękłam przed nią, z łagodnym wyrazem twarzy. Takim samym tonem odpowiedziałam jej, a raczej pomogłam w wyrażeniu myśli.
- Możesz mi mówić Elizabeth. No i co ci chodzi po główce?
- Dlaczego pani jest ludziem...? To znaczy człowiekiem?
- Cóż... Bardzo dobre pytanie. Otóż jestem lekarzem, a lekarz musi mieć swobodę ruchów. No a jako wilk nie mogę mieszać ziół, czy też opatrywać ran, bo nie mam rąk. No i skrzydła nie ułatwiają sprawy.
Kuleczka, zapewne usatysfakcjonowana odpowiedzią, podreptała do opiekunki. Kątem oka zobaczyłam, jak Kahir wodzi wzrokiem po pomieszczeniu, zaraz potem kierując się do wyjścia. Ale żeby tak bez pożegnania? Ruszyłam za nim, przepraszając pozostałych gości. Zapewne w ostatniej chwili udało mi się złapać chłopaka za rękę, tuż nad nadgarstkiem. Zatrzymał się, stojąc do mnie tyłem. Brak humoru? Ale dlaczego...
- Kahir, co się stało? Co cię ugryzło?-zapytałam z nutą troski

<Kahir? Krótkie ;-;>

Od Kas CD Kay'a

- Kur... Dogonił nas. - jęknęłam.
- A co?
- CHCIĘLIŚMY SOBIE OD CIEBIE ODPOCZĄĆ, KNYPKU. - powiedziałam.
- O nie. Żadna wadera nie będzie mną rządzić. ŻADNA! Ż A D N A ! - wykrzyknął Kay i do mnie podszedł.
Chwyciłam go za kark i zaczęłam mocno ściskać, aż upadł.
<SZK? XDDDD>

Od Kas CD Luny

Trochę niezręcznie było tańczyć z przyszłym Alfą na parkiecie. Byłam w stresie i nie byłam świadoma tego, że Kaz robi to tylko po to, żeby wygrać zakład. Po skończonym kawałku, odeszłam od Kaz'a i usiadłam na jakiejś kłodzie, gdzie przysoadła się Luna.
- Hej. - odparłam i uśmiechnęłam się lekko.
- Cześć.
Luna miała właśnie coś powiedzieć, ale zatkałam jej pyszczek łapą. Usłyszałam rozmowę chłopaków:
- Kay, za to, że zatańczyłem z Kas, dajesz mi swój cały zapas gum! - zawołał Kirito.
- Ech, no dobra. Masz. - mruknął. - Ale Ty dajesz orzeszki za to, że tańczyłem z Lily! Ha!
- Kurde... Byłem pewoen, że tego nie zrobisz. - jęknął dając mu orzeszki.
- Ja nic od was nie chcę i nic wam nie dam. - odparł Hak w Ryju. - Niepotrzebnie zakładaliśmy się o coś takiego. Mi się na przykład z Luną fajnie tańczyło.
- No... W sumie Lily nie jest taka zła. - powiedział Kay oddając Kaz'owi orzechy.
- Tsa.. - Kaz oddał dla Kay'a gumy.
- Słyszałaś to, Luna? - oniemiałam i wgapiłam się w ziemię robiąc wieeeelkie oczy.
<Luna?>

Od Lily - Cd. Luny

-Aha...-skrzywiłam się.
-Jak chcesz mogę pójść-rzekła.
-Jak już przylazłaś to zostań- zaśmiałam się.
Luna się uśmiechnęła. 
-Ostrzegam mam głupawkę-powiedziałam.
Miałam swoją malutką jaskinie. Leżałyśmy, gadalysmy.
-Chcesz kakao?-zapytalam.
-Poproszę
Zrobiłam ciepłe kakako i podałam je Lunie...
<?>

Od Ryuu - Cd. Luny

Uśmiechnąłem się do wadery, jednak trochę się zmartwiłem.
- Wszystko dobrze? - zapytałem.
- Chyba tak, przecież żyję. - odparła, cicho się śmiejąc.
- Tyle dobrze. - odrzekłem. Spojrzałem na Lunę. Była ode mnie sporo mniejsza. Uśmiechnąłem się pod nosem i gwałtownie się zatrzymałem. Ciemna wilczyca zatrzymała się kawałek dalej.
- Coś się stało?
- Skądże.. - odpowiedziałem niewinnie.
- Co ty knujesz?
- Niiic.. - mruknąłem. Luna cicho westchnęła i odwróciła się ode mnie. Wykorzystałem ten moment - wziąłem rozpęd i "usadowiłem" waderę na swoich plecach.
- A teraz się mocno trzymaj! - krzyknąłem i zamachnąłem się skrzydłami. Zaczęliśmy lecieć nad centrum watahy. Była tak pięknie oświetlona! Luna obejmowała mój kark, przez co mogłem wykonać beczkę. Zdecydowałem tego jednak nie robić, gdyż dojrzałem sylwetkę Exceptia.
- Widzisz tego na dole?
- Widzę. - odparła.
- To Exceptio, mój opiekun. - poinformowałem, spoglądając kątem oka na pyszczek ciemnej wilczycy.

< Luno? Widziałam w sklepie po dwa pisiont :3 >

Od Księżyca - Cd. Muzy

-Nie nic, bo mówiłaś, że chodzi panienka tam gdzie ją łapy poniosą- uśmiechnąłem się.
-Aha- odpowiedziała.
-Czy chciałabyś się wybrać na drinka- rzuciłem na nią lekką pokusę.
-Oczywiście- zerknęła na mnie spod grzywki.
-To wskakuj- rzekłem.
-Gdzie?- zapytała zdziwiona.
-Na mnie- powiedziałem i troszkę się schyliłem.
-Ok jak chcesz- wskoczyła na mnie.
Lecieliśmy i rozmawialiśmy. Tuż przed miastem zmieniliśmy się w ludzi i poszliśmy do pobliskiego baru.
-Poproszę dwa drinki cynamonowe- powiedziałem do barmana
-Dobrze. Zawołam jak będzie trzeba odebrać- uśmiechną się
Pięć minut później podszedłem do lady, zapłaciłem i odebrałem zamówienie. Muza zaczęła grzebać w portfelu.
-Masz to za tego drinka- próbowała mi wcisnąć kasę
-Nie. Zbierz to ode mnie- nie przyjąłem jej
-No dobra niech ci będzie- odrzekła Muza
<Muza? Wiem opo do kitu>

Od Luny - Cd. Ryuu

Zarumieniłam się. Nie wiem czemu, ale przy nim czułam się niezwykle. To było takie uczucie, którego nigdy wcześniej nie czułam. Niesamowite uczucie... ale nie wiem jakie. Czy ja...
- Uważaj! - z transu wyrwał mnie krzyk. Nie zdążyłam jednak się zatrzymać. Wpadłam do jakiejś dość głębokiej dziury. Nie mogłam wyjść. Ryuu stał na górze spoglądając na mnie. 
- Poczekaj, zaraz ci pomogę! - krzyknął. Zleciał do mnie i wyniósł mnie na górę.
- No, to teraz ja się wygłupiłam - zaśmiałam się.
<Ryuu?Gdzie można kupić wenę?>

Od Luny - Cd. Decimace'a

- Ttak - odparłam niepewnie.
Wyszliśmy na parkiet. Tańczyliśmy razem przez kilka piosenek. Potem stanęliśmy obok. Na imprezie były wszystkie szczeniaki ze szkoły, czyli: Lily, Kasumi, Kazuto, Ryuu, Kay, Decimate, no i oczywiście ja. Słyszałam jak Kay zakłada się z innymi, że każdy ma zatańczyć z którąś waderą. Do tego konkursu zagłosił się Kazuto, Ryuu i Kay. Decimate powiedział, że na razie ma doś tańców. Czyli było trzech basiorów na trzy wadery. Kaz podszedł do Kasumi, a Ryuu do mnie. Oczywiście zgodziłam się na taniec. Kay tańczył z Lily. Widać było, że świetnie do siebie pasują.
<Kasumi? Kazuto? Decimate? Ryuu? Lily? Kay?>

Od Dikstry - Cd. Mori

-jak chcesz-pocałowałem ją, wziąłem ze sobą szkic i powędrowaliśmy do naszego"gniazdka" i powiesiliśmy na ścianie, robiło piękne wrażenie i ładnie pasowało do miejsca, Mori przytuliła się do mnie, objąłem ją
i jeszcze raz pocałowałem
-gdzie dziś spędzimy dzień?-spytała
-mmm... nie chce mi się dziś gdzieś iść-mruknąłem

<?>

Od Ryuu - Cd. Luny

Dobrze się czułem w towarzystwie Luny. Nigdy bym nie pomyślał, że niektóre wilczyce potrafią tak umilać czas. Szliśmy przez las, zgrabnie omijając ośnieżone korzenie, które wystawały z ziemi. Jednakże jednego nie zauważyłem i przez niego przepadłem, chamsko wpadając pyszczkiem do śniegu. Poczułem, jak szczypie mnie w skórę przez futro i czym prędzej wydostałem się z białego puchu. Usłyszałem cichy śmiech Luny.
- To wcale nie jest śmieszne! - krzyknąłem, jednak zaraz potem jej zawtórowałem.
- Masz rację, to jest żałosne. - odrzekła, starając się zachować spokój. Uśmiechnąłem się do niej.
- Uśmiechaj się częściej. Ładnie ci z tym grymasem na twarzy.

<Lunooo? A to go na komplementy wzięło.. xD >

Od Luny - Cd. Ryuu

Basior podszedł do mnie, otulając skrzydłem. Delikatnie się zarumieniłam. Patrzyliśmy razem w gwiazdy. Odważyłam się i przytuliłam się do niego. On uśmiechnął się. Siedzieliśmy tak bardzo długo. Nie miałam zamiaru wracać do domu. Chciałam spędzić całą noc w tym pięknym otoczeniu.
- Ryuu... możemy tu zostać przez całą noc? - spytałam.
- Tak, ale czy nie będą się o nas martwić?
- Powiadomię naszych opiekunów w ich snach. Umiem je przeciż kontrolować.
- Dobrze. Co powiesz na mały spacer?
- Bardzo chętnie.
Przechadzaliśmy się w świetle gwiazd.
<Ryuu? Sorki, brak weny>

Od Decimate'a Do Luny

Słyszałem, że ktoś organizuke imprezę w którejś z jaskiń. Postanowiłem się rozejrzeć i szedłem za głosem muzyki i świateł. Niestety, było okropnie ciemno, więc nie zauważyłem, że wpadłem na jakąś waderę...
- Wybacz.. - przetarłem oczy.
- Em.. Nic się nie stało... - odparła nieśmiało.
- Hej, nie musisz się mnie bać, czy wiesz, gdzie jest ta impreza, gdzie jest Kay?
- Tak... Prosto i w lewo...
- Chodź tam ze mną.
- Ale...
Pociągnąłem ją za łapę i dotarliśmy do jaskini, gdzie była impreza.
Usłyszałem wolny kawałek. Trzymałem waderę za łapę, zrobiło się trochę niezręcznie... Rumieniec oblał twarz moją i Luny. Po chwili przełamałem się i spytałem:
- Za... Zatańczymy?
<Lunaś? :3>

Od Kay'a CD Kasumi

- Ha ha! Jeszcze czego! - puściłem waderę z dziwnym uśmiechem. - Znam ładniejsze niż ty. - pokazałem jej język, na co ta walnęła mnie ponownie w pysk.
- Chyba dobrze zrobiliśmy, przyjmując Kasumi. - powiedział Kazuto, wpatrując się w bójkę moją oraz kawowej samicy. Decimate uśmiechnął się szeroko.
- No ba. - przybili sobie żółwika, nadal się w nas patrząc. Kiedy w końcu poddałem się (oczywiście, to było udawane!) Kas dała mi spokój. Odeszła z prychnięciem i stanęła koło Haka. Przekląłem ją, po czym usiadłem na kamieniu, naburmuszony. Szczeniaki rozmawiały o czymś, po chwili wybuchły śmiechem. Nadąsany nawet nie zauważyłem, że odeszli gdzieś z waderą.
- Ej, czekajcie! - zawołałem za nimi, doganiając Stowarzyszenie.

< SZK? xD >

Od Lily CD Kay'a

-Ej patrz Kay jeden basior zazdrości jak tańczysz-rzekłam.
-Heh nom-opowiedział.
Szła szybka muzyka. Na parkiecie pojawiało się co raz więcej wilków. Ja z basiorem byliśmy na środku. Nagle zaczęła lecieć wolna, romantyczna muzyka...

<?>

Od Ryuu - Cd. Luny

- Ładny widok. - powiedziałem po chwili. Dlaczego cicho? Nie chciałem zepsuć pięknej melancholii, którą tworzyły gwiazdy, które nie dość, że iskrzyły na niebie, to jeszcze odbijały się w krystalicznie czystym lodzie, który można by było pomylić z przejrzystą taflą lustra. Spojrzałem na Lunę, która wpatrywała się w Gwiazdę Polarną. Zauważyłem, że drżała. Podszedłem bliżej i okryłem ją opierzonym skrzydłem, jednocześnie uśmiechając się do wilczycy.

< Luno? Możesz okrzyczeć za długość :c >

Od Luny - Cd. Ryuu

- Zaraz, ty mnie lubisz? - zapytałam zdziwiona.
- No przecież właśnie to powiedziałem.
Nie mogłam w to uwierzyć. Nie dość, że mnie lubi to jeszcze zrezygnował z zabicia się gdy mnie poznał? Byłam bardzo szczęśliwa. On był jedyną osobą oprócz Rose, która mnie lubiła. Już była noc. Gwiazdy rozświetlały niebo. Zamarznięte jezioro, a nad nim miliony gwiazd. Przepiękny widok.
<Ryuu?>

Od Kay'a CD Lily

- Co ty odwalasz!? Ja nie umiem tańczyć! - syknąłem, próbując uciec, jednak Lily nie dała mi nawet kroku zrobić. Kazała mi dansować, no ja nie mogę! Na szczęście leciała jakaś szybka melodia. Było okej, póki nie zacząłem wczuwać się w rytm. Robiłem fikoły do tyłu, salta. Niespodziewanie, padłem na Lily. Mruknęła coś, a ja pomogłem jej wstać.
- Sorry... - bąknąłem. Ona zaś uśmiechnęła się szeroko.
- Nic się nie stało. - powiedziała beztrosko, łapiąc mnie za łapę. Zaciągnęła mnie z powrotem na parkiet, ją również poniósł rytm. Wilki patrzyły się na nas z zachwytem, jednak niektóre przeklinały. Ha, wiedziałem że tańczę lepiej niż jeden basior!

< Lily? ;p >

Od Lily CD Kay'a

Wymknęłam się gdy dorośli nie patrzyli. Kay zrobił to samo. Poszłam nad jezioro przejrzeć się czy dobrze wyglądam. Było ok.
-To co idziemy na tą imprezę?-zapytałam.
-No tak, ruszamy-rzekł.
30 minut później byliśmy na imprezie. Od razu weszłam na parkiet. Wyciągnęłam też na niego Kay'a...

<?>

Od Ryuu - Cd. Luny

- Każdy jest potrzebny na świecie. Pomyśl sobie, co by było, gdyby nie Thomas Edison? Nie mielibyśmy elektryki. A Albert Einstein?
- To co innego.. - przerwała mi.
- Wcale nie. Ty też jesteś potrzebna światu. Każde istnienie ma sens. Może gdyby nie było ciebie, sam bym się rzucił z klifu? - powiedziałem, rzucając jej spokojne spojrzenie.
- A jaki na to miałam wpływ? - zapytała.
- Po poznaniu cię jakoś przestał podobać mi się ten pomysł. Jesteś drugą waderą, którą polubiłem. Pierwszą była moja mama. - odparłem, uśmiechając się do Luny.

< Luna? >

Od Luny - Cd. Ryuu

Lecieliśmy tak nad okolicą. Było przepięknie. Widać było ośnieżone lasy, łąki, pagórki, zamarznięte jeziora i rzeki. Zastanawiałam się, dlaczego on mnie uratował. Przecież mnie nie lubi. Lecieliśmy tak około piętnastu minut. Basior wylądował koło Jeziora Kryształu. Było całe pokryte lodem.
- Dlaczego chciałaś się zabić?! - zapytał Ryuu.
- Bo nikt mnie nie lubi. Jestem niepotrzebna na tym świecie. Wszystkim tylko zawadzam.
<Ryuu?>

Od Omegi

Byłam wraz z Hadesem uwięziona w jakini, jednak znalazłam wyjście, było długie i ciemne, wkońcu ujrzałam światło...mama kiedyś mi powiedziała"kiedy jesteś w dramatycznej sytuacji, to nie idź w stronę światła" żart.Pobiegłam tam, zawołałam Hadesa i wróciliśmy do watahy, Hades zasnął, to była okazja aby uwolnić się od jego zazdrości... wybiegłam wzięłam powietrze w płuca i padłam na trawę, ujrzałam wtedy umięśnioną i dobrze zbudowaną łapę"łoł"pomyślałam i powędrowałam wzrokiem w górę,to był basior
-cześć-wyszczerzyłam się

<Red?>

Od Miu - Cd. Rae'a

- Rzadko kiedy udaje się okiełznać to bydle. - powiedziałam po chwili, oglądając postać Rae'a i jego nowego towarzysza.
- Czyli.. Chciałaś, bym poszedł na pewną śmierć?
- Nie. Czułam, że dasz radę. - odparłam, wzruszając ramionami.
- Czy to był komplement?
- Możesz to tak potraktować. Choć zdobycie Cerbera było trudniejsze. - powiedziałam niewinnie. Ciemny basior uniósł brew. - Większość stworzeń, które trafiają do Tartaru.. Choć nie, do Hadesu. Do Tartaru trafiają niektórzy.
- Mów dalej, a nie szczegółuj!
- Więc.. Jak mówiłam, zanim mi ktoś przerwał.. Większość stworzeń, które trafiają do podziemi rozpoczyna ich zwiedzanie. Dopiero później Charon przewoził ich przez Styks. Zmarli następnie przechodzili przez rzekę Lete, zwaną potocznie Rzeką Zapomnienia. Ja to już przechodziłam, więc nie działała na mnie ta woda. Darowałam sobie w niej kąpiel i wykłócałam się z Hadesem. Bo w końcu co mogłam innego robić?
- Można wiedzieć o co dokładniej?
- O życie. - odparłam, ponownie wzruszając ramionami. - Gdy zrozumiał, że nie miał racji dał mi Cerbera. Po to, abym mu to darowała i się z niego nie wyśmiewała. Co mu nie wyszło. - ostatnie zdanie wypowiedziałam głośniej. Wiedziałam, że bóg mnie usłyszy. Na moją twarz przywędrował złośliwy uśmiech na samo wspomnienie o wizycie w Tartarze.

< Rae? Może coś jest zrozumiałe z tego tekstu xD >

Od Miu - Cd. Jeff'a

Przytaknęłam jasnowłosemu. Oczywiście, że usłyszałam ten dźwięk. Ba, nawet go znałam. Aż zbyt dobrze.
- Nie zawracaj sobie nim dupy, chodźmy dalej. - powiedziałam, krzywo uśmiechając się do Jeff'a. Miałam nadzieję, że Gonizo nas zignoruje i pójdzie szukać ofiar gdzie indziej.
- Miu, ty coś wiesz. - stwierdził po chwili, nieufnym tonem. Westchnęłam cicho.
- Później ci powiem. Teraz idź dalej. Tak, jakbyś nic nie słyszał. Może wtedy będzie myślał, że nie został wykryty.
- Kto?
- Gonizo. - odpowiedziałam i chwyciłam Jeff'a za rękę, ciągnąc go mocno w stronę centrum handlowego. Nie chciałam robić zakupów czy innych pierdół. Wiedziałam, że antionus tu nie przyjdzie.

< Jeff? >

Od Ryuu - Cd. Luny

W porę złapałem waderę, jednak poślizgnąłem się na powierzchni lodu i razem z Luną runąłem w dół. Bogu dzięki, że byliśmy tak daleko od ziemi. Wyciągnąłem łapy przed siebie, aby ponownie móc złapać wilczycę. Mocno chwyciłem ją za łapę.
- Trzymaj się! - krzyknąłem. Ta mi przytaknęła. Nadal spadaliśmy, jednak parę centymetrów nad ziemią rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w górę.
- Popodziwiasz sobie teraz z lotu ptaka. A raczej wilka. - powiedziałem, uśmiechając się do Luny, nadal mocno ją trzymając.


< Lunaa? >

Od Luny CD Kay'a

Cuttle zaniosła Kay'a z powrotem do klasy. Skąd się tak w ogóle wzięłam tam gdzie go znalazłam nieprzytomnego? Po prostu, gdy nauczycielka zorientowała się, że go nie ma, poprosiła mnie bym go poszukała i przyprowadziła. Ale ja zamiast tego mu pomogłam. Czemu? Bo chcę by mnie polubili. Kay niechętnie usiadł w ławce.
- Luno, skoro Cuttle go znalazła, to czy ty na pewno go wtedy nigdzie nie widziałaś? - zapytała nauczycielka.
Kay posłał mi mordercze spojrzenie. Mogłam jej wszystko powiedzieć.
- Nie proszę pani. Nie widziałam go wtedy - odpowiedziałam, starając się mówić pewnie, by nikt nie poznał, że kłamię. 
- Dobrze Luno. A co do ciebie Kay, zostajesz po lekcjach w kozie!

<Kay?>

Od Rae'a CD Miu

- Masz... Cerbera? - powiedziałem z niedowierzaniem. - Wow, zawsze chciałem mieć towarzysza. - dodałem, wzdychając. Cerber. Ten straszny pies, towarzyszem Miu? Zazdroszczę. Skierowałem wzrok na Miu, która wpatrywała się we mnie z uśmiechem.
- Co? - mruknąłem, próbując odgadnąć o co jej chodzi. Wadera, tym razem w ciele człowieka, przekrzywiła lekko głowę. Zagryzła dolną wargę.
- Chodźmy na łowy! - odezwała się po chwili krzykiem. Ze zdezorientowania i zaskoczenia ześlizgnąłem się z kamienia. Upadłem na jeszcze bolącą łapę. Syknąłem głośno, momentalnie się wyprostowałem. Podpełzłem pod ścianę, opierając się o nią udało mi się z dziwnego grymasu zrobić niemrawy uśmieszek, choć nie jestem pewny, czy on na takowy wyglądał.
- Nie jestem głodny. - odparłem. Miu podeszła do mnie, ujmując pysk. Pomogła mi wstać.
- Ale mi chodzi o takie łowy na towarzysza. Deklu. - bąknęła. Zrobiłem dzióbek, a ona zmieniła postać na wilczą. Chciałem coś powiedzieć, ale powstrzymałem się. Wyszliśmy z jaskini, dokładniej ja dreptałem za waderą, dlatego, iż prowadziła mnie gdzieś. Jakiś czas później znaleźliśmy się w lesie. Drzewa posiadały tu różowe liście, mimo zimy. Spowite mgiełką, miejsce miało niezwykle magiczną atmosferę.
- Stój. - nakazała, chowając się za krzakiem. Na polance pasło się dziwne bydle, wielkości mniej więcej dorównującej mojemu drugiemu wcieleniu. Ale to wyglądało... Okropnie. Miało na uszach skrzydełka, niesamowicie długi ogon oraz coś w rodzaju wstążek, falujących pod wpływem wiatru. Gapiłem się w nie nieprzytomny.
- Idź, jeżeli Cię zaakceptuje, schyli ku Tobie łeb. - oznajmiła po chwili. Mimo nadzwyczajnego wyglądu, coś mnie do niego pociągało. Spodobał mi się.
- A jeśli nie...? - przerwała mi.
- To po prostu Cię pożre. - westchnęła. Wzdrygnąłem i wyszedłem naprzeciw niego. Warknął, wpatrując się we mnie bacznie. Łapa za łapą, zbliżałem się ku niemu.
- H-Hej malutki... - wyszeptałem. Malutki? Przecie to monstrum! Był wielki jak dwóch mnie, stojących na sobie. Stworzenie pokazało rząd lśniących kłów, powoli podchodząc do mnie. Chyba był zaciekawiony... Zatrzymałem się jakieś pięć metrów od niego. On zrobił to samo.
- O, proszę. - zadowolony usiadł naprzeciwko. Schylił łeb i zmrużył oczy. - Nie chcesz zrobić z mej osoby obiadku? - spytałem równie cicho. Pogładziłem go po łbie. Zamruczał cicho.
- Brawo, Raphael! - usłyszałem ciche skandowanie. Odwróciłem się, widząc Miu, pokazującą kciuka do góry. Widocznie, wcześniej zmieniła się w człowieka.
- No to co... Nazwę Cię... Feral. Co ty na to? - wydał z siebie gardłowy pomruk. To chyba znaczy tak.

< Miu? :v >

Od Rae'a CD Cutt

- Tak, zabijmy Ceres, hehe... - powiedziałem, udając radość. Cuttle stanęła na równe nogi, po czym popędziła na drzewo. Westchnąłem, trzeba wziąć się w garść. Wziąłem na plecy Kasumi, zaniosłem ją do jaskini. Siedziałem tak pół godziny, gdy nagle wparowała do mnie Cutt.
- Nie mogę, uciekła mi! - krzyknęła zdyszana, wywalając jęzor.
- Kuźwa, to zabij kogo innego. I tyle. - parsknąłem.

< Cutt? WENA BOLI BARDZO DX >

Od Kay'a CD Luny

Zdziwiłem się tym, że tak szybko poszła. No cóż, teraz trzeba się kryć do końca lekcji. A jak coś wygada, jutro może się obudzić martwa. Z westchnieniem wyszedłem na zewnątrz, zrobiłem się głodny. Zacząłem tropić jakąś zwierzynę. Niestety, nic nie mogłem schwytać. Nawet taki mały pierdzielony królik mi ucieka! Warcząc skierowałem się do jaskini Raphael'a, może coś tam ma. Z uśmieszkiem na pysku po chwili znalazłem się w jego grocie.
- Kay? - znajomy głos. To Cuttle! Obróciłem się gwałtownie. - Czemu nie jesteś na lekcjach? - spytała. Począłem grzebać łapą w ziemi.
- Luna mnie zmusiła! - wydarłem się. Cutt zaśmiała się, po czym skarciła mnie wzrokiem. Przyjęła poważną pozę.
- Ach tak? To chodź, idziemy do szkoły. - złapała mnie za ogon i pociągnęła do klasy. Pewnie mi nie uwierzyła. Kilka minut potem normalnie wrzuciła moje cielsko do sali.
- Pamiętać, macie go bić jak ucieka. - zawołała, pokazując na mnie. Odpowiedziałem bąknięciem.

< Luna? >

Od Kay'a CD Lily

- Woo hoo! Imprezo, Kayun nadchodzi! - zawyłem, wybiegając z jaskini. Powolnym krokiem zmierzałem ku szkole, z daleka zauważyłem sylwetkę wilka. To była pewnie Lily, więc przyspieszyłem i kilka minut później znalazłem się tuż za nią. Nie wiedziała, że stoję koło niej. Z dzikim krzykiem skoczyłem na jej plecy, po czym powaliłem ją na ziemię. Zarechotałem widząc jej pełną oburzenia oraz lęku minę.
- Powaliło Cię!? - syknęła, otrzepując się z pyłu i śniegu. Ja nadal śmiałem się bez opamiętania, powinienem to jakoś uwiecznić! Wstałem, nie odrywając od niej wzroku. Wadera skrzywiła się, jednak potem ponownie przyjęła tą dziwną minę na pyszczku.
- Co jest? - zaprzestałem czynności. Spojrzałem przez ramię, ponieważ Lily pokazała na jakiś obiekt, stojący za mną. Była to nauczycielka, patrzyła na nas z ogniem w oczach. Złapała nas za kark. Położywszy nas w kozie, pilnowała byśmy nie uciekli. Tymczasem do jaskini wparował Raphael, pewnie się dowiedział o imprezie.
- Nie jesteście na to za młodzi!? - warknął. Prychnąłem tylko, miałem ich gdzieś.

< Lily? >

Od Kas CD Kay'a

- Jak to co? Kit źujemy! - zawołał Kaz i dał nam po garstce kitu.
Zaczęłam go żuć. Zdziwicie się-posmakował mi. Niechcący go połknęłam.
- Ooł... Połknęłam to. - skrzywiłam się.
- COOO?! - zawołali jednocześnie chłopcy.
Kay podszedł do mnie i włożył mi łapę do pyszczks w usiłowaniu wyjęcia kitu.
- Ey, Chen chaicel mie galci!*- zawołałam próbując się wyrwać.
<Kaz? Kay? Hak?>

* Ey, Chen chaicel mie galci-Ej, Ten gwałciciel mnie gwałci!
XD

Od Kay'a CD Decimate

- Więc tak. Po pierwsze, płacisz za moją piękną, już teraz zniszczoną twarz! - zaskomlałem. - Po drugie. Kazuto stworzył Stowarzyszenie Zbieraczy Kitu. Potrzebujemy parę nowych osóbek płci przeciwnej... - dodałem z asymetrycznym uśmiechem na pysku. W tym samym czasie dostałem od Decimate'a łapą po karku. Ugiąłem się, ponieważ ból był taki, jakby mi stado dwórożców przebiegło po skórze!
- Mogę dołączyć, pod warunkiem że Kay nie będzie chciał mnie gwałcić. - prychnęła. Przekląłem pod nosem, po czym nastawiłem przekrzywiony łeb. Deci syknął, a Kaz zaczął się dziwnie śmiać. Zerknąłem na nich srogo, natychmiastowo się uciszyli.
- To... Co teraz? - odezwał się Hak, przerywając ciszę.

< Kaz? Hak? Demi? Kasumi? >

Od Jeff'a - Cd. Miu

- Czyżby znowu nadmiar troskliwości?
- CICHO SIEDŹ!
Pokazałem dziewczynie język i potruchtałem za nią.
Już było koło 2.00,no oczywiście w nocy.Ludzi mimo to
mnóstwo..Ruch Jak zwykle.Usłyszałem dziwny dźwięk.
-Miu słyszysz?
<Miu?>

Od Kalto - Cd. Miko

Miko była bardzo lekka dzięki czemu mogłem ją nosić. Wadera ułożyła się wygodnie po czym okryłem ją skrzydłem. Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy nad klif. Wadera zeszła z mojego grzbietu i wpatrywała się w piękne morze. Postanowiłem że właśnie dzisiaj to zrobię. Wyciągnąłem małe pudełeczko w którym był pierścionek. Ustałem przed waderą i uchyliłem wieczko.
- Miko, czy zgodzisz się zostać moją żoną?
< Miko ???? >

Od Decimate'a CD Kaz'a

- O, Kas to moja siostra! - zawołałem. - Mogę ją tu sprowadzić, na sto procent się zgodzi!- No to na co czekasz?! - oblizał się Kay.
- Te, uważak Kay, bo okresu jeszcze przez to dostaniesz! - zaśmiał się Hak.
Kay tylko coś mruknął i rozkazał mi iść po Kasumi.
***
Gdy ją przyprowadziłem, Kay podbiegł do niej pierwszy i obwąchał jej tyłek.
- Ej! Zboczeńcu! - krzyknęła i dała mu nieźle z liścia. Miał ślad po jej pazurach.
- Auć... - syknął.
- Cześć Kas. - odparł Kazuto.
- Cześć. No, to opowiadakcie, o co chodzi?
<Kaz? Hak? Kay?>

Od Kazuto CD Demi'ego

-Zgadzam się!-Zawołałem.-Tuż po mnie najwięcej kitu zebrał Kay, więc jest moim zastępcą.
-Czyli mogę wydawać rozkazy?!-Ucieszył się.
-Częściowo. Deci i Hak w ryju to szeregowi, ale mogą potem być kimś ważniejszym.
-Hm...Kaz, poza tym..Jakby Ci to...Tworzymy tutaj taką swoją małą watahę?-Zagadnął Kay.
-Tak, coś w tym stylu.
-To może przydałyby nam się wadery?-Spojrzał na mnie z nadzieją.
-Po co nam tu jakieś dziewuchy?-Zapytałem lustrując go wzrokiem.
-Watahę trzeba powiększać, co nie? To ja mogę wziąć do na siebie. Żmudna robota, ale ktoś to musi robić..-Westchnął z u dawanym poczuciem obowiązku.
-Może zaproponuje Kasumi dołączenie, ale nie licz na to, że pozwolę Ci...Ten, noo...Robić szczeniąt w przyszłości.-Odparłem.



<Deci? Kay? Haku?>

Od Ignis cd Chiffa

Cała łąka była ośnieżona.W oddali zauważyłam okazałego jelenia,który hasał sobie powoli i zwinnie.
- Patrz tam! - krzyknęłam do Chiffy.
- Zawody? - zapytał.
- Jasne - rzekłam i rzuciłam się do ostrego biegu.
Jak się okazało Chiffa jest bardzo szybki i mnie prawie prześcignął lecz jednak skończyło się na remisie.
- Ale zabawa - stwierdziłam.
- Jasne- odpowiedział.
<Chiffa?>

Zakup Przedmiotu!

Luna kupuje Eliksir Jednego Serca (zmiana mocy)
Teraz jej moce to:
Moce:
- Kontrola snów
- Iluzja gwiazd
- Porozumiewanie się za pomocą telepatii
- Reszta nie odkryta

Koszt - 80 KR
Aktualne finanse - 220 KR

Od Lily CD Kay'a

Czyli miałam rację. Luna mu się podobała. Tak szczerze mówiąc ja jej nie lubię. Jest jakaś dziwna. Zaczęłam się fatalnie czuć. Pewnie coś zjadłam. Położyłam się w śniegu. Parę minut później wstałam i poszłam się przygotować na imprezę. O co chodziło Kay'owi,że będę miała konkurencje. Ale osobiście tak trochę mi się podoba. Ruszyłam do jaskini i się przygotowałam. Popatrzyłam na zegarek. Zaraz impreza.

<?>

Od Luny CD Ryuu

Poszliśmy do wieży strażniczej. Strażnicy pozwolili nam wejść. Gdy doszliśmy na samą górę, ukazał nam się przepiękny widok. Widać było całą okolicę.
- Cudownie - szepnęłam.
Ryuu tylko mi przytaknął. Przez około cztery godziny zwiedzaliśmy pozostałe tereny. Później się pożegnaliśmy i wróciliśmy do swoich jaskiń. Ryuu stracił przeze mnie dużo czasu. Znałam go od niedawna, a już go polubiłam. Wiedziałam jednak, że on, jak każdy inny za mną nie przepada. Wszystkim tylko zawadzam. Może lepiej by było... gdybym nie istniała. Zrobię wszystkim wielką przysługę. Westchnęłam cicho. Poszłam na klif. Po policzku spłynęły mi łzy. Polubiłam ten świat. Ale ten świat nie lubi mnie. Już miałam skoczyć, kiedy ktoś mnie złapał. Odwróciłam się i ujrzałam Ryuu.

<Ryuu?>

Od Luny CD Lily

Lily uciekła z lekcji. Była bardzo żywiołowa. Ehhh, każdy chciałby się z nią zaprzyjaźnić. Ja też. Może spróbuję? Raczej nie będzie miała ochoty na rozmowę ze mną, ale nie zaszkodzi spróbować. Po lekcjach poszłam do niej.
- Cz... cześć - powiedziałam.
- Cześć. Co tu robisz? - zapytała.
- No... ja... przyszłam cię odwiedzić.

<Lily?>

Od Luny CD Kay'a

Kay mnie przytulił. Nie wiedziałam co robić. Z resztą jak zwykle.
- Nnnie ma zza co... - powiedziałam cicho.
Gdy Kay mnie puścił uśmiechnął się do mnie.
- Wracasz teraz do Rae? - zapytałam.
- No co ty! Znów by się na mnie wydarł. Pomieszkam w tej jaskini chwilę. Jestem samowystarczalny - odparł dumnie.
- Aha, ale ja już muszę iść. Pa - powiedziałam i wybiegłam.

<Kay?>

Zakup Przedmiotu!

Lily zakupuje - Talizman Muoenako (ten coś co zdjęcie zmienia xD)
Koszt - 40 KR
Aktualne finanse - 260 KR

Od Kay'a CD Lily

- Osobiście, Luna mi się podoba, ale jeśli chcesz żebyśmy ją wzięli, i żebyś miała konkurencję... - zaśmiałem się, a Lily walnęła mnie w bark. Syknąłem cicho, nie chcę dostać manta od jakiejś baby! Oddałem jej lekko, ta tylko prychnęła.
- To gdzie się spotykamy? - spytała, przerywając walkę. Wzruszyłem ramionami. Nie mam bladego pojęcia, poza tym trzeba strzec się dorosłych wilków. Lily zamyśliła się, chwilę później wykrzyknęła uradowana.
- Koło szkoły, pomyślą że idziemy na fałszywe lekcje. - co? Jakie lekcje? Westchnąłem.
- Niech Ci będzie. To do zoba! - zawołałem i odbiegłem w swoją stroną, zostawiając samicę samą.

< Lily? :3 >

Od Lily CD Luny

-Fajnie,że nie siedzę sama-wyszeptalam.
-Yhym-mruknela.
Chyba się nie zaprzyjaznimy. Szkoda.
Na lekcji nie słuchałam. Byłam zamyślona. Gdy pani nie patrzyla ucieklam z lekcji. Fatalnie się czułam. Lecz na imprezę muszę isc.

<?>

Od Kas CD Kazuto

Szliśmy w spokoju do szkoły, był już koniec lekcji. Wiedziałam, że Kaz będzie chciał stać z tymi nowymi chłopakami ze szkoły... Gdy dopadła mnie myśl o tym, że będę musiała stać z jakąś dziewczyną, przeszły mnie ciaaarki. Potem jakoś posmutniałam, bo osobiście przyznam, iż Kaz'a polubiłam.
<Kaz?>

Od Decimate'a CD Kazuto

- Czyli... Kaz wygrał! - krzyknąłem i się uśmiechnąłem. - Ale nie smuććie się. Miałem też taki pomysł, że jeśli ktoś będzie kapitanem, to inni mogą być tymi jego... No, szeregowymi, czy coś. I ten, kto zebrał najwięcej kitu, tuż po Kazuto, wtedy zostaje zastępcą kapitana. Następny ktoś, kto zebrał troszkę mniej, zostaje jakimś szeregowym, i tak dalej... Co wy na to? Oczywiście za zgodą Kapitana Kazuto. - zasalutowałem.
< Kaz? Kay?  Hak?>

Od Cutt CD Rae'a

- Jasne! - zawołałam.
- Och, czyli na prawdę... - Rae zaczął, ale nie dkończył, gdyż mu przerwałam:
- POMOGĘ CI SKOPAĆ CERES?! JASNE!
Basior zrobił dziwną minę.
<Rae? XD>

Od Kazuto CD Demi'ego

-Oh...Demi..Naprawdę..Dziękuję!-Zawołałem i uśmiechnąłem się, a mały Demi odpowiedział mi tym samym.
-Chodź!-Powiedziałem. Miałem jeden worek i dwie trzecie worka kitu. Wygram to! Spotkałem Kay'a. Był zdyszany. Wkrótce przybiegł Hak w ryju.
-No to podliczamy!-Zawołałem i wylałem kit na ziemię. Reszta zrobiła to samo.
-A ty nic nie zebrałeś, Demi?-Zapytał Kay.
-Nie. Kazuto był szybszy-Westchnął z udawanym smutkiem.
-Bywa. Chyba mam więcej, niż Kazuto!-Zawołał. Mojego kitu było przynajmniej dwa razy więcej.
-Nie, ja mam więcej, głupku.
-Eh..Niech Ci będzie.

<Demi? Kay? Hak?>

Od Decimate'a CD Kazuto

- Czeeeść, Kaz... - jęknąłem poprzez ziewanie.
- Czeeść. - odparł.
- Ech... Wiedziałem, że Cię tu znajdę. Baaaardzo nie chcę być przywódcą, wiem jak to jest i... Nie lubię jak ktoś zwraca na mnie dużą uwagę. Pomyślałem, że to przyda się Tobie bardziej. - odparłem i podałem mu cały worek wypełniony kitem.
<Kaz?>

Od Kazuto CD Kay'a

-Teraz zaczynamy?-Zawołałem z entuzjazmem.
-Trzy, dwa, jeden, start!-Zawołał niezwykle szybko Kay i każdy ruszył na poszukiwania kitu. Oni jednak nie wiedzieli jeszcze pięć minut temu, co to w ogóle jest kit, więc mam większe szanse. Znam jego złoża. Poleciałem do lasu, gdyż ludzie czasem wywalają tam sporo rzeczy. Znalazłem butelki, niedojedzone owoce, patyczki od lodów, kości i worek pełen kitu! Podniosłem go. Wkrótce jednak mój entuzjazm skończył się, bo zaczęło padać, przez co straciłem jedną trzecią posiadanego kitu. Chłopaki na 100% mają już dużo kitu, a ja nadal nic nie mogę znaleźć. W końcu pobiegłem do sali lekcyjnej i zerwałem tyle kitu z okien, ile się dało. Do sali wszedł Demi.


<Demi?>

28 lis 2015

Od Kay'a CD Kazuto

- Przypieczętujmy to krwiąąą! - powiedziałem władczo, żując kit. Spojrzeli na mnie dzikim wzrokiem. - No co? Tak się robiło w klanach! - dodałem pospiesznie.
- A kto będzie szefem? - zagadał Deci. Pokazałem łapą na siebie.
- Oczywiście, że... - zaczął Kazuto. Przerwałem mu prychnięciem. Oplotłem ogon wokół szyi i z gracją kota przeszedłem koło niego.
- Jesteś przyszłą alfą, może ja bym się sprawdził? - wszyscy mruknęli stanowcze "nie". Przygnębiony, opuściłem łeb. Szczenięta zaczęły coś gadać.
- Zrobimy zawody. - zawyły chórkiem.
- Jakie znowu zawody?! - oburzyłem się.
- Ten, kto zbierze najwięcej kitu, wygrywa. - wytlumaczył Kirito.

< Haku? Kazuto? Deci? Brakus wenus >

Od Miu - Cd. Rae'a

- Śmierć z jego rąk była długa i bolesna. Pierwsze nacinał ciało tak, żeby się wykrwawiło. Potem odrywał jego poszczególne części, aby na końcu przeszyć serce ostrym pazurem. - powiedziałam, zapatrzona w jedno miejsce. Jak mogłam zapomnieć o Demato? Przecież to przez niego prawie zginęłam..
- Miu! - dotarło do mnie wołanie Rae'a. - Kontaktujesz ty, czy nie za bardzo?
- Huh? No, powiedzmy, że cię słucham. O czym do mnie paplałeś?
Basior jedynie fuknął. Odpowiedziałam mu tym samym i odłożyłam czarny miecz na miejsce, zmieniając się przy tym w człowieka. Po chwili usłyszałam głośny tupot czterech łap. Zaalarmowany zgrzytem metalu Cerber, przybiegł tuż obok mnie.
- Cerber? - mruknęłam, spoglądając na czarnego psa. - Co się stało? - tym razem powiedziałam to bardziej czule, głaszcząc go po głowie. Ten jedynie zaskomlał i z powrotem wrócił w głąb jaskini.

<Raae?>

Od Lily - Cd. Kay'a

-Wiesz co? Wredny jesteś-zasmialam się.
-Co ty nie b powiesz?
Nagle rzuciłam sniezka w basiora. Tak zaczęła się bitwa na śnieżki. Potem szliśmy powoli do naszych jaskiń. Po 30 minutach już się pożegnaliśmy. Nagle zatrzymałam się i pobiegłam w stronę basiora.
-Kay jak chcesz możemy na tą imprezę wziąść Lunę, podoba ci się prawda?
<?>

Od Luny Do Lily

Musiałam siedzieć z Kay'em. Inne miejsca były zajęte. Nie chciałam z nim siedzieć. Bałam się go. On cały czas się wygłupiał, nie uważał, przeszkadzał wszystkim. Zauważyłam, że Lily siedzi sama w ostatniej ławce. Lily była bardzo żywiołowa, więc raczej z nią się nie zaprzyjaźnię. Podniosłam rękę, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, ku mojemu zdziwieniu odezwała się Lily.
- Proszę pani, czy Luna może ze mną siedzieć?
Zatkało mnie. Czy ona chce ze mną siedzieć? Ona chyba potrafi czytać w myślach.
- Oczywiście - powiedziała nauczycielka.
Usiadłam obok wadery.

<Lily?>

Od Kay'a CD Lily


- Nie jesteś za... - wadera przerwała mi dziwnym gestem.
- Za młoda? A skąd, wiesz. Są takie miejsca dla buntowników. - zaciekawiła mnie. Uśmiechnąłem się lekko, spoglądając na Lily. Zaśmiała się cicho.
- Wiesz, mogę Cię tam zaprowadzić. Jesteś moim jedynym przyjacielem... - powiedziała cicho. Parsknąłem na jej słowa, nie lubię tych co się użalają. Wilk Melanżu i brak znajomych? Cud chyba, ja bym chciał mieć ten harem...
- Okej, ale najpierw... - zaskoczona Lily dostała śnieżką po mordce. - To za to, że mnie obudziłaś. - fuknąłem jak oburzony kot.

< Lily? >

Od Kazuto

Dzisiaj w szkole poznałem jakiegoś nowego basiora. Oni wszyscy są tacy fajni! Jest już nas czwórka. Ja, Hak w Ryju, Kay i ten mały, nowy Decimate. W szkole było istne sranie w banię, więc nie słuchałem na lekcji. Po szkole stanąłem obok chłopaków ze szkoły, którzy gadali o wzroście niewielkiego Deci'ego.
-Hej, chłopaki. Patrzcie, co mam!-Wyciągnąłem w ich stronę łapę z kitem. Kit to jest to coś, co szklarze przyklejają do okien.
-Co to jest?-Zapytał Deci chwytając gąbczastą masę.
-Kit.
-A co się z nim robi?
-Szklarze używają go przy robieniu okien. Zabrałem go z sali.
-A co ty z nim robisz?-Zapytał znów Decimate.
-Ja? Ja go żuję.-Odparłem i zacząłem przeżuwanie kitu.
-Ale po co?-Zagadnął Kay.
-Bo lubię. A poza tym jestem zobowiązany, bo po jakimś czasie twardnieje i nie da się go żuć.-Odparłem.
-Czyli żujesz kit, żeby móc go później żuć?
-Tak, coś w tym stylu.
-A daj trochę!-Zawołali zgodnie. Miałem jeszcze trochę kitu, więc dałem im po kawałku. Zaczęli żuć kit, a ja podrapałem się za uchem.
-Możemy założyć Stowarzyszenie Zbieraczy Kitu i robić zebrania co jakiś czas-Zagadnął Hak w Ryju.
-Tak!-Zawołałem.-Ale tak, żeby dorośli nie wiedzieli?-
-Tak! No to mamy umowę!-Zawołał Kay wypluwając kit do góry, a potem sprawnie łapiąc go w zęby.



<Hak w ryju? Decimate? Kay?>

Od Lily - Cd. Ryuu

Siedziałam w ostatniej ławce. Na przerwie podszedł do mnie jakiś biały basior.
Nastała cisza. Basior powtórzył pytanie.
-Sama nie wiem-powiedziałam zamyślona.
-O czym myślisz-zapytał.
-O tym że nie powinnam istnieć, o tym że nie powinnam się urodzić-odpowiedziałam.
Mówiąc te słowa miałam łzy w oczach...
<?>

Od Rae'a CD Miu

Piekło jak cholera, jednak nie chciałem być mięczakiem i zostawiłem łapę w spokoju. Nie dając oznaki bólu, gapiłem się w Miu. Po chwili jednak odezwała się stanowczo.
- Teraz możesz dotykać. - podparła się. Uśmiechnąłem się zwycięsko, ale nic nie zrobiłem.
- A co wiesz o innych wymiarach? Bo wiesz, któregoś razu wybrałem się na przechadzkę po wspomnieniach... Niekoniecznie moich. - wycedziłem przez zęby. Zaśmiała się, pewnie wyobraziła sobie mnie jako szczenię. Wyglądałem pewnie słodko, aż cukrzycy się dostaje od samego patrzenia. Zamyśliła się, po czym przerwała ciszę.
- Są równoległe do naszego, przedstawiają inną czasoprzestrzeń, inny świat... Wszystko co nam nieznane lub już dawno widziane. - nie rozumiałem ani jednego słowa. - Ale powiedz, jak doszło do tego, że się zmieniłeś? - spytała po chwili.
- Sam nie wiem... To taki instynkt. - burknąłem. Miu przekrzywiła lekko łeb.
- Widziałam kiedyś takiego stwora. Mieszanka Demona i Mutantio. Były wykorzystywane na arenach. - przypomniawszy sobie o tym, na jej pysk wkradł się tryumfalny uśmiech,

< Miu? Wena boli >

Od Lily - Cd. Kay'a

Kay siedział obok mnie do końca lekcji. Cały czas spał. Gdy szliśmy do domu nie chciałam go budzić,bo byłoby jak ostatnio.
-Kay, wstawaj, koniec lekcji-powiedziałam.
Basior się obudził. Wyszliśmy razem z klasy. Tak szczerze mówiąc to był mój jedyny przyjaciel. Szliśmy razem.
-Ej Kay dziś jest impra, idziesz ze mną?
<?>

Od Ryuu - Cd. Lily

Zaskoczyły mnie słowa wadery, jednak nie dałem po sobie tego poznać.
- Ja za to jestem mieszanką wilka wody z wilkiem muzyki.
- Ciekawe połączenie. - powiedziała po chwili.
- Ano.. Zastanawia mnie, jakie będę miał moce gdy dorosnę.. - odparłem. - Bo jak w sumie może wyglądać połączenie muzyki z wodą?

<Lilyyy?>

Od Lily - Do Ryuu

Siedziałam w ostatniej ławce. Na przerwie podszedł do mnie jakiś biały basior.
-Hey jestem Ryuu, a ty?
-Jestem Lily- odpowiedziałam.
-Czemy siedzisz sama?
-Wiesz ja nie mam nikogo,przyjaciół,rodziny-odpowiedziałam.
-Aha...
-Ale jestem wilkiem melanżu tylko czasami smutna-uśmiechnęłam się...
<?>

Od Kay'a CD Luny

- Co... Co jest...? - zrobiłem dzióbek, otworzywszy oczy. Rozglądnąłem się po pomieszczeniu. Byłem w obcej jaskini, przykryty kocem. Zrzuciłem go z siebie, po czym otrzepałem się. Czułem zapach tej nowej, Luny. Zaraz, lekcje! Jednak z nich uciekłem! A może poczekam na Lunę? I tak nie mam co robić, chętnie bym z nią pogadał. Nie jest brzydka, więc ma u mnie szanse. Jakieś dwie godziny później zjawiła się waderka, chcąc sprawdzić pewnie co u mojej osoby. Albo zgubiła się.
- Już się obudziłeś...!? - powiedziała cicho, unikając mojego spojrzenia. Prychnąłem, następnie przytulając Lunę.
- Dzięki że mnie nie wydałaś. - zaśmiałem się, nadal ją ściskając.

< Luna? >

Od Kay'a CD Lily

- Dzień dobry, Kayun. - powiedziała niechętnie, jednak z uśmiechem nauczycielka. Warknąłem na nią i usadowiłem się w osobnej ławce, sam. Położyłem łeb na blacie, a wadera zaczęła coś pieprzyć o kontrolowaniu mocy. Co chwila wzdychałem cicho.
- Kayun, może powiesz coś o Demonach? - spytała nagle. Zerwałem się i ziewnąłem głośno, drapiąc się po karku. - A twoje zachowanie jest karygodne! - dodała po chwili. O jejku, boję się, że mnie ze szkoły wydalą! Mam takie baaardzo prawdopodobne przeczucie. Stanąłem na równe łapy.
- Demon to mój tata. Ja również nim jestem. Pokazać wam coś? - uśmiechnąłem się dziwnie. Samica kiwnęła głową na tak, jakby uradowana tym, że coś robię. Tymczasem ja usiadłem koło Lily.
- Teleportacja. - bąknąłem. Ponownie zasnąłem na ławce.

< Lily? >

Od Lily - Cd. Kay'a

Rano obudziłam się wcześnie. Wyszłam z jaskini.
-Kay spales na dworze?!
-No tak...
-A tak przy okazji idziemy to szkoły?-zapytałam.
-Ok-odparl z niechęcią basior.
Gdy weszliśmy do klasy usiadłam na moim miejscu. Z tyłu klasy, sama....
<?>

Od Luny CD Kay'a

Po szkole szłam do jaskini. Po drodze zauważyłam Kay'a leżącego na śniegu. Nie wiedziałam co robić. Bałam się go. Pomóc mu, czy zawołać nauczycielkę. Jeśli ją zawołam Kay będzie miał kłopoty. Wzięłam go stąd, zaniosłam do jakiejś małej, niezamieszkanej jaskini. Przykryłam go kocem i uciekłam, bo jakby się obudził miałabym przerąbane.

< Kay? >

Od Miu - Cd. Rae'a

- Tą od Tartaru? - powtórzyłam z kpiną w głosie. - Fajnie to brzmi. Ale tego czegoś w podziemiach akurat nie widziałam. Pewnie się z innego wymiaru przypałętało, czy coś. - zakończyłam wypowiedź wzruszeniem ramion. Spojrzałam na basiora siedzącego na kamieniu.
- Co się tak na mnie patrzysz?
- Na kamienie w tej jaskini się już dosyć naoglądałam. - mruknęłam. - Poza tym, mieszkam sama, więc rzadko kiedy widzę w tym miejscu inne wilki. Ale mniejsza o to, źle wyglądasz.
Odpowiedziało mi prychnięcie Rae'a. Westchnęłam cicho i przywołałam do siebie czarny miecz.
- Ej! - zawołał. - Co ty chcesz mi zrobić?!
- Znak uzdrawiający. - odpowiedziałam, jakby to było oczywiste. Odwróciłam go rękojeścią do ziemi. - Wyciągnij łapę.
- Będzie bolało?
- Jak cholera. - odrzekłam z rozbrajającym uśmiechem. Onyksowy kryształ zalśnił. Przyłożyłam Elucidator do skóry basiora i zaczęłam rysować misterny znak. Z cichym sykiem zakończyłam tę czynność. Rae patrzył na Iratze. Natychmiast zaczął macać blednące ślady.
- Zostaw! - rozkazałam. - Bo będzie boleć.

<Rae? :'D>

Od Kay'a CD Lily


Rozkleiła się. Super. Objąłem ją łapą, po czym szepnąłem do ucha.
- Nie płacz, maleńka. Ja też nie mam domu. Po prostu, tymczasowo Raphael się mną opiekuje. Jak chcesz, możesz zanocować u mnie. - uśmiechnąłem się. Lily otarła łezkę, odwzajemniła gest. Zaprowadziłem ją do jaskini, pokazałem leże. Zasnęła, wyglądała jak zabita. Z westchnieniem, ułożyłem się na dworze, na gałęzi.

< Lily? >

Od Ryuu - Cd. Luny

- W pewnym sensie, wiem co czujesz. - odparłem.
- W pewnym sensie? - zdziwiła się lekko.
- Moi rodzice zginęli w pożarze. Lub zostali zabici przez wrogą watahę. Nigdy się tego nie dowiem. - powiedziałem. - Nie umiałem używać skrzydeł i spadłem z klifu. Zapewne znalazł mnie Exceptio i się mną zaopiekował. - wyjaśniłem, wspominając bolesne wydarzenia. Stanąłem kawałek od wodospadu, a Luna obok mnie. Zamarznięta woda ładnie połyskiwała w promieniach słońca.
- Bardzo tu ładnie. - szepnęła po chwili wadera. Uśmiechnąłem się lekko.
- Widziałaś dopiero wodospad. Musisz zobaczyć widok z wieży strażniczej.
- To tam można ot tak sobie wchodzić?
- W sumie to musisz mieć pozwolenie od strażników. Ale ci z tej watahy są fajni. - odparłem, wskazując łapą masywną budowlę, oddaloną od nas.

< Luna? >

Od Rae'a CD Miu

Zawarczałem, widząc swoje trofeum. Na tym moim pysku, czy jak to nazwać pojawił się zwycięski uśmiech. W tym samym czasie skurczyłem się, przyjmując dawną postać. Zachwiałem się, po czym upadłem na cielsko potwora. Miu podbiegła do mnie, próbując mnie ocucić. Leniwie otworzyłem jedno oko, potem drugie. Wadera patrzyła na mnie z wyrzutem.
- Dlaczego nie wspomniałeś o "tym"? - spytała. Wstałem powoli, i z ogromnym zdziwieniem oglądałem cielsko monstrum. W milczeniu, myślałem nad tym co się przed chwilą zdarzyło. Miu szturchnęła mnie, bym w końcu odpowiedział. Otrząsnąłem się i z niemrawym uśmieszkiem dałem jej upragnioną odpowiedź.
- Nie wiem, naprawdę. To pierwszy raz... - mruknąłem. Zamrugała kilka razy oczami, jakby nie wiedziała o co mi chodzi, jakbym był wariatem. I pewnie tak jest. Poklepała mnie po ramieniu.
- Może chodźmy odpocząć. - zaproponowała. Kiwnąłem łbem na tak. Powolnym krokiem odeszliśmy do jaskini samicy. Usadowiła mnie na kamieniu.
- Nie wiesz, kim lub czym było tamto coś? Słyszałem, że jesteś tą od Tartaru... - przerwałem ciszę.

< Ta długość D: >

Od Miu - Cd. Rae'a

Stanęłam jak wryta i wpatrywałam się to w nowo poznanego, to w potwora, który mnie gonił. Dobra, nie spodziewałam się tego, że wilk zmieni się w.. no właśnie, w co?
- Uciekaj. - powiedział ponownie, tym razem zniekształconym głosem. Uniosłam brew, jednak posłusznie się oddaliłam. Po co miałam się wtrącać w walkę, która z góry była przesądzona? Westchnęłam cicho, powoli wypuszczając powietrze z płuc. Już miałam dać sobie spokój i gdzieś iść, gdy usłyszałam wycie potwora. Natychmiast odwróciłam się w stronę walki. W kierunku basiora biegło paręnaście mniejszych stworków. Przywołałam do siebie kuszę i bełty, którymi przebiłam małe monstra, pozwalając Rae'owi walczyć nie martwiąc się o inne poczwary. Wypuściłam broń z łapy, a ta się rozpłynęła w powietrzu. Dokładnie w tym samym momencie ziemia kolejny raz się zatrzęsła, przyjmując na siebie uderzenie cielska potwora. Raphael zawarczał triumfalnie.

<Rae? Wybacz za długość D: >

Od Luny CD Ryuu

Popatrzyłam na niego zaskoczona. On ze mną rozmawiał? Chce mi pokazać tutejsze tereny? Mi? Ucieszyłam się w duchu, że jednak ktoś oprócz Rose się do mnie odzywa. Poszliśmy więc zwiedzać tereny. Najpierw poszliśmy nad Wodospad Szczęścia.
- A ty jak się tu znalazłaś? - zapytał nagle Ryuu.
- Mnie rodzice porzucili... błąkałam się długo, aż pewnego razu znalazła mnie Rose i przygarnęła. Teraz traktuję ją jak siostrę. Zastępuje mi moją rodzinę, której tak naprawdę nigdy nie miałam... - powiedziałam smutno.

<Ryuu?>

Od Kay'a CD Kazuto

Kazuto rzucił kartką papieru w waderkę o dwukolorowych oczach. Zaśmiałem się gromko, po chwili wróciła Venus. Miała obandażowaną łapę i spoglądała na mnie srogo. Mruknąłem coś pod nosem, po kilku minutach ukradkiem wyszedłem z klasy.
- Kayun!? Wracaj! - krzyczała za mną. Ja jednak, niczym badass mknąłem przez ośnieżone pola. Próbowałem nie rzucać się w oczy innym wilkom, więc skakałem po drzewach. Mimo tego, że jestem szczenięciem, chciałbym być dorosłym. Czemu? Ma godne życie, laseczki wokół siebie... Ale tatko Raphael to jakiś ciota, w ogóle nie ma haremu. Myśląc tak, odbiłem się od jakiegoś drzewa i upadłem na śnieg. Zwyczajnie, zemdlałem. Jeden zero dla szkoły, frajer ze mnie.

< Ooo szczeniakuuu...? >

Od Kas CD Kirito

Basior rzucał we mnie zgniecionymi kartkami, więc postanowiłam się odegrać. Używając swojej mocy, stworzyłam małą chmurkę kawy, posłałam ją nad głowę Kirito i... Kawa polała się na jego głowę.
- Szach, mat i cześć. - zaśmiałam się i do niego podeszłam. - A tak na serio, to... To by się nie stało, gdybyś nie rzucał we mnie tymi kartkami. - wyjęłam te zgniecione kulki i wrzuciłam na jego mokrą głowę.
<Kirito? XD>

Od Rae'a CD Miu

- Włącz jakieś ostrzeżenia, albo coś! - warknąłem, odsłaniając w końcu oczy. Ujrzałem waderę, kilka razy widziałem jak plątała się z Cuttle i Jeff'em. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jej dziwną minę. Pokazałem na las łapą.
- Co Cię tak poza tym, goniło... E... - nie wiedziałem, jak ma na imię. Wadera wciągnęła powietrze w płuca, otrzepała się z wody, po czym odpowiedziała niechętnie, jednak leciutko zaciekawiona.
- Miu. - nadzwyczaj krótkie imię. - A to coś... Nie wiem. A ty jak się zwiesz? - spytała, podnosząc brew. Zastrzygłem uszami. Zobaczyłem, że w krzakach coś się porusza. Dwie pary iskrzących się, czerwonych oczu zabłysły złowrogo.
- Wiej. Rae przy okazji. - powiedziałem cicho, ale coś kazało mi ruszyć na przód, rzucić się na niebezpieczeństwo. Zaskoczona Miu popatrzyła się na mnie jak na wariata. Zaśmiała się dziwnie. Stwór wyłonił się zza ośnieżonych badyli. Był wielki. Bardzo. Wielki. Źrenice powiększyły mi się, a serce przyspieszyło. Paszcza otworzyła się tuż nad samicą. Obróciła się, już nie taka radosna. Chyba moja demoniczna strona się przebudziła. Warknąłem cicho, widząc potwora.

- Rae...?! - zawyła, unikając ciosu tego czegoś. Nagle zrobiła się bardziej przerażona. Mój ogon wydłużył się, futro wypłowiało i zmieniło barwę na białą, następnie całkowicie zniknęło. Na skórze pojawiły się liczne wzory w kształcie oczu, a pysk... Heh, pysk wyglądał zupełnie inaczej. Byłem mniej więcej tego samego wzrostu co napastnik.

< Miu? Brakus wenus :v >