- Uhm, jeżeli umiesz doić jej dorodne cy... – Amisza sprezentowała mnie groźnym spojrzeniem – ... wymiona, to spoko, możemy iść po to mleko – poprawiłem się, uśmiechając niezręcznie. Wadera zachichotała cicho, wychodząc na zewnątrz jaskini. Podążyłem za nią szybkim krokiem. Gorąc dawał się we znaki, powoli napadało mnie zmęczenie.
- Ej, a jak już pozbędziemy się twojego kaca, tooo pójdziemy nad jezioro, plażę, cokolwiek? Musiałbym tylko tak trochę pomoczyć łapę, no bo ten... Cały nie wejdę – burknąłem, chowając łeb w ogonie. Czułem się tak dziwnie, mówiąc jej o tym. Naprawdę powiedziałem jej mój tak jakby, sekret? Mimo, że znam ją tak krótko? Kayun, co się z tobą dzieje?
- Nie potrafisz pływać? – spytała z przejęciem. Westchnąłem ciężko w odpowiedzi.
- Tak! Znaczy, nie, nie umiem, a poza tym to trochę... Tak bardzo trochę nie lubię dużych ilości wody. Tak pochlapać się to mogę, ale no. Nie wejdę ci do oceanu czy morza. Uhm, tylko ja tak potrafię, he! – rzuciłem, uśmiechając się niezręcznie. Samica spojrzawszy na mnie czule, usiadła naprzeciw.
- A nie chciałbyś pokonać tego lęku?
- No, pewnie. Tyle, że jak wchodzę po pas to przychodzi sobie taka pani zwana paniką i nie pozwala mi się ruszyć. Wtedy do gry wchodzi moje gardło, przez co drę się jak powalony, choć większość uważa, że już taki jestem. Dobra, koniec tych wyznań. Idziemy na te krowy czy nie? – Amisza kiwnęła potwierdzająco łbem. Wskazała leśną dróżkę, pewnie prosto na pole. Nikt jednak się nie odezwał, raz po raz wymienialiśmy zdania, ale to wszystko. W końcu doszliśmy do jakiejś zagrody. Tuż za nią pasło się stadko kopytnych, mucząc co chwila.
- No to co, robimy rzeeeź? – rzuciłem z nadzieją w głosie.
< Amisza? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!