- No, uhm, jesteś naprawdę spoko waderą, w dużym stopniu się mi podobasz – odparłem ze szczerym uśmiechem na pysku. Amisza westchnęła z wyczuwalną ulgą – A co do zaliczenia to... Nie, nie mówiłem tego na poważnie. Moon by mnie powiesiła na drzewie i zrobiła z mordy wycieraczkę do podłogi. Mówię serio, ja się jej boję. W rankingu strachów jest tuż po wodzie, a za nią są pająki.
- Boisz się pająków? – zapytała z zaciekawieniem. Kayun, za daleko zabrnąłeś ze szczerością, ugh. Spojrzałem na waderę, przez co grymas zmienił się na jakiś żałosny. W jej oczach widziałem cichą nadzieję na to, że jej odpowiem. I tak też się stało.
- Tak, trochę. Tylko nie patrz im w nogogłaszczki, są takie włochate i... Brzydkie, ble. Takie to tylko spalić na stosie i odprawić im egzorcyzmy, bo to nie jest ani trochę super – warknąłem naburmuszony, krzyżując łapy na piersi. Am zaśmiała się cicho pod nosem, obejmując mnie szczelnie.
- No już, spokojnie. Kiedyś nauczę cię pływać w morzu pająków z Moon na grzbiecie. I będzie dobrze, nie płacz mi tu, chociaż lubię takich wrażliwców – próbowała mnie pocieszyć. Ta wizja wydawała się straszna i zabawna zarazem. Z moich ust wydobyło się ciche wzdychnięcie. Czy ona naprawdę będzie mi bliska? Choć nie wiem, czy mój fanklub, składający się z Flash i Enoki'ego zaakceptował to. Później się przy ludziach nie będę mógł pokazać, trzymać skrzydlatego w kagańcu, Flash gdzieś z tyłu z obrożą, a Amisza koło mnie, żeby jej czasem nie zaszli od tyłu.
- Jeśli chcesz, abym spał później z tobą przez pół wieku z lampką nocną i misiem pod ręką, to czemu nie – parsknąłem – Teraz leć do Moonci, bo ci głowę urwie
- Dobrze, do zobaczenia – pożegnała się, znikając gdzieś w krzakach. Resztę dnia chyba spędzę na wchodzeniu do wody... Choć to pewnie będzie wyglądało dziwnie, zrobię to. Dla mnie samego! Także, skierowałem się do najbliższego jeziora.
< Amisza? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!