29 cze 2015

Od Aberaty CD Saurona

Pożegnałam się z Sauronem, zaś przywitałam z Miu. Usiadłam przy wejściu, tłumacząc, że warty potrzebne są dla bezpieczeństwa. Co prawda była to jedynie wymówka, ale zadziałała. Przez następne godziny wpatrywałam się w gwiazdy, otoczenie poza jaskinią. Wstałam i postanowiłam przejść się. Bo przecież nie można tracić tak wspaniałej nocy na gapienie się w... przestrzeń. Nogi same mnie prowadziły, zupełnie jakby dostały własnej woli. Mijałam różne miejsca, od zbocza góry, aż po pustynię. Zatrzymałam się przed granicą z plażą. Morska bryza roznosiła przyjemny zapach słonej wody. Fale szumiały, kończąc swe wyprawy na brzegu. W oddali zobaczyłam stojącego człowieka. Barczysty, wysoki i jakże przyst... Ładny, Aberato, ładny. Sauron wpatrywał się w dal, jakby zamyślony. Postanowiłam zrobić cos, czego nigdy bym nie zrobiła. Podeszłam do niego na palcach i zasłoniłam mu oczy dłońmi.
- Zgadnij kto to.- wyszeptała miękkim tonem
Na pewno zgadnie, choć może nie... A może zadziała instynktownie i mnie zaatakuje? Sama nie wiedziałam. Ostatnia myśl napawała mnie grozą. W tym czasie mężczyzna odezwał się...
<Sauronie? Przepraszam, że krótkie ;-;>

Od Saurona CD Aberaty

-Widzę, że udajesz.-zaśmiałem się.
-No dobra, udawałam.-przyznała się.
Nagle przede mną pojawił się portal prowadzący do naszego świata.
-No chodź.-zawołałem.
Przeszedłem jako pierwszy przez portal. Tenebris przeszła jako druga. Oczywiście z tym kotem. Gdy ten kociak wszedł do naszego świata zamienił się w wielkie monstrum. szybko wepchnęliśmy go do tamtego świata, gdzie znów stał się małym i przyjaznym kotkiem.
-Ale numer...-mruknęła.
-Noo..
Było już późno. Odprowadziłem Aberatę do jej jaskini, którą dzieliła z Miu. Przywitałem się z Yuu. Potem poszedłem dalej.
<Aberata? BW ;-; >

Od Prusu CD Saurona

Widząc wydłużający się cień, odruchowo sięgnęłam do paska. Zwykle miałam do niego przyczepiony nóż, jednak dziś nie zabrałam go ze sobą. W myślach zaczęłam przeklinać własną głupotę. A to coś zbliżało się, aż dotarło do końca ściany. Zza niej wyszedł... Brązowy kociak.
- Jaki słodziak!- pisnęłam
Nie zwracając uwagi na sprzeciwy Saurona, podbiegłam do zwierzaka. Wzięłam puszystą kuleczkę na ręce i nadal się nim zachwycałam. Wróciłam do basiora i pokazałam mu zwierzę.
- Popatrz jaki jest śliczny!
- Nie wiem czym się tak zachwycasz. To zwykły kot.- odpowiedział
Zrobiłam obrażoną minę i odwróciłam się plecami do mężczyzny. Ten cały "foch" w moim wykonaniu był oczywiście nieprawdziwy. Chyba nie potrafiłabym gniewać się na Saurona.

<Sauronie? U mnie wena również siadła.>

Od Saurona CD Aberaty

-Ja bym Tobie odmówił? Jasne, że pójdziemy.-powiedziałem.
-Jeeeej!-krzyknęła i przytuliła mnie.
Odwzajemniłem ten drobny gest.
Poszliśmy na wielką i stromą górę. Lawa tworzyła takie jakby koło, które nas otaczało. Jej oczy... Błyszczały jak diamenty... Były piękne. Wpatrywałem się w nie jak w obrazek.
Dopiero po chwili otrząsnąłem się z "transu". Czy to możliwe, że mogłem się... Zako... Zakoch... Ać? Sam nie wiem.
-Bardzo tu majestatycznie.-zaśmiałem się.
-Taa...-powiedziała z uśmiechem.
Nagle zauważyłem czyiś cień za dużą ścianą. To był...
<Aberata? Brak weny daje się we znaki ;-; >

Od Aberaty CD Saurona

Wskoczyłam na majestatyczny fotel. Podczas skoku przybrałam ludzką postać. Wylądowałam na lekko zgiętych nogach, kłaniając się ze śmiechem. Basior również wydawał z siebie pełne rozbawienia odgłosy. Usiadłam na krawędzi tak, że nogi miałam poza granicą fotela. Sauron za to rozsiadł się jak pan i władca. Przy tym znów stał się człowiekiem. Odchyliłam głowę do tyłu, by móc na niego spojrzeć. Nawet nie wiem dlaczego uśmiechnęłam się szeroko, stało się to wbrew mojej woli. Wszyscy mówili, że był on bezlitosny, oschły i obojętny na wszystko. Jednak przy mnie śmiał się, rozbawiał i zachowywał się jak ludzki nastolatek. Również ja sama przechodziłam przy nim pewnego rodzaju przemianę psychiczną. Z oziębłej zabójczyni, urodzonej wojowniczki, drapieżnika stawałam się miękką istotą, która brnęła do tego wysokiego mężczyzny. Wyprostowałam się, popatrzyłam przed siebie. Bezkresny świat, który czyha na życie. "Przeżyją tylko najsilniejsi i ci, którzy potrafią odnaleźć się w tych czasach" przypomniałam sobie słowa mego mistrza. Stary elf powtarzał to, jakby od tego zależało jego istnienie. Westchnęłam cichutko, prawie niesłyszalnie. A jednak memu towarzyszowi udało się usłyszeć ten dźwięk.
- Co się stało?- zapytał
- Hm?- odwróciłam się do niego- A co miało się stać?
- Nie wiem.- odparł
- No widzisz, nie zawsze coś musi się stać...
Wzruszył jedynie ramionami i powrócił do leniuchowania. W sumie to też bym mogła... Ale nie, ja potrzebuję ruchu, wysiłku. Eh... Przeklęta ma natura. Poczłapałam do Saurona i zrobiłam "maślane oczka".
- Pójdziemy na spacer?- zapytałam

<Sauronie? Oferta nie-do-odrzucenia XD>

28 cze 2015

Od Saurona CD Aberaty

Także wyciągnąłem rękę. Podaliśmy je sonie na znak "pokoju".
~Pogoda o tej porze roku mnie zachwyca.~ - pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem. Jednak usłyszałem odgłosy warknięć. Szybkim krokiem (po drodze zmieniając się w wilka) podszedłem do źródła. Aberata poszła w moje ślady i też zmieniła postać.
Zauważyłem te same dwa szczeniaki, co wcześniej. Znów kłóciły się o to samo-który z nich jest lepszym zabójcą. Jednak oba były beznadziejne. Nie radziły sobie z zabiciem owada, czy ptaka. W końcu podszedłem do nich i spytałem:
-Hej, pamiętacie mnie? To ja, ten, który miał wam pokazać, kto jest najlepszym zabójcą.
-Pokaż nam!-krzyknęły.
Zacisnąłem białe kły na karku małego szczeniaka. Zmarł w kilka sekund. Mała waderka była przerażona. Jej jednak też nie oszczędziłem i zabiłem ją.
-Darmowa kolacja od zabójcy.-uśmiechnąłem się przynosząc martwe szczeniaki w pysku.
Zjedliśmy je w kilka sekund.
-Czas na drzemkę!-krzyknąłem i zapadłem w sen.
Obudziłem się dość szybko, bo miałem dziwny sen.
-Co jeeeeeeeeeest?-zapytała zaspana wadera ziewając.
-Miałem dziwny sen...
-Jaki?
-Śniło mi się, że ogromny słoik marmolady gonił mnie przez pole żelkowych misiów, które strzelały do mnie bitą śmietaną.
Wadera zaśmiała się.
~*~*~*~*
Wyszliśmy na spacer. Nieoczekiwanie przed nami pojawił się majestatyczny portal. Weszliśmy tam. Było bardzo gorąco i wszędzie lawa.
Ale nic. Szliśmy dalej. Nagle daleko przed nami stał majestatyczny fotel, który aż się prosił, aby na niego usiąść.
-Sorry Aberato, ale hierarchia zoobiązuje.-zaśmiałem się i pobiegłem w stronę fotela.
-Ej!-krzyknęła przez śmiech.
Byłem szybszy i pierwszy usiadłem na majestatycznym fotelu.
-Miejsca starczy dla dwóch osób!-zaśmiała się wpychając się na fotel.
<Aberata? Wena być zła ;-; >

Od Aberaty

Wpatrywałam się w niebo o kolorze moich oczu. Dzisiejszy dzień był naprawdę piękny. Chmury nie niszczyły błękitu nieboskłonu. Ptaki co rusz przelatywały tuż obok mnie z niesamowitą prędkością. Woda w strumyku szumiała. Dzikie zwierzęta przemierzały górskie tereny. Spokój, harmonia... Położyłam się na delikatnej trawie. Włosy rozsypały się po podłożu, przypominając nieumiejętnie rozrzucone skrawki brązowej nitki. Pierwszy raz od wielu lat mogłam pobyć sama, nie bojąc się o swe bezpieczeństwo, o życie. I pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu walczyłam z potworami różnej maści, ludźmi, zmiennokształtnymi, a nawet innymi wilkami. Zamknęłam oczy, zanurzając się w bezkresnej czerwieni, na którą skazały mnie powieki. Chwilowo wyłączyłam zmysł wzroku, dzięki czemu wyostrzyłam pozostałe. Niesamowite- pomyślałam- jak organizm szybko naprawia ubytki. Wsłuchałam się w burzę dźwięków krążącą po okolicy. Ptaki śpiewały w tylko im znanym języku, jeleń przywoływał swoje łanie i ich młode. Stąpania zająca w zaroślach. Kroki gdzieś w pobliżu... Otworzyłam oczy i szybko wstałam. Odwróciłam się w stronę z której dochodził odgłos. Przybliżyłam ręce do piersi, zaś dłonie zacisnęłam w pięści. Prawą nogę wysunęłam nieznacznie w przód, a to wszystko w zaledwie ułamku sekundy. Wbiłam nieufne spojrzenie w ciemnowłosego przybysza.
- Ktoś ty?- warknęłam
- Sauron.- odrzekł obojętnym tonem- A ty?
Opuściłam ręce, jednak nadal gotowa byłam do ewentualnej obrony.
- Otchłań Rozpaczy, Aberata lub... Prusu, jak kto woli.- odpowiedziałam
Wyciągnęłam rękę w stronę mężczyzny.

<Sauronie? Prusu dobry humor ma, to i w miarę miła jest XD>

Takie tam... Małe coś.

Witajcie moje kochane wilczyska. Z tej strony pisze do was nie kto inny jak Sauron. Chcę Wam coś powiedzieć...:
Życzę Wam jak najlepiej spędzonych wakacji i abyście nie zachorowali i wrócili do domów cali i zdrowi!
Tak, wakacje to czas odpoczynku, ale nie od pisania opek przecież. Teraz kochani mamy dużo czasu wolnego (chociaż niektórzy wyjeżdżają) i powinniśmy pisać dwa razy więcej opek, niż przeciętnie! :D
Jeszcze raz wam życzę mile spędzonych wakacji i ciepłego, letniego słońca!
~Sauron

Od Amortencji CD Phill'a

-Przepięknie tutaj-powiedziałam wzdychając
Harmonię tego miejsca było mocno czuć. Basior z siłą skoczył do wody a po chwili ja się przyłączyłam.Wesołej zabawie nie było końca.
Mijały godziny,a my się bawiliśmy.Phill odprowadził mnie do jaskini i się pożegnał.
Obiecał że jutro się spotkamy.Zasnęłam w oka mgnieniu rozmyślając.Następnego dnia basior rzekł
<Phill?>

Od Phill'a CD Amortencji

- Może zapolujemy? – zapytałem.
W zasadzie nie byłem bardzo głodny, ale przecież nie będziemy chodzić po terenach watahy cały dzień.
- Jasne. – zgodziła się wadera.
Poszliśmy więc za tropem, który po chwili poczuliśmy. Był to duży jeleń. Amortencja zaatakowała rzucając się na niego, a ja stanąłem za nim i zacząłem ziać w niego ogniem. Potem wskoczyłem mu na grzbiet, gryząc w kark.
Po chwili padł, prawie mnie przygniatając. Zdążyłem odskoczyć.
- Smacznego. – mruknąłem i zacząłem jeść.
Wadera chwilę stała nad zdobyczą, dopiero po chwili odpowiedziała:
- Nawzajem.
Po posiłku usiedliśmy, żeby odpocząć. Zauważyłem, że już powoli robiło się ciemno. No proszę, ale ten czas szybko leci. Kiedy odpoczęliśmy była już całkowita noc. Niebo było ‘’pokryte’’ gwiazdami.
- Chodź, Amor, pokażę ci coś. – powiedziałem.
Potruchtałem pomiędzy drzewami. Kiedy dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazało się wielkie jezioro. Całe świeciło, z niego w powietrze leciały błękitne promienie.
- Fajnie tu, co nie? Odkryłem po drodze do watahy. – uśmiechnąłem się lekko.
Podszedłem do wody, lekko zanurzyłem przednią łapę, poczułem, jaka jest ciepła.

< Amor? >

Od Amortencji CD Phill'a

-Witaj jestem Amortencja.Możesz mi mówić Amor-rzekłam dystyngowanie
Basior mruknął coś pod nosem i po chwili powiedział:
-Chcesz ze mną pospacerować?-
Szłam z Phillem w milczeniu.Po dłuższym okresie czasu zza krzaków coś się pojawiło.A mianowicie wyskoczył...
Kliku
-Springtrap!-wykrzyknęłam z grozą
Potwór wyglądał inaczej niż inne animatroniki niegdyś.Wyglądał na mądrzejszego,a zarazem straszniejszego.Patrzył się na nas około 2 minut,a potem zaczął atakować. Phill walczył a ja chwilę potem dołączyłam się do walki.Było na co patrzeć ciosałam moimi zaklęciami na prawo i lewo.Wbijaliśmy z basiorem ostre kły.Kiedy go zębami atakowaliśmy poczuliśmy od niego woń martwego trupa. Animatron gwałtownie rozwarł pysk a w środku było widać czaszkę człowieka.Niedługo potem bestia padła w pojedynku.A my ruszyliśmy dalej w drogę.W końcu basior rzekł.
<Phill?>

Od Miu CD Saurona

-Ja już nie chcę.. - mruknęłam, mocno trzymając się koszyka. Sauron stał obok mnie i się śmiał. Zapewne z mojej miny.
-Nie śmiej się! - jęknęłam, przez co chłopak zjechał do wnętrza. Z jego skulonej osoby było słychać spazmatyczne ataki śmiechu.
~*~
Zapadła noc. Nadal byłam obrażona na Saurona, więc korzystając z ciemności, zasłoniłam się kurtyną z gwiazd. Taka peleryna niewidka. Usiadłam na spodzie "balona" w myślach dziękując za to, że opanowałam tę umiejętność. Z uśmiechem obserwowałam Saurona, który pałętał się po koszu z obłąkaną miną. W końcu do głowy wpadł mi złowieszczy pomysł.
-Tu jestem. - szepnęłam cicho, po czym zmieniłam swoje położenie. -Gdzie ty się patrzysz? Przecież mówiłam, że jestem tutaj. - ponownie mruknęłam. Widząc minę Rat'a wybuchłam śmiechem. Nie dało się jej nawet opisać.
<Sauron?>

Od Rat'a CD Miu

-Spoko, nic się nue stało.-powiedziałem z uśmiechem i postawiłem dziewczynę na ziemi-umiesz grać w "samolocik"?
-Nie, a pokażesz mi?
-Okay.
Złapałem ją za nogi i wystawiłem "za burtę".
Trzymałem ją, ale w pewnym momencie puściłem i ponownie złapałem. Potem podsadziłem, aby mogła wejść na balon.
<Miu? Brak weny xD >

27 cze 2015

Aberata!


Imię : Aberata (łac. abyssi- otchłań, desperato- rozpacz)
Pseudonim : Tenebris | Morte | Hunter | Nocny Zabójca | Ci, którzy znają ją dość dobrze wołają na nią "pieszczotliwie" Wredota | Prusu (od Prus)
Wiek : Nieznany, jednak plotki głoszą, że stąpa po ziemi od tysięcy lat.
Płeć : Samica♀
Rasa : Mieszaniec Wilka Nocy i Wilka Wojny
Charakter : Miła, zabawna i opiekuńcza bardziej niż niejedna z matek- taka dawniej była. Jednak los okazał się dla niej mało łaskawy i zesłał na Moon same okropności i nieszczęścia (Ale o tym opowiemy w historii). Otóż z czasem ziarenko zepsucia zaczęło kiełkować, przemieniając dziewczynę w "pomiot szatana" lub jak ktoś woli- w istotę oschłą i bezlitosną. Nie jest nieśmiała, a jedynie świadomie stroni od kontaktów z innymi, poświęcając wolny czas na ćwiczenia. Wobec ogółu odnosi się bez uczuć, mówi beznamiętnym tonem, czasem wręcz wrogim. Co nie zmienia faktu, że jak się ją bliżej pozna to może zacznie być jako tako miła, bo przecież cuda się zdarzają, co nie? Do obowiązków podchodzi bardzo poważnie i stara się pełnić powierzoną jej rolę jak najlepiej. I nie, ona się nie stara, tylko robi coś co musi. To już mniej więcej wiadomo jakaż to ona jest na co dzień, ale jak to jest z innymi sytuacjami? Cóż, niezbyt łatwo jest to określić. Podczas walki "nakręca się" i idzie na całość. O dziwo każdy jej ruch, gest jest przemyślany i zaplanowany. Tu ujawnia się kolejna z cech- nieprzeciętna inteligencja i sprawność zarówno fizyczna, jak i psychiczna. Starcia w jej wykonaniu nazywane są "tańcem", ze względu na brak pomyłek w ciosach i płynne ruchy Dary. Nie lęka się, a odwaga miesza się z czystym szaleństwem. Sprawia pozory bezmyślnej maszyny mordu, jednak to jedna z jej metod przetrwania. Bo kto by pakował się w bójkę z kimś takim jak ona? No raczej nikt o zdrowych zmysłach. Ale tak naprawdę to bardzo fajna istotka, tylko trzeba do niej jakoś (sama nie wiem jak) dotrzeć. ^^
Stanowisko : Obrońca Sfory
Głos : Kagamine Rin
Konto : 300 KR
Zauroczenie : *unosi brew*
Partner : *prycha rozbawiona*
Jaskinia : Jaskinia Koszmaru
Potomstwo : Ekhem, ekhem... Chyba w snach!
Rodzina : Rodzina? A któż nią jest? Może chodzi tu o braterstwo krwi, a może o uczucia? Jej ani jedno, ani drugie nie jest znane.
Moce :
○ Przemiana w demona
○ Umiejętność przemiany dnia w noc i odwrotnie
○ Szał bitewny, zwany też furią
○ Bardzo dobrze rozwinięta umiejętność posługiwania się czarną magią
○ Zmiennokształtność
○ Przemiana w cień
○ Czerpanie energii ze światła gwiazd
○ Niewidzialność
○ Władza nad żywiołem wody
Ulubiony kolor: Posiada dwa- czarny i stalowosrebrny.
Motto : Marzenie o czymś nieprawdopodobnym ma własną nazwę. Nazywamy je "nadzieją".
Urodziny: 28 lipca | Lew
Lubi : | Wysiłek fizyczny | Walkę | Alkohol | Nikotynę | Karabiny maszynowe (wielbi te typu Galil) | Miecze, maczety i ogólnie broń białą | Lamborghini | Samotność | Róże | Tulipany |
Nie Lubi : | Braku szacunku | Kłamstwa | Burzy (boi się jej) |
Historia : Nikt nie wie jak znalazła się na terenach watahy, skąd pochodzi, kim była w przeszłości. Wszystko to jest skrzętnie ukrywane przez waderę. Wiadomo jedynie, że pewnego dnia pojawiła się na skraju lasu, a towarzyszył jej rosły, przedziwny mężczyzna w nie lepszym stanie. Cała zakrwawiona, ledwo stawiająca kroki. Nie prosiła o pomoc, czy wsparcie. Stała tak i patrzyła się na zgromadzonych. Wyszeptała jakieś słowa w nieznanym nikomu języku i... Upadła, tak po prostu. To, że dołączyła do tej watahy było jedynie kwestią przypadku.
Inne zdjęcia : X | X | X | X | X | X | Jako człowiek | Jako demon 
Kontakt : Korra10 (Patataje się kłaniają)

Od Philla

Własne legowisko we własnej jaskini. Dotąd spałem pod gołym niebem, teraz wszystko ma się zmienić. Koniec z walką o przetrwanie, szukaniem schronienia i samotności. Teraz będe częściej spotykał inne wilki. Czy ja na pewno tego chcę? Nie rozmawiałem prawie z nikim od lat, nie licząc Kan-D i Saurona.
Położyłem się na legowisku, ziewając. Dzisiaj dużo się działo, walka z potworem, w której w zasadzie prawie nie brałem udziału i dołączenie... Oprócz tego podczas podróży kilkakrotnie zostałem atakowany. Położyłem pysk na łapach. Czułem, że muszę już zasnąć. Przez zmęczenie moje oczy same się zamknęły. Zasnąłem.
*Rano*
Obudził mnie ptak, który wleciał do jaskini, chwilę obijał się o ściany i wyleciał. Pożegnałem go długim mruknięciem, przy czym położyłem obydwie łapy na głowie. Przeturlałem się na drugi bok. Dopiero po chwili otworzyłem oczy. Podniosłem się z ziemi. Przez moment zastanawiałem się, gdzie jestem, a potem przypomniałem sobie. Wataha Niebieskiej Zorzy.
Powoli wyszedłem z jaskini. Słońce niedawno wyszło zza horyzontu, a tutejsze ziemie zrobiły się piękne. Trawa pokryta była rosą.
Nie byłem ani głodny, ani spragniony. Co będzie teraz? Nie jestem przyzwyczajony do bycia członkiem watahy.
Poszedłem na Łąkę Życia, by posiedzieć tam w spokoju. Usiadłem na ziemi, rozglądając się. Nagle dostrzegłem sylwetkę wilka idącego w moim kierunku. Jak zwykle nie miałem ochoty na rozmowę, ale nie zniknę...
Odwróciłem się w przeciwnym kierunku, by uniknąć kontaktu wzrokowego. Słyszałem, jak wilk zatrzymuję się za mną. Czyżby oczekiwał, że się przywitam? Nie miałem ochoty. Ja nie rozmawiałem z innymi wilkami prawie w ogóle, wolałem samotność. Nawet nie wiedziałem, jak to jest mieć przyjaciół.
- Eh, no... Hej! – powiedział wilk.
Dalej nie wiedziałem kim jest, ale westchnąłem tylko i nie patrzyłem na niego. Musiałem odpowiedzieć.
- Cześć, Phill jestem. – przedstawiłem się i dopiero wtedy odwróciłem w stronę wilka. Nigdy wcześniej go nie widziałem.

< Ktokolwiek? >

Od Amortencji CD Rey'a

-Dobrze.-rzekłam
-Wiesz mam pomysł.Morzę upieczemy tę sarnę?-zapytał
Zgodziłam się ponieważ też myślałam że będzie to dobry pomysł.Zebrałam tro-che drewna do rozpalenia ogniska, a Rey trochę kamieni z pobliskiego strumienia.Rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy sarnę.Była wyśmienita.Całe mięso było delikatne i soczyste,a wierzch chrupiący.Po zjedzonym posiłku poszliśmy popływać ale niestety nim zdążyliśmy wejść do wody rozpadało się.Biegliśmy do najbliższej jaskini.Weszliśmy do niej a w środku wyglądała pięknie.

Otrzepaliśmy się i pooglądaliśmy grotę.Była jeziorko więc poszliśmy popływać.Gdy chlapaliśmy się nieraz słyszeliśmy jak pioruny uderzają z potęgą w ziemię.Kiedy wyszliśmy z jeziora osuszyłam nas ciepłym wiaterkiem.Na widnokręgu było widać zachodzące słońce.
-Chyba będziemy tu nocować.-rzekła basior.
-Chyba tak.-odpowiedziałam
Kiedy rozmawialiśmy słońce dawno zaszło a nastała noc.Księżyc w pełni pięknie się prezentowała na tle z gwieździstym niebem.Usiedliśmy koło siebie podziwiając harmonię krajobrazu.W końcu Rey powiedział:
<Rey?>

Od Saurona

Tego lata słońce nie przestawało grzać. Było na prawdę gorąco. Nie dziwcie mi się, że zostałem w jaskini. Ale tam lepiej nie było...
-ZAA GORĄCO!-wrzasnąłem.
Promienie słoneczne nie dawały za wygraną. Świeciły coraz mocniej, przy czym było goręcej.
Myślałem, że w cieniu jest około 16 °C. Chyba miałem rację... Postanowiłem uciąć sobie drzemkę.
~*~
Po dłuższej drzemce (która zapewne trwała ok. 5 godzin, lub więcej) zupełnie straciłem poczucie czasu. Słońce nie grzało już tak mocno.
Wyszedłem z jaskini rozleniwiony. Powoli szedłem w stronę strumyku. Nad nim usłyszałem odgłosy zabaw. Podszedłem tam. Usłyszałem kawałek rozmowy dwóch szczeniaków:
-Ja jestem lepszym zabójcą, niż ty!-wykrzyknął biały szczeniak.
-Chyba sobie kpisz?! To ja jestem najlepsza!-krzyknęła zapewne siostra białego wilczka.
Wtrąciłem się do ich rozmowy:
-A pokazać wam, kto jest najlepszym zabójcą?-zapytałem z uśmieszkiem.
-Jasne!-wykrzyknęły jednocześnie.
I gdy już miałem im to pokazać, zza krzaków wyszła ich matka.
-Dzieci... Tyle razy mówiłam, żebyście się ode mnie nie oddalały!-powiedziała brązowa wadera.
~Kuźwa... A już miałbym niezłe śniadanie z tych dzieciaków!~ - pomyślałem.
Nie. Nie miałbym wyrzutów sumienia gdybym je zabił. To tylko małe stworzonka, które są bezbronne.
~Rat! Pamiętasz?! Ty też kiedyś byłeś szczeniakiem!~
Otrząsnąłem się z tej myśli. Pewnie jako szczeniak byłem nie do wytrzymania... Ale co tam. Było, minęło.
-Mamusiu! Ale ten pan chciał nas nauczyć jak być najlepszyn zabójcą!
-Trudno. Wracamy.-powiedziała matka szczeniąt.
-MAAAAAAAMOO...-przeciągnęły dzieci.
-Nie!-wrzasnęła-idziemy!
-Ale pani radość dzieciakom normalnie odbiera.-powiedziałem spokojnie.
Brązowa wadera odwróciła się, a dzieci posłusznie poszły za nią. .
-Do widzenia!-krzyknęły dzieci.
Nic nie powiedziałem, tylko odszedłem.
Idąc tak, poszukiwałem jedzenia. Ale... Ani żywej duszy...
-Pff... Pustynia normalnie...
Zobaczyłem drzewko  na którym rosły owoce.
-No cóż... Trzeba zadowolić się tym...-mruknąłem.
Zjadłem kilka owoców. Najadłem się i (jak to ja) położyłem się spać.
~Aww... Kolejna drzemka...~ - pomyślałem i uśmiechnąłem. się.
Miałem zamiar przespać cały dzień. Miałem nadzieję, że nikt mi nie przeszkodzi. A jednak...
<Cation? Co zrobiłeś, aby mnie obudzić? >

26 cze 2015

Fukari!

http://fc07.deviantart.net/fs71/i/2011/262/2/b/peacock_by_fukari-d4aarkp.jpg
Imię: Fukari
Pseudonim: -
Wiek: 3,5 lat
Płeć: wadera
Rasa: wilk wody
Charakter : Zazwyczaj przyjazna i towarzyska, łatwo się z nią dogadać. Nie wykazuje jakichś sadystycznych czy psychicznych zachowań. Jest wyrozumiała i bardzo cierpliwa. Jest miła ale jeśli ktoś jej nie szanuje staje się wredna. Nigdy nie daje sobą pomiatać. Jest odważna i zażarta gdy walczy o swoje. Lubi się zabawić
Stanowisko: Zielarka
Głos:
Konto : 300 KR
Zauroczenie: -
Partner: brak
Jaskinia: wody
Potomstwo: brak
Rodzina: Matka Eostra
Moce: związane z wodą
Ulubiony kolor: turkusowy
Motto: Jedyny sposób by odkryć granice możliwości to przekroczyć je i sięgnąć po niemożliwe
Urodziny: 1 listopad
Lubi : pływać, polować, czasami mocniej się zabawić z jakimś alkoholem, narkotykami
Nie Lubi: deszczu
Historia: Jej matka urodziła ją poza jakąkolwiek watahą. Była samotniczką i wychowywała Fukari sama. Fukari nie znała swojego ojca ale jakoś jej to nie przeszkadało, jej matka nigdy o nim nie mówiła a ona też nie pytała. Gdy została nastolatką prosiła matkę by dołączyły do jakieś watahy ta jednak odmawiała mówiąc że same dadzą sobie radę. Kiedy Fukari skończyła 2 lata jej matka została zabita przez dwa nieznane jej wilki. Okazało się że uciekła bo była skazana na śmierć za zabójstwo alfy. Fukari po śmierci matki wędrowała przez rok samotnie. W końcu nadarzyła się okazja i dołączyła do watahy.
Inne zdjęcia: -
Kontakt: Diamont

Nieobecność!

UWAGA! Alfa będzie nieobecna od dnia 27 i nie będzie ani na howrse, ani na doggi, ani na watasze przez tydzień!

-Kan

Od Kan-D CD Cationa

Poszliśmy nad jeziorko. Ciszę i śpiew ptaków nagle przerwał głośny szelest w krzakach. Nagle wyskoczył z nich zakrwawiony wilk. Był niezwykle wielki. Na nasz widok zawarczał i rzucił się na mnie. Cation zadrapał go w bark. Wilk rzucił się wtedy na niego. Zaczęli walczyć, aż Cation ugryzł go w kark, a wilk wyjąc z bólu uciekł w las. Cation nie odniósł zbyt wielu obrażeń.
-C..Cation, ty...Mni uratowałeś!-Wtuliłam się w jego futro.-Mam u Ciebie dług do spłacenia.
-W sumie, to jest jedna rzecz, na którą chyba zasłużyłem.
-Racja.-To mówiąc pocałowałam go namiętnie. Kiedy skończyłam Cation mlasnął i powiedział:
-Nie to miałem na myśli.-To wypowiadając zbliżył się do mnie, a jego oczy zabłyszczały.


<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

Oblizałem się z jej śliny... uśmiechnęła się uroczo.
wziąłem jej ogon...
-nie musisz się bać-uśmiechnąłem się
Zszedłem z niej... Kan wstała i spytała
-zjemy coś?-spytała
-nie, wolę się czegoś napić-mruknąłem

<?>

Od Miu CD Saurona

-Sauron.. - mruknęłam.
-Hmm?
-Nie jestem pewna, czy to bezpieczne, zważywszy na pogodę.
-Oj tam! - krzyknął entuzjastycznie i wskoczył do koszyka. Po chwili mocno pociągnął mnie za dłoń, wciągając za sobą.
~*~
Odebrałam Black Star od chłopaka, który stał po przeciwnej stronie, podziwiając widoki. Nagle balon się zatrząsł, a ja wpadłam w objęcia Saurona.
-Prze-przepraszam... - zdołałam wyjąkać.
<Sauron? Zbyt dużo pewnej złeeeej osoby ;p>

Zakup przedmiotu.

Miu zakupuje Eliksir Wieku, płacąc przy tym 100 KR. Od tegoż momentu, stan jej konta wynosi 200 KR.

Od Rey'a CD Amory

Nastąpiła cisza. Patrzyliśmy się na siebie przez 2 minuty nic nie mówiąc, w końcu przerwałem ciszę:
- Może byś coś zjadła? Mogę przynieść jakieś owoce. Ewentualnie pójdziemy razem coś upolować.
- Jestem za drugą opcją - uśmiechnęła się
Z jednej strony cieszyłem się, że gdzieś z nią pójdę - z drugiej ja nie umiem polować. Nie chciałem się przed nią zbłaźnić. Trochę mi na niej zależało.. a nawet nie trochę. Na szczęście nie było tak źle. Razem upolowaliśmy dość pożywną sarnę. Była już zraniona więc nie było tak ciężko.
- Wiesz.. muszę z tobą pogadać - westchnąłem - ale nie teraz..

<Amor? Sorry, że tak długo ale mnie nie było ;-;>

25 cze 2015

Od Kan-D CD Cationa

-Dobra, okej, temat skończony, możesz teraz ze...-Cation przerwał mi pocałunkiem. Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu całować się po szyi. Kiedy Cation zaczął przechodzić do konkretów, chciałam coś powiedzieć, ale byłam jak sparaliżowana. Podwinęłam ogon, a Cation odezwał się:
-Przecież Cię nie zabiję, nie martw się-Zaśmiał się i zaczął mnie znów całować.


<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

-Ach ty...-rzuciłem się na nią-właśnie że tak zabrzmiało!!-zaśmiałem się
Kan była pode mną, spojrzała mi w oczy
-no dobrze, może tak zabrzmiało-uśmiechnęła się i puściła oczko
-no... i kto tu jest zboczuchem-zaśmiałem się
-ty, bo wy samce macie dwa okrągłe coś...
-ty się nie czepiaj samców, bo wy samiczki nie lepsze-zaśmiałem się

<?>

Od Kan-D CD Cationa

-No co, tak to brzmiało!-Zaśmiał się.
-Wcale nie, zboku!-Warknęłam rozbawiona.
-Wcale tak!-Odparł.
-Wcale nie!-Powiedziałam udając oburzenie.
-Wcale tak!
Zachichotałam i powiedziałam :
-W c a l e, ż e NIE.
-Wcale tak.-Powiedział kończąc rozmowę.


<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

-Kan, chyba nie miałaś na myśli...
Kan zdziwiła się
-czego?-spytała
-no tego...-aby to udaremnić z palców u łapy zrobiłem kółeczko a w drugiej łapie wywaliłem palec i wsadziłem do kółeczka
-nie no co ty?!-zaśmiała się
-no to o co?-spytałem

<?>

Od Kan-D CD Cationa

-A nic, pytam ze zwykłej...-Nastąpiłam mu lekko na łapę i zbliżyłam się do niego znowu-Ciekawości. Pocałowałam go w szyję, a potem znowu w pysk. Cation złapał mnie za rękę. Kiedy skończyliśmy się migdalić coś ogarnęłam; Ledwo się przecież znamy. Zbladłam.
-Coś nie tak?
-Nie, tylko po prostu...Trochę krótko się znamy i...-Urwałam.


<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

Zdziwiło mnie to pytanie Kan, niestety nie mam tej zdolności...
zrobiłem kwaśną minę i powiedziałem
-niestety nie
Kan jednak nie opuszczał uśmiech na pyszczku
-a co?

<?>

Od Kan-D CD Cationa

Pływałam jeszcze chwilę, ciągle czując na sobie spojrzenie Cationa.
-Cation, nie martw się, nawet się nie lubimy zbytnio...-Pocałowałam go, po czym poszliśmy do pobliskiej jaskini. Była bardzo rozległa i ciemna.
-Umiesz zmieniać się w człowieka?-Zapytałam siadając bardzo blisko niego.


<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

Przytuliłem ją...wtuliłem się w jej futro... kocham, boże jak ja ją kocham...
Sauron odchrząknął zniecierpliwiony, zerknąłem na niego
poszliśmy później nad rzekę, wszyscy trzej wskoczyliśmy z pasją do wody
oczywiście nie mogłem wzroku stracić z Kan

<Kan/Sauron?>

Od Kan-D CD Amor

-Może ktoś będzie miał je za towarzyszy? Przypomnę, że BonBon nie dogaduje się z Bonnie'm.
-No...-Przyznał Animatron.-Ale tak serio, wydaje się całkiem spoko.
Skrzyżował nogi i podparł się rękami.
-A Chica...Ah...Ona jest śliczna!-Westchnął.
Wymieniłyśmy spojrzenia z Amor i zaczęłyśmy mówić chórem :
-Z.a.k.o.c.h.a.ł.e.ś s.i.ę!-Bonnie westchnął w milczeniu.


<Amor?>

Od Kan-D CD Cationa

-Znajomy.-Powiedziałam.-Idziemy na spacer?
-Jasne.-Odparł z uśmiechem. Wyszliśmy z jaskini. Cation zmarszczył brwi i spojrzał na Saurona.
-To tylko znajomy.-Powiedziałam uspokajając go-Czyżbyś był o mnie zazdrosny?
Cation milcząc objął mnie. Otarłam się o niego czule sprawiając, że się uśmiechnął. Usiedliśmy przytulając się jakoś tak :
http://orig13.deviantart.net/1436/f/2010/003/c/8/wolf_love_by_svarci.jpg
Uniosłam głowę i pocałowałam go znów.

<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D/Saurona

-proszę cię...wiesz muszę cię na chwilę opuścić, ale zaraz wracam-uśmiechnąłem się
po czym wyszedłem z jaskini i napotkałem tam jakiegoś samca...
nie zwracałem na niego uwagi...
po jakimś czasie usłyszałem głos Kan, jakby śmiech... zacząłem iść za tym głosem...
napotkałem tam Kan z samcem którego napotkałem wcześniej...odrzekłem zaniepokojony
-okey...co tu się dzieje?

<?>

UWAGA! Konkurs!

Uwaga!
Ogłaszam konkurs na rysunek dowolnego wilka z watahy! Nagrodą jest darmowy Towarzysz Animatron! Zwycięzców będzie 3!
Prace proszę przesyłać do Kan-D do dnia pierwszego lipca!

PS: Jeśli wygrasz animatrona, ale masz już towarzysza, tak czy siak otrzymasz go, bez płacenia za kulę Towarzysza!

Od Amor CD Kan

-Idziemy na spacer?-zapytałam
-Czemu nie.-opowiedzieli chórem Bonnie i Kan
-Komu w drogę temu czas.-rzekłam
Spacerowałam z Bonnim i waderą rozmawiając na różne tematy.Po godzinie zaczęły pojawiać się ciemne burzowe chmury.Nie minęła chwila a z chmur zaczął padać deszcz.Biegliśmy pędem do najbliższej jaskini ja miałam na grzbiecie Bonniego.Jaskini była ciemna i mroczna i zimna.Pioruny waliły z siłą w ziemię.Przez chwilę poczuliśmy się bezpiecznie.Po chwili zadałam Kan zasadnicze pytanie:
-A może zapytamy znajomych czy chcą jakiegoś animatronika?-
-Czemu nie?Możemy spróbować.-odpowiedziała
-Miu spodobałaby się BonBon-orzekłam
Przez dłuższy czas dopasowywaliśmy animatrony do wilków z watahy.Po namyśle Kan powiedziała:
<Kan?>

Od Kan-D CD Amor

-Hejka, postanowiłam, że Animatrony zostaną na łące, bo twierdzą, że mają tam już domki-Zaśmiałam się. Nagle do jaskini wszedł Bonnie i zapytał:
-Mogę z wami posiedzieć?
-Jasne.-Powiedziałyśmy chórem. Bonnie usiadł krzyżując nogi obok nas i wymienialiśmy razem opinie o watasze i innych Animatronach. Bonnie stwierdził, że najbardziej chamski animatron to BonBon. Przytuliłam Bonniego i uśmiechnęłam się.


<Amor?>

Od Amor CD Kan-D

Słońce miało się ku zachodowi a mnie dręczyło pytanie.W końcu nie wytrzymałam i zapytałam:
-A gdzie będzie mieszkać reszta?-
-Jeszcze nie wiem jutro ci powiem jestem za bardzo zmęczona-oznajmiła
Ja też w pewnym sensie czułam się senna więc poszłam do mojej jaskini.W głowie starałam się ujarzmić wszystkie dzisiejsze wydarzenia.W pewnym momencie zasnęłam.Obudziła mnie Kan.Wyglądała na rozradowaną i w końcu powiedziała:
<Kan-D?>

Od Kan-D CD Amor

-Dobra, ALE będą własnością watahy, a nie nas dwóch. Będą pomagały w walce i w polowaniach. Bonnie podszedł do mnie, zamachał do mnie i powiedział :
-Cześć, jestem Bonnie-Zaśmiałam się i powiedziałam:
-Wiem-Uśmiechnęłam się.-Chciałbyś być moim towarzyszem?
-Tak!-Uniósł łapki.-Obiecuję, że nikomu nie zrobię krzywdy!
-Wierzę Ci, wsiadaj na Briggana-Wskazałam na jednorożca. Bonnie wskoczył na konia, a ja poprowadziłam nas do jaskini. Amor szła za mną z zazdrością patrząc na Bonniego.
-No co, wybrałaś konia, miałaś wybór-Spojrzałam na nią.


<Amor?>

Od Amor CD Kan-D

-Lubisz go?-spytałam
-No tak.-odpowiedziała
Galopowałyśmy przed siebie po łące życia ku naszemu zdziwieniu pojawił się oto taki widok złowrogich animatronów.
http://fc02.deviantart.net/fs70/f/2014/239/c/9/good_night_at_freddy_s_by_thedoggygal-d7wyjce.png
Miałyśmy już uciekać ale coś nas powstrzymało.
-Hmm.Może łąka życia je odmieniła?-spytałam spokojnie spoglądając na animatroniki
-Nie wiem..To miejsce jest zaczarowane.-rzekła wadera
-Może je przygarniemy?-spytałam robiąc takie oczy
http://kp.i1.fdbimg.pl/pvr3hk_kkx11p.jpg
Po chwili Kan powiedziała:
<Kan?Plloszę przygarnijmy je XD>

Od Kan-D CD Amor

-Zakochałaś się kiedyś?-Rzuciłam, tak z innej beczki.
-Ekhm...Możliwe-Amortencja była zakłopotana.
-Czyli tak?-Uśmiechnęłam się słabo.
-No, tak.-Przełknęła ślinę.
-A kto to?
-Rey.-Powiedziała baaardzo cichutko.-A ty?
-Noo......Też.-Przewierciłam się na koniu.
-A kto to?-Amor spojrzała na mnie jakbym powiedziała, że mam na drugie imię Hermenegilda.
-Ekhm...Cation.-Rzuciłam słabo.


<Amor?>

Od Kan-D CD Cationa

-Ja chyba Ciebie też kocham...-Pocałowałam go znowu w pysk i przytuliłam. Wow, można coś naprawdę do mnie czuć?
-Zaśpiewasz mi?-Poprosiłam
-Jak chcesz-Zaśmiał się i zaczął śpiewać : Imagine Dragons - It's time (Jeśli kliknąłeś w ten link, to słuchaj do końca, bo muza super ☻) 
-Dzięki-Uśmiechnęłam się.


<Cation?>

100 postów!

W.O.W! Jesteśmy niesamowici! Wataha otwarta była TRZY DNI TEMU! (22.06.2015)
Co daje nam jakieś 33 opowiadania dziennie! (Kalkulator tak bardzo)

Widzimy się przy 200?

~Kan-D

Od Cationa CD Kan-D

Byłem taki ucieszony wręcz, że natychmiast zapomniałem o bólu głowy
tylko chciałem jednego, całować ją, kochać ją... i wielbić ją
tak więc podszedłem do niej
-chyba pozwolisz?
Kan tylko puściła oczko, pocałowałem ją namiętnie....
a później powiedziałem jej na ucho
-wiesz... że cię kocham

<?>

24 cze 2015

Od Saurona CD Kan-D

-Od dziś mianuję Cię Wróżbitą Maciejem.-zaśmiałem się dotykając patykiem jej ramion.
Phill podszedł do nas.
-Wiesz co, Kan?-zacząłem-Ten kwiat na serio był niedobry.-zaśmiałem się.
-Znasz powiedzenie:  "Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził"?-zapytała.
-Znam.-powiedziałem.
-No widzisz... Nie mogłam nic poradzić na to jaki smak miał ten kwiat.
Phill zapytał:
-Gdzie tak w ogóle jest wataha?
-Tam.-wskazałem łapą na północ.
Po dotarciu do watahy wszyscy poszliśmy spać do swoich jaskiń.
****Rano****
Spałem, spałem i spałem. Jeszcze bym tak smacznie spał, gdyby nie obudziła mnie Kan. Przyszła do mnie i zaczęła dla zabawy obrzucać liśćmi.
-Rajciu, Kan! Daj pospać.-powiedziałem przez śmiech.
W tym momencie do jaskini wszedł Cathion.
-Co tu się dzieje?-zapytał.
<Kan? Cathion?>

Od Kan-D CD Cationa

-Cóż...Po sugestywnym przebadaniu twojej wypowiedzi stwierdzam, że...-Przerwałam wypowiedź i myślałam, co powinnam teraz zrobić. Był bardzo przystojny i miły...I pomocny...W końcu postanowiłam darować sobie gadaninę i zbliżyłam się do niego i pocałowałam go w pysk. Najpierw otworzył szerzej oczy, bo chyba nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje, ale po chwili objął mnie i zamknął oczy.
-Tak-Szepnęłam w końcu.

<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

-Kan... jesteś alfą...
-no i?-powiedziała
Ból głowy zmuszał mnie abym zaczął wariować..
-no i ten...wątpię czy ten...ale podobasz mi się...
Kan wyglądała jakby się przesłyszała
-możesz powtórzyć?
-tak... Kan...uchh podobasz mi się, zakochałem się w tobie odkąd cię zobaczyłem...
jakby miłość od pierwszego wejrzenia...
-no nie wiem...
-proszę, jak chcesz mogę być twoim aniołkiem, mogę ci codziennie śpiewać "słońce"
będziesz dla mnie jak oczko w głowie, nigdy cię nie opuszczę,ach holerna głowa... po prostu podobasz mi się, i tyle...a ja ci się podobam?

<?>

Od Kan-D CD Cationa

-Przejdzie Ci-Zaśmiałam się i podeszłam do niego. Cation miał coś na sercu.
-Wiesz, mi możesz powiedzieć, będzie Ci lżej...-Uśmiechnęłam się.-I uprzedzając kolejne nieporozumienia; Widać to po tobie.
-Okej, ale daj mi to przemyśleć, okej?-Oparł łeb o ścianę. Usiadłam trochę dalej i czekałam, aż się namyśli. W końcu się odwrócił.

<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

-em, nie wiem-powiedziałem i złapałem się za łeb
Miałem mieszane myśli, najpierw pomyślałem..."kocham ją" a druga myśl"ona mnie nie zechce" podszedłem do ściany i mając nadzieję że złagodzę ból zacząłem się walić w łeb o ścianę, niestety pogorszyłem sprawę
-daj mi coś na łeb, bo zaraz tu padnę!
-ale leki z alkoholem są trujące...-powiedziała
-niech to szlag!

<?>

Od Kan-D CD Cationa

Zarumieniłam się, ale nic nie zrobiłam, tylko patrzyłam mu w oczy. Nadal byłam pijana, Cation chyba też. Nogi się pode mną uginały, aż w końcu nie wytrzymały, przewróciłam się do tyłu, a Cation stanął nade i mną i powiedział :
-Strasznie mnie łeb rąbie, Ciebie też?
-Noo...-Mruknęłam łapiąc się za bolącą głowę. Po chwili ciszy nasze spojrzenia spotkały się, a ja nie wiedziałam, co powinnam w tym momencie powiedzieć.
-A więc..Co chciałeś mi powiedzieć?-Zapytałam w końcu.


<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

Wypiłem dwa kieliszki i zaryłem ryja w prodysz... przewracając do tego
Kan...
obudziłem się rano tym razem mój nos dotykał jej nosa, pierwszy otworzyłem oczy i gdy to ujrzałem, automatycznie zarumieniłem się i jednocześnie chyba zakochałem... ale wątpię czy by alfa mnie chciała...
odsunąłem się więc, ziewnąłem głośno, ale łeb po alkoholu mnie napierniczał
ała...

<?>

Od Kan-D CD Cationa

Cation osunął się na ziemię, a ja tuż po nim. Obudziłam się z nosem przy nosie Cationa. Obejmował mnie, a tuż po tym, jak troszkę się przesunęłam, natychmiast wstał i powiedział :
-Wybacz, ja po prostu...-Zaczął, ale przerwałam :
-Nie, to nie twoja wina...-Wyjrzałam na dwór. Była chyba 3 nad ranem, może druga. Mimo, że minęły jakieś 2 godziny, nadal byłam upita, Cation chyba jeszcze bardziej niż wcześniej. Próbowałam wstać, ale nogi zachwiały mi się. Nieświadomie Cation wypił jeszcze 2 kieliszki wina, po czym przewrócił się na mnie, ZNOWU. Zdziwiłam się, nawet bardzo i próbowałam go z siebie zsunąć.

<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

-ja przepraszam cię, ja... och wybacz-nie ukrywałem, też się zarumieniłem
W stałem i pomogłem też Kan...
Kiedy impreza się skończyła, zostaliśmy sami...
nie dość że byłem nawalony jak prosie, to jeszcze mnie ciągło do samic...
ale Kan...ona jest wyjątkowa że ani mi się śniło, aby do niej zagadać...ona jest niesamowita
postanowiłem, że będę wobec niej szczery a nie chamsko...
podszedłem do niej
-Kan?
-tak?...
Już miałem coś powiedzieć kiedy padłem na ziemię ze śrubą i zasnąłem obok łap Kan

<?>

Od Kan-D CD Philla

-A co ja, Wróżbita Maciej?! Pomóż mu jakoś!-Warknęłam łapiąc się za głowę.
-A czemu ja, ty nie możesz?!-Zdenerwował się. Warknęłam i odepchnęłam basiora biodrem tak, że poleciał jakiś metr dalej. Rozejrzałam się, gdzieś powinien tutaj rosnąć Kuwaokoa. Gatunek leczniczego kwiatu. Nagle dostrzegłam cel :
http://img04.deviantart.net/9830/i/2009/048/7/7/magic_flower_by_vapeur.jpg
Uradowana skoczyłam w stronę kwiatu i zerwałam go jak najszybciej. Po chwili stałam znowu przy Sauronie, wpychając mu do pyska Kuwaokoa. W końcu sam zjadł roślinę, od razu otworzył szerzej oczy i uśmiechnął się. Westchnęłam z ulgą i powiedziałam:
-A może jednak jestem Wróżbita Maciej?-Zaśmiałam się gorzko i spojrzałam na Philla.

<Sauron? Phill?>

Od Saurona CD Miu

-Jasne!-powiedziałem głośno.
Miu wręczyła mi broń. Akurat zauważyłem 4 ptaki latające na niebie.
-Ok, pokaże Ci coś.-odparłem.
Strzeliłem w pierwszego ptaka. Kula zabiła go, ale odbiła się od niego i wbiła w drugiego. Z trzecim stało się to samo. Trzy ptaki leżały martwe. Został jeden, lecz zanim zdążyłem strzelić spadła na niego cegła.
-J-jak ty to...?-Miu oniemiała.
-Taktyka moja droga.
-A ten numer z cegłą?!
-To akurat nie ja.
Nagle rozjaśniło się, a zza chmur wyleciał kolorowy balon <taki w którym się lata, no wiecie XD>. To z niego spadła cegła.
-Chcesz się przelecieć balonem?-zapytałem.
-Jasne!
-Ja stawiam!-powiedziałem.
Poszliśmy w strpnę balonu.
<Miu?>

Hiro!

 http://pre09.deviantart.net/049c/th/pre/i/2014/047/0/e/kodi_badge_2014_by_ikodi-d76psuw.png
Imię : Hiro
Pseudonim : Kodi, Mógz, kosmita, Ro
Wiek : 2, 5 roku
Płeć : samiec
Rasa : wilk gwiazd
Charakter : Śmieszny, z poczuciem humoru, zapominalski. Czasami bywa wredny. Gdy kogoś nie lubi pokazuje mu to. Dla przyjaciół zrobi wszystko.
Stanowisko : alchemik
Głos :
Konto : 300 KR
Zauroczenie : brak. ..jeszcze XD
Partner : brak
Jaskinia : jaskinia wiatru
Potomstwo : brak
Rodzina : nigdy jej nie poznał
Moce : ○ porozumiewanie się za pomocą telepatii
○ możliwość oddychania w próżni
○ zmiennokształtność
Ulubiony kolor : zielony
Motto : " Żyj tak jakby ten dzień miał być twoim ostatnim "
Urodziny : 1 lipca
Lubi : placki, minecrafta, swoją grzywkę default smiley xd
Nie lubi : osób które manipulują innymi ,naiwności
Historia : Matka porzuciła go zaraz po tym jak go urodzła, jednak miał szczęście - znalazła go
i przygarneła inna wadera
Inne zdjęcia :hhttp://ikodi.deviantart.com/art/Kodi-badge-2014-434544728
Kontakt : Panthera


Od Philla CD Saurona

Podbiegłem do wadery tak szybko, że przed nią prawie nie zahamowałem. Przy okazji w powietrze wzbiła się duża ilość pyłu z ziemi. Chciałem jej pomóc, ale pierwszy raz w życiu żałowałem, że nie zajmuję się medycyną. Rozejrzałem się, ale wokół nie było nic, dzięki czemu mógłbym pomóc alfie. Trudno, trzeba więc obudzić w sobie Phill’a!
- No błagam, obudź się, nie chcemy tu trupów! – powiedziałem, lekko szturchając ją w bok.
Po chwili jej oczy lekko się otworzyły. Cofnąłem się kilka kroków, żeby mogła wstać. Na początku zachowywała się jak obudzona po dwustu latach snu. Mruczała coś niezrozumiałego pod nosem i nie mogła wstać. Musieliśmy pomóc Sauronowi! W końcu po chwili nie wytrzymałem i pomogłem jej wstać.
Po chwili potwór był martwy, a do nas podszedł Sauron. Chwiał się, cały w ranach.
- Phill, możesz mu pomóc? – zapytała jeszcze nie do końca rozbudzona Kan-D.
- A co ja, medyk? –jęknąłem widząc te wszystkie obrażenia na ciele basiora.

< Sauron? Kan-D? >

Od Miu CD Saurona

-Zapewne coś ostrego.. - odparłam, widząc dość mocne zakończenie.. kryształu. Mimo wszystko pochyliłam się i go podniosłam, kalecząc przy tym palec wskazujący i kciuk. Nie przejęłam się tym zbytnio.
-Wiesz, co to za kamyk? - zapytał ponownie Sauron.
-Onyks. - odrzekłam. Rzecz była czarna, acz błyszcząca. - trochę ostry.. - mruknęłam, odkładając go na skalną półkę. Po chwili uśmiechnęłam się do stojącego obok mnie chłopaka, chowając dłonie za siebie.
-Skąd to tu się wzięło? - powiedział cicho, oglądając uważnie kamień.
-Pewnie się przez wiatr napatoczyło.
~*~
-Sauron..
-Hmm?
-Chcesz Black Star, żeby sobie postrzelać? - zapytałam chłopaka, podpierając stopami ścianę.
<Sauron?>

Od Saurona CD Miu

Po dłuższej chwili Miu zdjęła mi opatrunek, a rana zagoiła się.
-Dzięki-odparłem i uśmiechnąłem się pod nosem.
-Nie ma za co.-uśmiech powędrował na jej twarz. Podążając jej śladem także zmieniłem się w człowieka.
Deszcz lał coraz mocniej. Musiałem siedzieć w jaskini razem z Miu. Wadera była bardzo miła. Lubiłem z nią przebywać.
Zauważyłem dziwnie błyszczącze coś. Podszedłem tam. Gdy chciałem to dotknąć, Miu chwyciła mnie za nadgarstek i powstrzymała od poruszenia błyszczącej rzeczy.
-Co to?-zapytałem.
<Miu?>

Od Miu CD Saurona

-Mhm. Poczekaj tu chwilę. - powiedziałam do Saurona, po czym skierowałam się w głąb jaskini. Wróciłam ze skrawkiem dość długiego materiału oraz wody utlenionej, którą dostałam od jakiejś pielęgniarki w San Fansokyo.
-Wyciągnij łapę. - mruknęłam, zmieniając się w niską, ciemnowłosą ludzką postać. - Teraz może szczypać. - dodałam po chwili.
Nalałam trochę wody na wacik, ukryty w materiale i przyłożyłam go do łapy Saurona. Ten lekko przygryzł wargę, ale się nie odezwał. Moment później związałam materiał na ranie basiora.
-Jak..? - zaczął.
-Efekty nadwyżki wolnego czasu. - odparłam w odpowiedzi.
<Sauron? Zarażona zostałam D: >

Od Saurona CD Miu

-Jasne-odparłem.-Mhm.
Stanąłem w miejscu wolnym od deszczu. Miu ustała obok mnie.
-Co Ci się stało w łapę?-spytała spoglądając na moją "wyżartą" łapę.
-Eee... Nic takiego. W skrócie: Wielki potwór, walka itp.
<Miu? Wena tak bardzo zła ;-; >

Od Miu CD Saurona

-Huh.. no to w kilku słowach.. Jestem Miu z dosyć... dziwnym charakterem.
-Mówiąc "dziwny" masz na myśli.. - zapytał, cytując drugie słowo.
-Wybuchowy, acz spokojny. Miły, wredny, poważny i humorzasty.
-Logiczne.
-Co nie? - odparłam z promiennym uśmiechem. Sauron też się uśmiechnął. Chwilę potem zaczęło bardzo mocno padać. "Próg" jaskini był już mokry, więc gestem wskazałam basiorowi miejsce, w którym z pewnością pozostałby suchy.
-Umiesz strzelać do ruchomego celu? - zapytałam w końcu beznamiętnym tonem.
<Sauron?>

Od Saurona CD Miu

-Hmm.. No nie wiem...-odparłem.
-Dlaczemu?-spytała.
Tylko na nią popatrzyłem. Nic nie odpowiedziałem. Nie wiedziałem co.
Rozpadało się jeszcze bardziej.
-No cóż... Jesteśmy skazani na siebie...-powiedziała wadera.-może opowiesz mi coś o sobie?
-Hmm... Może zacznijmy od tego, że nazywam się Sauron. A jaki jestem? Z czasem się dowiesz... Jeśli ze mną wytrzymasz...-ostatnie słowa wypowiedziałem bardzo cicho. Na szczęście wadera tego nie usłyszała.
-Ja jestem Miu.
<Miu? Weny brak ;-; >

Od Miu CD Saurona

Westchnęłam teatralnie widząc niebieskawego basiora u wejścia mojej jaskini. Mimo wszystko przypomniałam sobie moment z "Zaplątanych".
-Co cię tu przywiało? - zapytała złotowłosa - los, przeznaczenie?
-Koń.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Co cię naszło, żeby wychodzić z jaskini w taką pogodę? - zapytałam w końcu.
-No a co miałem robić? - odparł pytaniem na pytanie.
-Spać. Ale mniejsza z tym. - dodałam po chwili. - Słyszałam, że jesteś zmiennokształtny.
-No tak... a co to ma do rzeczy?
-Da, być może to, że będzie jakiś temat do omówienia, podczas gdy na polu pada.
<Sauron?>

Od Saurona

Była okropna pogoda. Nie miałem ochoty wyjść z jaskini. A jednak- wyszedłem. Zaszłem do lasu samobójców. Jednak rozpadało się na dobre. Zaszedłem do jakiejś nory. Jednak była zamieszkiwana.
-Ekchem...
-Co?
-Nie jesteś u siebie!
-Musiałem schronić się przed deszczem.-powiedziałem z udawanym wyrzutem.
-Dlaczego akurat tu?!
-Bo była najbliżej.
<Miu? Lol XD nie miej mu tego za złe, tylko go przyjmij :3 >

Od Amory CD Rey'a

-Spoko zostanę-rzekłam
Osuszyłam nas ciepłym wiaterkiem ale to nie pomogło ponieważ znowu ruszyliśmy do boju.Zabawa była naprawdę wyjątkowa i superowa.Kiedy w końcu poszliśmy spać poświęciliśmy godzinę na rozmowę wartą wagi państwowej oczywiście znowu nie obyło się bez śmiechu.Położyłam się spać.Kiedy wstałam był ranek a na de mną stał Rey.
<Rey? prześlij opowiadanie do Diffidentiae>

Od Reya CD Amor

- Może pójdziemy do mojej jaskini? Tam też roi się od wody a trochę chłodniej. Udusić się idzie w tym upale. - zaproponowałem
- Jasne, czemu nie? - uśmiechnęła się chlapiąc mnie jeszcze raz
- Ja się odwdzięcze - zaśmiałem się i nabrałem wody w łapy.
Cali mokli poszliśmy do mnie. Tam dopiero zaczęła się zabawa. Chlapaliśmy się, podtapialiśmy. Czas mijał bardzo szybko. Gdy byliśmy już zmęczeni wyszliśmy jeszcze na chwilę na dwór. Było już ciemno.
- Odprowadzę cię, chyba, że chcesz zostać. - zaproponowałem
Wadera uśmiechnęła się i odpowiedziała zadowolona:

<Amor?>

Od Saurona CD Kan-D

Nie wytrzymałem i skoczyłem na potwora. Wręcz wydłubałem mu drugie oko. Potwór rzucił mną o ziemię. Wstałem i warknąłem. Krzyknąłem:
-Phill, zajmij się Kan, a ja rozprawię się z tym debilem!
-Dobra!-dostałem odpowiedź.
~Taktyka i dobry plan-dzięki teku uda mi się go pokonać~ - pomyślałem.
Nagle potwór plunął czymś zielonym na moją łapę. Wręcz mi ją wyżarło. Bolało jak nic, ale poddałem się. Wdrapałem się po nim jak po drzewie. Byłem blisko jego krtani. Był potężny i nie łatwo by było mu ją przedziurawić. Ale spróbować nie zaszkodzi.
Zebrałem w sobie całą energię i z całej siły głową przedziurawiłem mu krtań. Wykrwawił się w dwie minuty.
Podbiegłem do Phill'a i Kan. Z waderą było już wszystko dobrze. Jednak ze mną nie... Ledwo trzymałem się na nogach.
<Kan? Phill?>

Od Amor CD Reya

-No dobrze skuszę się-rzekłam i zaczęłam jeść.
Jedząc z Reyem wesoło żartowałam.Aż w końcu powiedziałam:
-Ale ja dalej nie wiem jak można jagody upolować.Rozumiem znaleźć i zerwać ale upolować?-powiedziałam wesoło
Biegłam koło basiora szalonym truchtem.Naszym celem były wodospady.Pierwsza skoczyłam do wody i ochlapałam Reya a ten zawołał radośnie:
-Ej no na mnie nie poczekasz?!-
I wskoczył do wody .Zaczęła się zabawa na całego.Woda latała tu i tam a ja z basiorem wesoło się pluskałam w końcu powiedział:
<Rey?>

Zakup Przedmiotu!

http://fc01.deviantart.net/fs71/f/2013/162/7/2/galactic_pokeball_by_marzarret-d68ltq1.png Kan-D kupuje Kulę Towarzysza! Płaci 15 KR

Od Amortnecji CD Kan-D

-Idziemy pojeździć konno?-spytałam
-Dobrze-stwierdziła wadera
Osiodłałam mojego testrala i pojechałam galopem pod jaskinię Kan.Była już gotowa do drogi.Galopowałam z waderą po łące rozmawiając.Stwierdziłam że warto zorganizować gonitwę.Wygrałam po raz pierwszy w życiu.Wracając Kan powiedziała.
<Kan?>

Od Kan-D CD Saurona

Zawarczałam i zmieniłam się w kota.
http://fc06.deviantart.net/fs71/f/2011/210/c/4/kan_d_chibi_by_spagglemutt-d4209rx.png
Potwór zaśmiał się, złapał mnie, ale wyrwałam się mu i zadrapałam jego oko. Krew polała się wartką strugą, a ja w tym momencie mogłam liczyć na pomoc chłopaków. Sauron rzucił się na potwora i zrobił mu ranę na brzuchu. Stwór zgiął się w pół, a ja zmieniłam się w wilka i ugryzłam go w szyję. Potwór zachwiał się, a ja spadłam z niego. Nie mogłam się podnieść. Mój wzrok tym razem zawiódł. W tym momencie uciął mi się film.


<Sauron? Phill?>

Od Kan-D CD Amortencji

-Tak, Essix całymi dniami jest sama, więc...Tak. Ostatnio na targu pewnego staruszka widziałam jedną z tych kul, które sprawiają, że możesz mieć więcej towarzyszy od serca. Kupię ją, chyba nie jest droga. Tak, jeszcze pomyślę, jak go nazwę. Zaraz wracam.-Powiedziałam i pobiegłam w stronę lasu. W końcu znalazłam cel wyprawy; Pokarm dla jednorożca.
http://www.epilogue.net/sites/default/files/imagecache/gallery_med/images/02/10/14920_1015304400.jpg
Zerwałam go delikatnie i pobiegłam do jednorożca. Skubnął kwiatów, zarżał i zjadł niemal cały kwiat, oprócz nasionek.
-Nazwę cię Briggan. Briggan to była jedna z Wielkich Bestii, był on wilkiem.-Uśmiechnęłam się.
-Wiem-Zarżał.
-To...To ty mówisz?!
-Tak.-Odparł z uśmiechem.
-Wypas!-Przytuliłam jednorożca i poszłam do Amor pochwalić się jej Brigganem.

<Amor?>

Od Saurona CD Kan-D

-Nie, no coś ty. Nie jestem jej partnerem. Ona mnie nawet nie lubi... To znaczy lubi, ale tak jak Balto lubił psy ze swojego zaprzęgu.-zaśmiałem się-poza tym ja nie chcę mieć partnerki.
-Mhm.-odparł Phill.
Nagle zobaczyłem dziwne światło. Zacząłem warczeć i skupiać wzrokna błysku.
-Co je..-zaczęła wadera, ale nie dokończyła.
~CHOLER A...~ - pomyślałem.
-Co to...-zapytał Phill, ale łapą zatkałem mu usta.
-Nie wyczuje Cię, jeśli nic nie powiesz, ani nawet nie poruszysz...
-Gdp?!-szepnął basior, ale go nie zrozumiełem, bo nadal trzymałem mu usta łapą.
Kan wtedy powiedziała:
-Na ziemię! Idzie tu!
~O K U R W A!!!~ -pomyślałem.
Bez zastanowienia chwyciłem Alfę za łapę i pociągnąłem ratując w ten sposób życie. Wielki głaz spadał prosto na nią.
-Dzięki.
-Później mi podziękujesz, teraz nic nie mów i nie ruszaj się.-powiedziałem.
-Sauron, nie...
Nie zważając na to co mówiła Kan, wyszedłem z ukrycia. Przede mną stanął potężny potwór.
-Nie boję się Ciebie S Z M A T O!-wrzasnąłem do potwora. On jeszcze bardziej się wściekł i szarpnął mną swoją wielką łapą.
Cały we krwi wstałem-nie poddałem się.
-Jeśli tylko na tyle Cię stać, to moja kolej. Rzycam kostką w tej grze.
<Kan? Phill? Co się stanie z Sauronem? >

Od Reya CD Amor

- A pani co tak drzema? Piękna pogoda jest, a tu taki śpioch przy drzewie - zaśmiałem się i zdmuchałem jej kwiaty z nosa
- Tak gorąco, że aż spać się chce - ziewnęła
- Nie da się ukryć, ciepło potwornie. Poczekaj chwilę.
Pobiegłem po upolowaną przed chwilą zwierzynę. Zerwałem trochę jagód i zaniosłem jedzenie do Amor.
- Częstuj się - uśmiechnęłem się
- Dzięki, ale nie jestem głodna - także się uśmiechnęła.
- Nie mów, że upolowałem to na marnę. Zjedz chodź trochę. - powiedziałem i podsunęłem kiść jagód pod pysk wadery.

<Amor?>

Od Amor CD Reya

Wybrałam się na spacer.Było piękne słoneczne popołudnie,a na niebie nie było ani jednej chmurki.W oddali zobaczyłam Reya który gonił okazałego daniela.Usnęłam pod rozłożystym dębem.Kwiaty z owego drzewa spadały mi na pysk.Miałam piękny sen.Po 2 godzinach obudziłam się a nade mną stał Rey.W końcu powiedział:
<Rey?>

Od Amor CD Kan-D

-Może go przygarniesz?-spytałam
-Zastanowię z Kan do jaskini ponieważ słońce maiło się ku zachodowi.Prześliczny ogier stępował za nami.Kiedy doszłam do jaskini byłam bardzo senna więc się położyłam.Kiedy wstałam zobaczyłam Ken.Powiedziałam po chwili namysłu:
-Zastanowiłaś się?-
<Kan?>

Od Anieli CD Rey'a

- Przypomiasz mi kogoś - szepnęłam.
- Hm? Kogo? - dopytywał się.
- Nikogo, nieważne. Nie chcę o tym mówić. Jego i tak już nie ma. - odpowiedziałam zła i smutna jednocześnie.
~Mogłam nic nie mówić, teraz będzie za mną łazić i się pytać.~ - pomyślałam
- No okey, nie chcesz to nie mów.. ale jeśli chodzi o kogoś z ro..
- NIE WYMAWIAJ TEGO SŁOWA - warknęłam
Naprawdę chodziło o mojego przybranego wujka.
http://img07.deviantart.net/7595/i/2013/249/4/e/why_do_you_care_about_me_so_much_by_icaitlynn-d6l8s0r.png
Chyba jedna z nielicznych ogarniętych osób z watahy w której byłam. Byłam wściekła, ale jakoś nie umiałam się na niego gniewać. Polubiłam tego basiora - a raczej po prostu mi nie przeszkadzał.
- Wujku, wróć - powiedziałam bardzo cicho
- Co? - zapytał
- Nic.. ja już pójdę. - odpowiedziałam niechętnie.
Rey, oczywiście jak to on poszedł za mną. Nie miałąm mu tego za złe. Dobrze, że mi towarzyszył. A najlepiej, że nic nie mówił. Nie lubię jak ktoś się rozgaduje.
- Kto to? - spytał pokazując na basiora przechodzącego obok nas
- Phill, nowy wilk u nas. Zresztą ja też za długo tu nie jestem. - odpowiedziałam
- Cześć - przywitał się
- Hej - również powitałam basiora
- Siema - odpowiedział nowy

< Phill / Rey? >

Od Kan-D CD Saurona

Zaśmiałam się cicho. W pewnym momencie prawie znowu zasnęłam. Ale usłyszałam warknięcie Saurona. Otworzyłam oczy pośpiesznie, przed Sauronem stał jakiś brązowy wilk.
-Kim jesteś?!-Warknęłam obnażając kły.
-Phill-Warknął i zadrapał mnie w szyję. Rzuciłam się na niego i podrapałam go trochę. W końcu zeszłam z niego i wylizałam łapy z krwi.
-Kim jesteście? Szukam..-Urwał-Watahy Niebieskiej Zorzy, wiecie może, gdzie ona jest? Powiecie mi, a już więcej wam się nie pokażę na oczy.
-Właśnie rozmawiasz z jej Alfą-Zaśmiałam się.
-Tak? A możecie mnie przyjąć? Przepraszam za tę ranę, po prostu nieczęsto widuję kogokolwiek-Zaśmiał się gorzko.
-Jasne.-Uśmiechnęłam się.-A co do rany, to nic takiego. Dobra, jesteś przyjęty, chcesz być w naszej watasze...Wojownikiem? Łucznikiem? Lekarzem?
-Łowcą. Jeśli można-Uśmiechnął się.
-Spoko, załatwione.-Powiedziałam.
-A takie pytanko ostatnie, to jest Samiec Alfa? Znaczy się, twój partner?-Zapytał wskazując na Saurona. Spojrzałam na obiekt wskazywań Phill'a, a Sauron uśmiechnął się gorzko i wzruszył ramionami. Spoliczkowałam go i powiedziałam szybko :
-Nie, nie, nie, nie, NIE.



<Phill? Sauron?>

Phill!

http://img08.deviantart.net/505b/i/2012/359/8/8/secret_santa_for_mysterydomino_by_freeska-d5p3haa.png

Imię: Phill, czyta się Fill.
Pseudonim: Yin, dlatego, że jego ‘’wisiorek’’ to właśnie Yin.

Wiek: 2,5 lata, tyle przeżył.

Płeć: Samiec♂

Rasa: Wilk Ognia

Charakter: Z początku może wydawać się, lub być agresywny. To odważny basior, który nigdy nie się nie poddaje. Nieraz pokaże, jak jest brutalny w stosunku do nielubianych. Kiedy lepiej się go pozna stanie się przyjaznym, szalonym wilkiem. Czasami nawet może zachowywać się jak wilczę, wygłupiając się. Dawniej był wiecznie szczęśliwy i rozbrykany, ale wszystkie zdarzenia z życia go... Zmieniły. ,,Ja nie unikam wilków. To wilki unikają mnie.’’

Stanowisko: Łowca, nauczył się doskonale polować podczas swego życia.


Konto: 300 KR

Zauroczenie: Weź, Ty kuźwa najpierw zobacz punkt niżej, a nie paczysz tu, zboczeńcu. (Tak, Cutt tu była x'DD)

Partner: Ejme  ♥

Jaskinia: Żywiołu Ognia

Potomstwo: Brak...

Rodzina: Gdyby wiedział gdzie są i czy w ogóle żyją zapewne poszedłby ich szukać...

Moce: Zianie Ogniem, Podpalanie

Ulubiony kolor: Ciemnoczerwony

Motto: Dla niego są ważniejsze rzeczy niż kierowanie się mottami.

Urodziny: 28 stycznia

Lubi: tych, którzy lubią go takim jakim jest, a nie próbują zmienić.

Nie Lubi: natrętnych wilków.

Historia: Działo się zbyt wiele, by o tym opowiadać. Ale może kiedyś... To co się stało na zawsze zmieniło tego kiedyś zawsze pogodnego basiora.

Inne zdjęcia: Brak.

Kontakt: Gaja80 – howrse, ilovedog - doggi 

Od Rey'a

Obudziłem się dość wcześnie. Wszyscy spali, tylko ja nie. Słońce powoli wychodziło z widnokręgu. W końcu usłyszałem jakąś waderę. Ogarnąłem się troszkę i postanowiłem się przywitać.
- Hej! - krzyknęłem.
- Co cię napadło, żeby tak z rana się ze mną witać? - warknęła.
- Aniela? Zgadłem? - zmieniłem temat.
- Widocznie. Nie mam teraz ochoty na rozmowę. Idę na spacer.
Ona miałaby pójść, a ja znów bym czekał? Co to to nie. Nie miałem zamiaru kolejnej godziy spędzić na patrzeniu w skały.
- Idę z tobą! - dobiegłem do niej
Wadera przez dłuższą chwilę milczała. Chciałem jakoś przerwać chwilę ciszy, ale się nie dało. Nie miałem pomysłu - to totalnie nie w moim stylu! Już miałem powiedzieć coś w stylu ładna dziś pogoda, ale wadera przerwała milczenie dosyć miłym głosem:

< Aniell? >

Od Saurona CD Anieli

-No, lepiej, lepiej.
-O Matko!-wrzasnęła wadera i po prostu.... Wykonała facepalm.
-Ok, może być. Wybacz, jestem czepialski i taka już ma natura, nic na to nie poradzę.
Wyszedłem z wody i podążyłem w stronę swojej jaskini. Kan szła za mną.
-Hmm...?
-Co?
-Nie, nic...-odparłem kładąc się na ziemi... Ba, za mało powiedziane. Nie połoźyłem się, tylko uwaliłem i rozłożyłem.
-Wybacz... Mieszkam sam i zawsze tak robię, jeśli jestem sam, bo się już przyzwyczaiłem.
<Kan?>

Od Saurona CD Kan-D

-No, lepiej, lepiej.
-O Matko!-wrzasnęła wadera i po prostu.... Wykonała facepalm.
-Ok, może być. Wybacz, jestem czepialski i taka już ma natura, nic na to nie poradzę.
Wyszedłem z wody i podążyłem w stronę swojej jaskini. Kan szła za mną.
-Hmm...?
-Co?
-Nie, nic...-odparłem kładąc się na ziemi... Ba, za mało powiedziane. Nie połoźyłem się, tylko uwaliłem i rozłożyłem.
-Wybacz... Mieszkam sam i zawsze tak robię, jeśli jestem sam, bo się już przyzwyczaiłem.
<Kan?>

23 cze 2015

Od Kan-D CD Saurona

-Dobra, to inaczej; Lubię Cię, ale tak nie do końca, nie przeszkadzasz mi i miło mi jest, jak jesteś, ale bywasz denerwujący.-Odparłam bogato gestykulując.-Zadowolony.
-Nie.-Odparł.
Warknęłam lekko zdenerwowana.
-No to lubię Cię tak, jak Doktor Who lubi K9, jak Balto lubi inne psy z zaprzęgu, jak Oliver Twist lubi pana Sowerberryego. ZADOWOLONY?!-Warknęłam.


<Sauron?>

Od Saurona CD Kan-D

Wadera wskoczyła do wody. Zaczęliśmy się śmiać. Ochlapałem ją, a ona mnie podtopiła tak dla żartu.
-Ty mnie kiedyś na prawdę utopisz-zaśmiałem się.
-Możliwe...
-A myślałem, że mnie nie lubisz.
-Lubię, ale średnio.
-Sprecyzuj.-odparłem.
<Kan?>

Od Anieli CD Saurona

- A tak się popisywał. W ogóle co on robi na terenie watahy? - zapytałam
- Nie wiem, pasowałoby to obadać. Byle nie chciał dojść. Zdrajca z niego jakich mało - zaproponował
- Poczekajmy jak przestanie padać - odpowiedziałam
Jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Czekaliśmy aż przestanie padać. Mijała godzina za godziną. Deszcz padał bez ustanku. Przeszło mi przez myśli, że może on mieć moce pogodowe. Uznałam to jednak za idiotyczne i nic się nie odzywałam. Nagle nastała burza.
- Choler.a coraz gorzej - warknęłam
- Poczekajmy jeszcze chwilę, nie ma sensu pchać się w najgorsze gó wno.
Czekanie nie miało sensu. Pogoda była gorsza z minuty na minutę. W końcu zapytałam się
- Ten cały Resui nie ma mocy pogodowych? Nie przypominasz sobie? - powiedziałam niepewnie, wydawało mi się, że moje pytanie nie miało sensu

< Sauron? Brak weny bardziej ;-; >

Od Kan-D CD Cationa

-W..Wybacz mi, ale system nie obejmuje kucyków..Znaczy się, sory-Wymamrotałam.
Upadłam na ziemię, a Cation pomógł mi znowu wstać, po czym sięgnął po kolejny kieliszek wina. W tym momencie osunął się na ziemię, o czym znowu wstał, przewrócił się na mnie, ale po chwili wstał i przeprosił mnie. Wybaczyłam mu mimo woli, ale i tak bym to zrobiła. Po chwili przewróciłam się, a Cation chcąc mi pomóc sam się na mnie przewrócił. Zarumieniłam się, ale nie byłam w stanie nic zrobić.

<Cation?>

Od Saurona CD Anieli

Warknąłem cicho.
-Co jest?-zapytała wadera.
-Mój stary znaomy... Resui...
-Kto?
-Resui. Mój wróg.
-Choler a...
Przed nami pojawił się Resui. Był czarny jak smoła.
Zacząłem warczeć.
-Och! Sauron! Dawno rześmy się nie widzieli!-krzyknął basior.
-Już na początku jest taki wrednowaty.-szepnąłem do wadery.
-Jakoś taki się małomówny zrobiłeś, hmm?
-Nie-warknąłem agresywnie.
Resui rozpędził się i miał zamiar na mnie skoczyć, ale odsunąłem się kawałek i basior upadł na ziemię. Zjadł jej trochę. Zaczęło jeszcze mocniej padać. Wykorzystaliśmy moment gdy Resui leżał na ziemi i pobiegliśmy w stronę jaskini.
-Teraz nie możesz mnie nazwać zabójcą Resui'ego, bo sam sobie to zrobił-zaśmiałem się.
<Aniela? Weny brak ;-; >

Od Cationa CD Kan-D

-o widać, że na śrubie? tak jak ja-pokazałem jej język
-nom... uch kręci mi się w głowie
Po czym usnęła i oparła się o mnie, oparła się o mnie wadera... odczułem jej zapach perfum i zakręcił mi w głowie... zbudziłem ją bo musi kontrolować też imprezę
-hej wstawaj bo tu wszystcy się za balangują-zaśmiałem się

<?>

Od Kan-D CD Cationa

-Nie no, co ty. Przecież się lubimy!-Uśmiechnęłam się.-A czemu Cię tak biły.
-A, nie ważne.-Odparł cicho. Zaczęłam "podrygiwać" w rytm muzyki, a Cation naśladował moje kroki. Generalnie to po prostu machałam ogonem i przeskakiwałam z łapy na łapę. Cation dodawał kręcenie się w kółko, aż w końcu zaplątały mu się łapy i upadł. Zaśmiałam się i pomogłam mu wstać. Podeszłam do prowizorycznego stołu z winem i napiłam się kilku kieliszków, nim się obejrzałam, zaczęłam się prawie wywalać, a mój wzrok się nieco pogorszył. Podeszłam do Cationa i z trudem ustałam obok niego.

<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

-dzięki, to dla mnie zaszczyt, pochwała od alfy-wyjąłem butelkę wina, wyjąłem zębami korem, chwyciłem w pysk i zacząłem żłopać z centrali...
miałem słaby łeb, więc szybko się upiłem... potem rozdawałem alkohol... kiedy chciałem dać jakiejś waderze alkohol, hormony mi podskoczyły i leciałem na podryw, ale żadnej nie zdobyłem jeszcze do tego wiele razy dostałem z plaszczaka... ostania była Kan
-coś taki czerwony na pysku?-spytała i odebrała alkohol
-a tam, załapałem od kilku wader-uśmiechnąłem-ale mam nadzieję że mnie nie zlejesz?-spytałem i uśmiechnąłem się miło

<?>

Od Kan-D CD Saurona

-A w sumie, to już nic, nieważne. Do zobaczenia!-Zawołałam i pobiegłam do jeziorka nucąc jakąś wesołą muzyczkę pod nosem. Napiłam się wody i przysiadłam na chwilę rozmyślając. Nim się obejrzałam, zasnęłam. Po chwili poczułam wodę na pysku i krzyk uradowanego wilka. Sauron. To na pewno on.
Zaśmiałam się i wstałam, po czym sama wskoczyłam do wody.

<Sauron? Tak bardzo brak weny>

Od Anieli CD Saurona

- Może ona miała rodzinę? - zażartowałam
- Może ja miałem nos? - odpowiedział również żartem.
Już miałam odpowiedzieć, ale rozlało się bardziej. Byłam calutka mokra. Od łap po pysk. Zwykle uwielbiam wodę, ale teraz było to aż nieprzyjemne. Woda spływała mi po ciele. Przypomniało mi się że mam zdolności związane z naturą. Ale czy pogoda coś do tego ma? Cóż szkodzi spróbować. W skupieniu starałam się coś wyczarować. Nic z tego. Tak się skupiłam, że aż niezauważyłam iż Sauron idzie.
- Gdzie idziesz? - zapytałam spokojnie.
- Do jaskini.
- Pójdę z tobą, przecież dzielimy tę samą norę - przypomniałam.
Coś jednak nam przeszkodziło. Przed nami pojawił się blask. Sauron widocznie wiedział o co chodzi. Warknął:

<Sauron? Bezlitosny zabijaczu wiewiórek :v ?>

Od Kan-D CD Cationa

-Spoko, impreza jest o 22:00.-Powiedziałam.-Lecę przygotować jaskinię, to ty skołuj trunki.
Pobiegłam do swojej jaskini i zaczęłam wywalać z niej liście. Podsunęłam liście, na których śpię pod ścianę. Załatwiłam samograja i jakieś przekąski. Już po jakimś czasie moja jaskinia była gotowa. Była wtedy 20:00. Poszłam więc na długi spacer, a jak wróciłam, była już 21:40. W tym momencie przyszła Miu z Amorą. Kilka minut po nich weszła do jaskini Aniela, a za nią Sauron. Równo o 22:00 przyszedł Rey, ten nowy basior, a po 5 minutach przyszedł Cation. Miał przy sobie kilka butelek jakiś alkoholi. Puściłam tę piosenkę :

Work Hard, Play Hard


Cation odstawił wszystkie trunki i stanął przede mną.
-Spisałeś się, dzięki-Uśmiechnęłam się.

<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

-OK przyniosę tak, czerwone wino..sherry...
-same słodkie alkohole-odrzekła
-no wow... i jeszcze coś na gorzko...hmm wódka...ale ostrzegam, po alkoholu staję się...mmm jakby to powiedzieć...
Kan powiedziała
-mmm rozrabiaka?
-to też, ale jeszcze...
-hmmm... nieśmiały, dokuczliwy... a może zboczony?
Już miałem powiedzieć "tak" ale w porę ugryzłem się w język
-no to przyniosę je okej?-posłałem jej uśmiech

<?>

Rey!

 http://oi58.tinypic.com/33awgol.jpg
Imię : Rey
Pseudonim : Ro, Reyki, Ray
Wiek : 2 lata
Płeć : Samiec♂
Rasa : Wilk Miłości
Charakter : Romantyczny, wiele decyzji podejmuje bez zastanowienia, ma przesadne sumienie, często kłamie jeżeli prawda może urazić drugą osobę w chociaż malutkim stopniu. Miły, pomaga nawet największemu wrogowi. Uwielbia szczenięta. Jest typem marzyciela. Non stop chodzi zamyślony. Ale jeżeli ktoś coś do niego powie - od razu zaczyna rozmowę. Można się z nim bez problemu dogadać. Uwielbia naturę~! Nie okazuje braku zainteresowania tematem. Jak ma zły dzień - zmienia się o 360 stopni. Jest gderliwy, arogancki.. takie dni są jednak rzadkością u niego.
Stanowisko : Zielarz.
Głos : MCR - Na Na Na Na Na
Konto : 300 KR
Zauroczenie : Taka jedna..
Partner : ni ma
Jaskinia : Jaskinia Wodna
Potomstwo : -
Rodzina : Nie wie - był adoptowany. Przybrani rodzice i rodzeństwo:
Matka - Lilia
Ojciec - Vion
Siostra - Kaya
Bracia - Stiv, Nick, Ferman
Moce : Super - prędkość, telepatia, umiejętność wyczarowania skrzydeł, magia związana z naturą, przemiana w człowieka (na maxymalnie 12 godzin bez przerw)
Ulubiony kolor: Ciemny Fiolet
Motto : Żyj tak jakby nie miało być jutra.
Urodziny: 14 luty
Lubi : samice ( ͡° ͜ʖ ͡°), romantyczny nastrój, wypady ze znajomymi
Nie Lubi : Wszystko toleruje, ale denerwują go ludzie którzy płaczą bez powodu - dla wzbudzenia litości.
Historia : Jako szczeniak nie miał żadnych problemów. Nie kłócił się z rodzeństwem, nie przeszkadzała mu niewiedza o rodzicach. Stwierdził jednak że chce spróbować samodzielnego życia - udał się w podróż. Po miesiącu odnalazł WNZ. OCzywiście zatrzymał się tam na dłużej.
Inne zdjęcia :
jako człowiek ---> http://data1.whicdn.com/images/27167679/original.jpg
Kontakt : kokokokoeurospoko2 <- hwrs

Od Saurona CD Kan-D

-Wiesz... W życiu czasem trzeba powiedzieć "trudno".-odparłem spokojnie-i nie myśl, że się z Ciebie naśmiewam. Darzę szacunkiem wszystkich. Jednak gdy kogoś nie lubię, toleruję go. A Ciebie akurat polubiłem. U mnie to się często nie zdarza. Tobie należy się szacunek jak i innym.
-No tak, ale...
Wstałem i leniwie podszedłem do Kan.
-Jeśli mnie nie lubisz, to idę. Miłych snów.
Kan nie odezwała się, tylko patrzyła jak idę w stronę swojej jaskini. Po chwili powiedziała:
-Czekaj!
Odwróciłem się:
-Tak?
<Kan? Co mi chciałaś powiedzieć?>

Od Kan-D CD Cationa

Zachichotałam i przewróciłam Cationa, ale on wykręcił się i przygwoździł mnie do ziemi. Wtedy ja podskoczyłam i przewróciłam go na ziemię.
-Leżysz.-Powiedziałam. Cation podskoczył i przewrócił mnie na plecy.
-Teraz ty leżysz.-Zaśmiał się i mnie puścił. Wyszliśmy z wody, a ja zapytałam :
-Robię dzisiaj imprezę, chcesz przyjść?
-A będzie alkohol?-Zatarł łapy.
-Jacha!
-A jaki?-Zapytał.
-Nie znam się, jak chcesz, to ty możesz przynieść, znawco-Zaśmiałam się.


<Cation?>

Od Saurona CD Anieli

-Czekaj, pomogę Ci trochę.-powiedziałem i zmiażdżyłem sarnie czaszkę jednym uciścięciem szczęk.
-Nie trzeba było, ale i tak dzięki.
Pogoda była na prawdę paskudna. Wszędzie tylko deszcz, deszcz i deszcz. Ale nic nie poradzę-nie umiem władać pogodą.
Nagle na mój nos spadł żołądź. Spojrzałem w górę i zauważyłem wiewiórkę.
-Osz ty mały... GNOMIE!
Bez trudu wspiąłem się na drzewo. Chwyciłem wiewiórę za kark i... Chyba każdy wie, co dalej.
<Aniela? Taa... Sauron to podły drań XD>

Od Cationa CD Kan-D

Wpadliśmy do wody ale i tak, zaczęliśmy się chlapać...
rzuciłem się na alfę i tak dla zabawy się podtapialiśmy, Kan połaskotała mnie ogonem i przewróciła mnie i przygniotła mnie łapami i mnie podtapiała
-haha wygodnie ci?
Podciąłem jej łapy
-tak wygodnie mi-i wyplułem wodę
-ale fajna woda-odrzekła i uśmiechnęła się
-taa nawet jeśli zajeżdża alkoholem

<?>

Od Anieli

Była niesamowicie brzydka pogoda. Lał deszcz. Ciężko było o jakąś zwierzynę. Ja jednak byłam głodna i nie miałam zamiaru pójść spać bez sytego posiłku. Zauważyłam jakąś sarnę.
~ Ile z tego mięsa będzie ~ - pomyślałam.
Bez chwili zastanowienia rzuciłam się w pościg. Zwierze było cho*ernie zwinne. Zmęczyłam się. Ono jednak jak nigdy nic biegało.
- Kiedyś cię złapie!
Sarna spojrzała na mnie jak na idiotę. Korzystając z jej nieuwagi zaatakowałam. Udało się. Trzymając w pysku okazałą sarnę szłam nie patrząc na drogę. Przypadkiem wpadłam na Saurona.
- Sory - warknęłam.

<Sauron?>

Od Kan-D CD Cationa

-Hum...W sumie czemu nie...-Odparłam wzruszając ramionami. Poszliśmy na spacer na plażę. Umościłam sobie posłanko na piasku i położyłam się w nim. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się śliczną pogodą. Powietrze było tak gęste, że można by je łyżką kroić. Atmosfera sprawiła, że zaczęłam śpiewać:

Here we go again,
I kinda want to be more than friends
So take it easy on me, I'm afraid you're never satisfied
Here we go again,
We're sick like animals, we play pretend
You're just a cannibal

And I'm afraid I won't get out alive
No, I won't sleep tonight...


Nagle poczułam, że na pysku mam wodę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Cationa. Chlapał we mnie wodą z morza. Warknęłam przez śmiech, po czym pobiegłam w stronę wody i go ochlapałam.


<Cation?>

Od Cationa CD Kan-D

-spytam z czystej grzeczności, idziemy się przejść?
Wadera spojrzała na mnie
-ledwo mnie poznałeś, już chcesz podrywać?-zaśmiała się
-nie, nie mam z kim iść, to pomyślałem że ty ze mną pospacerujesz-odrzekłem i posłałem jej miły uśmiech-co ty na to?

<?>

Od Kan-D CD Saurona

-To się mylisz. Nie lubię Cię zbytnio, ale mi nie przeszkadzasz.-Rzuciłam krzyżując łapy na piersiach.
~Jaki bezczelny~Pomyślałam zdenerwowana. Za kogo on się uważa? Rozmawia z Alfą!
Prychnęłam cicho i machnęłam ogonem.
-A co? Nie lubisz mnie?-Udawał smutny głos, ale tak naprawdę się ze mnie naśmiewał.
-Nie.-Odparłam mu sucho.

<Sauron?>

Od Saurona CD Kan-D

-A ty nie masz towarzysza?-zapytała.
-Wiesz... Nie łatwo ze mną wytrzymać, a zwierzę nie zostałoby ze mną na długo.
-Oj tam.-zaśmiała się.
-Wiesz...? Wydaje mi się, że mnie nie polubiłaś-nie zważając na nic uśmiechnąłem się.
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo... Nie chcesz masażu od zaufanego masażysty strumyka, nie chcesz jeść. Ale, wiesz? Bawi mnie nawet gdy inni mówią jakieś bzdury na mój temat.-zaśmiałem się.-nie jestem zbyt lubiany i mi się to nawet podoba.
<Kan? Brak weny ;-; >

Od Kan-D CD Amortencji

-Chyba coś słyszę...-Szepnęłam skacząc w krzaki. Amor zrobiła to samo. Po chwili, zza drzew wyłonił się piękny ogier :
http://th08.deviantart.net/fs70/PRE/f/2012/273/a/e/unicorn__creator_of_ice_by_na_v-d5gd88b.jpg
Jego piękno przykuło naszą uwagę. Zarżał wesoło i zaczął skubać powoli trawę. Wyszłyśmy powoli z krzaków i podeszłyśmy do niego. Nawet się nie zaskoczył. Wierzgnął niewidocznie i spojrzał na nas. Jego zimne oczy były po prostu piękne. Poklepałam go po szyi i powiedziałam :
-Cześć, jesteś piękny, wiesz?-Jednorożec zarżał tylko, a tym momencie Amor odezwała się :


<Amor?>

Od Amorencji CD Kan-D

Po krótkiej lecz ambitnej chwili milczenia wróciłam do rozmowy z Kan.Dotarłyśmy nad wodospady i zaczęłyśmy się ścigać kto pierwszy w wodzie.W ułamku mini setnej sekundy byłyśmy całe mokre.Chlapiąc się miałyśmy wesołą zabawę.Szybko się zmęczyłam.Wadera poszła polować na ryby a ja położyłam się w wodzie.Lecz znudziło mi się to i poszłam z nią polować.W końcu Kan powiedziała:
<Kan?>

Od Kan-D CD Saurona

-Nie, dzięki-Odmówiłam-Niedawno jadłam.
-Okej.-Odparł pochłaniając mięso.
-Jak jesz wyglądasz jak Essix.-Mruknęłam.
-Kto?
-Essix. Mój towarzysz.
-AHA.-Mruknął głośno.

<Sauron? Brak weny..>

Od Kan-D CD Miu

-Dzięki-Skinęłam głową i pognałam do swojej jaskini. Położyłam się w niej zadowolona i zasnęłam.

***********
Obudził mnie śpiew ptaków. Maksymalnie mnie to wkurzyło, więc poleciłam Essix, by odgoniła te ptaszyska. Posłusznie wykonała polecenie. Podziękowałam jej za to i znów próbowałam zasnąć. Ale nie mogłam, coś nie dawało mi spokoju. Jakiś denerwujący komar latający po mojej jaskini.
Moja reakcja była taka :
https://33.media.tumblr.com/3be14fca2d411653b2663c2fc3216fdd/tumblr_nph74jjXv51u7f3foo2_500.gif
Schowałam głowę pod prowizoryczną poduszkę z liści i warknęłam zdenerwowana. Nagle ktoś wszedł do mojej jaskini.

<Ktoś?>

22 cze 2015

Od Saurona CD Kan-D

-Nie focz się na mnie, bo foką się staniesz-odparłem przez śmiech.
-Nie foczę się, tylko nie chcę się kąpać.
-Jak chcesz, twoja strata.-powiedziałem i rozkoszowałem się masażem. Po dwóch minutach już nawet masaż mi się znudził. Zrobiłem się nieco głodny. Wstałem i otrzepałem się z wody. Potem bez słowa odszedłem. Kan zauważyła, że wychodzę, więc biegnąc do mnie spytała:
-Gdzie idziesz?
Zwolniłem kroku, aby nowo poznana wadera mogła mnie dogonić.
-Idę na polowanie, zgłodniałem.
Kan chyba mnie nie usłyszała, gdyż gdy zwolniłem kroku ona rozpędziła się i omal nie przywaliła w drzewo. W ostatniej chwili złapałem ją za ogon.
-Dzięki.
-Drobiazg.
Zauważyłem sarnę-w dodatku ranną.
~Łatwiej będzie ją schwytać~ -pomyślałem.
Rzuciłem się pędem za sarną. Upolowałem ją bez trudu. Zaniosłem ją na miejsce gdzie stała Kan.
-Częstuj się.-odparłem.
<Kan? ;p >

Od Kan-D CD Amorencji

W krzakach zaczęło się coś kotłować. Po chwili nieustannego hałasu z krzaków wyskoczyła jakaś wadera.
-Wracaj sierściuchu!-Zawołała do królika biegnącego trochę przed nią. Pobiegła przed siebie nie zważając na nas. A, no tak! To ta nowa, Aniela. Potrąciła skrzydło Amor, która warknęła :
-Hej!-Ale Aniela nawet na nas nie spojrzała.

<Amorencja?>

Od Kan-D CD Saurona

-Dziękuję, ale odmówię.-Odparłam bawiąc się naszyjnikiem. Podczas, gdy Sauron rozkoszował się masażem oferowanym przez wodę, ja usiadłam nieopodal na kamieniu. Ciepłe słońce, wyglądające zza burzowych chmur tworzyło wokół mnie nierówne plamy światła. Rozkoszowałam się tym efektem, a nagle ni z gruszki, ni z pietruszki poczułam zimno na plecach. Obróciłam się szybko. Sauron chlapał we mnie wodą ze strumyka. Warknęłam i uniosłam łeb do góry. Poszłam trochę dalej i otrzepałam się.

<Sauron?>

Aniela!

 http://bankfotek.pl/image/1580009.jpeg
Imię : Aniela
Pseudonim : Mimo imienia i tak mówią na nią Nadia.
Wiek : 3, 5 lat
Płeć : Samica♀
Rasa : Wilk nocy
Charakter : Czasem jest miła. CZASEM. Zwykle się nie odzywa. Chyba że ktoś jej się podoba.. sekundę - jej nikt się nie podoba. Ewentualnie jeśli coś chce. Coś się dzieje osobie, którą lubi - pomoże. Komuś kogo nie darzy sympatią? Po co? Można się z nią dogadać. Ale nie zadawaj dużo pytań. Nie lubi długich odpowiedzi. Preferuje "tak" i "nie". Jest niezwykle tajemnicza. Nie opłaca się przy niej rozgadywać. Po chwili i tak się spyta co mówiłaś i wróci do patrzenia w gwiazdy. Nie jest romantyczna. W gwiazdy patrzy od tak - dla wyrażenia ignoracji. Nie nawidzi gdy ktoś pyta się ją o rodzine - wybucha furią i albo idzie do jaskini, albo dochodzi do bójki. Kłócisz się z kimś? Pójdę po popcorn.
Stanowisko : Tropiciel
Głos : Stay - Rihanna
Konto : 300 KR
Zauroczenie : -
Partner : -
Jaskinia : Jaskinia Wiatru
Potomstwo : -
Rodzina : Rodzice zmarli, tak samo jak rodzeństwo o którym istnieniu dowiedziała się tydzień przed jej śmiercią.
Matka: Anabell
Ojciec: Clemou
Siostra: Anastazja
Moce : Może być niewidzialna, potrawi zwołać ciemność na promień 1 km, Rośliny są jej posłuszne, ale nie korzysta z tej mocy. Kontroluje fazy księżyca.
Ulubiony kolor: Czerń i granat
Motto : Każda zewnętrzna trud­ność dro­gi życia,
od­kry­wa Naszą, słabość lub moc wnętrza...
Urodziny: 2 sierpień
Lubi : samotność, nocne spacery samemu, czytanie książek, pisanie książek
Nie Lubi : przebywania w dużej grupie, sztucznej radości, szpanowania
Historia : Urodziła się w zamożnej rodzinie. Jej życie było idealne - chociaż nigdy tego nie chciała. Miała być księżną w swoim rodzie. Wybuchła wojna. W sumie trochę z jej winy. Dzień przed koronacją pokłóciła się z dowódcą przeciwnego plemia. Wszyscy poumierali. Rodzice, rodzeństwo, przyjaciele. Królestwo spłonęło. Ona jedyna przeżyła. Cudem. Cała w krwi i ranach doszła do uzdrowiającego źródła. Z tego wydarzenia została jej tylko ogromna blizna pod ogonem. Nie pokazuje jej. To pewnie dlatego ma tak długi ogon. Była niezwykle wytrzymała. Z jedną buteleczką wody doszła do wodospadu. Oh jak bardzo się ucieszyła. Napełniła dzbaneczek wody i poszła dalej. Przez długi czas nic. Woda się kończyła. Była na skraju wyczerpania. Zauważyła większe zgromadzenie wilków. "Wataha? - pomyślała - zawsze działam sama, ale.. muszę się tu zatrzymać" Podeszła do pierwszego lepszego wilka, akórat była to alfa.
- Czy tu jest wa.. ? - zemdlała
Obudziała się w otoczeniu innych osobników jej gatunku. Tak trafiła do WNZ.
Inne zdjęcia : http://republika.pl/blog_ih_4747328/7256987/tr/mlody_wilk.jpg jako szczeniak
Kontakt : (Twój nick na howrse/doggi.) Juliettanka ~

Od Saurona

Był ciepły i letni poranek. Lekki wiatr wspaniale komponował się z promieniami porannego słońca. Wyszedłem z jaskini z uśmiechem na pysku (rzadko się u niego takie rzeczy widuje). Bardzo lubiłem wylegiwać się w strumyku wody w tak piękny poranek.
Znalazłem się tuź przy małym wodospadzie. Sam-samiutki sam... Wylegiwałem się w nim.
~Nie ma to jak masaż za free~ - ponyślałem.
Nade mną pojawiła się jakaś wadera. Widziałem ją do góry nogami, więc jedyne co stwierdxiłem to, to, że ma bardzo ładny pyszczek i jest neonowa.
-Co tu tobisz?-spytała z uśmiechem.
-Jak mógłbym nie skorzystać z darmowej oferty masażu, który sponsoruje mi strumyk?-uśmiechnąłem się.
Wadera zaśmiała się. Ja odpowiedziałem:
-Too taaakie przyyyyyjemne... Saaaaama zooooooobacz...
<Kan-D?>

Sauron!

http://pre04.deviantart.net/d42b/th/pre/i/2013/307/f/2/neon_by_freeska-d6sx15b.png
Imię: Sauron
Pseudonim: Sau, Ron, Pożeracz Pisaków, Rat
Wiek: 3,5 lat
Płeć: Samiec♂
Rasa: Wilk Wojny & Chaosu
Charakter: Hmm... Jaki jest? No cóż... Przede wszystkim niezłomny. Może machnąć do Ciebie tekstem w stylu: "ODSUŃ SIĘ, BO POTRZEBUJĘ TROCHĘ ŚWIEŻEGO POWIETRZA", ale to u niego normalne. Gdy jest jakaś kłótnia, szybko biegnie w jej stronę. Podsyca jej atmosferę i staje się ona jeszcze bardziej "kłótniejsza" (XD). Nie wywyższa się i NIENAWIDZI być w centrum uwagi. Może i wygląda na typowego romantyka z miłym nastawieniem, ale jest zupełnie inny. Wcale nie jest romantyczny-wręcz przeciwnie. Zagadać do wadery potrafi, ale partnerka? NIE! On jest nienormalny i w pewnym sensie "psychiczny". Sauron jest typem samotnika i tylko najtwardsi z nim wytrzymują. Nie jest opiekuńczy, za to odpowiedzialny jest jak najbardziej. Gdy kogoś skrzywdzi nie ma tego na sumieniu. Jest bardzo zmienny i nie łatwo opisać go w tych kilku zdaniach. Pyskaty i wredny. Czasem rozmawia sam ze sobą-bo kto Cię zrozumie lepiej niż ty sam siebie? Trzyma się na uboczu. Gdy ma dobry humor, Rat lubi sobie pożartować. A, i on nie ma tak zwanej: Pięty Achillesowej.
Stanowisko: Samiec Gamma
Głos: Bruno Mars
Konto: 380 KR
Zauroczenie: Zobacz punkt poniżej, a dowiesz się całej prawdy...
Partner: ~~*~~
Jaskinia: Jaskinia Kryształów
Potomstwo: Nope ;p
Rodzina:
°Matka-Felicia
°Ojciec- Hirou

°Brat-Dauter

Moce:
°Zmiennokształtność
° Telekineza

° Super-szybkość

°Niewidzialność

°Potrafi stworzyć ze świata chaos

Ulubiony kolor: Nic na to nie poradzę: czarno-niebieski xP
MottoJeśli życie daje Ci w mordę, uśmiechnij się i z politowaniem powiedz: "Bijesz jak ciota"
Urodziny: 15 Sierpnia. Znak zodiaku-Lew
Lubi: Spać, gadać sam do siebie, kłótnie
Nie Lubi: Gdy ktoś mu przeszkadza w spaniu, pychy, zdrajców
Historia: Historia każdego jest, jaka jest. U niego jest taka:
Gdy Sauron podrósł trochę, jego rodzice go porzucili. Stwierdzili, że "za trudno jest opiekować się dzieciuchem". Ale... Nastała wojna. Malec siedział w starej, drewnianej chacie-gdzieś blisko ludzi. Którejś nocy pewien hycel przechadzał się po tutejszych terenach. Zauważył Saurona i wziął go za... PSA! Wrzucił go do klatki, do schroniska. Basior przesiedział w schronisku całe 3 lata. Poznał dobermana-Warr'a. Byli najlepszymi kumplami do czasu aż... Warr'a wzięto do jakiegoś pomieszczenia. On już stamtąd nie wrócił. Sauron podkopał się i uciekł. Błąkał się po lesie bez celu przez pięć miesięcy, gdy w końcu natrafił na Watahę Niebieskiej Zorzy. Postanowił tu zostać-Raz się żyje!
Inne zdjęcia: Kliku
Kontakt HW: Kaja