28 cze 2016

Od Kayuna - Cd. Amiszy

Na zegarze widniała dwudziesta druga, mimo tego, wokół nas plątali się pijacy. Oczywiście, byli tak schlani, że nie zauważyli tutaj wilka. Dla nich to codzienność, zwykła halucynacja. Amisza siedziała spokojnie przy barku, dokańczając swojego drinka. Przyznam, dziewczyna łeb miała mocny. Teraz tylko czekać do jutra, na razie jednak można słuchać tych wszystkich piosenek, co śpiewają tamci. Leciały teksty z disco polo, stare ballady, aż w końcu jakieś nutki romantyczne. W ich wykonaniu brzmiało to lepiej, heh.
- Kayun, Kayun ja chcę jeszcze troszkę... – wybełkotała rozpromieniona, uśmiechając się od ucha do ucha. Parsknąłem tylko na ten widok.
- Nie, raczej nie. Nie chcesz, bo mi odpadniesz po drodze – koło nas przechodził jakiś koleś z nachosami. Złapałem szybko za jednego, przy okazji wyciągając się wygodnie. Wadera westchnęła głośno, próbując zwrócić na siebie uwagę. Przewróciłem z dezaprobatą, wkładając sobie czipsa do ust. Dałem znak barmanowi (chyba jedynemu który nie był wstawiony, choć podejrzliwie patrzył się na Amiszę), aby przyniósł kolejnego. Jak co, można by się go pozbyć, jakby chciał tyknąć moją towarzyszkę.
- Pacz, tata Kay zamówił ci kolejnegooo – przysunąłem się do niej bardziej, kładąc łokieć na blacie.
- JeeeeeeHH – wymamrotała, unosząc niezdarnie ręce ku górze. Mówiąc szczerze, wyglądała uroczo. KAYUN STOP. ZA DALEKO WSZEDŁEŚ.
* * *
Siedzieliśmy tak, dopóki nie wybiła dwunasta. Wilczyca skończyła na trzech, dalej jej nie pozwoliłem. Sam wypiłem z dwa, nie chciałem później obudzić się w rowie z 500+ leżącym koło mnie. Amisza usiłowała zachowywać się normalnie, miała w sobie trochę procentów, ale trzymała się dobrze.
- Wiesz, że za dziesięć minut będziesz miała dwa lata?
- Noo, weź chodźmy na dwóóór – przeciągnęła, ziewając przy tym. Wstałem z miejsca i wziąłem pod łapę. Zgodnie z jej prośbą wyszliśmy na zewnątrz. Noc była chłodna, przynajmniej to dobre. Zmieniwszy swoją postać na pierwotną, skierowałem się na pobliskie wzgórze. Stąd było widać Adefilion pochłonięte przez kolorowe światła.
- Zatem, sto lat! – objąłem ją i przyciągnąłem do siebie. Zaśmiała się cicho.
- A to prezent ode mnie – tutaj dałem jej krótkiego buziaka na policzku – Szczęśliwego życia dorosłego, heh

< Amisza? Tak wiem, odpiska spóźniona >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!