Delikatne muśnięcie ust Nifenye jakby sprowadziło mnie na Ziemię, wyrywając ze szponów przeszłości. O ile umysł powoli dochodził do siebie, to ciało reagowało zupełnie inaczej. Łzy nadal wydostawały się z moich oczu, by plamić koszulkę dziewczyny, zaś mięśnie trzęsły się nieco spazmatycznie. Utrudniało to każdy ruch, ledwo podniosłem się do siadu. Dziewczyna w kółko szeptała jakieś uspokajające słowa, lecz umykały one mojemu słuchowi, jakby celowo chciał je zignorować. Gwałtownym ruchem obu dłoni starłem słone krople z policzków. Już dawno odzwyczaiłem się od takich wybuchów emocji, dusząc w sobie wszystko to, co podpadało pod złe. Poza tym takiemu dużemu mężczyźnie chyba nie wypadało płakać w najmniej odpowiednich momentach, a zwłaszcza przy kochanej przezeń osobie. Sam powinienem być dla niej wsparciem, nie prosząc o nic w zamian, a tak tylko mogłem przyprawić damę o przedwczesne siwienie włosów na głowie, czego oczywiście nie chciałem. Ostatecznie zmusiłem się nawet do bladego uśmiechu, byleby zaplątała się w złudną pajęczynę ,,wszystko będzie dobrze’’. Kontrolę na nowo przejął ten właściwy, wiecznie niewzruszony. Westchnąłem tylko cicho, uspokajając się do końca. Z drugiej strony... Co ja bym bez niej zrobił? Przesunąłem się nieco do tyłu, obejmując wybrankę mojego serca. W głowie już dawno miałem ułożoną bardzo ważną wypowiedź, lecz jak do tej pory odwaga na użycie jej nie miała zamiaru przybyć. Musnąłem wargami szyję Nifenye, jak pokorny wampir.
- Dziękuję ci, moja droga- wyszeptałem wprost do jej ucha.
Palcami dłoni splecionych na jej tułowiu, delikatnie pogładziłem brzuch przez koszulkę. Wahania nastrojów? Nie. Przyciągała mnie jak magnes. Właśnie z tego powodu starałem się trzymać swoje wewnętrzne żądze na wodzy.
- Tak pomyślałem- zacząłem cicho.- Znamy się już tyle... Może przyszedł odpowiedni czas na zbliżenie się do siebie?
- W jakim sensie?- odpowiedziała mi tonem, w którym dało się wyczuć zaciekawienie.
- Bez pierścionka nie wypada, wiem to, lecz niestety nie posiadam tak ważnego drobiazgu. Za to mogę dać ci coś innego. Bezgraniczną miłość. Nifenye, czy byłabyś tak wspaniała i zechciała zostać przy mnie po wieki? Zostałabyś moją żoną?
- Dziękuję ci, moja droga- wyszeptałem wprost do jej ucha.
Palcami dłoni splecionych na jej tułowiu, delikatnie pogładziłem brzuch przez koszulkę. Wahania nastrojów? Nie. Przyciągała mnie jak magnes. Właśnie z tego powodu starałem się trzymać swoje wewnętrzne żądze na wodzy.
- Tak pomyślałem- zacząłem cicho.- Znamy się już tyle... Może przyszedł odpowiedni czas na zbliżenie się do siebie?
- W jakim sensie?- odpowiedziała mi tonem, w którym dało się wyczuć zaciekawienie.
- Bez pierścionka nie wypada, wiem to, lecz niestety nie posiadam tak ważnego drobiazgu. Za to mogę dać ci coś innego. Bezgraniczną miłość. Nifenye, czy byłabyś tak wspaniała i zechciała zostać przy mnie po wieki? Zostałabyś moją żoną?
[Nifi? Hue hue hue... nieśmieszne. Musiałam]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!