31 lip 2016

Odejście!

 " Najłatwiejsze są powitania, natomiast najgorsze i najtrudniejsze są odejścia. "
 ~ Amortencja ♥

Dzisiaj żegnamy jedną z najukochańszych wariatek z watahy - Rose. Będzie nam wszystkim zapewne jej brakować. Jednakże szanuje jej decyzję i mam nadzieję iż powróci, kiedyś.. 

~ Amortencja ♥



Zaszło małe nieporozumienie. Odchodzi tylko postać Rose. Na szczęście usunęłam tylko Rose. Przepraszam za pomyłkę. 

Od Asiri - Cd. Exan'a

Spojrzałam na basiora jak na idiotę. Co mam mu opowiedzieć? Bajkę o Czerwonym Kapturku?
- Rozwiń tę myśl, proszę cię. Bo zaczynam sobie wyobrażać dziwne rzeczy - odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
- No nie wiem... Powiedz coś o sobie? - zasugerował. Z trudem udaje mi się nie parsknąć śmiechem. - O co ci chodzi?
- Mam na imię Asiria Misterium. To już wiesz. W watasze przywłaszczyłam sobie miejsce lekarza i śpię gdzie popadnie. Wystarczy? - zapytałam. Samiec z wrednym uśmieszkiem potrząsnął łbem i nadal się we mnie wyczekująco wpatrywał.
- Możesz mi zdradzić jakiej jesteś rasy?, albo skąd pochodzisz?
- Oj, Exan'ie... Sama chciałabym to wiedzieć... - odpowiedziałam, prychając cicho.
- Chwila... Nie rozumiem... - mruknął, marszcząc brwi (o ile wilk tak może zrobić).
- To nawet lepiej. Teraz może twoja kolej?

< Exan'ie? >

30 lip 2016

Od Nenyto cd Disapre

Nie wiem skąd, ale nagle pojawił się Ekko. Trudno było w tej chwili mi powiedzieć, że będzie miał przyrodnie rodzeństwo. Na szczęście chłopak się spieszył i wyszedł z mieszkania. Disapre nie poprzeciągawszy ciszy zaproponowała zrobienie czegoś do jedzenia. Chwyciła mnie i pociągnęła za sobą. Nie mając oporu poszedłem za nią.
-Nie umiem gotować, niestety. - Mruknąłem pod nosem. Oparłem się o blad jednej z szafek.
-To będziesz zmywać! - Skarciła mnie z uśmiechem na twarzy.
-Już to widzę. W tym mi pomożesz. Ja będę podwał naczynia, a Ty je myć i układać.
-Chciałbyś. Sam wszystko zrobisz. Zobaczysz. Może jednak jakąś sałatkę zrobimy?
-Okej, może dam radę coś pociachać. Ale teraz będziesz musiała się obżerać. Jeść za dwóch, może trzech? Albo więcej... - Zaśmiałem się wyjmując ostrzejszy nóż z szufladki. Moja ukochana w tym czasie poszperała w kontach by wyjąć pomidory, marchewki, sałatę i jakieś przyprawy.
-Oj, będę gruba i nikt mnie nie będzie chciał, pff... - Odsapnęła kpiącym głosem. Pokręciłem głową i stanąłem za nią. Złapałem w tali i lekko przytuliłem od tyłu. Ręce ułożyłem na podbrzuszu, aby je delikatnie pomasować.
-Ja będę chciał. W każdym możliwym sensie Skarbie. Mam nadzieję, że ciąża nam nie przeszkodzi w igraszkach nocnych. - Uśmiechnąłem się pod nosem i ucałowałem ją w bok szyi, mocniej tuląc.
-Przynajmniej ktoś. - Disapre przechyliła swoje ciało na prawą stronę i dała mi całusa w policzek.
-Ktoś... tsa...- Westchnąłem i odsunąłem się na bok. Chwyciłem kilka marchewek i zacząłem je obierać.
-Obraziłeś się? - Zerknęła na mnie.
-Nie, na moją kobietę nigdy. - Odrzekłem z przekonaniem w głosie.
-Twoją? Podoba mi się jak tak mówisz... - Odpowiedziała z rumieńcami na policzkach.
-To dobrze. Szkoda tylko, że ja jestem ktosiem.
-Haha, jesteś moim mężczyzna, co prawda marudnym, ale moim.
-Jaka maruda, jaka?! - w moim głosie pojawiła się ironia, a tuż po tym wybuch śmiechu. Marchewki które zdążyłem pokroić wrzuciłem do miski obok dziewczyny. Szturchnąłem Disapre łokciem. Przez najbliższe chwile dokuczaliśmy osobie nawzajem, do czasu skończenia sałatki. Mój tłuścioszek kazał mi nakryć do stołu który znajdował się w salonie. Tak też zrobiłem, niestety nie miałem pojęcia o tym i czarnulka musiała poprawić moje nakrycie.
W końcu nadszedł moment gdzie usiedliśmy w spokoju, obok siebie.
-Mam nadzieję, że się nie żartuje Twoim jedzeniem. - Znikąd zjawiły się te słowa. Spojrzałem na dziewczynę i strzeliłem pokerface.
-Ty możesz przeżyć, nie wiem jak maleństwa. - Odgryzłem się by po chwili skosztować skromnej potrawy. - Taka sobie, wole mięso.
Miałem wrażenie, że przez cały dzień sobie dogryzamy, nie aby się pokłócić ale dla zabawy.
Ahh, ulotne chwile. Zjedliśmy, posprzątaliśmy... teraz tylko siedzieć w ciszy. A po co słowa, gdy są gesty? Siedząc razem przytuliłem ją I podarowałem namiętnego całusa w usta. Jednak stwierdziłem, że jest za ładna pogoda by siedzieć w domu i zaproponowałem spacer.

Disapre?

Od Reik'a - Cd Nyr

Zacząłem iść w stronę zachodu a Nyr od razu zaczęła iść za mną. Przez całą drogę opowiadałem Nyr o tych terenach a ona słuchała mnie z zaciekawieniem. Kiedy już dotarliśmy na miejsce Nyr zmieniła się w człowieka a ja zrobiłem to samo.
-Łał!-Krzyknęła z zachwytu.
Nyr nie mogła oderwać wzroku od tych terenów a ja z zaciekawieniem patrzyłem na jej uszy. Pierwszy raz widziałem uszy wilka u człowieka i bardzo chciałem ich dotknąć, aż w końcu to zrobiłem.
-Ach!-Krzyknęła Nyr po czym zrobiła się cała czerwona.

<Nyr?>

od Exana do Asirii

Gdy dzisiaj zaczęło lać jak z cebra, ja akurat byłem w połowie drogi do mojej jaskini, zakląłem pod nosem i schowałem się pod jakimś zawaloną kłodą
Szaro bure niebo zakryło świecące słońce, łyskał piorun.
Jednak nie byłem sam w takiej sytuacji, patrzyłem jak jakaś wadera. Bardzo ładna wadera, szła w deszczu. Zawiał wiatr i rozwiał jej białe jak śnieg włosy.
Chyba jej pomogę.... nie ty kretynie, ty jesteś płatnym i bezwzględny, zabójcą a nie pierd*lonym dżentelmenem. Ale nie mogę ją też tak zostawić. Zostaw ją!!!
Nie!!!, zapamiętaj to... ty nie jesteś stworzony do czegoś takiego, ty jesteś tylko mordercą, który ma na sumieniu 4 martwe alfy.
I co z tego, że taki jestem, co z tego że mam od środka zatrute serce, i bije z niej tylko czysta nienawiść i pogarda... ale chcę jej pomóc po prostu.
-Witaj- wydałem po chwili z siebie
Wadera spojrzała na mnie, cała mokra skierowała swoje fioletowe oczy
jednak można było z nich odczytać że, nie potrzebuje pomocy, można było z nich odczytać sarkazm i nieufność... cóż, tak to trudno chyba będzie się z nią dogadać
-Czego chcesz?
-Dogadać się i pomóc
-Nie potrzebuję pomocy, dam sobie radę sama
-Skoro nie potrzebujesz pomocy, więc posiedź tu ze mną, potrzebuję tutaj małego towarzystwa
Nie wiem jak ona to odebrała, ale chyba dobrze, bo podeszła do mnie pod zawaloną kłodę która zwisała i była oparta o pagórek.
-Na serio, nie chcesz pomocy
-Nie dziękuję, a poza tym, czego chcesz-burknęła cicho
Przekrzywiłem się, moje uszy oklapły.
-Poza tym, chciałbym cię poznać, bo pierwszy raz cię tutaj widzę
-Jestem Asiria- przedstawiła się- zadowolony
-Tak, jestem Exan...
-pięknie
-Ty też masz piękne imię-rzekłem
Aleś się popiasał- odezwał się mój głos w głowie. Wadera odwróciła się i tylko patrzyła się jak smętnie opadał deszcz do kałuży
Była grobowa cisza, odpowiadał nam tylko opadające krople deszczu na ziemię.
-Opowiesz coś?-spytałem zaciekawiony

<Asiria?>

29 lip 2016

Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej.

whiteliolynx
Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej.
Imię: Asiria Misterium
Pseudonim: Bliscy zwracali się do niej Miste.
Wiek: Asiria nie wie, ile ma lat.
Płeć: Wadera || Kobieta
Rasa: Jest z tym mały problem. Otóż ona sama nie ma pojęcia, kim jest.
Charakter:
Naj­trud­niej jest wy­mazać z pa­mięci tych, którzy się sa­mi wpisali. 
Stroni ona od kłamstwa, przez co zdarza jej się być do bólu szczerą. Lubi uprzykrzać życie swoim towarzystwem ludziom, których zna. Jest nieufna, jednak jeśli już zdobędziesz ów zaufanie, będzie mogła za Tobą skoczyć w ogień. Nigdy nie udaje kogoś, kim nie jest. Bowiem często dopisuje jej humor, który jednak czasem się psuje. Sama nie wie, od czego to zależy. Oczywiście, jak przystało na taką mieszankę, jest odważna i inteligenta. Jednak tego drugiego nie okazuje tak często. Można by rzec, że pyskowanie i sarkazm to jej hobby. Aczkolwiek to jej zapora, na której zatrzymują się ci, którzy nie są warci bliższego poznania Asiri. Tak naprawdę to wadera z niskim poczuciem własnej wartości, którą bardzo łatwo zranić. Jej też zdarza się płakać. Robi to tak, aby nikt nie widział, ani nie słyszał. Jeśli coś idzie nie po jej myśli - uśmiecha się szeroko, aby wyprowadzić z równowagi tych, którzy chcą jej porażki. Doskonale wie o tym, że nie powinno się poddawać, przez co zawsze walczy do ostatniej kropli krwi. Dwa słowa - odpuść sobie - są dla niej niebywałą motywacją. Gdybyś jej tak powiedział, to przeniesie nawet góry! Jest dobrą słuchaczką, która czasem da radę pomóc. Lubi rozwijać swoje pasje i udaje, że ma gdzieś to, co inni o niej myślą. I owszem, daje sobie radę. Gdy ma dobry humor, nie może usiedzieć na jednym miejscu. Ale ma również te złe dni. Wtedy nawet z kijaszkiem się do niej nie zbliżaj, bo odgryzie. Pierwsze robi, później myśli. Nie ma dla niej chwili zawahania. O ile wiązanka przykrych słów Ci nie wystarczy, użyje jednej ze swoich mocy. Tych gorszych mocy. A wiedz, że ona wytrzymała już wiele. I nieraz udowodniła, że wytrzyma jeszcze więcej.
Jednak.. Ile z tego jest prawdą, a ile dodali ci, którzy ją spotkali..?
Stanowisko: Upodobała sobie miejsce lekarza. Ma bowiem nadzieję, że dzięki temu odzyska to, co utraciła.
Głos: Lie
Konto: 300 KR
Orientacja: Heteroseksualna.
Zauroczenie: Aby Asiri mogła się w kimś zauroczyć, musi go wpierw dobrze poznać.
Partner: --
Jaskinia: Mysterium nie przepada za tłokiem. Temu też wybrała spanie na świeżym powietrzu, w losowych miejscach.
Potomstwo: --
Rodzina: Hm. I tu nasuwa się pytanie - z kim ona może być spokrewniona?
Moce: Zdała sobie sprawę z tego, że potrafi hipnotyzować śpiewem. Umie również ogłuszyć przeciwnika, lub wysadzić mu bębenki słuchowe. Biegnąć blisko wody może ją zamrozić i po niej swobodnie przejść. Po tym lód z powrotem zmienia się w ciecz. Jeśli się zdenerwuje, pojawiają się wokół niej ostre, ciemnofioletowe kryształy. Ma również dar zasklepiania ran, po wyrecytowaniu specjalnego manuskryptu. Wie również, że potrafi zmieniać się w człowieka. Reszta nadal pozostała nieodkryta.
Umiejętności: Asiri podczas swoich wypraw nauczyła się ładnie śpiewać. Dzięki wizytom w okolicznych wioskach potrafi również tańczyć, jak i gotować egzotyczne potrawy. Ma także talent do wykonywania rysunków na ciele.
Ulubiony kolor: Upodobała sobie czerwień i czerń.
Motto: Patrząc na ciem­ność lub śmierć boimy się niez­na­nego - nicze­go więcej.
Urodziny: Wie jedynie, że jej znakiem zodiaku jest koziorożec.
Lubi: Czytać książki | Odkrywać siebie | Patrzyć w gwiazdy | Obserwować niebo | Zwierzęta | Konwalie | Prawdomówność.
Nie lubi: Infantylności | Cynizmu | Nieuzasadnionego użalania się nad sobą.
Historia:
Pamiętam, że obudziłam się w lesie. Ze zgrozą uświadomiłam sobie, że wiem jedynie jak mam na imię, oraz że dawniej zwracano się do mnie Miste. Tylko.. Dlaczego? Nie miałam pojęcia kim jestem, gdzie się znalazłam oraz dlaczego tu jestem. Doszło do mnie, że straciłam pamięć. Próbowałam otrząsnąć się z szoku, jednak wyszło to szybciej, niż się spodziewałam. Przez interwencję dwóch wilków, dowiedziałam się, że jestem na terenach watahy. Po krótkim namyśle stwierdziłam, dlaczego nie?
Inne zdjęcia: Jako człowiek | Owszem, dostałam pozwolenie na używanie tej pracy.
Kontakt: Asiria (howrse) || asiriamisterium@gmail.com
Ciekawostki: 
Zapewne niektórzy się domyślili, że samica straciła pamięć. Wie jedynie parę rzeczy.
Jeszcze przed tym wędrowała po wioskach. Lubiła zdobywać doświadczenie i uczyć się nowych umiejętności. I nie wszystko przepadło - zapamiętała, jak ją opisywano oraz to, co już umie.
Ma niejasne wspomnienia z pewną watahą..
Statystyki:

  • Inteligencja: 150
  • Szybkość: 100
  • Zręczność: 100
  • Magia: 25
  • Siła: 25
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 200

28 lip 2016

Nie wiem jaki dać tytuł, więc dam taki - niku

Kochani, z tej strony Alfa. I niestety - nie mam dobrych wiadomości, takich jak konkurs, albo event. Mimo wszystko proszę o przeczytanie tych kilku linijek. Dlaczego? Wolę, żebyście o wszystkim wiedzieli.

Być może zauważyliście, że rzadko bywam na watasze. Nikt nie wysyła do mnie opowiadań, a powód, to moja wieczna nieobecność. Nie mam wam tego za złe, dla mnie to nawet lepiej.
Możliwe, że nie wiecie, dlaczego moja aktywność tak drastycznie spadła.
I właśnie o tym jest ten post.

Wszystkich kusi, żeby spierdzielić z watahy. Korra10 próbowała już chyba dwa razy, a może nawet trzy, a co dopiero Diffidentiae, której już z nami po prostu nie ma... I ja także. Zgadza się - nie chcę już prowadzić watahy. Nie ogarniam, co się tu dzieje. Kto jest właścicielem którego wilka, do Hierarchii trafiają coraz to bardziej losowe osoby. Brak czasu? Coś w tym stylu.
Nawet nie zauważyliście, że byłam w tym roku nieobecna przez dwa tygodnie pod rząd, a nie tylko jeden (a pisałam, że nie będzie mnie tydzień).

Najgorsze jest to, że nie mam żadnych wyrzutów sumienia co do tego, że chcę odejść. Wataha jest już po prostu utopią, której kiedyś miałam być właścicielem. Ta, kiedyś. Wszyscy inni admini daaawno mnie prześcignęli, a dodawanie postów i formularzy stało się jakimś cholernym wyścigiem szczurów.
Nie umiem panować nad watahą, a od okolic lutego przestałam się nią zajmować. Moon zapierdalała jak mała koparka, żeby odwalić wszystko za mnie, za co Cię naprawdę przepraszam. Dopóki wszyscy nie zaczęli uciekać, to nie doceniałam tego, jak dużo tu robili.
Zgubiłam się w świecie opowiadań i nie umiem się na nowo odnaleźć.

Urazia zostanie tu jako NPC, ale moje postaci skasuję od razu. Alfa jest zbędna, serio. I tak nic tu nie robię.
Może będę się pojawiać na chacie, ale nic nie obiecuję. Zajmowanie się blogiem pozostawiam adminom. Róbcie co chcecie, mnie to już od dawna nie dotyczy.
Zostaję na stronie adminów, jeśli ktoś będzie miał kłopoty z bloggerem, to pomogę. Ale tylko tyle można ode mnie oczekiwać. Formularzy i opek nie dodaję.

No to... Pa?

Na pożegnanie wstawiam gifa z Hakuryuu, oraz piosenkę Hollywood Undead i się ulatniam.
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/5c/46/4a/5c464a9e4076d2422a2e4044d051b349.gif

Puk, puk. Kto tam?

By nie było. Zła, wręcz załamana odreagowałam sobie na watasze, odchodząc. Kiedy wszystko opadło- pożałowałam swojej decyzji i tego jechania w tamtym poście. Wróciłam jak synek marnotrawny, bo tak. Przepraszam wszystkich za swoją bezczelność.
Moje postacie: Moon || Kalta

Korra10

Od Amortencji - Spotkanie z Potworami cz. 1

Upalny dzień, był coraz bardziej upalny. Co ja plotę? Nie ma to żadnego sensu. Jakbym była w ludzkiej formie to oparzenie słoneczne nie ominęłoby mnie. Spojrzałam na Springtrapa oraz Chicę. Kogoś mi tu brakowało.. czekajcie! Gdzie jest Ratchet?
- RATCHEET!! - zawołałam na cały głos. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Gdzie on się do diaska podział? Zapewne znów grzebie przy deskolotce, albo statku. Przy nim to ja chyba na zawał zejdę. Wstałam z leżaka i ruszyłam w stronę warsztatu. Lombax'a nigdzie nie było, a deskolotka leżała oparta o ścianę, statek nietknięty. Wskoczyłam na deskolotkę i obleciałam całe tereny watahy, jednak Ratcheta nigdzie nie było. Ruszyłam w kierunku północnego zachodu. Słyszałam o niebezpieczeństwach które tam można znaleźć. Wyruszyłam zatem na kolejną przygodę.

27 lip 2016

Od Kalty

Echo uderzania koturn o brukowaną powierzchnię roznosiło się po całej okolicy. Lało jak z cebra, a mi do domu zostało jeszcze sporo drogi. Że też wybrałam się do watahy akurat dzisiaj, niech to szlag. Lepszego momentu chyba nie mogłam wybrać. Drzewa szumiały, targane szalonym wiatrem. Gdzieś w oddali co jakiś czas pojawiały się pioruny. Może zdążę- pomyślałam. Jak na złość nie było tu żadnych jaskiń, a do starych budynków wolałam nie zaglądać, bo nikt nie wie, jakie bestie mogłyby tam się czaić. Wyciągnęłam telefon, osłaniając go przed wodą lejącą się z nieba. Wyświetlacz zaświecił jasnym światłem, przełamując wszechobecną ciemność. Rozmazane kontury ruin zamajaczyły wokół, jakby chciały mnie otoczyć i sam Bóg nie wie, co jeszcze zrobić. Poświeciłam smartphonem przed siebie, próbując uniknąć wylądowania w jakiejś kałuży, jednak okazało się to być złym pomysłem. Jakaś czarna postać pojawiła się parę metrów przede mną. Nie dość, że był to ktoś wysoki, to jeszcze chyba gapił się prosto na mnie. W bezwarunkowym odruchu cofnęłam się o krok, z przyduszonym przez ściśnięte gardło głosem. Telefon poleciał do przodu, ja do tyłu, finalnie lądując zadkiem na omszałym podłożu, z obolałą kostką i równie bolącymi pośladkami. Świetnie. Ów tajemniczy ktoś raczył do mnie podejść. Jeszcze lepiej. Ale zaraz... Popatrzyłam w górę, czując znajomy zapach.
- Kay?!- jęknęłam zaskoczona.

[Kayun? Co tam dalej było? :')]

Od Amiszy - Cd. Kayuna

Gdy poszliśmy do aqua parku, tam zdemolowaliśmy szatnię, ściany i inne, dopóki aż ochrona nie wywali nas na ulicę, a mnie omal nie dali do hycla. Więc daliśmy nogi za pas. Kayun będąc człowiekiem, był wolniejszy ode mnie
-Co jeszcze robimy?-spytałam
-Nie wiem, a ty...na co masz ochotę
Szkoda że, Moon.. moja druga mama odeszła. A mówiła że, mnie będzie uczyć i że, mnie nie zostawi. -spojrzałam na ogromnego basiora
-A na co ty masz ochotę-spytałam
-No wiesz...
-Czy masz na myśli...
Kayuna strzelił wielki rumieniec
-Nie, nie to o czym ty teraz myślisz, em... może chodźmy... wypuśćmy wszystkie psy i koty ze schroniska
-Ok-burknęłam- ale jeśli ci chodzi o te rzeczy, pomyślimy
Basior obrócił oczami i jeszcze raz i to większym zalał się rumieńcem i aż tak do schroniska.
-Gotowa?
-Yhm
Weszliśmy do środka, Kayun obezwładnił ochroniarza i sprawił że, stracił przytomność. Podbiegłam do przycisku anty pożarowego. Zwierzęta głośno hałasowały, ale gdy wcisnęłam, wszystkie klatki automatycznie otworzyły się i zwierzęta czym prędzej czmychnęły z klatek i biegły ku wyjściu.
-Ale fajnie-zachichotałam
I przy okazji zdemolowaliśmy jakiś magazyn ze zwierzęcym żarciem. Przewracaliśmy półki, rozwalaliśmy napotkane po drodze krzesła, stoły.
Rozjuszony Kayun rozpędził się i uderzył w miękką część ściany, aż rozwalił ją. I dowalił się do pomieszczenia z.... winem?
-Ty patrz jaki fuks
Wziął dwie butelki, czuby porozwalał o ścianę i wziął się za opróżnianie butelek.
-Zdrowie!
-Zdrowie!- wzięłam butelkę i zrobiłam to samo co Kayun i zaczęłam pić. Ale upiłam tylko trzy łyki i odstawiłam butelkę
-Chodźmy stąd, póki jesteś trzeźwy-zachichotałam
-Zaraz... muszę skubnąć kilka fantów
Gdy odeszliśmy zostawiliśmy schronisko i winnicę niemal splądrowaną i wróciliśmy do watahy
-Było zajefajnie, musimy to kiedyś powtórzyć-rzekł
-Oj tak-uśmiechnęłam się
Poszliśmy do mojej kryjówki, gdzie lubiłam przybywać. Odsunęłam głaz i odkryłam wielką dziurę
-Uważaj, przygotuj się na zjeżdżalnię
I zjechaliśmy, moja kryjówka była aż 5 metrów pod ziemią, zaświeciłam małe światełko, od razu naszym oczom ukazało się niewielki pokoik, tam było tylko biblioteczka, kilka stolików i... posłanie ze zwierzęcych skór
-Tutaj możemy wypić wino-uznałam z uśmiechem
Ułożyliśmy się na skórzanym posłaniu, Kayun i ja raz po raz popijaliśmy winem i raz... wziął łyk wina i pocałował mnie, wino aż wylewało się nam z pysków, polizałam go po nosie

<Kayun?> jak chcesz

Od Enoki'ego - Cd. Kayuna

- A weź spierdzielaj - mruknąłem cicho i wstałem, znikając gdzieś w lesie. Usłyszałem za sobą odgłos stąpania po wyschniętych liściach, więc mimowolnie odwróciłem łeb w stronę basiora. - Wiesz Kayun? Jestem bardzo świadom tego, że żyję po to by cierpieć, dlatego mam zamiar z tym skończyć, teraz tylko będę robił problemy, więc daj spokój i mnie zostaw. Chociaż, wiesz co? Cieszę się, że ci to powiedziałem. Teraz w spokoju zgarnę Axtoshi i wrócimy do ojca homofoba, wyznam mu to, że jego syn jest gejem i będzie zajebiście - warknąłem cicho, jednak potknąłem się o wystający korzeń i walnąłem głową w kamień... gdzieś na dnie jakiegoś kanionu? Zajebiście - pomyślałem, powoli mdlejąc, a przynajmniej myślałem że mdleję.

<Kay? Żegnaj okrutny dla Enokiego świecie>

Życie lubi płatać figle.

Mniejsze lub większe... zależnie od sytuacji.

Picture by Thassy on deviantart.com.
Imię: Nie jest to nic nadzwyczajnego, czy też niespotykanego, na imię jej Kalta Eliade Curufin.
Pseudonim: Wszyscy raczej zwracają się do niej po imieniu lub nazwisku. Chyba, że znajdzie się ktoś kreatywny i wymyśli jej jakąś ksywkę. Choć... Kali możemy uznać za pseudonim.
Płeć: Samica♀
Wiek: 4 lata
Rasa: Wcześniej znana jako Anioł, po latach wróciła jako Upadła.
Charakter: Czasami z upływem lat i nabieraniem doświadczeń niektórzy zmieniają się nie do poznania. Owa panienka jest przykładem właśnie tej niewielkiej grupy. Większość zapamiętała ją jako raczej zamkniętą w sobie dziewczynkę, z wiecznie nieobecnym wyrazem twarzy lub pyszczka. Aktualnie stała się nie do poznania, pod względem wyglądu zewnętrznego i charakteru.
 Tę oto niewiastę nazwać można istnym wulkanem pozytywnej energii. W głębi duszy pozostała nastolatką [cóż, wygląd mówi to samo, ma młodziutką urodę]. Jakby na potwierdzenie, na jej ustach lub pyszczku ciągle gości leciutki uśmiech. Towarzysko jest bardzo otwarta, ale też śmiała w swoich poczynaniach. Na ogół jest miła, nawet do przesady, co niekiedy irytuje innych. Z łatwością przychodzi jej nawiązywanie nowych znajomości, zwłaszcza z osobnikami płci przeciwnej. Niestety pewna... wada daje o sobie znać właśnie w kontaktach damsko-męskich. Jako nimfomanka ma w sobie naturalny pociąg do mężczyzn, niemalże nieustanną chęć zaspokojenia swoich cielesnych żądzy, co próbuje zaspokoić na różne sposoby. W sumie chyba dlatego nigdy nie udało jej się mieć kogoś na stałe. Po prostu nikomu nie udało się sprostać jej oczekiwaniom, czy też ujarzmić. Wybredna z niej istota i to naprawdę bardzo. A to dlatego, że zdążyła poznać swoją wartość oraz to, jak kobiety potrafią działać na mężczyzn. Wyrachowana, ze szczyptą zwodzenia, wiecznie pogrążona w naturalnym tańcu dwóch podnieconych ciał. Działając nie ogranicza się jedynie do flirtu. Jeśli chce coś osiągnąć- zrobi to bez względu na to, czy kogoś zrani, opcjonalnie zniszczy. Może jest nieco zbyt zapatrzona w swoje wartości, omijając te innych osób szerokim łukiem. Wszystkie złe emocje zamyka w małej szkatułce, chowając ją gdzieś w zakamarkach umysłu. Z jednej strony przez całe życie gra, z drugiej zaś wyraża całą siebie.
 Przy bliższym poznaniu staje się zdecydowanie spokojniejsza, nieco bardziej skupiona na swoim towarzyszu niedoli. Wtedy też wychodzi z niej wszystko. Zwierza się jedynie swoim najlepszym przyjaciołom lub innym zaufanym osobom, a przy tym stara się być jak najbardziej neutralna, by nie zrazić ich do siebie. Z duszy towarzystwa raczej nic nie zostaje. No boże tylko szczypta poczucia humoru. Dalej jest tylko młoda dziewczyna z masą problemów, przeklinająca swoje nietypowe życie. A mimo to nadal wykrzywia usta w tym swoim uśmiechu. Częściowo dlatego, że jednak nie chce obarczać innych tym syfem, ani też nie zamierza wywoływać u nich współczucia. Nieco szalona w swoich poczynaniach, wciąż próbuje rozweselać jej najbliższych.
Stanowisko: Została ona alchemikiem oraz zielarzem, biorąc pod uwagę jej zdolności.
Głos: Lila
Konto: 300 KR
Orientacja: Panseksualna, choć skłania się bardziej ku panom.
Zauroczenie: Jak na razie nikt nie zdołał wzniecić w jej sercu płomyczka miłości.
Partner: Aktualnie brak.
Jaskinia: Już dawno przeniosła się do centrum miasta. Ul. Opery 53/7, gdyby ktoś chciał wiedzieć.
Potomstwo: Brak.
Rodzina:
  • Rodzice: Fana || Alkar
  • Siostry: Nyelle || Olwa
  • Bracia: Aderthad || Mente || Raug || Yave
  • Opiekunka: Elizabeth
Moce:
  • Jest ona tak zwaną widzącą. Potrafi ujrzeć różne byty, niewidoczne, czyhające w ukryciu na niczego nieświadomych śmiertelników. Duchy, zjawy, demony czy inne czarty nie są dla niej straszne.
  • Posiada moc widzenia aur innych stworzeń. Dzięki niej może już na samym początku dowiedzieć się o rozmówcy o wiele więcej, niż byłaby zdolna przez dłuższą znajomość.
  • Naturalna umiejętność zmiany postaci, inaczej nazywana zmiennokształtnością. Najczęściej używa jej, by wtopić się w tłum ludzi i zniknąć gdzieś w mieście.
  • W międzyczasie Kalta wykształciła u siebie swoistą odporność na hipnozę oraz inne uroki. Jest na nie całkowicie niewrażliwa.
  • Podczas każdej pełni księżyca wadera zmienia się nie do poznania. Traci panowanie nad swoim ciałem, prawdziwą Kaltę zastępuje demon o imieniu Perro. Jest to klątwa przechodząca z pokolenia na pokolenie, odziedziczyła ją po matce. Stąd też pochodzi jej przydomek- Kali [hinduska bogini czasu i śmierci, a także, o ironio, pogromczyni demonów].
  • Włada ona czarną magią, czego nauczyła się od swojego mistrza, zaraz po odejściu z watahy.
  • Jej żywiołami są mrok oraz cień, więc idąc logiką- panuje ona nad nimi.
  • Następną z umiejętności, a także ostatnią oraz najgroźniejszą jest umiejętność opętania kogoś. Zwykle użycie tego wymaga od Eliade wielkiego wysiłku, a także kończy się śmiercią osoby, której ciało opanowała.
Umiejętności: 
Latanie || Całkiem dobrze gotuje || Mówi w trzech językach- angielskim, rosyjskim i łacinie || Nie ma prawa jazdy, a sam samochód jest jej zbędny, woli jazdę na rolkach || Ma całkiem dobrą orientację w terenie
Ulubiony kolor: Pastelowy niebieski.
Urodziny: Urodzona trzeciego dnia miesiąca dziesiątego, w pierwszym roku Wschodzącego Księżyca. Liczbowo 03.10.
Lubi: Dama ta jest niezwykle zmienna. Jednego dnia może przepadać za kwiatami, drugiego chcieć zniszczyć je wszystkie. Trudno więc mówić o tym co lubi. Lecz zamiłowanie do panów pozostaje niezmienne.
Nie lubi: Jedyną rzeczą której nienawidzi jest tytoń.
Historia: Lepiej nie zagłębiać się zbytnio w jej przeszłość, wypełnioną po brzegi bólem, dłuższymi lub krótszymi romansami. Wróciła do watahy, idąc za ślepym instynktem i tym, że i tak nie miała do niej daleko. Dalej już wiadomo- przyjęcie przez Urazę, dalsze życie.
Inne zdjęcia:
FURRY ||  UPADŁA || CZŁOWIEK
Kontakt: Korra10 || moonwilczycaksiezyca@gmail.com
Ciekawostki:
  • Jest dość niska: 60 cm w kłębie || 167 cm wzrostu. Fakt ten maskuje szpilkami lub butami na koturnie.
  • Pomimo tego, że posiada rodzeństwo- podaje, iż jest ona jedynaczką.
  • Posiada bardzo specyficzną wadę. Lubuje się w seksie, wręcz uzależniła się od niego. Nimfomanka, prościej mówiąc.
  • Jest oburęczna.
Statystyki:
  • Inteligencja: 165 + 5 [bonus stanowiska]
  • Szybkość: 80
  • Zręczność: 95
  • Magia: 120 + 5 [bonus stanowiska]
  • Siła: 50
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 90

Od Kayuna - Cd. Amiszy

- Ej, Amisza... – zacząłem powoli, wychodząc z wody. Stanąłem na piaszczystym brzegu, otrzepując się. Nie chcę wyglądać jak mokry pies, kiedy zrobimy super wejście do aquaparku. Rozwalimy parę ścian, zdemolujemy szatnie, rozwalimy zjeżdżalnie, cokolwiek. Amisza podpłynęła do brzegu, stając koło mnie. Nawet wtedy, kiedy miała zmierzwione futro wyglądała... Pociągająco. Stop, Kayun, o czym ty myślisz. Moon już tutaj nie ma, ale może usłyszeć twoje myśli i przyjechać tu na strusiu, gdziekolwiek jest. Ona to wyczuje, wbije ci kij bejsbolowy w tyłek. Będzie po ptakach - na szczęście nie moich - i więcej nie zamoczysz, jakkolwiek to brzmi. Wadera uśmiechnęła się lekko, podnosząc jedną brew.
- Dzięki, że mi pomogłaś zwalczyć lęk przed H2O, tak jakby. Nadal mam stracha, ale nie tak dużego jak mój sprzęt, więc mogę teraz swobodnie wchodzić do kałuży. A zawsze musiałem je wymijać, jebane miniaturki stawików... – warknąłem, przypominając sobie wszystkie sytuacje z tymi padalcami. Jak ja ich nienawidzę, niech je suszarka zaatakuje. Poczułem czyiś dotyk na plecach, to Ami objęła mnie łapą.
- Nie ma za co – odpowiedziała rozpromieniona. Tak, nie ma to jak koleś z lękiem dotyczącym pływania. Cmoknęła mnie delikatnie w pyszczek, jednak zdążyłem oddać pieszczotę. Dlaczego ona to inicjuje, nie ja!? Weź się w garść Kayun, musisz to naprawić, inaczej to kobieta będzie tą lepszą.
- A w powietrzu jest taka... Erotyczna atmosfera, co nie? – zacząłem iść na przód, w kierunku miasta.
- Mhm, ale mi taka nie przeszkadza – odparła z tajemniczym wyrazem pyska.
- Mnie tak, Księżyc mnie rozerwie na strzępki. Na razie, dojdźmy do tego aquaparku – wymamrotałem, usiłując nie patrzeć na Amiszę.

< Ami? ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°) >

Od Kayuna - Cd. Enoki'ego

- Enoki, Enoki dość – mruknąłem, odpychając lekko nakręconego chłopaka. No cóż, wiem, że jestem dobry w całowaniu, ale no bez przesady, zajęty jestem – Jeszcze trochę i mi orienta zmienisz. Powiedziałbym, że teraz możemy iść na lody, ale zabrzmiałoby to dziwnie – speszony zakrył dłońmi twarz, próbując zakryć obfity rumieniec.
- A może do tego dążę, co? – stęknął. Parsknąłem głośno pod nosem, zmieniając się w wilka. Dawno nie byłem w tym ciele, jak na razie, to mam dość bycia człowiekiem. En zrobił to samo, tyle, że zassał się powietrzem i odwrócił do mnie tyłem. Chyba się wentyluje, nie wiem.
- Jesteś okropny, najpierw mnie tu bałamucisz, a teraz tak po prostu przestajesz. Poza tym, nie przejąłeś się moim wyznaniem? – no tak, coś tam mówił o tym, że mnie... kocha. Kurwa! Zmieszany, po raz pierwszy w życiu nie wiedziałem co odpowiedzieć. Zerknąłem na basiora, który oczekiwał mojej reakcji. Zagryzłem mocno wargę, rozglądając się na boki.
- Ja... Ten... Mówiłem, że po tym koniec romansów. I... zapomnijmy o tym. Dobrze wiesz, że to nie wyjdzie, Enoki. Ja... Już kogoś mam, to też jest wiadome, ale... wszystko może się zmienić ino... NAH, DOŚĆ TEGO! Zepsułeś mnie, i to na dobre. Dzięki – burknąłem, siadając na zadzie. Co ja mam mu niby powiedzieć, zabrakło mi języka w gębie. Tak to nie będę mógł mu spojrzeć w pysk –  Jak ja mam z tobą się spotykać, skoro utkwiłeś w friendzone.

< Enoki? ;-; >

Nieważne ile dni jest w Twoim życiu

Ważne ile życia jest w Twoich dniach
Imię: Tak po prostu - Kimberly.
Pseudonim: Nie przepada za swoim imieniem, więc woli, jak zwraca się do niej Kim. Pieszczotliwie przez siostrę nazywana była także Śnieżynką, ale jedynie przyjaciołom pozwala tak do siebie mówić.
Wiek: Rok i 9 miesięcy | około 15 lat ludzkich
Płeć: Samica, czy ktoś ma co do tego jakiekolwiek wątpliwości?
Rasa: 50% Wilk Mrozu | 25% Wilk Muzyki | 25% Wilk Gwiazd
Charakter: Opisanie jej charakteru w kilku krótkich zdaniach może być nie lada wyzwaniem. Spróbuję się jednak jego podjąć, aby przybliżyć wam tę postać. Na co dzień można w niej dostrzec niezwykle radosną i optymistyczną waderę. Rzadko kiedy mówi otwarcie o swoich problemach, uważa, że powinna sama sobie z nimi radzić. Mimo to najczęściej nie zawraca sobie głowy zmartwieniami. Można powiedzieć, że jest raczej typem szalonej imprezowiczki. Uwielbia tańczyć i śpiewać. Zawieranie nowych znajomości przychodzi jej najczęściej z łatwością, choć zdarzają się dni, kiedy unika całego świata. Została obdarzona sporą inteligencją, jednak nie przepada za nauką. Nigdy nie daje za wygraną, nigdy nie odpuści. Jeżeli podejmie się jakiegoś zadania nie spocznie, póki go nie wykona. Nie cofnie się przed niczym, co może być zaletą, ale również wadą. Odwaga także towarzyszy jej od samego początku. Walki nauczyła się już w szczenięcym wieku, choć nie jest mistrzynią. Zna tylko podstawowe zasady samoobrony i władania bronią. Jeśli jednak zaistnieje taka potrzeba, ujrzysz w niej delikatną waderę, która wyciągnie pomocną dłoń do każdego, bez względu na wiek, płeć czy poglądy, a nawet charakter. W kryzysowych sytuacjach potrafi pomóc nawet swoim wrogom. Wbrew pozorom jest niezwykle wrażliwa. Już wiele łez wylała nad cierpieniem innych. Miłość? Tak, nie ma wątpliwości. Marzy o kimś, kto ją naprawdę pokocha. Często do późnej nocy wpatruje się w gwiazdy, marząc o... Tak naprawdę sama nie wie do końca, czego pragnie. W wielkim skrócie, raz jest buntownicza i zwariowana, a za chwilę spokojna i cicha.
Mistrz: Postanowiła w przyszłości przyjąć stanowisko szpiega, a jej mistrzynią została Disapre.
Głos: Jasmine Thompson
Konto: 300 KR
Orientacja: Heteroseksualna
Zauroczenie: Nikt jeszcze nie podbił jej serca.
Partner: Brak
Jaskinia: Światła
Rodzina: Rodzice zginęli dawno temu, a starsza siostra Tiara zniknęła bez śladu.
Moce:
Władza nad lodem, śniegiem i mrozem || Niewidzialność || Zmiana w człowieka || Czytanie w myślach || Telepatia
Umiejętności:
Gra na skrzypcach, gitarze oraz pianinie || Pięknie śpiewa || Od czasu do czasu szkicuje
Ulubiony kolor: Wszystkie odcienie niebieskiego
Urodziny: 1 grudnia
Lubi: 
Imprezy || Muzykę || Noce || Gwiazdy || Mróz || Zimę || Gorącą czekoladę
Nie lubi: 
Pająków || Upału || Lata || Kokosów || Owoców morza
Historia: Kimberly urodziła się w rodzinnej watasze. Miała kochającą rodzinę oraz przytulny dom wśród przyjaciół. Niestety już kilka tygodni po jej narodzinach w watasze wybuchł pożar. Zginęła większość członków stada, w tym rodzice Kim. Tiara postanowiła wraz z siostrą odejść i zamieszkać w lesie. Tak też się stało. Starsza siostra zastępowała małej rodziców. Opiekowała się nią, uczyła wszystkiego co potrzebne. Pewnego dnia jednak odeszła bez wieści. Kimberly błąkała się w jej poszukiwaniu, ale ostatecznie trafiła tutaj.
Inne zdjęcia: Człowiek
Kontakt: Kama3007 | gwiazdkowa3007@gmail.com
Ciekawostki: 
Jej paznokcie są niebieskie od urodzenia || Cierpi na arachnofobię - panicznie boi się pająków || Ma uczulenie na orzechy włoskie

Od Enoki'ego - Cd. Kayuna

Zanim w ogóle zdążyłem skumać co się dzieje, moja twarz była przyciśnięta do tej Kayuna, a nasze usta złączone w głębokim pocałunku. K*rwa, chciałbym tak już zawsze. Jęknąłem cicho, powoli się nakręcając, bo cho*era, jego usta są tak idealne. Pogłębiłem pocałunek, by jeszcze bardziej posmakować tego Kayunowego smaku. To niby tylko tosty, ale jak nakręca. Odsunęliśmy się od siebie kilka minut później, jednak nie mogąc się powstrzymać, zacząłem obcałowywać całą jego twarz.
- Kocham cię tak bardzo, że aż to k*rwa boli

<Kay?>

26 lip 2016

Od Enoki'ego CD Luke'a

- Chcesz mnie zgwałcić w ciemnym kącie, a później zabić? Wiesz nie bardzo na to idę - mruknąłem cicho i zaprzeczyłem głową. - Wychodzimy, a przynajmniej ja to robię - oddałem chłopakowi drinka i jak gdyby nigdy nic skierowałem się w stronę wyjścia. Wybiegłem ekspresowo z miasta i zmieniając się w wilka powędrowałem do jaskini mroku. Jak się okazało, z Luke'iem za sobą. Mruknąłem coś cicho pod nosem i po prostu położyłem się spać, myśląc o swoich problemach.

<Luke?>

Od Kayuna - Cd. Enoki'ego

- Nie wąchaj pachy, nie myłem się parę... naście... dni – chrząknąłem, uśmiechając się niezręcznie – Ano i wiem, jestem super, powtarzam to już po raz setny. Odnoszę wrażenie, że o tym nie pamiętasz, złotko – westchnąłem, opierając się o ścianę jaskini. Enoki bąknął coś pod nosem i wyciągnął łeb spod mojego płaszcza.
- No co, przecież nic nie zrobiłem, tak? Nie powiedziałem, nie zjadłem, nie zgwałciłem niczym Reik, meh – rzuciłem zdziwiony, widząc jak się we mnie wpatruje. Zsunął się z kolan, usiadł naprzeciw i przymknął oczy. Na dodatek zagryzł mocno dolną wargę. O co mu chodzi?
- Co zrobiłeś? Dużo. Powiedziałeś? Tak samo. Mam cię powoli dość, ale jakiś dupek zwany "serce", mówi mi, żebym został z tobą i dalej cię lubił. Znasz gościa? Jestem pewny, że nie. Chociaż coś ci pewnie świta, masz przecież Amiszę i cały harem. Jesteś zadowolony ze swojego życia? Bo ja nie. Nie wiesz, co teraz przechodzę. Załamanyprzezkayunaenoki.exe przestał działać – warknął, uciekając gdzieś wzrokiem.
- Czekaj, co? Nie mogę ogarnąć chwilowo. Twój smut i testosteron mnie zagłusza. Enokiii, ja dobrze wiem, że mnie lubisz, ale nie mogę tak w chuj tego wszystkiego rzucić, okej? Chciałbym ci pomóc, ale nie ucieknę do Meksyku i nie założę z tobą potajemnie farmy taco, ani nie wezmę ślubu. Może, może mi nie wybaczysz, ale w sumie chyba przeżyję.
- To weź ze mną ślub tutaj i teraz! To się da załatwić, jesteś kapłanem, tak?
- Enoki, dość – wstałem gwałtownie, a Enoki uskoczył, przemieniając się w ludzką postać – Za dużo tych romansów. Po prostu, zrób to co masz zrobić i tyle – mruknąłem, zaciskając pięści.
- Co masz na myśli?
- Jesteś popierdolony, ale lubię cię. Daję ci ultimatum. Całujesz mnie teraz, ja to odwzajemniam i koniec romansów, albo nadal mnie prześladujesz. Wtedy ja zrywam kontakty z tobą. Dawaj, masz trzy sekundy. ODLICZAAAM, RAAAAZ, DWAAA...

< Enoki? HYHYHYHY >

Zakup przedmiotu!

Kayun kupuje: Talizman Mounekano (? xD)

Łączna cena zakupu: 40KR

Na jego koncie pozostaje 460 KR

Od Nyrenthii



Byłam dopiero tutaj parę dni, a poznałam już wiele fajnych osób. Czas też poznać tereny tej watahy, ale samej nie chciało mi się iść i nie znałam terenu. Poszłam przed siebie, myśląc z kim mogł bym się wybrać. Pomyślałam o Abi, więc poszłam jej szukać. Biegłam aż w końcu na kogoś wpadłam.

-Przepraszam. - powiedziałam cichym głosem i spojrzałam w góre. Był to Reik, a może z nim bym się wybrała? Przydał by się ktoś do ochrony, na wszelki wypadek. Wstałam i zapytałam się go. Patrzył na mnie chwile i powiedział z uśmiechem:

-No dobra.

Reik?

24 lip 2016

Od Luke'a CD Enoki'ego

-Popływamy? - odparłem na pytanie Enoki'ego.
-Okej! - powiedział.
Szliśmy przez jakieś dziesięć minut nad jezioro.
-Kto pierwszy w wodzie! - zawołałem zaczynając biec. Enoki dogonił mnie na pomoście ale wskoczyliśmy w tym samym czasie.
-Byłem pierwszy! - zawołał
-Chciałbyś! - odparłem
Przez chwilę sprzeczaliśmy się kto wskoczył pierwszy aż doszliśmy do wniosku, że był remis. Cały dzień spędziliśmy w wodzie aż zaczęło się ściemniać. Wyszedłem z wody dochodząc do wniosku, że jest wpółdo jedenastej. Wytrzepaliśmy futra i ruszyłem gdzieś przed siebie.
-Wiesz gdzie idziesz? - zapytał basior doganiając mnie
-Nie. Nigdy nie wiem gdzie idę, gdybym woedział to bym pewnie tu nie trafił. - odparłem
Przez resztę drogi panowała cisza. Tak jak myślałem gdzieś doszliśmy. A dokładniej do miasta, w którym jeszxze tego dnia trafiłem na Enoki'ego.
-Skoro tu jesteśmy trzeba się zabawić. - powiedziałem
-To gdzie idziemy? - zapytał
-Zobaczysz.
Dotarliśmy do cichej ulicy z dużymi budynkami.
-Nie sądzę aby tu były jakieś imprezy. - powiedział
-Zaczekaj.
Weszliśmy do jednego z dużych budynków, zaprowadzili nas do innej sali. Zostaliśmy przeszukani i dostaliśmy pieczątki na nadgarstkach. Dalej kierowali nas do kolejnej sali. Przeszliśmy przez mały korytarz i trafiliśmy na wielką, zamkniętą imprezę z kapelą na żywo. Zaprowadziłem Enoki'ego schodami w górę.
-Czekaj. - powiedziałen gdy usiadł przy jednym ze stolików. Podszedłem do baru i zamówiłem coś po czym dosiadłem się do mojego towarzysza.
-Co zamówiłeś? - zapytał
-Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie. Uwierz mi. - odpowiedziałem
Ten spojrzał na mnie podejrzliwie i o więcej nie pytał. Po chwili kelnerka przyniosła dwa kieliszki wódki, colę i dwa kolorowe drinki w przezroczystych szklankach.
-Co to jest? - zapytał wskazując na kolorowy napój.
-Jak wypijesz to ci powiem - odparłem pijąc alkohol z kieliszka. - Spokojnie, nic ci się po tym nie stanie. Jak chcesz pierwszy się napije.
-Okej. - odparł nieprzekonany do tego drinka. Złapałem za szklankę i wziąłem dużego łyka.
-I widzisz? Żyję. Teraz ty.
Niepewnie wziął szklankę i napił się.
-Co to jest?! - powiedział lekko się krzywiąc.
-Najlepszy drink jaki istnieje. Call'e Norcve. - odparłem - Po takich łykach możesz się tylko spodziewać gorzkiego smaku. Najpierw wypij wódkę potem to. - wytłumaczyłem
Postąpił z moimi wskazówkami.
-Lepsze? - zapytałem
Pokiwał głową, że tak.
-Chcesz coś do jedzenia?

Enoki?


Od Enoki'ego CD Luke'a

W ciszy szliśmy w stronę jaskini Urazy, więc zmieniłem się w wilka i zacząłem biec, do już niedalekiego miejsca. Usiadłem przy grocie i skinąłem na nią głową, kiedy zobaczyłem basiora.
- Tam wszystko załatwisz. Poczekam tu na ciebie - mruknąłem cicho, łapiąc łapą jakąś mysz i rozcinając jej ciało. Pół godziny później zostałem przywitany, przez ciężar na plecach. Odwróciłem głowę, w miarę możliwości, by zobaczyć trójkolorowego.
- Witam w Watasze Niebieskiej Zorzy? - zapytałem i otrzymałem skinięcie głową. Przewróciłem się na plecy, zwalając Luke'a na trawę.
- To co chcesz teraz robić, Lukey?

<Luke?>

Od Luke'a CD Enoki'ego

Po chwili zastanowienia powiedziałem:
-Żelka? Zawsze.
I uśmiechnąłem się biorąc pare żelków.
-Ty to raczej nie jesteś z watahy? - zapytał
-No nie. Chyba nie wybuchnie kolejna afera, że 'naruszam tereny'? - zapytałem go
-Raczej nie. - odparł
-Może pójdę z tobą? Przy okazji może pozwolą mi zostać? - powiedziałem.
-No spoko.
Szliśmy lasem, zdjąłem już kaptur bo tym razem przywaliłbym w drzewo lub wpadł do rzeki...
-Terenh tej watahy to duże są. - powiedziałem przerywając ciszę.
-No dość tak.
-W jakiej części teraz się znajdujemy? - zapytałem
-Teraz zmierzamy w stronę wschodniej części, skoro chcesz dołączyć to tam znajdziesz Alfę. A teraz jesteśmy jeszcze w zachodniej stronie.
-Co jest na północy?
-Góry. A na południu morze, są tam też ludzie w wiosce.
-Ahm. - powiedziałem kończąc wypytywanie o tereny.



Enoki? Tak. Masz rację *piona*

Od Enoki'ego CD Luke'a

Chodziłem po mieście ciesząc się nową mocą tak, że nawet wstąpiłem do Biedronki po paczkę miśków Haribo. Miałem już wracać do watahy, kiedy walnąłem ciałem o chłopaka w kapturze. Objechałem go bezcelnie wzrokiem i spojrzałem mu w oczy. Gej radar został aktywowany.
- Następnym razem patrz gdzie idziesz - warknąłem i zacząłem iść w stronę lasu. Zatrzymałem się jednak i odwróciłem do chłopaka - Ktoś ty?
Odpowiedziała mi głucha cisza, którą przerwal cichy głos.
- Luke...
- Taaa fajnie. Enoki, chcesz Haribo? - zapytałem i spojrzałem w głąb lasu - Dalej, bo muszę wracać do koleszków wilków, młody.

<Luke? Geje trzymają się razem nie? Xd>

23 lip 2016

Od Luke'a

Nastał dzień, w którym muszę znaleźć watahę bądź stado. Ciągle wpadam w jakieś konflikty bo naruszam tereny. Też mają problemy... Jakby nie mieli ciekawszych zajęć. Ktoś w końcu musi mnie chyba przyjąć, aż tak źle ze mną chyba nie jest? A zresztą, trafiam ciągle na jakieś odludzia lub do wrogo nastawionych wilków, jak mam znaleźć watahę? Moje szanse są marne ale trzeba próbować...
Po ostatniej aferze postanowiłem wyruszyć dalej, znalazłem się w jakimś lesie. szybko z niego wyszedłem i natrafiłem na jakieś jezioro. ominąłem je i szedłem dalej. Przeprawiłem się przez trzy rzeki, ominąłem dwa jeziora i natknąłem się po drodze na dwa stawy. W końcu trafiłem do jakiegoś miasta. Spokojnie wyszedłem na chodnik i podążałem nim, nie wychylając się zbyt szedłem z głową nisko, rozglądałem się uważnie gdy nagle walnąłem w coś, a raczej w kogoś.


Ktoś?

Odejście: Korra10

Tu du du du du... Z czystym sumieniem odchodzę z tego zagrajdołka.
Angelika B. 23.07.2016r.
 Myślę, że zrobiłam wszystko to, co musiałam i chciałam, a powoli mi się znudziło zapierdalanie za wszystkich wokół [nie liczę Kayaka i Savki]. Miu już uciekła, teraz czas na mnie, bo i tak miałam zrobić to w połowie sierpnia. W sumie termin nie powinien robić różnicy. *WZRUSZA RAMIONAMI* Niech teraz inni się ruszą i popatrzą, co jest do zrobienia, a nie biadolą, że nic nie ma. Uwierzcie, tu jest BARDZO DUŻO szczegółów do dopracowania. Ale chyba zboczyłam z głównego tematu. Także Moon i Raug znikają z listy postaci, moja persona z listy administratorów. Miał być event. Jak chcecie, to róbcie, jest koncept, teraz tylko wszystko wykorzystać.
 Nie wiem, czy będę tęskniła za wszystkimi, nie mam do tego głowy. Jak kto sprytny, to jakoś znajdzie kontakt.
 Jednak zastrzegam sobie prawa do użytku wyglądu Moon, gdyż zawsze mogę wrócić na tego freestyle'a Ktoś podwali- zjem.

Moon

Coś raz stracone [...]

Coś raz stracone nigdy nie powróci.

Autor zdjęcia: Konveekou

Imię: Nyrenthia
Pseudonim: Nyr, Nyt, Nyren
Wiek:  4 lata
Płeć: Samica
Rasa: Wilk powietrza, zmiennokształtny, widzący.
Charakter: Nyr przeważnie jest łagodna i opanowana, ale łatwo można ja zdenerwować. Jest osobą towarzyską. Jak coś jej się nie udaje, łatwo wpada w histerie. Jest też skora do kłótni. 
Stanowisko: Tropiciel
Głos: X
Konto: 300 KR
Orientacja: Heteroseksualna
Zauroczenie: Reik
Partner: Szuka
Jaskinia: Światła 
Potomstwo: Szczeniaki są słodkie, ale nie jest jeszcze na nie gotowa.
Rodzina: Uciekła od rodziny gdy miała rok. Ojca nie było nigdy w domu, matka była tylko z koleżankami, nie obchodziła ją własna córka. Nyr nie chce o nich pamiętać.
Moce:
  • zmiennokształtność
  • alchemia
  • panowanie wodą
  • oddychanie pod wodą
  • potrafi tworzyć drobne iluzje
  • czytanie w myślach
  • potrafi stać się niewidzialna (godzinę dziennie)
  • zmiana w człowieka
Umiejętności: Potrafi śpiewać, rysować, jeździć konno, strzelać z kuszy, szybko biegać.
Ulubiony kolor: Czarny, niebieski, zielony, fioletowy, biały.
Urodziny: 16 października
Lubi: Imprezy, towarzystwo innych, dobrą zabawę, słodycze, wodę, romansy.
Nie lubi: Znęcania się, poniżania, gdy ktoś się z niej śmieje i gdy ktoś coś jej niszczy bądź zabiera.
Historia: Błądziła po lasach i polach. Atakowana przez inne zwierzęta i wilki. Aż pewnego dnia podsłuchała rozmowę dwóch wilków o Watasze niebieskiej zorzy. Więc postanowiła ich śledzić. I w końcu dotarła do owej watahy.
Inne zdjęcia: Jako człowiek: X
Kontakt: abra1534 (howrse) smoczycaart@o2.pl
Ciekawostki:
Statystyki:
  • Inteligencja: 70 
  • Szybkość: 105
  • Zręczność: 120
  • Magia: 80
  • Siła: 90 
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 80

Nie mów, że znasz kogoś kto ma gorzej niż ja

Nie pierdol, że znasz mój ból. Nie masz pojęcia co czuję. Nie masz pojęcia
Rina
Imię: Luke
Pseudonim: ---
Wiek: 4 lata
Płeć: Samiec ♂
Rasa: Wilk Nicości
Charakter: Luke jest bardzo pewny siebie, nie boi się innych i ma gdzieś co o nim myślą. Nie lubi się podporządkowywać, ale jeśli już musi to tylko Alfie. Do innych odnosi się z lekką wyższością, nie odpowiada mu gdy ktoś nie ma do niego szacunku. Nienawidzi nietolerancji, czasami jest trochę arogancki i chamski. Często objawia u niego obojętność, ale ta obojętność to zasłona na mocne uczucia, które w danej chwili przeżywa. Potrafi bez słowa się oddalić, po czym nie pokazywać się przez jakiś czas. Zawsze jest tego jakiś ważny powód, może ci go objaśni a może nie. Jest bardzo nieprzewidywalny, nie wiesz jak zachowa się w danej sytuacji dlatego trzeba uważać na słowa.
Stanowisko: Strażnik
Głos: Billy Talent
Konto: 300 KR
Orientacja: Homoseksualna
Zauroczenie: -
Partner: -
Jaskinia: Mroku
Potomstwo: -
Rodzina: Nie lubi o nich wspominać
Moce:
  • Posiada moc zmiany w człowieka
  • Potrafi sprawić, że w czyimś umyśle zapadnie wielka próżnia
  • Potrafi aby ktoś poczuł próżnię, sprawi, że poczujesz wielką obojętność
  • Stwarza iluzję
Umiejętności: Luke jedynie co to gra na gitarze. Często to robi podśpiewując jakąś nutę.
Ulubiony kolor: Biały, Czarny, Szary
Urodziny: 17 listopad - Skorpion
Lubi: Wolność, dowodzić, grać na gitarze Nie lubi: Nietolerancji, zbyt "ciekawskich", podporządkowywać się, klatek
Historia: Jako szczenię stracił ojca, po prostu zostawił matkę Luke'a z nim i jego młodszą siostrą. Nie pokazywał się już nigdy. Jego siostra popełniła samobójstwo przez jakiegoś idiotę z "kolegów" Luke'a. Była to dla wszystkich wielka strata, bowiem Livi była zawsze lubiana t.zw. popularna. Tylko Luke miał no to, że tak powiem wyje**ne. Matka została wysłana do psychiatryka bo załamała się psychicznie a nim "zaopiekował" się starszy brat jego przyjaciela. W sumie odkąd z nimi mieszkał mogli robić co chcą. Wpadli w niewłaściwe towarzystwo i wpadli w konflikt z prawem. Musieli się wyprowadzić, gdzieś po drodze Luke i Smith rozeszli się. Luke trafił tutaj.
Inne zdjęcia: Człowiek
Kontakt: Other/willy.blood@wp.pl Ciekawostki: Jest zawsze sobą i nie udaje kogoś kim nie jest, jak komuś się nie podoba to jego problem.
Statystyki:
  • Inteligencja: 100 
  • Szybkość: 90 
  • Zręczność: 100 
  • Magia: 100 
  • Siła: 100 
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 110

22 lip 2016

Od Kayuna - Do Abigail

- Ten pierd*lony złom chyba nie działa – warknąłem, uderzając parę razy łapą o kijek. Był obowiązany na trzonku różową , cekinową wstążką, bo kto mi zabroni?! Kupiłem właśnie na wyprzedaży jakichś medalików voodoo wykrywacz tęczy, i nic. Żadnej tęczy, żadnego garnka złota, skrzatów, jednorożce AWHHW! Kiedy już miałem nim rzucić o krzaki, usłyszałem krótki sygnał. Patyk zadrżał, a mi w oczach pojawiły się gwiazdki. Uśmiechnąłem się asymetrycznie pod nosem, idąc za coraz co mocniejszym sygnałem. Oddychałem głęboko, trzymając wykrywacz w pysku. Coraz głośniejszy, zaraz będę ją miał, jesten super wykrywatorem tęczów. Sprzedam garnek i będę miał wystarczająco kasy żeby kupić sobie własną plażę.
I wtedy wszystkie moje plany poszły się je*ać, bo w miejscu, gdzie powinien być mój hajs, stała biała wadera z obrożą na karku.
- Te, PANIUSIU! CO PANI SE ROBI CO?! PANI KRADNIE DZIECIĘCE MARZENIA! SPALIĆ TAKIE TO ZA MAŁO! – wrzasnąłem, wypluwając "wykrywacz" z ust. Nieznajoma odwróciła się w moją stronę z zaskoczonym wyrazem.
- Ja tutaj ważnych rzeczy szukałem, tym wykrywatorem, ale się okazało, że ty wzięłaś tą tęczę! – wydarłem się po raz drugi. Zamrugała parę razy zaskoczona.
- Ty sobie kpisz, prawda? Ten patyk. I tęcza. Ćpałeś coś dzisiaj? – syknęła, cofając się o jeden krok.
- Uważaj na słowa, mówisz do samego Kayuna, amebo umysłowa – warknąłem.

<Abi? Nie pytaj xD>

Od Reika - Cd. Abigail

Po kilku minutach skończyłem zszywać ranę Abi.
-Przez pewien czas nie będziesz mogła zbytnio zadzierać z policją. Te szwy mogą szybko się zerwać.-Powiedziałem.
-Nic ci nie obiecuję. -Eh... Zacząłem nakładać na nasze talerze naleśniki. Po zjedzeniu ich zapytałem:
-Gdzie chcesz potem iść?
-W jakim sensie?
-Znowu goni cię policja. Musisz się gdzieś ukrywać.
-A nie mogę zostać tutaj?
-Nie. Nie możesz.
-Dlaczego? Nagle ktoś zapukał do drzwi. Podszedłem do nich i je otworzyłem. Okazało się że to policja.

<Abi?>

Od Amiszy - Cd. Kayuna

Uśmiechnęłam się do niego, samiec gdy usłyszał ino słowo "woda" zrobił się blady. Na zachętę i motywacje cmoknęłam go w usta, i powiodłam go swoim ogonem nad wodę, ten akurat szedł za moim ogonem jak piesek. Gdy tylko spojrzałam na niego...on patrzył się na mój...tyłek. O jej, może kurcze niechcący zaokrągliłam się po tych kilku wpadach z Moon do MCdonalda, cholera, będę musiała schudnąć trochę, ale z drugiej strony... w cale nie jestem taka gruba... z myślą tą zarumieniłam się. Ogonem dalej ciągnęłam go nad wodę
-Spokojnie, będę dla ciebie delikatna-oznajmiłam i ja pierwsza weszłam do wody- no dalej, ty jesteś rekinem, a ja małą rybką...bierz mnie. Wbiegłam trochę dalej, Kayun oblizał się kilka razy, zanurzył łapę...i szybko ją cofnął.
-Nie...nie mogę...
-Możesz... no dalej, czekam na ciebie...a jak nie wejdziesz, to zobaczysz
-A jak wejdę?
Uśmiechnęłam się zadziornie
-To zobaczysz- puściłam mu oczko-no dalej bierz mnie, jestem cała twoja... żadnych innych rekinów tu nie ma, co nie?
-Niech tylko spróbują-burknął Kayun, po woli wszedł do wody... powoli...
-No i jak?
-Okropnie-wykrztusił, zadrżał
-No dalej, jestem tutaj...i czekam, aż mnie zjesz...
Kusiłam ciągle Kayuna ciepłymi słowami, być może takimi co nie jednemu skojarzyło by się tylko z jednym. Kayun po woli zbliżał się do mnie, a ja wreszcie zyskałam satysfakcję, woda sięgała mu aż po klatę
-Brawo, mój ty drapieżco-otarłam się o niego i swoim mokrym ogonem pacnęłam go w nos- i jak obiecałam, idziemy zdemolować aquapark Kayun rozpromienił się, chyba zapomniał że jest w wodzie
-OK
-Idziemy

<Kayun?>

Od Enoki'ego - Cd. Kayuna

Obudziłem się w jakimś wilgotnym miejscu. Uniosłem się gwałtownie i zmieniłem w postać wilka, rozglądając się dookoła. Jaskinia Wody... Dzięki Kay. Wyszedłem szybko i podbiegłem do siedzącego na kamieniu chłopaka. Wgramoliłem mu się w miarę możliwości na kolana i położyłem wygodnie.
- Obiecałeś, że zostaniesz - mruknąłem cicho. - Zostałem, ale na zewnątrz - odpowiedział, drapiąc mnie za uchem. Czekaj co? Uniosłem łeb zdziwiony, na jego gest. Kayun zabrał rękę i poprostu siedział wpatrując się we mnie.
- Jesteś najdziwniejszym gościem jakiego znam, ale nadal cię lubię - lubisz? Ty go "kochasz" Enoki zaakceptuj to w końcu. Pokiwałem głową na boki i schowałem ją pod płaszczem czarnowłosego.

<Kay?>

Od Kayuna - Cd. Amiszy

Uśmiechnąłem się szeroko pod nosem, spoglądając na Amiszę.
- Pewnie. I nie oddam cię, w ogóle – westchnąłem, całując ją krótko w czoło. Wadera zachichotała cicho, schodząc ze mnie i pomagając mi wstać.
- Wiesz co, za dużo tych flafów, musimy coś w końcu zrobić. Nie uważasz? – rzuciłem. Am zamyśliła się na dłuższą chwilę.
- Mnie się tam podoba taka atmosfera – wzruszyła ramionami.
- Mrr, romantyczka. Gdybyś mogła zamieniać się w człowieka, moglibyśmy pójść na walki gangów, do maka, wplątać się w jakąś bójkę, pić Pepsi, jeść lody – tutaj zamachałem sugestywnie brwiami, wystawiając koniuszek języka. Amisza odwróciła speszona łeb w inną stronę. Kontynuowałem wyliczanie, pokazując wszystko na palcach – Jeść popcorn, kotlety, hot dogi, ponabijać się z ludzi, jeździć na rowerach, rozwalić coś, na przykład ścianę albo mózg. Co wybierasz z tego wszystkiego? A jako wilki to... pozabijamy króliki, spaliny drzewa, cokolwiek. Jak na dziś mam dość uczuć, serio. Nie jestem do tego przyzwyczajony – mruknąłem.
- A co powiedziałbyś na to... jezioro. Chodź, nauczmy cię pływać i napadniemy na jakiś aquapark – zaproponowała, obejmując mnie łapą.
- Nie zrobisz mi tego.
- Skąd wiesz? Jestem małą kopią Moon, jestem zdolna do wszystkiego.
- Dobra, dobra poddaję się. Idziemy.

<Amisza?>

Od Kayuna - Cd. Enoki'ego

- Hyhy, wiem, że jestem super poduszką – prychnąłem, biorąc chłopaka na ręce. Trzeba się stąd w końcu ulotnić, ludzie się na nas dziwnie patrzą z okien. A najbardziej te Haliny z miejskiej straży parapetów.
Zatem, ignorując wszystko i wszystkich zmierzyliśmy do jaskiń watahy. Co ja w ogóle robię, zachowuję się tak jakoś tak... ludzko. To niemożliwe, nienienie. Ale, ale w sumie jest okej. Mam kumpla, porypanego i zboczonego, ale mam.
Po godzinie - on jest na mnie za ciężki - człapania dotarłem do jaskini wody. Tam też zostawiłem go, układając na jakimś przypadkowym posłaniu. Z westchnięciem wyszedłem z groty, siadając na pobliskim kamieniu. Oparłem brodę o zaciśnięte pięści, obserwując otoczenie.

<En? Jakieś to suche>

Od Abigail - Cd. Reika

No co? Na kanapie spać nie będę! Gdy Reik spał, a w telewizji leciały jakieś głupie seriale, postanowiłam także iść spać. Tylko że nie chciałam spać w salonie, bo po 1. Gdyby policja zamierzała przeszukać jego mieszkanie, to mieli mnie jak na talerzu. A po 2. nie chciałam wąchać "trujących" gazów "brata". Wślizgnęłam się do jego pokoju. Leżał na jednej połowie, zastanawiałam się co siedzi w tej jego główce. Położyłam się na drugiej połówce dwuosobowego łóżka. Leżałam chwilę na kołdrze. Gdzieś w oddali latał helikopter. Kilka kosmyków spadło mi na zamykające się ze zmęczenia oczy. Okazało się że Rei okropnie, wierci. Leżałam wpatrzona w okno. Gdy tylko słyszałam że mój "zbawca" nie śpi, jednym sprawnym kopniakiem, posłałam go na ziemię
- A TO ZA CO!?- Krzykną zbulwersowany. Spojrzałam na niego gniewnie -Wiercisz się jak piskorz, wiesz?- burknęłam, nie podnosząc się z łóżka. Było mi zbyt wygodnie, ot co. Przeciągną się i usiadł na krańcu materaca i zaczął grzebać coś w szafce. Ciekawość wygrała i przeturlałam się po kołdrze do niego. Spojrzałam mu przez ramię. Ten nagle zaświecił mi latarką w oczy.
-Wariat! - Krzyknęłam odskakując. Przetarłam parę razy oczy by pozbyć się mroczków. Niestety nagłym ruchem z mojej bluzy wypadło to czego chcieli policjanci. Niewielka czarna bransoletka poturla się pod kanapę. Szybko po nią sięgnęłam. Już nie zabijałam. No dobra, raz na jakiś czas. Rei spojrzał na mnie podejrzliwie. Wstał i podszedł do drzwi pokoju. -Weź prysznic i choć na śniadanie.- Powiedział wychodząc. Weszłam pod łóżko. Zawsze trzymał jakieś moje ubrania. Zazwyczaj to u niego się ukrywałam, więc... W końcu znalazłam to czego szukałam. Wyciągnęłam dużą czarną sportową torbę i ruszyłam do łazienki. Zakluczyłam drzwi i puściłam zimną wodę. W pewnym momencie zauważyłam że woda jest czerwona. "No tak..." Kiedy policja mnie ścigała, dosięgnęła mnie jedna z kul. Miałam tyle szczęścia że tylko przecięła skórę. Wyszłam z pod prysznica, ubrałam się i poszłam do kuchni. Wszędzie unosił się zapach... naleśników!
 -Masz gdzieś apteczkę?- Spytałam, wycierając mokre, czarne kudły. Spojrzałam w jego stronę. Właśnie zdejmował ostatniego placka z patelni. Wyłączył gaz i podszedł do jednej z szafek, z której wyciągną czerwoną apteczkę.
-Pokaż no co żeś znów se zrobiła, wujek Reik pomoże!- Zaśmiał się. Na żarty mu się zebrało. No ale ja też się uśmiechnęłam. Zaczął oglądać moje ramie, gdzie było dość duże rozcięcie, spowodowane tarciem rozpędzonego naboju. Zapamiętać, zabierać se sobą ochraniacze!

<Reik?>

21 lip 2016

Od Reik'a Cd Abigail

Był wieczór. Postanowiłem przejść się po lesie. Szedłem ścieżką gdy nagle kątem oka zobaczyłem Abigail biegnącą w moją stronę. Wpadała na mnie i oboje upadliśmy na ziemię.
-O, hej braciszku! Ukryjesz mnie gdzieś?-Zapytała.
-Tam pobiegła! Łapać ją!-Usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny.
-Znowu goni cię policja?
-Możliwe...
-Ehh... No dobra... Pomogę ci.
Po tych słowach przeteloportowałem nas do mojego ludzkiego mieszkania. Moje mieszkanie znajduje się w środku miasta na szczycie ogromnego wieżowca.
-Ładnie tu masz.-Powiedziała Abi.
-Nie podlizuj się. Zostajesz tutaj tylko na chwilę.
Nagle razem z Abi zobaczyliśmy policyjny helikopter patrolujący miasto.
-Chyba jednak zostaję tu na dłużej.-Powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Eh... Co ja z tobą mam... A tak w ogóle to co tym razem zrobiłaś?
-Nie powiem ci.-Powiedziała wystawiając język.
W końcu nastała noc. Abi oglądała telewizję a ja poszedłem spać. Kiedy się obudziłem Abi leżała obok mnie.

<Abigail?>

Od Raphaela - Cd. Cuttle

Zamiast oczu miałem spodki, serce było niespokojnym młotem, a ręce dostały padaczki. Tak, tak, kuźwa tak!
Cuttle złożyła na moich ustach czuły, nieśmiały pocałunek. Odwzajemniłem go, jak najbardziej. Nie mogłem po prostu zejść na ziemię, jestem w niebie czy w niebie?!
Na nieszczęście, Cutt z delikatnym i zarazem słodkim uśmiechem zakończyła go, patrząc na mnie załzawiona.
- Było aż tak źle?
- Gorszych zaręczyn nie mogłeś wymyślić, prawda? – zaśmiała się, nadgarstkiem ocierając kryształową łezkę, splywajacą po zarumienionym policzku.
- Jesteś okropna – westchnąłem, obejmując ją w biodrach. Uniosłem ją ku górze, przez co wydała cichy krzyk zdumienia. Obkręciłem się wokół własnej osi, śmiejąc jak jakiś porypany. Czułem się jak małe dziecko, byłem w cholerę szczęśliwy, że się zgodziła.
Postawiłem dziewczynę na ziemi, nadal będąc rozklejonym do granic możliwości.
- Dziękuję Cutt, naprawdę – wyszeptałem, drapiąc się niezręcznie po ramieniu.
- Za co? – zrobiła jeden krok do przodu, zakładając ręce wokół mojej szyi. Oparła czoło na mostku, oddychając miarowo.
- Że się zgodziłaś. Nie wiem, co bym zrobił, gdybyś odmówiła. Może nawet zniósł bym to. Nie, nie zniósł. Wskoczyłbym pod najbliższy pociąg – parsknąłem, układając podbródek na czubku głowy rudowłosej.

< Cutt? Takie fluffy, trzeba to przerwać xD >

Od Enoki'ego - Cd. Kayuna

- Najlepszym przyjacielem. Jedynym jakiego mam - wtuliłem się mocno w Kayuna kładąc głowę na jego torsie.
- Dzięki że jesteś i tak jakby mnie wspierasz duchowo - zaśmiałem się cicho i zamknąłem oczy, zdając sobie sprawę że nie spałem całą noc. Ziewnąłem cicho i ułożyłem głowę wygodniej na jego klatce piersiowej, tym samym powoli zasypiając.
- Zostaniesz tu ze mną póki się nie obudzę? - zapytałem cicho, już połowicznie we śnie. Chwilę później poczułem kiwanie głową.
- Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało Kay... i przy okazji zajebistą poduszką. To wtedy właśnie odpłynąłem.

<Kay?>

Życie to jedna wielka gra

przegrana kosztuje cię życie
life can be such overdose ! by peaceskiies
Imię: Abigail
Pseudonim: Abi, przez policje nazywana Zodiakiem
Wiek: 2 lata
Płeć: Samica♀
Rasa: Demon, Widząca oraz Wilk Wody
Charakter: Wydaje się milusia oraz niegroźna. Pierwsze wrażenie. A co mama mówiła? Nie oceniaj książki po okładce! No właśnie. Tak na prawdę jest dość wredna i oschła. Przez co nigdy nie miała zbyt wielu przyjaciół, wręcz przeciwne - nabija sobie coraz to więcej wrogów. Których zazwyczaj potem zabijała jako demon. W sumie? Jest poszukiwana przez policje! Ale że było to w jej poprzednim w cieleniu. Wszyscy są przekonani że nie żyje - i lepiej żeby tak zostało. Nikomu, nigdy nie opowiedziała swojej przeszłości. A ci którzy dowiedzieli się za dużo, gryzą teraz piasek. Zdawać się może że nie cierpi całego świata i wszystkiego co w nim żyje. Ale w końcu "życie to jedna wielka gra" więc... 
Stanowisko: Zabójca oraz (samotny) łowca
Konto: 300 KR
Orientacja: Heteroseksualna/Aseksualna 
Zauroczenie: Oczywiście, każdy może się zauroczyć, ale jej to nie dotyczy, bo po chwili o nim zapomina. 
Partner: Chyba patelnia na głowę ci spadła. 
Jaskinia: Mroku
Potomstwo: Dobre sobie :|
Rodzina: Nie obchodzi jej co się z nimi dzieje. Porzucili ją, więc czemu ma się nimi interesować? Pewnie wąchają kwiatki od spodu. 
A tak na serio ta ma masę rodzeństwa, bo jej matka chodziła w krzaki z pierwszym lepszym wilkiem. Reik, Kayun [jedni z wielu braci]
Moce: 
  • Zmiennokształtność
  • Potrafi na nie długi czas zniknąć w mroku. 
  • Może na 48 godzin odłączyć się od ciała, i podróżować. Czasami uda jej się kogoś nawiedzić.
  • Może przez długi czas przebywać pod wodą.
  • Regeneracja niezbyt poważnych ran.
  • Nie może się upić.
  • Jej krew jest trująca.
  • Nie działają na nią wszelkie trutki 
Umiejętności:
Strzelanie z łuku || Jazda na motorze || Grać na pianie/fortepianie/gitarze || Śpiewać || Rysować animce || Parkour || Posługuje się językiem angielskim
Ulubiony kolor:
Czarny || Biały || Fioletowy i niebieski || a i jeszcze czerwony
Urodziny: 19.04 | Baran
Lubi:
Czekoladę || telewizje || bransoletki || muzykę... alkohol || oraz papierosy
Nie lubi: 
Gdy ktoś jej rozkazuję || Jeffa the Killera || Candy Popa ||  Lata i wiosny
Historia: He, he. Jej historia nie jest usiana różami. Wręcz przeciwnie rosną na niej ciernie i pokrzywy. [potem podeślę] (masz jeden dzień~K)
Inne zdjęcia:  Jako człowiek || Jako Demon
Kontakt: Nadzieja45 || wiewuirkkaa@wp.pl
Statystyki: 
  • Inteligencja: 90
  • Szybkość: 120
  • Zręczność: 70
  • Magia: 80
  • Siła: 90 + 5 pkt [Stanowisko zabójcy]
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 150 + 5pkt [za łowcę]

Od Cuttle CD Raphaela

Nie docierało do mnie jeszcze znaczenie jego słów. Nie miałam siły ich analizować, po prostu słuchałam. Jednak po chwili dotarło do mnie, że on... On mi się oświadczył...

Mój umysł wręcz darł się, bym odmówiła, bym o nim zapomniała, bym zrozumiała, że nie zasługuję na niego, ale serce mówiło, żebym powiedziała zwykłe "tak" i to mu w pełni wystarczy. Przez te wszystkie emocje, nawet nie wiedziałam kiedy, zmieniłam się w rudowłosą. Jeszcze przez chwilę biłam się z myślami, co mam zrobić. Ostatecznie wygrało serce.
— Rae... T-tak. T-tak, w-wyjdę za ciebie, Raphaelu — tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusić. Nie było mnie na więcej stać, po prostu szok. Uklęknęłam przy nim i złapałam chłopaka za ramiona.
— Tak! — wykrzyknęłam mu prosto w twarz. Następnie bardzo gwałtownie go przytuliłam, lecz zarazem mocno. W tym momencie to już całkowicie zalałam się łzami i jeszcze mocniej go ścisnęłam. Nie mogłabym go zostawić, no nie. — Kocham cię najmocniej na świecie — dodałam po chwili, składając drobny pocałunek na jego ustach.

< Rae? Nie bij ;-; >

Od Kayuna - Cd. Enoki'ego

Enoki westchnął cicho, uśmiechając się do mnie pod nosem. Mimo wszystko, wysłuchałem każdego zdania basiora, tylko udawałem, że mnie to nie interesuje! oswzajemniłem niezręcznie gest, uciekając gdzieś wzrokiem.
- No wiem, że jestem spoko gościem, jak wcześniej mówiłem to raczej zajebisty, ahm no... – wymamrotałem, drapiąc się po ramieniu. Dlaczego czułem się tak dziwnie? Świadomość tego, że właśnie opowiedział mi historię swojego życia, najprawdopodobniej uwzględniając w ostatnim kawałku mnie... zmusiło mnie do myślenia. Czy jemu zależało na mnie? Z naciskiem na drugie i ostatnie słowo – Ja... ja nie wiem co powiedzieć, jeszcze w ogóle nie byłem tak zmieszany...
- Rozumiem cię, jestem takim przegrywem z lekka. Opowiadam ci coś, co ani trochę cię nie interesuje, ale nie uciekasz, to już progres. Jesteś dobrym kumplem. A myślałem, że ty to taki homofob – właśnie, czemu jestem taki tolerancyjny i z nim wytrzymuję?! To chyba moja jakaś nowa super noc chyba. Hyhy, ciekawe co z nią mogę zrobić. Powracając, nie czułem do niego nic, ani dobrego, ani złego. To mnie dobija, kiedyś to bym takiego zaszlachtował. To pewnie przez to, że ojciec mnie zostawił w spokoju.
Odetchnąłem ciężko, unosząc kąciki ust. Podszedłem bliżej chłopaka, teraz całkowicie zbitego z tropu.
- No chodź daj przytulasa no – rozlożyłem szeroko ręce, czekając na jego reakcję – Szybciej, bo się rozmyślę. Jestem dobrym... przyjacielem? – woo, co ja mówię

< En? Takie krótkie ;-; >

Powrót - Reik

Slow Burn

Imię: Reik
Pseudonim: ---
Wiek: 5 lat i 3 miesiące
Płeć: Samiec
Rasa: Wilk Umysłu, Demon
Charakter: Reik ma dwie twarze. Raz jest bardzo poważną i rozważną osobą która myśli kilka razy zanim coś zrobi i jest czasem też dość brutalna. A raz zachowuje się jak szesnastoletni dzieciak który ma w głowie tylko zabawę. Jest zabawny i czasem też chamski. Lubi chodzić na imprezy i pić alkohol ale zawsze zachowuje zdrowy rozsądek. Ogólnie to jego charakter jest bardzo zmienny a w szczególności do ludzi. Dla jednych jest bardzo miły a dla drugich wręcz przeciwnie. Poznał w swoim życiu tylu ludzi że potrafi rozpoznać kiedy ktoś kłamie. Jeżeli chodzi o walkę to niema sobie równych. Potrafi przewidzieć prawie każdy ruch przeciwnika.
Stanowisko: Wojownik
Głos: KLIK
Konto: 300 KR
Orientacja: Hetero
Zauroczenie: ---
Partner: ---
Jaskinia: Mroku
Potomstwo: ---
Rodzina: Siostra - Abigail
Moce:

  • Potrafi zrobić kilka swoich kopi 
  • Moce związane z rasą 
  • Ogromna siła 
  • Leczenie lekkich ran 
  • Super szybkość
  • Kontrolowana lub nie kontrolowana przemiana w demona, podczas przemiany jest szybszy i silniejszy 
  • Jest bardzo wytrzymały 
  • Zmiana w człowieka 
  • Odporny na magię 
  • Potrafi przywołać swoje dwa miecze Panowanie nad 
  • Cieniami 
  • Tworzenie dowolnej broni (Może zrobić tylko jedną na raz) 
  • Potrafi strzelać czarnymi kulami mocy 
  • Z jego lewej ręki wychodzi czarny demon który wygląda jak cień i dodaje mu siły (Kiedy demon wychodzi z jego ręki ręka staje się czarna i chuda a palce zmieniają się w szpony) 
  • Dobrze widzi w ciemności

Umiejętności:

  • Dobrze strzela 
  • Umie Parkour 
  • Biegle posługuje się językiem Rosyjskim, Czeskim, Arabskim i Angielskim 
  • Potrafi całkiem dobrze rysować 

Ulubiony kolor: Czarny, zielony
Urodziny: 22.12 Koziorożec
Lubi:
Wadery, imprezy, walczyć, bronić innych, wojny, alkohol, towarzystwo wader, pomagać. 
Nie lubi:
Chamstwa, idiotów, oszustów, wojen i walk bez konkretnego powodu, kiedy komuś niewinnemu dzieje się krzywda. 
Historia: Wędrował od watahy do watahy, aż w końcu został tutaj. (Człowieku, weź to rozwiń~K)
Inne zdjęcia: Jako demon || Jako człowiek || Jako człowiek demon
Kontakt: Reik
Statystyki:

  • Inteligencja: 50 
  • Szybkość: 50 
  • Zręczność: 25 
  • Magia: 25 
  • Siła: 175 
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 175

Spraw, aby każdy dzień...

Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia
Tamberella

Imię: Cricket
Pseudonim: Może ktoś mu kiedyś go wymyśli?
Wiek: 3 lata
Płeć: Samiec
Rasa: Jest on w ¼ wilkiem światła, a w
reszcie wilkiem ognia.
Charakter: Cricket jest miły i przyjacielski, a wręcz lubi mieć duże grono przyjaciół, którym w każdej chwili gotów jest pomóc za wszelką cenę. Potrafi dogadać się z każdym wilkiem, dlatego też jest świetnym członkiem grup. Jeżeli trafi się ciekawy temat, o którym Cricket wie wiele to może gadać bez końca, lecz nie jest to w 100% pozytywna cecha ponieważ nie każdy lubi słuchać ciągłej paplaniny. Jest wierny wobec swojej siostry jak i przyjaciół. Jeżeli widzisz basiora chodzącego sprężystym krokiem z uśmiechem na pysku to wiedz, że to jest właśnie on, a jego postawa mówi o jego radości. Każdy dzień jest dla niego ważny i właśnie z tego powodu nie lubi go marnować. Miłośnik przyrody jak i ludzkiego świata. Czasem potrafi zachowywać się jak marudne szczenię, któremu wszystko przeszkadza. Wilk ten w miarę odpowiedzialny i ma dużo dowagi, dzięki której nie boi się podjąć żadnego wyzwania. Mimo iż nie jest to osoba po przejściach to i tak stara się takowe zrozumieć. Poza tym jest tolerancyjny na inność innych i w sumie jest też bardzo ciekawski.
Stanowisko: Obrońca watahy
Głos: The Wanted
Konto: 300 KR
Orientacja: Hetero
Zauroczenie: Tajemnica c:
Partner: -
Jaskinia: Światła
Potomstwo: -
Rodzina: Siostra- Faith
Moce:
|Żywioł światła
 • Utwardzenie światła tworząc broń. 
 • Dzięki utwardzeniu światła może stworzyć coś w rodzaju stalagmitów, które nagle wydobywają się z ziemi. 
• Klatka (czyli coś w rodzaju tarczy tylko chroni ze wszystkich stron) o barwach ciepłych. 
• Tworzenie kul świetlnych, które oświetlą każde miejsce. 
• Potrafi oślepić przeciwnika na parę chwil. 

| Żywioł ognia
• Żaden ogień nie robi mu krzywdy. 
 • Zapłon (cała sierść zaczyna jarzyć się w płomieniach). 
• Może podpalić każdą rzecz. 
• Kule ognia.
 • Ognisty krąg. 
 • Fale ognia. 
Umiejętności:
Kiedy się zakocha jego oczy jeszcze bardziej lśnią. || „Dar” do podejmowania odpowiednich decyzji.
Ulubiony kolor: Miodowy
Urodziny: 9 grudnia
Lubi:
Patrzenie w niebo nieważne o jakiej porze dnia, bo przecież o każdej jest piękne. | Słuchać różnych przyjemnych dźwięków takich jak: ćwierkot ptaków, wiatr, szum wodospadu. | Przyjemne zapachy jak woń kwiatów, owoców czy lasu po deszczu. |Jeść smaczne rzeczy. | Rozmawiać z siostrą i przyjaciółmi. Spędzać z nimi czas. | Przechadzać się po ładnych miejscach.
Nie lubi:
Plotek i obgadywania. | Patrzeć jak ktoś cierpi.
Historia: Cricket wraz z Faith przyszedł na świat kiedy to księżyc barwił światłem leśną polanę. Urodził się jako szaro-biały basior, zaś jego siostra była ciemno szara. Tego dnia stali się dziećmi światła. Historia ta jednak ma w sobie mocne ślady luk, niedociągnięć. Jest fragmentyczna... Bardzo skąpa. Nie są w stanie opowiedzieć o niej wiele. Została stłumiona dźwiękami, zlanymi barwami. Mimo to czują obecność swoich przodków. Nie ciałem, a sercem.
Inne zdjęcia: Jako człowiek
Kontakt: Howrse: Alfa123
Ciekawostki:
Od dziecka posiada „dar” dzięki, któremu potrafi wybrnąć z każdej sytuacji. | Potrafi zarazić się czyimiś emocjami np.: jak ktoś płacze on też zaczyna, jak ktoś jest przybity on też taki zaczyna być, jak ktoś ziewa i jest zmęczony on również robi się senny.
Statystyki:
  • Inteligencja: 100 
  • Szybkość: 100 
  • Zręczność: 125 
  • Magia: 100 
  • Siła: 125 
  • Wytrzymałość psychofizyczna: 50

Od Enoki'ego - Cd. Kayuna

Westchnąłem cicho i opatuliłem chłopaka swoimi kończynami. Chwilę później wstałem i otrzepałem się w drodzę powrotnej na ławkę. Spojrzałem pytającym wzrokiem na zdegustowanego Kayuna. - Sorka, czasami mnie ponosi - runąłem ciałem na spruchniałą ławkę. - Wiesz te trzy lata temu, kilka miesięcy po moim urodzeniu myślałem, że moje życie będzie jak bajka. Sądziłem, że kiedyś znajdę sobie dziewczynę, która z czasem zostanie moją partnerką i spłodzimy wspaniałe, małe szczeniaki - zaśmiałem się cicho. - Jednak w moje pierwsze urodziny zobaczyłem basiora, nawet nie pamiętam jego imienia. Zakochałem się w nim jak taka mała dziewczynka, chodziłem za nim, podziwiałem. On to tak poprostu wykorzystał. Przecież jaki poziom inteligencji może mieć mały Enoki? Pewnego dnia zabrał mnie ze sobą na polowanie. Jak gdyby nigdy nic udawał zainteresowanego moją osobą, ale wtedy wskazał łapą w pewne miejsce. Była tam moja matka, rozmawiająca z dwoma basiorami, którzy prawdopodobnie byli parą. Wiesz co się później stało? Mój kochany tatulek wyszedł zza krzaków i tak po prostu z jakąś laską zaczął atakować całą trójkę. Zgadnij co wtedy zrobił mój drogi towarzysz? - zapytałem zerkając przelotnie na czarnowłosego. - No nie wiem. Zaczął cię pocieszać? - Kayun warknął znudzony, prawdopodobnie moim towarzystwem. Zaśmiałem się gorzko na jego odpowiedź. - Pobiegł do nich i zaczął pomagać. Uciekłem wtedy od nich zdając sobie sprawę, że mój ojciec to totalny homofob, a basior, którego kochałem, chciał mi to pokazać. To wtedy zacząłem odgryzać sobie skrzydła. Obwiniałem się za całe zdarzenie. Za wszelką cenę chciałem tak poprostu zmienić orientację na hetero. Jaki to ja byłem głupi myśląc, że to jest możliwe. Niestety mam to w genach i nic nie poradzę. Kilka miesięcy później zacząłem uciekać, mając kompletnie dość rodzinnej watahy. To wtedy stałem się tym aspołecznym dupkiem, którego nikt nie lubi, bo w niektórych sytuacjach zachowuję się jak upośledzony psychicznie. Po rocznej wędrówce trafiłem tutaj. Jestem jaknajbardziej świadom tego, że wszyscy mnie nienawidzą za to kim jestem. Za to kim się urodziłem, więc jeśli naprawdę nie chcesz spędzać ze mną czasu to idź, droga wolna. I tak nikt się mną nie interesuje. Równie dobrze mógłym się po prostu zabić, a świat byłby taki sam. Ty byłbyś szczęśliwy, Amisza by była, a może nawet cała wataha. W końcu komu potrzebny rozwydrzony pedał, który tylko sprawia problemy, bo lubi w dupę... Kiedyś mówiłem, że Złamanego serca nie odbuduje ta sama osoba, która je złamała. To prawda, a jeżeli tak się stało to znaczy, że nie było zbyt złamane. Znalazłem osobę, która tak jak gdyby nigdy nic potrafiła je posklejać, jednak jakie jest moje szczęście? Ten znowu był hetero, ale siedział ze mną, pomimo tego, że ja nie miałem pojęcia dlaczego - zacząłem mówić o chłopaku, który znając życie i tak mnie nie słucha. Może to i lepiej? - Jednak jestem mu wdzięczny, że posklejał ten kochający niewłaściwe osoby organ chociaż w kilku procentach. Wiem, że głupio gadam i prawdopodobnie mnie nie słuchasz, bo mnie nawet nie lubisz, ale ja ciebię tak, co jest dziwne, bo ja nikogo nie lubię i w ogóle. Dziękuję ci za to, że ze mną siedzisz, bo miło było się wygadać... tak jakby cały noszony ciężar ze mnie spadł. Serio dzięki... i naprawde jesteś spoko - skończyłem swoje niemądre opowiadanie, mentalnie uderzając się z łopaty w głowę, za wspominkę o Kayunie w tym całym gównie. Wstałem cicho i znowu podszedłem do czarnowłosego chłopaka. Enoki przyznaj sam sobie, że jest seksowny i na niego lecisz, no i chciałbyś żeby cię-. Pokiwałem gwałtownie głową na boki, by odgonić zboczone myśli i uśmiechnąłem się smutno do towarzysza.

<Kay?Dzięki za wysłuchanie wywodów Śnieżynka>

Od Bandery CD. Anabel

Młoda wilczyca szepnęła kilka razy coś niezrozumiałego pod nosem. W trakcie mówienia podleciała do nas jedna z mniejszych chmur. Anabel dotknęła jej, a potem złapała w pysk swoją kotkę i wskoczyła na obłoczek. Wyciągnęła do mnie łapę.
- Chciałabyś może trochę polatać? - zapytała. Zastanowiłam się szybko. Cóż, nie wyglądało na to, że chmurka nie utrzyma mojego ciężaru, a niebo było niebieskie i pogodne. Po chwili uśmiechnęłam się.
- Pewnie - odparłam i z pomocą wadery weszłam na obłok. Usadowiłam się wygodnie, siedząc niczym na miękkiej poduszce.
- Całkiem wygodnie - mruknęłam pod nosem, a potem już głośno dodałam: - Tylko proszę, jeśli już będziemy spadać, niech to będzie nad wodą.
- Dlaczego? - zapytała Ana, a w następnej chwili mruknęła znów coś pod nosem i chmurka zaczęła lecieć.
- Mniejsze ryzyko rozpłaszczenia - wyjaśniłam. Cóż naprawdę niewiele mniejsze, ale biorąc pod uwagę moje moce... No może w takim przypadku byśmy nie zginęły, ale raczej nie zostałaby z nas mokra plama. Przestałam się jednak zamartwiać i zaczęłam podziwiać widoki - a to wijące się srebrzyste rzeki i potoki, porośnięte soczystą trawą łąki i pasące się stada jeleni, olbrzymią ilość lasów oraz góry i całkiem spokojne morze, od którego wód odbijało się słoneczne światło.
- Pięknie. Dziękuję, że mnie tu zabrałaś - zwróciłam się do Anabel, uśmiechając się.
<Ana? Wybacz, że tyle to trwało>