- Mmm... Mhn... No dobra, ok. Mogę pomyśleć, a Luke na razie niech odejdzie – tutaj zatkałem małemu uszy – Nie może słyszeć kłótni swoich udawanych rodziców – szepnąłem ostatecznie, puszczając młodzika. Zaczął sobie hasać po plaży. Flash ochłonęła, bo uśmiechała się niemrawo.
- Dziękuję – westchnęła, podchodząc bliżej mnie. Usiadła po mojej prawej i oparła się o mój bok.
- Drobiazg – mruknąłem, unosząc łeb ku górze. Było ciemno i na razie miałem wszystkiego dość. Oczy mi się już lepiły, chciałem się znaleźć w jaskini, na posłaniu i zasnąć. Tak, od dzisiaj to moje marzenie. Spojrzałem przelotnie na szumiące morze, dając się ponieść tej ciszy.
- Flash, chodźmy spać – rzuciłem, wzdychając.
- Do ciebie? – spytała z nadzieją w głosie. Wstałem gwałtownie, ignorując upadek na piasek autorstwa Flash. Wydąłem usta.
- No oczywiście, że idę spać do siebie. Co sobie myślałaś? Nie wiem jak ty, ale ja nie sypiam po ludziach – wyszczerzyłem się, wskakując w krzaki. Skierowałem się do groty, myśląc tylko i wyłącznie o swojej drzemce.
< Flash? Jaki brutal >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!