28 cze 2016

Od Bandery - Cd. Anabel

Przypuszczaliście kiedyś, że spacery po lesie są niebezpieczne? Nie, nie mam na myśli kleszczy, tylko… coś większego. Coś dużo większego. Coś białego, skrzydlatego, z futrem i jak najbardziej z wilczej rodziny. Coś, dzięki czemu lądujecie na ziemi i uderzacie się w głowę. Przypuszczaliście kiedyś, że możecie spotkać coś takiego? Nie? Ja też.
Ładna pogoda, delikatny wiaterek, kilka chmur na niebie i upał. Idealne warunki na spacer w cieniu drzew. Szłam leśną ścieżką, od pół godziny włócząc się bez celu po terenach watahy. Sama nie wiem, dlaczego w tym czasie nie oddałam się jednemu z moich ulubionych zajęć – pływaniu. W tamtej chwili nie miało to jednak większego znaczenia. Przymknęłam oczy, wyłączając niektóre części mózgu i myśląc, jak cudownie jest odbyć przechadzkę w chłodnym cieniu lasu…
I nagle ŁUP! Upadłam na ziemię, uderzając głową w jakiś kamień, przygnieciona skrzydlatym wilkiem, na oko jeszcze szczeniakiem. Ten zerwał się szybko na równe nogi i zaczął gadać jak najęty i przepraszać. Słowa nie dochodziły do mnie zbytnio; wstałam tylko chwiejnie, trzymając się za głowę.
- Skończ ten monolog – powiedziałam. – Łeb mi pęka i bez tego.
- Przepraszam – powtórzyła jeszcze raz, jak stwierdziłam, młoda wilczyca i po chwili dodała: - Może zaprowadzić cię do lekarza?
- Nie trzeba, wystarczy zimna woda.
Mała nie sprawiała wrażenia przekonanej, ale zaprowadziła mnie do najbliższego strumienia. Przez chwilę szłam wzdłuż brzegu, aż w końcu znalazłam głębsze miejsce. Wskoczyłam do wody i przez chwilę pływałam pod powierzchnią. Ból ustąpił, a umysł zaczął normalnie pracować. Wyszłam na brzeg, gdzie czekała ta młoda wadera.
- Dzięki za pomoc, Bandera jestem – przedstawiłam się.
- Anabel – odpowiedziała skrzydlata.
- Skoro już na mnie wpadłaś, to może zrobimy coś razem?
<Anabel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!