30 cze 2016

Od Kayuna - Cd. Enoki'ego

Przysięgam, że ja mu kiedyś zrobię Mortal Wombat z twarzy! Złapię go za ten niewydarzony pysk i tak ścisnę, gały mu polecą, no kuźwa mać! Rozumiem, przyciągam każdego, lecz takiej reakcji się nie spodziewałem. Enoki mnie przelizał, jakbym był do tego przeznaczony. Mimo tego, zdołałem zobaczyć smutek w jego oczach. Załzawionych i spuchniętych. Przyzwyczaiłem się do łamania serc, ale to wydarzenie mnie ruszyło. Jego ciepłe wargi... Zaraz, Kayun, nie myśl o tym, bo się spocisz. Chociaż miał wprawę... Boże, Kay, o czym ty filozofujesz! Amiszę masz, zamknij więc mordę i skoncentruj się na dojściu do watahy, bo niezbyt wiesz gdzie idziesz. A jakby tak przeprosić po przyjacielsku skrzydlatego? Nie, ty nie przepraszasz, masz w dupie uczucia innych, nie kogoś wacka, za przeproszeniem! Potrząsnąłem głową z obrzydzeniem, próbując odpędzić te brudne myśli. Poprawiłem kołnierz od czarnego płaszcza, po czym włożyłem dłonie do kieszeni tak głęboko jak się dało. Mijałem latarnie, bloki, w których gdzieniegdzie paliły się światła. W oknach było widać smukłe sylwetki. W jednym z nich udało mi się wypatrzeć dwóch mężczyzn (jeśli to nie jest nowa moda i panny zapuszczają brody), podających sobie dłonie.
Tego już za wiele, teraz świat będzie mi wypominał, że nie dałem się przelecieć!? Na ławce!? W ŚRODKU NOCY W MIEŚCIE!? Ugh, czyli co, mam iść do niego i łaskawie pomóc w tych "trudnych chwilach"? Dobrze, jeśli tego chcesz wszechświecie, to proszę bardzo, tylko nie płacz później, że modlę się do ciebie o maść na ból tyłka.
Zawróciłem się na pięcie, przyspieszonym krokiem idąc ulicami w stronę Niebieskiej Zorzy. Po chyba godzinie dopiero udało mi się dotrzeć na znajome tereny. Wtedy też usłyszałem dziki ryk (to chyba nie Enoki kiedy o mnie myśli, nie?), raczej należący do SMOKA, umyśle Kayuna. Zmieniłem postać na wilczą i zacząłem dreptać w poszukiwaniu basiora.
- ENOKIII, ŚCIEROOOO, GDZIE JESTEŚ!? – wrzasnąłem. W pewnym momencie poczułem gałąź na pysku, nie, nie wyrzuty sumienia. Spojrzałem w górę, a moim oczom ukazała się biała kita samca.
- Ej bro, zejdź tutaj – mój ton wydał się taki... taki załamany, nawet dało się w tym wyczuć prawdziwą... skruchę?
- Nie, ja tylko... popsuję ci humor – syknął, chowając za gałęziami
- Co ty w ogóle robisz na drzewie!? Poza tym, czytałem w jednej książce, że za takie coś przyjaciele muszą sobie wybaczać
- Ło, myślałem, że książki używasz tylko po to, żeby je rzucać w pająki – rzucił ze złością.
- Skąd wiesz?! I... Ten, nawet nie zwróciłeś uwagi na to, że powiedziałem... przyjaciele?
- To coś nowego. Pewnie kłamiesz, czuję to
- Niee, tym razem nie, i to przez ciebie. Co powiesz na to, żebyśmy siedzieli na ławce i oceniali partyjki dla ciebie?
- Uważasz, że jestem gejem?
- Stary, po tym co dzisiaj odwaliłeś, jestem tego w stu procentach pewien. A teraz chodź, kupimy jakieś dobre soczki z Żabki i poobserwujemy jakiś... blondasków, Boże nie wierzę, że to robię. Po prostu, jak normalni faceci, pooglądajmy Euro! Zobaczymy jaki wpierdol dostaną Portugalczycy z tym pedałkiem na czele!


< Enoki? Nie daj się prosić! >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!