Bardzo dobrze znana mi pustka nareszcie mnie opuściła, została zapełniona czymś naprawdę pozytywnym. Oto najdroższa mi osoba zgodziła się na zostanie przy mnie od końca życia. Co czułem? Spełnienie, ale też radość, której rozmiaru nie dało opisać się znanymi słowami. Niby drobnostka, kilka zdań, a miały tak wielką moc. Kto by pomyślał. Z przyjemnością przyjąłem delikatny pocałunek, który podarowała mi Nifenye. Sam, nie mogąc się oprzeć tej drobnej pokusie, jaką była dziewczyna, nieco go pogłębiłem. Może w tamtej chwili stałem się nieco natarczywy, nieznośnie łapczywy, jednak to samo ze mnie wychodziło. Ta czułość, doza nieznanej wcześniej naszej dwójce namiętności. Sprawnym ruchem przekręciłem się, by górować nad moją przyszłą partnerką. Oparłem się lewą ręką o materac, tuż obok jej głowy, dłonią prawej pieszcząc policzek dziewczyny.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę- oznajmiłem cichutko, jakbym wyjawiał największy ze swoich sekretów.
Tylko czy przed nią miałem prawo cokolwiek ukrywać? Nie, szczerość stała się podstawową wartością. Musnąłem wargi ciemnowłosej, jakoby na potwierdzenie. Raz. Potem następny, by powoli schodzić coraz niżej. Sam nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło. Tak po prostu chciałem sprawić jej przyjemność.
- Rau...- szepnęła.- Co ty wyprawiasz?
- Cichutko, nic ci nie zrobię- odszepnąłem.- Chyba nie masz nic przeciwko?
[Nifi? Krótkie wyszło ;-;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!