Przewróciłam oczami.
- Jak musisz, to idź – odparłam obojętnym tonem i ruszyłam w swoją
stronę. – A, jakby co, to też mogę utopić jelenia – dodałam, odwracając
się przez ramię. Aeromere zrównał się ze mną.
- Wilk Wody? – zapytał, przyglądając się mi. A nie widać? – miałam ochotę powiedzieć, ale się powstrzymałam.
- W pięćdziesięciu procentach. Mam nadzieję, że lubisz pływać?
- A co?
- Ostatni w morzu jest… coś wymyślę! – wykrzyczałam ostatnie dwa słowa,
odbiegając od zaskoczonego basiora, który po chwili jednak pognał za
mną. Jak można się było spodziewać po mnie, mistrzyni wywrotek w biegu
po lądzie, po około minucie łapy mi się poplątały i wylądowałam na pniu
jakiegoś drzewa. Przymknęłam powieki, wzdychając. Jak to się dzieje, że
na pokładzie tak dobrze sobie radzę, a na ziemi bywam do niczego? Nie
zaczęłam nawet jednak szukać odpowiedzi na to pytanie, gdy stanął nade
mną poznany niedawno basior. Otworzyłam oczy i spojrzałam, jak
przekrzywia głowę na bok.
- Zmęczyłaś się? – zapytał.
- Idiotyczne pytanie – stwierdziłam. – Wywróciłam się, nie widać?
- Cóż… Nie. Widać, że leżysz – odparł Aeromere. W tamtej chwili miałam
ochotę zakryć pysk łapami i udawać, że go nie znam. Bo w sumie go nie
znałam. Ale w innej sumie, to nie była głupia odpowiedź. Wstałam,
spoglądając przy okazji na cudne drzewo, które miało zaszczyt zostać
przeze mnie uderzone.
- Chodźmy już lepiej na tę plażę – mruknęłam.
- Chciałaś coś zjeść… - zaczął basior, ale mu przerwałam.
- Tak, chciałam. Wyobraź sobie, że istnieje coś takiego jak ryba.
Powiedziawszy to, już bez ochoty na bieganie, ruszyłam truchtem w stronę
morza. Aero podreptał za mną. Po kilkunastu minutach drzewa liściaste
zamieniły się ze sosnami; pod łapami wyczułam piasek. Stanęliśmy na
klifie, gdzie pod nami rozciągała się oświetlona promieniami słońca
plaża, a kawałek dalej morze. Wiatr wiał lekko, więc fale nie były
wysokie. Idealne warunki na łowienie ryb. Uśmiechnęłam się i zbiegłam
wąską ścieżką w dół. Szybko przemierzyłam kilkumetrowy pas piasku i
wbiegłam do chłodnej wody. Szybko znalazłam się na idealnej głębokości.
Aeromere podszedł do mnie, idąc po powierzchni. Spojrzałam na niego z
dołu.
- Co, boisz się pomoczyć? – zapytałam, nie kryjąc maleńkiego uśmieszku.
- Skądże – odparł basior, wskakując do wody i ochlapując mnie przy
okazji. Oddałam mu i zanurkowałam. Przez około minutę namierzałam cel,
podpływając blisko dna i tworząc burzę piaskową w morzu, że tak to ujmę.
Właśnie wtedy zauważyłam jakąś nieostrożną rybę, którą natychmiast
złapałam. Wyszłam na brzeg, gdzie czekał już zajadający swoją zdobycz
Aero.
- Smacznego – mruknęłam i zabrałam się do jedzenia.
<Aero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!