29 cze 2016

Od Bandery - Cd. Aeromere

Przewróciłam oczami.
- Jak musisz, to idź – odparłam obojętnym tonem i ruszyłam w swoją stronę. – A, jakby co, to też mogę utopić jelenia – dodałam, odwracając się przez ramię. Aeromere zrównał się ze mną.
- Wilk Wody? – zapytał, przyglądając się mi. A nie widać? – miałam ochotę powiedzieć, ale się powstrzymałam.
- W pięćdziesięciu procentach. Mam nadzieję, że lubisz pływać?
- A co?
- Ostatni w morzu jest… coś wymyślę! – wykrzyczałam ostatnie dwa słowa, odbiegając od zaskoczonego basiora, który po chwili jednak pognał za mną. Jak można się było spodziewać po mnie, mistrzyni wywrotek w biegu po lądzie, po około minucie łapy mi się poplątały i wylądowałam na pniu jakiegoś drzewa. Przymknęłam powieki, wzdychając. Jak to się dzieje, że na pokładzie tak dobrze sobie radzę, a na ziemi bywam do niczego? Nie zaczęłam nawet jednak szukać odpowiedzi na to pytanie, gdy stanął nade mną poznany niedawno basior. Otworzyłam oczy i spojrzałam, jak przekrzywia głowę na bok.
- Zmęczyłaś się? – zapytał.
- Idiotyczne pytanie – stwierdziłam. – Wywróciłam się, nie widać?
- Cóż… Nie. Widać, że leżysz – odparł Aeromere. W tamtej chwili miałam ochotę zakryć pysk łapami i udawać, że go nie znam. Bo w sumie go nie znałam. Ale w innej sumie, to nie była głupia odpowiedź. Wstałam, spoglądając przy okazji na cudne drzewo, które miało zaszczyt zostać przeze mnie uderzone.
- Chodźmy już lepiej na tę plażę – mruknęłam.
- Chciałaś coś zjeść… - zaczął basior, ale mu przerwałam.
- Tak, chciałam. Wyobraź sobie, że istnieje coś takiego jak ryba.
Powiedziawszy to, już bez ochoty na bieganie, ruszyłam truchtem w stronę morza. Aero podreptał za mną. Po kilkunastu minutach drzewa liściaste zamieniły się ze sosnami; pod łapami wyczułam piasek. Stanęliśmy na klifie, gdzie pod nami rozciągała się oświetlona promieniami słońca plaża, a kawałek dalej morze. Wiatr wiał lekko, więc fale nie były wysokie. Idealne warunki na łowienie ryb. Uśmiechnęłam się i zbiegłam wąską ścieżką w dół. Szybko przemierzyłam kilkumetrowy pas piasku i wbiegłam do chłodnej wody. Szybko znalazłam się na idealnej głębokości. Aeromere podszedł do mnie, idąc po powierzchni. Spojrzałam na niego z dołu.
- Co, boisz się pomoczyć? – zapytałam, nie kryjąc maleńkiego uśmieszku.
- Skądże – odparł basior, wskakując do wody i ochlapując mnie przy okazji. Oddałam mu i zanurkowałam. Przez około minutę namierzałam cel, podpływając blisko dna i tworząc burzę piaskową w morzu, że tak to ujmę. Właśnie wtedy zauważyłam jakąś nieostrożną rybę, którą natychmiast złapałam. Wyszłam na brzeg, gdzie czekał już zajadający swoją zdobycz Aero.
- Smacznego – mruknęłam i zabrałam się do jedzenia.
<Aero?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!