Zignorowałam poznające się zwierzęta i zaczęłam przywiązywać uwagę do plemienia, które stało przed nami. Czułam na sobie spojrzenia ludu. Moje spojrzenie samowolnie przeniosło się na sklepienie i nasze podobizny. Dopiero teraz zauważyłam, że moja karykatura otoczona jest granatem, a na górze widniał półksiężyc. Zaś wokoło Rose był błękit i słońce. Czyżbyśmy zostały bóstwami lunarnymi? Całkiem prawdopodobne. Zmusiłam się do wstania, bo tron zdecydowanie nie był wygodny. Poczułam na nogach dotyk satyny. Zerknęłam w dół i ujrzałam granatową suknię, sięgającą do stóp. Błyszczała niczym nocne niebo. Czułam również, że plecy są odsłonione. Jednak.. Czy czerwień moich włosów nie była podejrzana, jak na pseudo boginię nocy?
- Rose.. – mruknęłam cicho. Tak, aby tylko ona mnie usłyszała. – Co my mamy zrobić?
< Rołs? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!