- Savey, tłumaczu. – odparła wadera.
- Urodziwe imię, milordzie.
- Co? – zapytała, odwracając się zaskoczona. W odpowiedzi uśmiechnąłem się szeroko i zrównałem z nią kroku. – Nieważne.. Jak to się stało, że potrafisz telepatycznie porozumiewać się z jeleniami?
- No wiesz.. Bóg Łani dał mi taką możliwość po tym, jak uratowałem jego córkę z rąk bobrów, które groziły skarpetkami królowej masła orzechowego.
- A o co poszło?
- Bóg Łani.. Emm.. No ten.. Wysłał gadające koty we frakach do krainy murzyńskich ufoludków i zjadł cały ser, który miały. Przez to naraził się bobrom, które były w sojuszu z ufoludźmi i zaczęły wykrzykiwać obelgi w stronę królowej, zaprzyjaźnionej z bogiem. Jednak bobry widząc, że to nic nie da porwały jego córkę, i ten, tego.. – zakończyłem monolog szerokim uśmiechem. Nim się obejrzeliśmy, staliśmy przy jeleniu, który jeszcze nas nie widział.
- Dalej, działaj. Panie Tłumaczu. – zaśmiała się brązowa samica. Teatralnie westchnąłem i zamknąłem oczy, po czym przyłożyłem łapy do łba.
- Mówi mi, że jeśli jesteś wystarczająco szybka, da ci się złapać i zjeść. – odezwałem się w końcu, udając ogromne olśnienie.
< Sav? Heh.. XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!