Czarny obraz panujący w mojej głowie, rozwiał damski głos, jakby
mówiący nad moją głową. To sen? Śmierć? A może jednak życie? Głos stawał
się coraz głośniejszy, przez co zaczęłam otwierać oczy. Jedynym co
ujrzałam przez zamazany obraz, była skrzydlata postać, patrząca na mą
osobę. Rozprostowałam powoli łapy, dostrzegając iż tą samicą była:
- Rose – szepnęłam.
- Jezu Dis jak dobrze, że się obudziłaś!
- Jak… Ja się tu znalazłam?
- Neny razem z Dantym cię przynieśli.
Wtedy w mojej głowie odezwał się cichy głos, mówiący, że musze w tej
chwili wiedzieć czy Nenemu nic nie jest. Wstałam, powolnie kierując się w
stronę wyjścia, lecz medyczka mnie zatrzymała.
- Nie biegaj tylko… Wszystko tylko nie biegaj – jęknęła, przykładając mi mokrą gazę do pyska.
Rana mnie zaszczypała, lecz nawet się nie odezwałam tylko lekko
skrzywiłam wyraz pyska. Jasna wadera z uśmiechem oznajmiła, że mogę
wyjść. Moje łapy spokojnie wyprowadziły mnie przed grotę, gdy zauważyłam
iż mój towarzysz rozmawia z jakimś wilkiem.
- Długo cię nie widziałem ojcze – rzekł wilk z diamentowymi uszami.
Wtedy zrozumiałam kim on jest, dlatego postanowiłam się wycofać i nie
wychodzić od Rose. Ucieszył mnie jednak widok iż mojemu wybawicielowi
nic nie jest. Mniejszy basior spojrzał na mnie pytająco, przez co
uśmiechnęłam się do niego i wskazałam pyskiem na jego ojca. Ten
odwdzięczył się podobnym gestem, po czym powrócił do rozmowy. Wycofałam
się do jaskini, zaczynając rozmowę z białą samicą. Gawędziłyśmy przez
dość długi czas, do czasu gdy nie usłyszałam słów pożegnania sprzed
wejścia, oraz nie usłyszałam cichych kroków. Pożegnałam się z samicą,
wychodząc szybkim krokiem. Ujrzałam Nenyto wpatrującego się w ziemię pod
swoimi łapami, przez co wykorzystałam sytuację i wskoczyłam na niego,
przygniatając do ziemi. Zaśmiałam się cicho, widząc zmieszanie basiora,
lecz uspokoiłam się gdy ten zorientował się iż to ja zawitałam na jego
torsie. Chyba dopiero wtedy zrozumiałam co do niego czuje, to szczęście
gdy go zobaczyłam, to zmartwienie gdy nas rozdzielili, znaczyło jedno,
zauroczenie. Czy może już miłość? Tego akurat nie wiedziałam. Złączyłam
nasze pyszczki w namiętnym pocałunku, nie odrywając się od, jakby to
powiedzieć… ukochanego?
- Dziękuję – szepnęłam, odrywając się od wilka na małą sekundę.
<Nenyto? Chciałeś to masz XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!