Wciąż śmiałyśmy się z kawału Amortencji, gdy nagle Ashlin przyśpieszyła kroku. Moja znajoma spadła z jej grzbietu, a klacz odbiegła by po chwili zniknąć wśród drzew. Zeskoczyłam na ziemię i podbiegłam do Amor, która zaczęła płakać. Próbowałam ją pocieszyć, jednak bezskutecznie. Westchnęłam cicho i dosiadłam Surge, dając jej znak do galopu. Pamiętałam, że kilka minut temu mijałyśmy oddaloną o milę od szlaku wioskę. Miałam nadzieję, że będzie tam sklep.
Wilk kupujący landrynki i inne słodycze? Czemu nie? Sprzedawczyni była zaskoczona delikatnie mówiąc, kiedy weszłam do spożywczego i poprosiłam o różne rodzaje słodkości. Normalnie nie marnowałabym na to pieniędzy, ale trafiłam na szczególny przypadek.
Po sama nie wiem jakim czasie wróciłam do Amortencji, która siedziała w krzakach niedaleko traktu. Pomachałam przed nią papierową torebką, a ona popatrzyła na mnie nieco smutnym wzrokiem. Westchnęłam, po raz kolejny tego dnia i podsunęłam jej otwartą torebkę pod nos. Była pełna landrynek, lizaków, żelek-żelków, czekoladowych cukierków, krówek, ciasteczek, cukrowych galaretek, owoców w czekoladzie, pierniczków, gum rozpuszczalnych, pianek, karmelków, cukru w kostkach… Obok postawiłam różowy gazowany napój z etykietą w jednorożce o nazwie „RainbowPower” i dwa kubki w kolorach tęczy. Odkręciłam zakrętkę i rozlałam płyn do pojemników. Jeden podałam Amortencji, podsuwając jej torebkę ze słodyczami. Wzięła landrynkę i dwie żelki i wepchała to sobie na raz do pyska. Poszłam za jej przykładem, wkładając do ust piankę i popijając oranżadą czy co to tam kupiłam. Przez chwilę w ciszy konsumowałyśmy słodycze. Poczęstowałam cukrem w kostce Surge.
- Wiesz, co robi na chodniku zamarznięta woda? – zapytałam. Po chwili namysłu Amor pokręciła przecząco głową.
– Wyprowadza ludzi z równowagi!
<Amortencjo?>
22 cze 2016
Od Bandery - Cd. Amortencji
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!