Rozejrzałam się po pokoju, usiadłam
-Będziesz się tak ekscytować, czy idziemy w końcu?-spytała moja mistrzyni i stanęła obok drzwi, kiedy napatrzyłam się poszłam z nią w miasto, które było jednym wielkim ruchem, tłokiem i brudnym syfem.
Kiedy Moon zabrała mnie do galerii by nakupić mi ciuchów ile tylko będę chciała bo jak to ujęła "Kupimy ci ciuchy, bo wyglądasz jak grzech sodomski"
Gdy nakupiliśmy co trzeba, poszliśmy do Mcdonalda. Gdy tak Moon mi towarzyszyła, zrozumiałam że... chyba za bardzo się o mnie troszczy, bo zrobiła chyba zbyt więcej niż któryś z moich rodziców. Przedtem była dla mnie bezlitosną zabójczynią, a teraz...jak drugą matkę...
-Na co masz ochotę?-spytała Moon
-Ja chyba nie powinnam...
-Mów śmiało, na co masz ochotę
-Mała cola wystarczy-burknęłam nerwowo ściskałam reklamówki z ubraniami, trochę bolało mnie w sercu, że wydzieram od Moon kasę.
<Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!