-No pewnie, chyba...-rzekłam i sama podrapałam się w tył głowy, zastanawiając się co powiedzieć dalej-A do jakiego sklepu?
-Na początku do monopolowego, masz pieniądze...-trzasnęła się w czoło-a no tak, ty ledwo co się w człeka zamieniłaś, czyli nie masz, pożyczę ci...oddasz wtedy kiedy będziesz mogła, termin nie jest ważny, teraz idziemy w miasto, młoda-mruknęła Moon z nieco miłym uśmiechem, co mnie zdziwiło... że z wrednej wadery, stała się dla mnie jak ukochana siostra.
-Więc witaj w mieście, w miejscu wszelakiego rozwoju gospodarczego, i biznesowego... na co masz ochotę, chcesz do Mcgdonalda?
-No...jak można-burknęłam nieśmiało
<Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!