Radość, której nie da się opisać słowami, zapanowała w moim sercu. Zgodziła się... Naprawdę się zgodziła!
- Nigdy Cię nie opuszczę... - wyszeptałem.
Pocałowałem Savey, chcąc by ta chwila trwała wiecznie. Staliśmy dłuższy
czas, wtuleni w siebie. Słowa nie były nam wtedy potrzebne. Cisza
dodawała uroku tej jakże cudownej scenie. Niestety, całkowite zniknięcie
słońca z linii horyzontu zmusiło nas do powrotu. Jako iż nasze jaskinie
znajdowały się daleko stąd, postanowiliśmy przenocować w sporej,
opuszczonej jaskini. Wybrałem się jeszcze na łowy, w poszukiwaniu
kolacji. Zaczaiłem się na ofiarę, którą obecnie był dorodny jeleń. W
odpowiednim momencie wyskoczyłem z ukrycia, rzucając się na zwierzę.
Wbiłem kły w kark zwierzyny, zabijając ją. Sav w tym czasie zamaskowała
wejście do niej, tak, aby wtapiało się w leśne tło. Zjedliśmy kolację,
po czym ułożyliśmy się na przygotowanych wcześniej posłaniach,
wykończeni całym dzisiejszym dniem. Przytuliłem mocno do siebie swoją
partnerkę, po czym pocałowałem ją w pyszczek.
< Savciu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!