Pokręciłem przecząco głową. Mogłem marznąć, mi to było bez różnicy, najważniejsze, żeby jej było ciepło. Poprawiłem jeszcze ciemny materiał, bardziej zakrywając ramiona dziewczyny. Podmuch zimnego wiatru zburzył moje "dzieło" i przyprawił o lekkie dreszcze.
- Masz gęsią skórkę.- zauważyła
- Naprawdę nic mi nie będzie.- zapewniłem ją- I nie chcę, żebyś zachorowała.
- No dobrze...
Objąłem kruchą istotkę w talii, jednocześnie przyciągając do siebie. Z uległością przytuliła się do mojego boku, wywołując u mnie uśmiech. szliśmy w ciszy, przecinając mniejsze uliczki parku, powoli z niego wychodząc. Na ulicy było cieplej, co przyjąłem z ulgą. Po walentynkach nadal kręciło się sporo zakochanych par, a każda z nich sprawiała, że czułem dziwne skrępowanie. Wiedziałem, że już dawno powinienem powiedzieć coś Isabelli, jednak dotąd nie miałem odwagi. Pewnie wyśmiałaby mnie, odwróciła się i już więcej nie odezwała.
- Isabello...- zacząłem, patrząc przed siebie
- Hm...?
- Jak byś zareagowała, gdybym wyznał ci miłość...?
<Isabello? Ot taki nieśmiały się zrobił :')>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!