W spokoju i ciszy przeanalizowałem słowa dziewczyny, spojrzałem się w dół i w sumie... nawet i mnie to przeraziło. Jednak zanim zaproponowałem wycofanie się ze skorzystania z atrakcji, młyn ruszył.
Elizabeth zacisnęła pięści na zablokowanej poręczy. Będąc w połowie "drogi" już były widoczne granice miasta oraz znane mi tereny poza watahą. Uśmiechnąłem się pod nosem i postanowiłem zerknąć na blondynkę. Z upartością trzymała się poręczy, a oczy miała przymknięte. Przysunąłem się w jej stronę, wypełniając pustkę w siedzeniu która nas oddzielała.
-Nie ma się czego bać. Spójrz, jakie piękne widoki. - Rzekłem skromnym głosem.
-Boje się. - Odsapnęła Przewróciłem oczami i delikatnym dotykiem zsunąłem jej ręce z części budowli.
-No otwórz oczka. - Mruknąłem jej do uszka. - Mi nie ufasz? Bo się obrażę...
Elizabeth niezdecydowana i z zawahaniem postanowiła ujrzeć piękno krajobrazu które nas otaczało.
-Tylko nie spoglądaj w dół. - Dodałem po chwili, a gdy już na moje słowa miała opuścić głowę, chwyciłem ją w okolicy kości policzkowej i skierowałem ku sobie. Nie żeby coś, ale strasznie korciło mnie aby ją ucałować. Tym bardziej gdy swoimi oczami wpatrywała się w moje. Eh.. stwierdziłem, że znów bym ją zaciągnął do "łóżka" jak na imprezie... Ostrożnie odwróciłem jej twarzyczkę w stronę najpiękniejszych budowli w mieście przykrytymi puchem śniegu. Gdy zapatrzyła się tam, swoje ręce przyciągnąłem do siebie i schowałem w kieszenie od kurtki.
-Miałeś racje, nie jest aż tak strasznie... - Przyznała mi rację, a ja tylko przytaknąłem. W końcu kurs młynem musiał się skończyć. Nie wiedząc z czego skorzystać w następnej kolejności przypatrywałem się Sky Flyer'owi.
-Chyba bym sobie na to poszedł, a Ty? - Pokazałem jej ręką, a raczej pacem wskazującym na atrakcję. Ta znacząco odmówiła... Zatem powiedziałem aby poczekała, albo poszukała czegoś dla siebie...
___________
Eliś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!