-Głupi pies-burknęłam pod nosem. Machnęłam ręką i już miałam powrócić do jaskini, gdy panującą w okolicy ciszę przerwał dziwny trzask, a potem ryk. Rozejrzałam się, a Zen natychmiast zjawił się koło mnie. Kiedy znad gór wyleciał sporej wielkości smok, Zen stanął przede mną, robiąc z siebie coś na kształt tarczy. Rozeźlona przewróciłam go i wyciągnęłam miecz, po czym w idealnym momencie odskoczyłam na bok, ponieważ smok przeleciał dosłownie metr ode mnie. Wbiłam miecz w szybko poruszające się ciało stwora.
-Rusz się!-Rozkazałam chłopakowi, który po prostu przyglądał się wszystkiemu. Smok nie był zbyt inteligentny; wciąż leciał, samemu robiąc sobie rany moim mieczem. Wydawał z siebie coraz głośniejszy, żałosny dźwięk, podobny do dźwięku metalu ocieranego o coś. W tym momencie Zen mnie zaskoczył. Zniżył się na nogach, by następnie wskoczyć na smoka i wbić mu miecz w korpus. Z pełnym podziwu wzrokiem obserwowałam tę niecodzienną sytuację.
<Zen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!