Zwiedzam właśnie okolice. Moje myśli... mieszane, niezrozumiałe, nie do wytłumaczenia. Reik pomógł mi, nakarmił. To... rzadko widuje u innych wilków. Zamykam oczy. Słyszę śmiech innych wilków, siostry.
- Sayona nielot, Sayona nielot! - krzyki nabijania się ze mnie obija mi się nie raz o uszy.
- Serio myślisz, że ktoś Cię pokocha? Jesteś nikim Say! Spójrz to JA jestem tą która jest sławna nie ty! Ty jesteś adoptowana! Bezskrzydła wadera z rodziny skrzydlatych. Jaka siara nie?! - po usłyszeniu głosów mojej siostry zaczęłam biec nadal z zamkniętymi oczami.
- Ale Siara!
- Jezu lama!
- Adoptowana!
- Szlama! - słyszałam śmiechy i głosy coraz głośniej, a ja biegłam coraz szybciej, aż nie wpadłam na jakiegoś basiora.
- Przepraszam! - krzyknęłam wystraszona i wyskoczyłam w ucieczkę mając ochotę zamknąć się w jakimś zakątku i popłakać, gdy nagle nadepnął mi na ogon.
- Coś się stało? - spytał. Odwróciłam się i bardziej mu się przyglądnęłam.
- N...Nie... - otarłam łzy i odwróciłam wzrok.
- Jesteś nowa? - spytał.
- T...tak...
- Jestem Orion, a ty? - spytał basior. Chciałam coś powiedzieć, ale ugryzłam się w język. Popatrzyłam wokół szukając drogi ucieczki.
- Znasz ten teren? - pomachałam głową na znak, że nie znam nawet skrawka terenu.
- Może cię oprowadzę? Chodź... - zaczął iść w jakąś stronę, a ja z tyłu za nim.
<Orion? Co mi pokażesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!