Nie mogłem jej niczego obiecać, powinna o tym wiedzieć. Byłem magiem, szamanem, a jednocześnie istotą, która musiała zarówno walczyć, jak i bronić. Bronić jej, to znajdowało się na liście moich obowiązków. Uciekłem wzrokiem od Idalii, zdradzając przy tym, jaka z mojej strony padłaby odpowiedź. Przejechałem kciukiem po lekko błyszczących runach.
- Nic mi nie było... I tak zawsze mogę o coś się uderzyć tak, że zaboli. To to samo.
- Po uderzeniu się nie zostają blizny.
- Blizny, które znikną wtedy, kiedy odwołam zaklęcie. Potem będzie tak, jakby nigdy nic się nie stało. Mogę ci to obiecać. Ranił będę się zawsze wtedy, kiedy trzeba będzie użyć Starej Magii, no i co po mocniejszych zaklęć... Krew działa o wiele mocniej i skuteczniej niż słowa, jak mawiał mój mistrz. Możesz mnie teraz uznać za potwora, nie obrażę się.- uśmiechnąłem się pod nosem
<Ido? Takie to to fe ;-; Przepraszam ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!