29 lut 2016

Od Zen'a - Cd. Mizuko

- Zen! - skarciła mnie Elandiel, zakrywając koszulką nos oraz usta.
- Przepraszam! - jęknąłem, starając się jakoś zatrzymać efekt mojej głupoty, czyli zielony dym.
- Wyjdź, może być trujący. - powiedziała stłumionym głosem.
- Nic ci się nie stanie? - zapytałem. Czemu się tak martwiłem? Bo była moją współpracownicą, a nie chciałem ze wszystkim zostawać sam.
- Nie. Jestem odporna, ale strasznie śmierdzi. A teraz poszedł won!
Posłuchałem białowłosej i szybko wycofałem się z jaskini, wręcz zanosząc się kaszlem. Nagle usłyszałem ćwierkanie ptaka i dostałem czymś lekkim w głowę.
,,Zamknęli mnie w więzieniu Entkommen. Jestem niewinna! Pomóżcie mi, proszę! 
Mizuko"
Nie myślałem zbyt wiele. Odpuściłem sobie bieg - odbiłem się wysoko w górę i, używając mocy powietrza, wykonałem coś na kształt lotu. Co było jednak powolnym spadaniem. Więzienie było oddalone od Adefilion o parę kilometrów.
Ciekawe, o co została oskarżona.. - pomyślałem i wylądowałem w lesie. Widziałem już mury budynku, otoczone jeszcze siatką z kolcami. Przeskoczyłem przez ogrodzenie i.. wylądowałem tuż przez strażnikiem.
- Intr.. - zaczął podniesionym głosem.
- Morda, bo halabardą dostaniesz! - warknąłem, chwytając go za mundur. Ten natychmiast zbladł i wrócił do pilnowania terenu. Teraz zacząłem biec wzdłuż murów budynku i przyglądać się więźniom przez metalowe kraty. Jeden z nich robił coś z łóżkiem, inny kopał w ścianę, a trzeci.. Wpatrywała się smutnym wzrokiem w niebo. Choć.. W tym momencie we mnie. Otworzyła szerzej oczy, ja zapewne też.
- Jesteś z watahy? - szepnęła i wstrzymała oddech, patrząc w punkt obok mnie. Nie zdążyłem się uchylić przed ciosem i dostałem czymś twardym w przegub. Wstrzymałem oddech, aby nie krzyknąć i lekko dotknąłem ramię strażnika. Zesztywniał i upadł na ziemię.
- Ups.. Chyba zbyt dużo woltów.. - mruknąłem, trzymając się za zsiniałą dłoń. - Mizu..?
- Mhm.

- Odsuń się od krat, nie chcę cię zranić. - zakomunikowałem, zbliżając się do okienka. Dziewczyna posłusznie wróciła wgłąb pokoju i patrzyła na moje poczynania. Zamachnąłem się nogą, tworząc przy tym mocny "strumień" powietrza, wybijając przy tym metalowe elementy. Gestem pokazałem, że Mizuki może podejść i podałem jej zdrową dłoń. Ta ją ujęła, a ja mocno pociągnąłem w swoją stronę, przy okazji lekko trzymając ją w talii, dla utrzymania równowagi.
- Jak mam do ciebie mówić? - odezwała się po chwili.
- Zen. Zen Wistalia. - odparłem, robiąc taki gest (->) - Jednak możesz mówić też Wista.

< Mizuko? Takie długaśne truszkę i bez sensu, ale huj z tym xD >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!