Uciekam. Dyszę, oddycham niespokojnie jak kto woli. Za mną gonią
dzikie psy. Łapa zwichnięta. Leci mi krew. Po prostu pięknie! Tylko mi
tego mogło brakować! Wywaliłam się ledwo żywa potykając się o korzeń.
Psy odchodzą zniesmaczone, a ja leżę ledwo żywa na ziemi. Zamykam oczy i
przypominam sobie śmiechy mojej siostry. Wstaje jak wryta i z
opuszczoną głową kuleje w niewiadomą stronę. Głodna... zmęczona, ranna.
Gdy tylko zamykam oczy przypominam sobie śmiechy tych wilków, mojej
siostry i nabijanie z bezskrzydłej. To mnie przytłacza... a jeśli
naprawdę jestem adoptowana? A jeśli...
- Kto tam jest? -
usłyszałam jakiś głos i wskoczyłam w krzaki starając się nie dyszeć ze
strachu. Lekko wychyliłam łepek, by zobaczyć osobnika. Był nim czarny
basior o potężnych skrzydłach.
- Powtarzam po raz ostatni.
Kto tu jest? - lekko zaszeleściłam krzakami. Dobrze wiedziałam, że mnie
odkrył. Wyszłam z opuszczoną głową patrząc na basiora wystraszonym
wzrokiem.
- Kim jesteś? - spytał patrząc na mnie.
- Waderą... - odpowiedziałam i zaczęłam się cofać.
-
A imię? - dopytywał. Wiedziałam, że zaraz mnie zignoruje. Chciałam coś
powiedzieć, ale natychmiast ugryzłam się w język. Chciałam już skoczyć
do ucieczki, ale uderzyłam głową o drzewo i upadłam na plecy. Zaczął się
śmiać.
- Orientacji to ty nie masz - pomógł mi wstać i
bardziej zaczął mi się przyglądać. Po jego oczach już widziałam, że
zauważył moją ranną łapę i jak jestem wygłodzona. Chciałam odejść, ale
ponownie drogę zagrodziło mi drzewo.
- Nie bój się... -
powiedział spokojnie i podszedł powoli - jestem Raik. Masz dom? Rodzinę?
- po tych pytaniach czułam jak zaczęłam zżerać samą siebie od środka.
Dom? Rodzina? Czy dla mnie to pojęcie jeszcze istnieje? Pomachałam głową
na znak "nie" i bardziej opuściłam głowę. Nie lubię przypominać sobie o
tamtych czasach... nienawidzę... zacisnęłam oczy i poczułam jak łzy
lecą mi po pysku na samą ziemię.
<Raik? Pomożesz czy zostawisz? Twój wybór>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!