Biegnę po polanie. Staram się nie myśleć, a myślę. Szybko jednak
zatrzymuje się i... patrzę na waderę... jakąś nową, bo nawet jej nie
widziałam tutaj. Podeszłam trochę. Zauważyłam u niej czarne paski...
wydawała mi się znajoma.
- Jest tu kto? - spytała.
- T... tak... - odparłam cicho i wyszłam na jej widok. Osłupiałam. Jak ona tutaj trafiła?!
- R... Rav? - spytałam nie wierząc w to co widziałam.
-
Say... Say ty tutaj jesteś! - rzuciła się na mnie i przytuliła.
Poczułam ogromną radość, ale i tak się nie uśmiechnęłam... w
przeciwieństwie do mojej siostry, Rav zawszę mi pomagała i wspierała.
- Co ty tutaj robisz? Nie zostałaś tam? Przecież...
- Wiem co się stało Say. Nie powinni się tak z tobą bawić i to z ogniem... - natychmiast po jej słowach posmutniałam.
- Nic ci nie jest? - spytała.
- Nie... - wzięłam głęboki wdech i opuściłam głowę.
-
Musiał to być dla ciebie ogromny szok... - przytuliła mnie - ale tu
jestem... pomogę Ci... nikt cię już nie skrzywdzi obiecuję...
<Rav? :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!