Postanowiłem pokazać jej najpierw naprawdę piękne miejsce. Po jej oczach
można było wyczytać, że jest jej bardzo przykro, więc pomyślałem, że
tamto miejsce choć trochę ją rozweseli. Zaprowadziłem ją nad Magiczny
Wodospad. Wadera stanęła jak wryta wpatrzona w ten niesamowity
krajobraz.
- Ładnie tu, prawda? - uśmiechnąłem się.
- Racja - odparła wadera, której imienia nadal nie znałem. - Muszę już iść... - powiedziała, po czym odbiegła.
Było mi jej żal. Musiało się coś stać... coś, po czym jest okropnie
smutna i zamknięta w sobie. Wróciłem do jaskini. Kilka godzin później
zaczęło się ściemniać. Poszedłem na Plażę Spokoju, a gdy dotarłem na
miejsce było już zupełnie ciemno. Na niebie świeciły miliardy gwiazd.
Nagle zauważyłem jakąś waderę. Siedziała na brzegu morza i płakała.
Pamiętam ją! To ta sama, którą spotkałem dziś rano. Podszedłem do niej i
usiadłem obok.
<Say?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!