Hihi~ ♥ |
Spoglądałem przez chwilę na waderę. Była nawet urocza gdy była cicho.
- Zen.. - zaczęła. No nie.. Zaczyna się.., pomyślałem.
- Co?
- Jaka trucizna jest w tej kanapce? - zapytała. Uśmiechnąłem się dziarsko i odparłem:
- Żadna.
Powiedziałem to jednak wyższym głosem, a wzrokiem odbiegłem gdzieś w górę.
- Zen! - krzyknęła. - Masz mi naty..
- Nie-e, panienko Spadaj. - odrzekłem, pokazując waderze język. - Miło było mi cię poznać.
- Ej! - jęknęła. Uśmiechnąłem się pod nosem i wlazłem za najbliższe drzewo. - Co w tej kanapce jest?
- Noo.. Buułkaa, sałata i inne takie.. - odparłem.
- Ale.. - zaczęła, jednak nie dokończyła. Albo ja nie usłyszałem? Wybiłem się dosyć mocno w górę, korzystając z powietrznych genów, i wylądowałem na najwyższej partii sekwoi, której Hyperion mógłby pozazdrościć.
< Mor? :')))) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!