27 lut 2016

Od Kahir'a cd Elizabeth

Uśmiechnięty wpatrywałem się jak znika w głębi jaskini. Wciąż na swych ustach miałem jej smak delikatnych, jędrnych warg. Jednak czy to było na prawdę? Może tylko sen.. albo chciała być miła i zmusiła się do tego? A nie ważne! Liczy się to, że jestem coraz bliżej niej a moje serce zaczyna bić na prawdę...
 Przybrałem formę wilka i ruszyłem na polanę. Od tamtej kolacji minęło sporo czasu, więc czemu by nic nie przekąsić? Jednak podróżując znanymi mi szlakami nikogo nie napotkałem. Powróciłem do swojego domku na drzewie, który niegdyś zbudowałem. Wleciałem do niego zahaczając skrzydłem o budowlę. Spojrzałem za siebie i zauważyłem uszkodzone drewno. Ukradkiem sprawdziłem godzinę. Było dosyć wcześnie, więc postanowiłem zebrać kawał dobrej deski i zakleić dziurę.
Upaprany w żywice poszedłem się przemyć w okolicach wodopoju.
Zmęczony dniem usnąłem na brzegu. Gdy nadszedł poranek poczułem łaskotki w okolicach żeber.
-Co do licha... - Podniosłem głowę i zobaczyłem mrówki. Odruchowo wstałem i odgoniłem je. Zdekoncentrowany przez małe wredne stworzenia nie zauważyłem towarzystwa Kajuny.
-Co Ty, wykonujesz taniec bieganiec?
-Eee, co? -  Uspokoiłem się. -Nie masz co robić?
-A mam... - Podeszła bliżej.
-To idź skąd przyszłaś. - Kajuna już miała mnie zripostować, ale ujrzałem Elizabeth do której natychmiast podbiegłem.
-Elaaa! - Krzyknąłem z daleka. Ta obejrzała się we wszystkie strony poszukując mego głosu. Biegnąc potknąłem się o kamień i wylądowałem idealnie pod jej łapami. Spojrzałem bezradnie w górę. - No cześć.
-Już mi padasz pod łapy? Wstań..
-To znaczy, nie że  padam.. po prostu się potknąłem. A inna sprawa, co tu robisz?
-Miejsce publiczne przecież...
-A no tak, tak.
-Wszystko w porządku? - Zapytała obdarowując mnie ciepłym spojrzeniem.
-W jak najlepszym. - Podniosłem się na łapy i usiadłem. Mój język plątał się we własnych słowach, dlaczego? Ahh... pytanie retoryczne. To pewnie przez wczoraj, gdzie dziś już nie mogłem przy niej opamiętać zmysłów... Potrząsłem lekko głową, chcąc się wyrwać z toku myślenia.
-Także... dokąd chcesz mnie wyrwać na spacerek? - Mruknąłem przysuwając się do niej.
Elizabeth spojrzała przed siebie. A im bardziej oddalała swój pyszczek od mojego, ja uchylałem się do niej. Gdy nagle postanowiła coś powiedzieć i spojrzeć na mnie, uderzyła mnie w nos. Złapałem go instynktownie  i uśmiechnąłem.
__________________________
Elizabeth? Stresik :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!