Gdy doszło do losowania przeciwników wstrzymałam oddech. Chciałam dostać przeciwnika z którym obejdzie się bez bardzo krwawej walki.
- Savey będzie walczyła z Exanem – powiedziała Uraza.
Wtedy właśnie doszłam do wniosku, że zgłaszanie się do tego było najgorszą rzeczą jaką w życiu zrobiłam. Wilk zaśmiał się pod nosem i podszedł do mnie.
- Nie poddasz się bez walki ? – zapytał.
Odwróciłam się do niego tyłem i ruszyłam do zbrojowni. Tam właśnie znajdowało się wszystko czym można walczyć, zza rogu wyłoniła się nasza Alfa.
- Jaką zbroję wybierasz ? – zapytała.
- A mam jakiś wybór ? – zapytałam zrezygnowana.
- Lekka albo ciężka – zaśmiała się i wskazała na dwie zbroje.
Podeszłam do lekkiej i odziałam się w nią. Nie chroniła wszystkiego i nie miała hełmu ale jest na pewno lepszą opcją niż ciężka zbroja która by mnie po prostu przeważyła. Po chwili do Sali wszedł rozradowany Exan. Ustał obok mnie i popatrzył pytająco.
- Hmm nie sądzisz, że to za małe opancerzenie jak na taką walkę ?
- Nie, nie sądzę – odparłam.
Zamieniłam się w człowieka tak samo jak on i podeszłam do broni. Zamontowałam na plecach dwa sztylety a na pas założyłam miecz. Złapałam za wielkie ostrze i ruszyłam na arenę. Wyszłam po schodach na wielki ring i popatrzyłam na widownię. Była tutaj cała wataha, nie powiem, że się nie stresuje ale wiedziałam, że mój los już jest przesądzony mimo wszystko nie dam Exanowi satysfakcji. Złapałam za miecz i odgarnęłam włosy z czoła. Wiwaty na widowni ucichły a my zaczęliśmy chodzić dookoła areny. Przypomniało mi się jak pomagałam jemu i Itami, najpewniej on już o tym nie pamięta. Nie zrobię ani jemu ani Itami wielkiej krzywdy. Po prostu nie zniszczę ich życia. Chłopak skoczył na mnie z mieczem ale sprawnie go odepchnęłam i wymachnęłam mieczem przy jego torsie. W walce mieczem nie mam szans, rzuciłam broń na ziemię i chwyciłam sztylety. Exan starał się uderzyć mieczem w moje nogi ale wytrąciłam mu broń z ręki. Przejechałam nożem po jego dłoni, zostawiając na niej wielką ranę. To było nieumyślne, miałam tylko odebrać mu miecz. Chłopak wyjął nóż i zranił mnie w udo. Syknęłam cicho i skoczyłam na niego przygniatając do ziemi. Myślałam, że będzie już po wszystkim ale Exan obrócił nas i unieruchomił mi ręce oraz nogi. Sekundy mijały a ja czułam narastający ból. Jego oczy były pełne nienawiści, nie wiem dlaczego ten Królobójca nie chciał mnie zamordować bo zrobiłby to bez problemu ?! Gdy zadzwonił dzwonek, sam zlazł ze mnie i podał mi rękę. Teraz jego wyraz twarzy był zupełnie inny, taki jakby przyjazny ? Chwyciłam ją i z pomocą chłopaka wstałam. Podnieśliśmy złączone ręce do góry i usłyszeliśmy wiwaty. Puściłam rękę chłopaka i zaczęłam mu bić brawo. Zawsze szanowałam czyjeś zwycięstwo.
- Gratuluję – powiedziałam – i dzięki za oszczędzenie !
Ruszyłam powolnym krokiem w stronę zejścia ale było to bardzo trudne przez zranioną nogę. Złapałam się krat i zeszłam z pomocą Moon z areny. No tak teraz jej kolej.
- Powodzenia – rzekłam z uśmiechem.
- Dzięki.
Usiadłam na ławce i szykowałam się na oglądanie kolejnej bitwy.
< Ex teraz ty ? x'D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!