2 lut 2016

Od Miu - Opowiadanie eventowe

Otwieram oczy. Pierwszym, co widzę, jest uradowana twarz blondynki.
- Cutt? - pytam, jako, że nie jestem do końca przebudzona.
- Miu, ile razy można ci mówić, abyś spała w jaskini? Musiałam cię szukać po całej watasze.. - mówi z wyrzutem. Dopiero teraz zauważam gdzie jestem. Leżę zakopana w śniegu tuż pod drzewem.
- Po co mnie szukałaś?
- Abyś zapoznała się w wynikami losowania. - odpowiada, jakby ta rzecz była jedną z najbardziej oczywistych. Niechętnie podciągam się do pozycji na wpół-siedzącej i wzdycham.
- Z kim walczę?
- Sama sprawdź.
Strzelam kostkami w palcach i powoli ruszam za Betą. Uśmiecham się mimowolnie. Wszystko mi jedno kogo trzeba będzie skrzywdzić. W końcu będę miała okazję się wyszaleć. Kopiuję ruch Cuttle, przeskakując nad zbutwiałym, leżącym pieńkiem.
- A ty? - odzywam się niespodziewanie.
- Co ja?
- No.. Z kim walczysz?
- Z Yukine. - rzecze, wzruszając ramionami.

~*~

- Więc teraz zostawiam cię samą. - słyszę i czuję, jak dziewczyna klepie mnie po ramieniu. - Powodzenia!
- Dzięki. - odpowiadam i uśmiecham się do odchodzącej blondynki. Odwracam się do drewnianej tablicy, na której widnieje papierowa kartka ukryta za szkłem. Pięć par imion, a każda zapisana innym kolorem. Pierwsza walka ma odbyć się pomiędzy Savey a Exan'em. Kolejna to Moon i Mori. Nir kontra Daniel. Kibicuję temu drugiemu.. Kolejna linijka potwierdziła słowa Cuttle, walczącej z Yukine. Otwieram szerzej oczy. Mam walczyć z Rose? Z tą delikatną osóbką? Przecież nie jestem w stanie na nią nakrzyczeć, a co dopiero się bić.. Spoglądam z wyrzutem na brązowowłosą. Ta lekko się uśmiecha. Zapewne już to czytała. Biorę jedną parę zbroi i podchodzę do Rose. 
- Czytałaś to? - pytam.
- Tak. Już wiem. - mówi. Uśmiecham się do niej i wręczam zbroję.
- Powodzenia. - odzywam się po chwili i zamykam ją w objęciach.
- Dziękuję. Wzajemnie. - odpowiada. Jednocześnie zakładamy opancerzenie i wchodzimy na odgrodzone pole. Obydwie chcemy to mieć za sobą. Spinam włosy w koński ogon i odbieram od Urazy miecz. Drugi bierze Rose. 
- Gotowe? - Alfa pyta podniesionym głosem. Przytakujemy, więc zaczyna odliczać od trzech. - Start!
Wpierw kłaniam się dziewczynie. Mimo, że walki w dzieciństwie były brutalne, zawsze trzeba było okazać przeciwnikowi szacunek. Zaczynamy krążyć po "arenie", nie spuszczając z siebie wzroku. W końcu dziewczyna robi pierwszy ruch - zamachuje się na mnie bronią. Sprawnie wybijam ją płazem miecza. Podczas, gdy Rose podąża wzrokiem za bronią, zbliżam się do niej. Podcinam jej nogi swoją stopą tak, że się przewraca. Jednak do ów przewrotu nie dopuszczam - w ostatniej chwili łapię dziewczynę za ramiona i przytrzymuję na ziemi. Prawie dwa razy zdołała się wyrwać spod mojego uścisku, jednak jestem w lepszej kondycji. Siedem sekund mija. Samica Alfa ogłasza koniec walki a wokół nas rozpoczynają się wiwaty. Zarówno dla mnie, jak i dla Rose. Uśmiecham się do niej i podaję dłoń. Dziewczyna ją ujmuje. Pomagam jej wstać i podnoszę nasze ręce w górę.
- Znacząco poprawiłaś się w walce. Może za niedługo ja będę leżeć, a ty mnie trzymać? - mówię, lekko klepiąc ją po plecach.

~Nooo, 2/10. Mogło być gorzej :') | Rose, Twoja kolej ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!