Kolejny monotonny poranek oznaczał, kolejny monotonny dzień. Przewróciłam się z jednego boku na drugi i popatrzyłam na wyjście z jaskini. Wstałam powoli,rozprostowując łapy i wybiegłam z jaskini. Zbierało się na deszcz ale jakoś zbytnio się tym nie przejęłam. Mój brzuch domagał się jedzenia i właśnie dlatego udałam się na tereny łowieckie. Gdy byłam na miejscu, schowałam się w krzakach i rozglądałam za ofiarą. Na moje nieszczęście nie było tam żadnego zwierzęcia ale po chwili moją uwagę przykuł ruch w krzakach obok. Czyżby jakieś jedzenie ? Bez namysłu skoczyłam w roślinność ale na nieszczęście wskoczyłam na basiora. Odskoczyłam jak poparzona i popatrzyłam na wilka. Czarna sierść z dodatkiem zieleni ? Kojarzyłam go... Tak on jest od nas.
- Kayun - odetchnęłam z ulgą. <Kay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!