5 lut 2016

Od Laellie

Szłam ostrożnie próbując nie zrobić niepotrzebnego hałasu. To był mój pierwszy dzień w watasze, do której dołączyłam po kilku miesiącach przerwy.
- Wydaje mi się, że będzie tu fajnie. Dużo członków, więc może na nas nikt nie będzie zwracał jakiejś dużej uwagi. Może się trochę otworzysz, a ja wreszcie będę mogła być z ciebie dumna - Juzzou wciąż ględziła, rozglądając się po pięknym krajobrazie. Nigdy nie widziałam by była aż tak szczęśliwa.
- Zobaczymy. Za każdym razem tak mówiłaś... - szepnęłam, patrząc na niebo, z którego zaczął poruszyć śnieg. Uśmiechnęłam się sama do siebie, siadając pod jednym z drzew. Spokój jak teraz miałam był dla mnie upojeniem, bo kilkugodzinnym gadaniu mojej towarzyszki, ale przecież nie mogę jej tego zabronić.
- Zamiast poznawać nowe osoby to ty siedzisz i sobie odpoczywasz. No chodź! - zaczęła ciągnąć mnie w niewiadomą mi stronę, ale ja siedziałam wciąż na tym samym miejscu.
- Jak będę chciała to pójdę, a po za tym mamy na to dużo czasu. Zobaczysz, jeszcze będziesz chciała się gdzieś zaszyć - odparłam, kładąc się ze zmęczenia wynikającego z podróży jaką przebyłam do tej watahy. Nim się obejrzałam, zasnęłam.
~~~
Ktoś nagle uderzył mnie śnieżką w nos. Otworzyłam szybko oczy, stając na równe nogi i zaczęłam strzepywać z siebie niepotrzebny śnieg. Zaśmiałam się widząc jak moja towarzyszka tarza się w zaspie śniegu, próbując wskoczyć na jej wierzchołek.
- No chodź, chciałaś zwierzać - powiedziałam spokojnie, pomagając jej wrócić na równy grunt. Poprawiłam grzywkę, która opadała mi lekko na prawe oko i ruszyłam przed siebie, szukając kogoś do poznania. Nagle gdy postawiłam przed sobą łapę, coś pode mną się rozłamało. Nie stałam na ziemi, a na lodzie, który był zamarzniętym jeziorem. Zaczęłam biegiem pędzić przed siebie, a lód rozłamywał się za mną w szybkim tempie. Wpadłam do wody, próbując się z niej wydostać. Juzzuo już znajdywała się na brzegu, pilnie szukając mnie wzrokiem. Wbiłam pazury w taflę lodu i powoli zaczęłam się po niej wspinać. Gdy tylko dotarłam na brzeg, padłam zmęczona na ziemię, oddychając ciężko.
- Czy tylko ja mam takiego pecha? - powiedziałam do towarzyszki, próbując uregulować oddech. Podniosłam się lekko, widząc że ktoś przede mną stoi. Uniosłam głowę wyżej, aż ujrzałam dość wysokiego basiora.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!