2 lut 2016

Od Yukine - Opowiadanie na event (Cuttle vs. Yukine)

Nadszedł czas walk w watasze. Nie przejąłem się specjalnie. Podobno mam walczyć z betą, czyli Cuttle. Zaczęło się na dużej arenie. Wejście było zatłoczone przez niemal setkę wilków. Wszyscy byli ciekawi wyników walk. Westchnąłem i poszedłem do przebieralni. 10 nowiutkich, błyszczących zbroi było położonych na stojakach. Każda miała hełm, ochraniacze na łapy, ogon i ogólnie na całe ciało. Uraza podeszła do mnie i pokazała mi, jak zakłada się zbroję, tym samym zakładając taką samą, ale z jakiegoś lekkiego materiału.
Do przebieralni weszła Cuttle i bez problemu założyła swoją zbroję, podczas gdy ja męczyłem się z założeniem hełmu tak, żeby mi nie spadał. Kiedy Uraza krzyknęła, że mamy iść, to postanowiłem wytrzymać ze spadającym hełmem. Wyszedłem na arenę, a Cutt weszła z drugiej strony. Dopiero kiedy zmieniła się w człowieka zrozumiałem, że ja też mogę walczyć jako człowiek. Sęk w tym, że Cuttle jest ode mnie o jakieś trzy lata starsza, czyli będę dużo niższy od niej. Warto mimo to spróbować. Zmieniłem się w człowieka i wyciągnąłem miecz, który dopiero teraz dostrzegłem przy swoim pasie. Zanim nawet zaczęła się walka, ktoś na widowni zaczął klaskać.
Obejrzałem się dookoła. To był ten idiota (pozdrawiam właścicielkę Yato). Mimo to było mi miło, że w ogóle się tym przejmuje. Zaczęła się walka. Cuttle podbiegła do mnie i zamachnęła się mieczem w stronę mojej nogi, ale w momencie uderzenia udało mi się podskoczył, a ostrze przeleciało pode mną, rozcinając powietrze. Wziąłem głęboki oddech i zamachnąłem się mieczem w jej biodro, nie zdążyła ogarnąć, co się stało, a na niej zbroi została mała rysa. Zmarszczyła brwi i uderzyła mnie mieczem w głowę, przez co mój hełm spadł, by uderzając o ziemię oddalić się o kilka metrów. Zamachnęła się ponownie, ale odparłem jej atak moim mieczem. Pot spływał mi po skroniach. Przełknąłem ślinę i z całej siły odepchnąłem jej miecz, a Yato znów zaczął klaskać. Uśmiechnąłem się lekko i uderzyłem ją z trudem w udo, a ta odpowiedziała mi mocnym uderzeniem w ramię. Ochraniacz był uszkodzony, ale nadal w dobrym stanie. Z całej siły zamachnąłem się mieczem i porządnie uszkodziłem jej ochraniacz na obojczyku. Bez słowa przewróciła mnie na ziemię i przytrzymała za pomocą miecza.
Przegrałem. Westchnąłem, rzuciłem krótkie "gratulacje" pod nosem i wstałem. Zszedłem z areny, zdjąłem zbroję i poszedłem na widownię, by zobaczyć poczynania kolejnych osób.


Kutl, teraz ty piszesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!