1 lut 2016

Od Nir'a - Cd. Nif

-Przepraszam...Nie mogłem znieść że ciągle jesteś smutna więc chciałem dać ci eliksir Felix Felicis i Laughter ale pomyliłem je i przez przypadek dałem ci Amortencje...
Nif otarła łzy i powiedziała:
-Dziękuje że się starałeś...



Rozmawialiśmy jeszcze przez chwile, a kiedy po naszej rozmowie Nif wyszła przywołałem Drago.
-Pakuj się, wyjeżdżamy na jakiś czas.
-Co? gdzie?
-W innej watsze jest wilk który może pomóc Nif.
-Jak?
-To szaman i zna recepturę na eliksir który wymazuje pamięć.
-Znasz go?
-Tak, stary znajomy.
Poszedłem z Drago do mojego ludzkiego domu.Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, wsiadłem do auta i zacząłem jechać do watahy.Jechaliśmy jakieś 2 dni, ale nareszcie dojechaliśmy na miejsce.
-To tu?-zapytał Drago.
-Yup.To tutaj.
Od razu kiedy wyszliśmy z auta w naszą stronę leciało już kilka strzał.
-White! Szant!
Ledwie zdarzyłem ich przyzwać, White i Szant stworzyli bariery ochronne które osłaniały nas przed strzałami.
-To ja! Nir!-krzyknąłem
Wtedy z lasu wyszło dwóch łuczników.
-Mało brakowało a był byś martwy.-Odezwał się jeden z nich.
-Z waszym celem?-zaśmiałem się.
-Dobra, dobra, już ty nie bądź taki mądry, do kogo idziesz?
-Do Arakua, szamana.
-Spoko, zaprowadzimy cię.
Po paru minutach byliśmy już na miejscu.
-Ok, to tutaj.
-Dzięki.
-Co w ogóle chcesz od Arakua?
-Przykro mi ale nie mogę powiedzieć.
-Dobra, to mu już idziemy, pa!
-pa!
Przede mną stało ogromne stare drzewo.Wszedłem do niego i zobaczyłem siedzącego na krześle Arakua który trzymał szisze.
-Znowu ćpiesz? jesteś już uzależniony.
-To nie jest uzależnienie! to jest hobby!
-Tak, tak...
-Co cie tu sprowadza Nir?
-Potrzebuje eliksiru wymazującego pamięć.
-A po co?
-Nie mogę powiedzieć.
-A ja nie mogę ci go dać.
-Dobrze... opowiem ci wszystko.
Po opowiedzeniu wszystkiego Arakua zgodził się mi pomóc i powiedział co będzie mu potrzebne.
-Aaaa... o to chodzi.Dobra, jak chcesz ten eliksir to musisz przynieść mi składniki:Piuro feniksa,róże pamięci,kryształ ognia,pazur demona,pół kilo koksu i maryche bo się kończy.
-Dobra przyniosę wszystkie składniki.Ale o koksie i marichuanie zapomnij!
-Dobra niech ci będzie...
Wyszedłem z drzewa i przyzwałem Drago,Szanta i Whit'a.
-No dobra,plan jest taki: White poleci do naszej watahy po pióro feniksa,Szant poszuka kryształu ognia,ja i Drago polecimy szukać róży pamięci a pazur demona obetnie się mi albo Cerberowi.Zrozumiano?
-Tak, tak... już lecimy.
White i Szant poszli a ja i Drago polecieliśmy szukać róży.
-Tak w ogóle to gdzie jest ta róża?-zapytał Drago.
-Słyszałem że jest w ogrodzie Krein, ale problem jest w tym że pilnują go różne potwory,zjawy i inne gówna, a jego odnalezienie utrudnia też to że to magiczny ogród który znajduje się pod ziemią.
-Czyli gdzie mamy iść?
-Wejście znajduje się w opuszczone kopalni nad górą Drugs.
-Zgaduje że to Arakua ją tak nazwał.
-Yup.
Kiedy lecieliśmy do góry zauważyliśmy wilka wołającego o pomoc.Wylądowaliśmy na ziemi i podeszliśmy do niego.
-Co się stało?-zapytałem
-Jakiś potwór porwał mojego brata!
-Co? jaki potwór?
-Wyglądał jak baran, stał na dwóch nogach i miał ogromne rogi! (https://www.google.pl/search?safe=off&hl=pl&site=imghp&tbm=isch&source=hp&biw=1745&bih=870&q=potw%C3%B3r+baran&oq=potw%C3%B3r+baran&gs_l=img.3...1078.7938.0.8227.16.12.2.2.1.0.97.939.11.11.0....0...1ac.1.64.img..1.13.852.NuFbAcr7Z7c#imgrc=CS_vrvZ2GdEIJM%3A)
-W którą stronę poszedł?
-Na północ, ma tam jaskinie.
-Dobrze, pomożemy ci.
-Nir czekaj, ja pójdę, ty idź szukać tej róży.
-Poradzisz sobie?
-Pewnie.
Drago został a ja leciałem dalej w stronę góry Drugs. Zobaczyłem wejście do kopalni.
-No... to chyba tutaj.-powiedziałem
Wszedłem do jaskini, miała chyba kilka kilometrów długości, mase różnych tuneli i kilkanaście pięter. Kiedy poszedłem w głąb jaskini zobaczyłem dziwne światło, już myślałem że to ogród którego szukam ale okazało się że to ogromny ognisty golem.
Kuuuuuuuuuuurwa!!!-krzyknąłem po czym zacząłem uciekać.
Nagle ziemia zaczęła się podemną zawalać i spadłem kilka pięter w dół. W miejscu do którego wpadłem było okropnie gorąco, była tam też lawa. I nagle zobaczyłem biegnącego Szanta w moją strone.
-Nir! uciekaj!
-Co?
-Uciekaj k*rwa!
W tedy zobaczyłem ognistego golema biegnącego za Szantem. Zacząłem biec z nim. Weszliśmy do wąskiego przejścia przez które golem nie mógł przejść a dodatowo Szant zawalił to przejście.
-K*rwa ledwie sie udało-powiedział.
-Co ty tu w ogóle robisz?
-Kazałeś mi szukać Kryształu Ognia tak?
-I co? masz go?
-A jak k*rwa nie jak tak!-powiedział śmiejąc się.
-Właściwie, to gdzie my jesteśmy?
Rozejrzałem się do okoła i zauwarzyłem że jesteśmy w ogrodzie Krein.
-No dobra... teraz tylko znaleść te róże...
-To nie może być trudne.
W tedy pojawiły się szkielety w zbrojach. Zmieniłem się w człowieka i wyciągnąłem miecz.
-No to co? ty bierzesz tych z lewej a ja z prawej?-odezwał się Szant
-Może być.
~~~~~~~Pół godziny później~~~~~~~
-J*bane szkielety!-powiedział zsapany Szant.
-Nie było aż tak źle.
-Dobra, bierz te roże i idziemy.
Kiedy wyszliśmy z jaskini zobaczyliśmy dymiącego się White'a
-Następnym razem kto inny leci do feniksa!
-Masz te pióro?
-Tak mam.
-No to został tylko pazur, ale tym nie musimy się martwić.
-A tak w ogóle to gdzie jest Drago?-odezwał się Szant.
-Poszedł ubić jakiegoś potwora.
-I jeszcze nie wrócił? kiedy poszedł?
-Eeee... jakąś godzine temu.
-Lepiej po niego choćmy.
Poszliśmy prosto do jaskini potwora.
-To tu?-odezwał się White.
-Yup, to tutaj.
*Głośny ryk*
-K*rwa! Słyszeliście to?-powiedział Szant
-No a jak mieliśmy tego nie słyszeć?
-Lepiej szybko tam choćmy!
Kiedy weszliśmy do jaskini zobaczyliśmy wycieńczonego Drago walczącego z dziesiądkami tych potworów. Od razu żuciliśmy się mu na pomoc. Minełą jakaś godzina a potworów było coraz więcej, w końcu wyszliśmy z jaskini i ją całą zawaliliśmy.
-No. I po potworkach...-powiedziałem zdyszany.
-Czmu wcześniej nie przyszliście!?
-Mówiłeś że sobie poradzisz.
-Mi nie można ufać!
Po tym jak zawaliliśmy jaskini poszliśmy ze wszystkimi składnikami do Arakuana.
-Boże! jak wy wyglądacie?! co sie stało?
-Nie pytaj...
-I co? macie składniki?
-Tak... mamy...
-He he... nobo... jest taka sytuacja...
-Jaka?
-Właśnie znalazłem w szafce gotowy eliksir...
*Ciszatakbardzo*
-NIE NO, TERAZ TO JA CIE ZABIJE ĆPUNIE!!1!
-Ale Nir! po co te nerwy?!
-ZGINIESZ K*RWA! ZGINIESZ!
-Są też plusy! będziesz miał 2!
-TAK, A TEN DRUGI ELIKSIR WSADZE CI W DUPE!
-Nie prosze!
~~~W aucie~~~
-Ale ty wiesz że mogłeś go tylko tak postraszyć tym wsadzaniem eliksiru w dupe nie?
-Szant morda!
-A jak ty właściwie chcesz dać te miksturę Nif? przecież jak ostatnio dałeś jej coś do picia to potem przywołała Zoy'a żeby cie zarżnął.
-Plan jest taki: zrobimy to po dobroci albo po złości.
-Po dobroci to...
-Po prostu powiem jej żeby to wypiła.
-A po złości?
-Wy zatrzymacie Zoy'a a ja wleje eliksir do ust Nif.
-I ty myślisz że togo warga da się w jakiś sposób zatrzymać?
-Wybierajcie, Zoy albo ja.
-Ty-krzyknęli chórem
-ok.-powiedziałem skręcając w stronę urwiska
-Chcesz nas zabić?!
-Przecież wybraliście mnie, tak?-powiedziałem po czym zaśmiałem się złowieszczo
-Ty chory po*ebie!
-Nooooo... to kogo wybieracie?
-Zoy'a!!! Zoy'a!!!
-Dobry wybór-powiedziałem po czym skręciłem z powrotem na normalną drogę.
Po dwóch dniach byliśmy już z powrotem u mnie w domu.
-No dobra, teraz tylko znaleźć Nif.
-A nie możemy się najpierw wyspać? jest środek nocy!
-A może chcecie powtórkę z autem? co?
-Dobra! dobra! idziemy jej szukać!
Znaleźliśmy Nif i Zoy'a nad jeziorem. Podszedłem do niej i powiedziałem:
-Hej Nif, mogła byś się tego napić?
-Co? nie! już nic od ciebie nie wezme!
-Chłopaki! plan B!
Drago, White i Szant przytrzymywali Zoy'a a ja podszedłem do Nif.
-Nir! co ty robisz?! prosze cię zostaw mnie!
-Uwierz mi, to ci pomoże!
Wlałem eliksir do ust Nif i zapytałem:
-Nif, pamiętasz coś o lochach?
-Co?! jakich lochach?! co ty mi dałeś?

<Nif?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!