- Jesteś strasznie uparta.-powiedziałem i spojrzałem srogo na moją ukochaną
Pomogła mi wstać, i podciągnąć się po linie. A za mną Savey. Gdy byliśmy na górze to i tak nie mogłem chodzić, gdy po próbie wstania ból był niewiarygodnie silny.
- Idź, ja tu zaczekam, no idź!!
Savey spojrzała na mnie, pocałowała mnie i pobiegła dalej, a ze mną został jakoś jednorożec, to chyba towarzysz Savey.
Nagle poczułem że, i ona ma kłopoty, na to ból nie wygra, wstałem mimo silnego bólu i utykając pobiegłem najszybciej jak tylko mogłem. Jakieś skrzydlate demony zaatakowały Savey, sparaliżowałem kilku a Savey uporała się z resztą.
- A jednak łapa ci wyzdrowiała?-spytała siedząc zwycięsko na martwym demonie
- Dla ciebie, nawet...ech...
Pobiegła do mnie i przytuliła się do mnie
<Savey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!