Przerwałam wymawianie łacińskich słów, a raczej ktoś mi przerwał. Wodny wir, w którym woda mieszała się z kilkoma kroplami mojej krwi, zniknął, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Zwróciłam znużony wzrok w kierunku, z którego wcześniej dobiegł męski głos.
- Boisz się mnie, czy wstydzisz?- zapytałam, bez wcześniejszego owijania w bawełnę- Czy może jedno i drugie?
- Em... Ja...- jąkał się
- Mój czas jest niezwykle cen...
- Inteeer!
Pod wpływem jakiejś dużej siły upadłam na ziemię i jęknęłam cicho. Biało-błękitna wadera stała nade mną, uśmiechając się szeroko.
- Moon... Kocham cię, kuzynko, ale troszkę mnie krępujesz...- mruknęłam pod nosem
- Ups... Wybacz. Znasz już Jeff'a, co nie? I widzę, że jego kumpla też poznałaś, hej EJ!
- Cześć, Moon.- mruknął ciemny basior
Obok niego stał nasz watahowy psychopata, gapiąc się bezczelnie na mnie i moją krewniaczkę. Eh... Musiałyśmy dziwnie wyglądać. W końcu Księżycowa Panna zeszła ze mnie, a ja wstałam. Czyli wypadałoby jednak być miłą, skoro ona ich lubiła.
- Interfectorem.- przedstawiłam się EJ-owi, czy jak mu tam było- Wybacz za wcześniejsze... Po prostu nie lubię, kiedy ktoś mi przeszkadza.
<Eyeless Jack? A jaka się miła od razu zrobiła xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!