Gwiazdy ułożyły się w znane konstelacje. Znaczyło to, że byliśmy daleko od watahy, jednak przynajmniej znałam kierunek, w którym mamy się udać. Wychyliłam się lekko i spojrzałam za siebie, aby sprawdzić, czy Jeff jeszcze jest na drzewie. Może i nie był leciutkim dzieckiem, jednak śnieg mógł zagłuszyć upadek. Chłopak nadal leżał na gałęzi. Westchnęłam cicho i nakryłam go czarnym płaszczem. Właśnie w tym momencie w mojej głowie odezwał się głos blondyna - Gdzież się podziała stara Miu?
I oto jest pytanie. Sama zauważyłam pewną zmianę w moim charakterze już dawno, dawno temu. Jednak nie wiedziałam, co dokładnie uległo przemianie. Stałam się miękka. Parę miesięcy temu stwierdziłabym, że to niemożliwe. A jednak. Wymazanie z pamięci dzieciństwa sprawiło, że taka się stałam. Moją zasadą było "zabijaj, lub zostań zabitym". Jak wiele rzeczy może zdarzyć się w tak krótkim czasie, prawda?
- Miu? Chcesz iść już spać? - usłyszałam zachrypnięty głos mego kompana.
- Nie. Jeśli chcesz, to możesz nadal drzemać. - odparłam, uśmiechając się lekko do chłopaka.
< Jeff? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!